Kiedy Szymek trafił do pierwszej klasy liceum, był już jak na niespełna siedemnastolatka wysokim i dobrze zbudowanym chłopcem. Jednak, mimo świetnych warunków fizycznych, był dość nieśmiały, "chodził” tylko ze znacznie młodszymi koleżankami i w zakresie erotyki nie wyszedł po za pocałunki i dość nieśmiałe macanie rozkwitających pod bluzkami pączków piersi. Równolegle jednak oglądanie pornosów w Internecie mocno stymulowało jego podniecenia, które rozładowywał codzienną, nieraz wielokrotną, masturbacją. Bardzo mocno też reagował na wdzięki kobiet, szczególnie łatwo na sterczące biusty, których był absolutnym wielbicielem.
W tej sytuacji lekcje angielskiego okazały się dla Szymka emocjonującym, choć trudnym przeżyciem. Anglistka była zaraz po studiach, blondynka o długich włosach wiązanych w kok, ogromnych oczach, zgrabna, okrągłobiodra, krótkie spodniczki odsłaniały uda, a gdy siedząc naprzeciw klasy lekko je rozchylała, wszyscy nastolatkowie usiłowali zobaczyć jej majtki, co nierzadko kończyło się sukcesem. Ale najwspanialsze miała piersi. Ogromne balony rozpychające jej oficjalne żakiety robiły ogromne wrażenie na wszystkich mężczyznach, oczywiście na całej męskiej części klasy, a w tym najmocniej chyba na Szymonie. Podniecony niemal do nieprzytomności przez całe lekcje wpatrywał się w balony anglistki i w jej okrągłe kolana oraz pełne uda. Jesień była gorąca, anglistka przychodziła więc dość często w półprzeźroczystej bluzce przez którą było widać ujęte w koronki wielkie półkule. Ten widok był ponad siły Szymka, który w trakcie lekcji musiał wychodził do toalety aby sobie ulżyć.
Chłopcy nie mieli pojęcia, że anglistka doskonale wie, jakie wrażenie wywiera i, że czyni to w pełni świadomie, rozkoszując się byciem pożądaną. Nie wiedzieli też, że nie ogranicza się do wywierania wrażenia ale w poprzednim roku zawarła bliższe znajomości ze swymi uczniami, i to nie jednym, czy dwoma i nie tylko z maturalnej klasy. A tymczasem Patrycja rozkoszowała się zapachem podniecenia rozchodzącego się po klasie i, rozkoszując się miłym podnieceniem, planowała… Na początek upatrzyła sobie Szymona.
Pod koniec września na zakończenie lekcji, którą prowadziła pełna łaskoczących motylków w podbrzuszu, wzięła Szymona do tablicy, do odpowiedzi. Oczywiście przejęty jej bliskością, widokiem obszernego dekoltu, w który mógł teraz zajrzeć głęboko z góry, nie był w stanie wykrztusić z siebie poprawnych odpowiedzi. Odesłała go na miejsce ale nie postawiła jedynki. Po dzwonku, gdy wszyscy wychodzili powiedziała mu, żeby został. –"Nie wstawiłam ci kolejnej pały. Zaniesiesz mi zeszyty do domu” – powiedziała –"może to nauczy cię porządku.”
Poszli, nie było daleko. Mieszkała sama w pokoiku z wnęką kuchenną i łazienką. Kazała mu położyć zeszyty na stole i zapytała, czy napije się czegoś. –"Może soku?” zapytała.
Szymon niespodziewanie dla siebie odparł, że wolałby piwo. – "No dobrze… duży z ciebie chłopiec… jeśli jesteś pewny, że możesz…” – wyjęła z lodówki dwie butelki. – Nalej nam, a ja się przebiorę, bo kleję się od upału.”
Znikła w łazience, dał się słyszeć szum prysznica. Szymon nalał piwa do wysokich szklanek i, usiadłszy przy stoliku, zaczął powoli popijać. Po dwóch łykach anglistka wyszła z łazienki. Szymon skamieniał z wrażenia. Była ubrana w krótki błyszczący szlafroczek, odsłaniający uda jeszcze śmielej, niż jej spódniczki. Dosiadła się do stołu, przeciągnęła ręką po rozpuszczonych włosach. Kątem oka zarejestrowała potężne wybrzuszenie z przodu jego spodni. Motylki trzepotały jeszcze mocniej. Oblizała wargi. Uniosła szklankę – "Dziękuję Ci za pomoc, to tyle waży, a ty jesteś silnym chłopcem. Na zdrowie” – wypiła, znów poprawiła dłonią włosy. Po czym uniosła się w kierunku Szymona- "Dziękuję za zeszyty” - i cmoknęła go w policzek. Przy tym ruchu nie dopięty z przodu (bo nie miał prawa się dopinać na tak wielkim biuście) szlafroczek rozchylił się. Na widok ogromnej białej kuli ze sterczącą ciemną brodawką, zszokowany Szymon potrącił szklankę i całe piwo wylało się na jego spodnie.
- Ojej, trzeba je spłukać i wysuszyć, nie możesz tak wracać do domu.” – kazała mu zdjąć spodnie, co uczynił z lekkim wahaniem, gdy je jej podawał, cmoknęła go jeszcze raz, tym razem w oba policzki, prze moment jej usta przemknęły po jego ustach. Szymonowi pulsowało w uszach, serce waliło, jakby miało wyskoczyć z piersi, a penis drgał w napiętych bokserkach. Pobiegła do łazienki, po chwili wróciła: - "Już wiszą. Przepraszam to przeze mnie”. – powiedziała i napędzona przemożną żądzą dotknęła wydatnego wzgórka z przodu jego bokserek. – "Też są mokre!, Trzeba je wysuszyć.” – oburącz ściągnęła mu znienacka bokserki w dół. Jego wzwiedziony członek wyskoczył jak sprężyna. –"No no…niezła armatka” – stwierdziła naciskając go w dół i obserwując jak wraca do poziomu – "twoja dziewczyna musi być zadowolona”.
-"Nie mam dziewczyny proszę pani” - wykrztusił, a ona złapała jego penisa całą dłonią – "Niemożliwe, taki dorodny chłopak?!”
Puściła jego dzidę i odsunęła się o krok… zrzuciła szlafroczek – "Podobam ci się, prawda?” – coś mruknął zmieszany i cały czerwony, a ona położyła jego dłonie na swych wielkich piersiach. Zaczął niezgrabnie tarmosić i głaskać.
- "Widzę, że potrzebujesz lekcji od swojej nauczycielki, chodź” – pociągnęła go za członka w kierunku podwójnego łóżka. Wszedł między jej rozchylona uda, jak widział na filmach, naprowadziła dłonią jego grubego ptaka w rozchylenie mokrych warg – "Pchaj” – rozkazała. Posłusznie naparł, stęknęła z wysiłku by go przyjąć, a on zagłębiał się z całej siły, czując zupełnie niesamowitą wilgoć, gorąco i ciasnotę. Zaczął poruszać się gwałtownie…
-"Nie tak szybko … dłuższe ruchy” – rozkazała. Zwolnił, pracował teraz spokojniej, gdy nagle poczuł, że nie może już nic, musi, musi, musi... zaczął drgać jak szalony i nagle wytrysnął. Przez chwile miał ciemno przed oczami, opadł na jej ciało bezwładnie, całym ciężarem, a gdy śliski penis wyślizgnął się z jej szparki, odtoczył się na bok.
- "Przepraszam… nie chciałem..” –wyjąkał.
Pocałowała go. – "Głuptasie, wszystko jest w porządku, przecież o to właśnie chodziło.”
Wzięła w dłoń miękką, wciąż grubą kiełbaskę – "Następnym razem dasz radę dłużej.”
Szymon dotknął jej piersi. –"Tak, tak dobrze robisz, pieść je.”- "Ma pani cudowne piersi.” – powiedział. – "Wiem, wszystkim facetom się podobają, a ty za to masz wspaniałego ptaszka.” - następne pół godziny ograniczali się do leniwych pieszczot pod jej dyktando, dopili jej ocaloną szklankę piwa, ona naprowadziła jego rękę do zbiegu ud, pokazała jak pocierać łechtaczkę, a sama bawiła się miękkim członkiem, gdy poczuła w nim drgnięcie napływającej krwi, uniosła się, nachyliła nad nim i wzięła w usta. Szymon czuł się wniebowzięty. Było jak w jego pornosach! Odchylił dłonią jej włosy, aby zobaczyć, jak wchłania go w siebie. Kumulacja bodźców wzrokowych i dotykowych postawiła go do końca. Był gotów. Na ten widok Patrycja rozgrzana już do czerwoności i wciąż niezaspokojona do końca, dosiadła go okrakiem, tym razem nadziewając się bez wysiłku i zaczęła ujeżdżać. Przez kwadrans jęczała rytmicznie przy każdym dosiadzie, kołysała przed jego twarzą wielkimi piersiami, chwilami odchylając się lekko i wypinając biust jeszcze bardziej. Sięgnęła palcami do łechtaczki i zaczęła trzeć w rytm ujeżdżania. I wreszcie przyszedł. Długo oczekiwany orgazm eksplodował w niej jak granat. Wygięła się do tyłu, nie przerywając tarcia łechtaczki i drgała w jakichś szalonych skurczach przez długie sekundy.
W końcu zmordowana osunęła się na bok, lecz wtedy Szymon niespodziewanie pewnym ruchem dorosłego mężczyzny obrócił ją na plecy, rozepchnął kolanem uda i wszedł w nią mocnym pchnięciem. Jak mówiła mu wcześniej, tym razem trwało i trwało, aż nagle Szymon poczuł znajomą i oczekiwaną falę wytrysku. Gdy leżał drgając na niej, miotany kolejnymi skurczami orgazmu, w który usiłował wytrysnąć całego siebie w jej wnętrze, przyszedł i jej drugi!
Godzinę potem obudzili się z lepkiego snu rozkoszy. Wstali i poszli pod prysznic. Szymon nie wiedzieć czemu zajął się długim, bardzo długi, starannym, bardzo starannym mydleniem jej piersi, ona zaś skoncentrowała się na jednej części jego ciała. Tej najważniejszej u każdego faceta. Skutek był oczywisty: penis znów zgrubiał, nabrzmiał, zesztywniał. Szymon sięgnął dłonią do jej krocza, lecz odsunęła jego rękę: - "Chyba musisz wracać do domu. Spotkamy się za tydzień. Dam ci drugą lekcję.”
Ciąg dalszy w odc.2
1 komentarz
AnonimS
Interesujacy pomysł. Zestaw na tak