Nauczycielka Francuskiego

Dariusz nie mógł się skupić zupełnie na niczym. Tumult szkolnego korytarza, wirujące przed oczami obrazy, rozpalone policzki i drżące dłonie. Siedział samotnie na ławce przed salą, w której ostatnio tyle się wydarzyło. Nie mógł powstrzymać zerkania co jakiś czas w stronę drzwi. Czuł jednocześnie krępujące uwieranie w twardy materiał ciemnych dżinsów. Głęboko zaczerpnął powietrza, kiedy w końcu usłyszał upragniony stukot obcasów na drewnianej posadzce i skrzypnięcie zawiasów w drzwiach. Z klasy wyłoniła się kolejna chmara uczniów, dołączających do już mocno poupychanej młodzieży na korytarzu. Ktoś, nie patrząc na niego, zwalił się na jego ławkę z impetem, rzucając obok siebie ciężki plecak. Cham, pomyślał Dariusz i podniósł się, by przez wylewające się morze ludzkich głów dojrzeć kasztanowe włosy, na których osadzone były zawsze okulary w czarnych, grubych oprawkach.
- Dzień dobry! - niemal wykrzyknął, kiedy zbliżył się do odzianej w szlachetny granat nauczycielki. Niemal zaniemówił, kiedy ujrzał jej dzisiejszy strój, uśmiech, lekko rozwiane od nagłego powiewu klimatyzacji włosy. Za każdym razem reagował tak mocno, choć starał się jak najbardziej tego po sobie nie pokazywać. Ukrył drżące ręce w kieszeniach.
- Dobry... - odparła aksamitnym głosem, mierząc go od stóp do głów. Powoli wydobyła z torebki klucz i włożyła go do dziurki w drzwiach, wciąż patrząc na nierówno oddychającego ucznia. Jej spojrzenie świdrowało go niemiłosiernie, ale jednocześnie nie był w stanie oderwać wzroku od jej piwnych oczu. Zmuszała go, żeby patrzył kątem oka, jak powoli przekręca klucz w zamku. Na koniec cierpko się uśmiechnęła.
- Co masz na ósmej lekcji? - zapytała, chowając klucz z powrotem do torebki i obróciła się na pięcie w przeciwną stronę.  
- Wuef, ale... - odpowiedział natychmiast i podążył w tym samym kierunku, co ona.
- Przyjdź pod 131. Zwolnię Cię - przeszedł go dreszcz na ten zbieg okoliczności, że to właśnie zamiast wuefu będzie... No właśnie, co będzie?  
- Dobrze, proszę Pani.  
     Spojrzała na niego po raz ostatni, chyba dlatego, że wyczuła w jego głosie drwiącą nutę. Jej starannie pokryte tuszem rzęsy zatrzepotały, kiedy subtelnie przewróciła oczami.  
- Przygotuj się na trudny sprawdzian - rzuciła na pożegnanie i już nie dała mu się dogonić. Zwolnił, patrząc na jej zgrabną sylwetkę, stopniowo oddalającą się w stronę pokoju nauczycielskiego. Zahipnotyzował go ruch bioder, spotęgowany przez wysokie obcasy, które miała na sobie. Półprzezroczyste, czarne rajstopy lub pończochy opinały jej zgrabne łydki, lekko zaokrąglone uda, do których mniej więcej połowy sięgała sukienka. Od tyłu nie widział otoczonego gustownymi wzorami z koralików dekoltu, spod którego wybijały jędrne piersi. Tak długie wpatrywanie się w obiekt pożądania przyprawiło go o utratę kolejnej krwi z mózgu na rzecz innych narządów.
    Z westchnieniem oparł się o ścianę pomalowaną farbą olejną. Dopiero teraz uświadomił sobie, że przez te kilka minut, ciągnących się w nieskończoność, prawie zupełnie nie dostrzegał wokół swoich rówieśników. Ale nie zamierzał tego zmieniać. Spróbował wyregulować oddech i podążył do pomieszczenia dla woźnych, gdzie teoretycznie nie powinien był nigdy wchodzić. Zapalił światło, ponieważ okienko było zbyt wysoko, a jego gabaryty także nie pozwalały na oświetlenie choćby i takiej małej klitki na mopy oraz szczotki, w jakiej się znajdował. Usiadł na starym taborecie i zamknął drzwi na blaszany suwak, obecny jeszcze w niektórych starych toaletach lub pomieszczeniach gospodarczych.  
   Odetchnął z ulgą, słysząc gwar z korytarza dużo ciszej. Mógł na spokojnie przemyśleć sobie każdą sekundę ich ostatniego spotkania. Aż kipiał z żądzy na myśl o następnym.  
Przywołał sobie w głowie początek całej sytuacji, choć co jakiś czas nie mógł powstrzymać pojawiających się wspomnień jej ust, dłoni, piersi, jedwabistych ud... Skarcił siebie w duchu za niecierpliwość.  

     Od początku swojej edukacji w LO zwracał uwagę na Panią Cecylię. Nauczycielka Francuskiego od zawsze wykazywała tendencje do zwracania na siebie uwagi męskiej części uczniów. Był jednym z tych neandertalczyków, którzy na każdym kroku proponowali jej pomoc, uczestniczyli w lekcji pomimo braku wiedzy - byle tylko się z nią podroczyć oraz rozbierali ją wzrokiem, kiedy pisała po tablicy albo była czymś zajęta. Jednak i oni byli świadomi, że ona jest tego świadoma, jak i ona była, że oni są. Na co dzień bawili się w grę pozorów.  
Dariusz nie spodziewał się, że kiedyś coś z tego wyniknie, choć czasem przyłapywał ją na spojrzeniach w jego kierunku. Argumentował sobie nonsens fantazjowania o niej tym, że jest o niego starsza o jakieś 15 lat, a on w zasadzie boi się żywych kobiet, ponieważ przyzwyczaił się do anonimowych blondynek na stronach pornograficznych, które były zawsze chętne, otwarte i... zawsze dostępne?

     Tym bardziej zdziwił się, gdy nauczycielka poprosiła go tydzień temu o zostanie chwilę dłużej po lekcjach. Pamięta, że usiadł wtedy w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, a ona spoczęła z gracją na obrotowym krześle przed biurkiem i kręcąc palcem pukiel swoich włosów zaczęła wypytywać go o odmianę czasowników. Dukał, przebierając pod blatem zaciśniętymi palcami i zagapiając się co chwila na jej idealne nogi na eleganckich obcasach. Ona, jakby zupełnie nie słuchała, wpatrywała się raczej w widok za oknem. W końcu zsunęła na swój prosty, doskonale proporcjonalny nos okulary, napisała coś w dzienniku i wstała.
- Wystarczy - oznajmiła. - Posyłam Cię na konkurs, bo jako jedyny z Twojego rocznika, wiesz, o co w tym wszystkim chodzi - powiedziała niemal jednym tchem.
- Naprawdę? - Dariusz zmarszczył brwi w zaskoczeniu.
- Tak - usiadła jednym jędrnym pośladkiem po drugiej stronie ławki, przy której siedział. On zamrugał tylko oczami w dalszym zdziwieniu. - Doniosę Ci materiały na następne zajęcia. Wiem, że się przyłożysz, ale...
- Przyłożę się - zapewnił gorliwie.
- Chciałam powiedzieć Ci coś jeszcze - położyła dłoń na jego ramieniu, a potem pogłaskała po wyraźnie zarysowanej linii żuchwy, lekko za nią przytrzymując, by popatrzał jej w oczy. Skamieniał.
- Niech Pani mówi - uczeń głośno przełknął ślinę, sparaliżowany nagłym kontaktem fizycznym z - od zawsze niedostępną - członkinią grona pedagogicznego.
- Przypominasz... - zamyśliła się, puszczając jego brodę i zakładając nogę na nogę. - Przypominasz mi kogoś, kogo znałam będąc w Twoim wieku.  
- Kim był? - zapytał, bujając się lekko na krześle.  
- Wiesz, ważne było, co robił - zatrzepotała rzęsami i pokręciła głową, jakby nie mogła w końcu wykrztusić z siebie dalszych informacji. Testosteron Dariusza odczytał jej mowę ciała jednoznacznie.
- Może mi Pani po prostu pokaże - zapytał ryzykownie, stawiając wszystko na jedną kartę.
- Oj, chciałabym, ale jednak jestem tutaj w pracy - znowu pokręciła głową. - Nie słyszałeś o procesach nauczycieli sypiających z...? - ugryzła się w język i urwała.
- Słyszałem - odparł z szelmowskim uśmiechem, wstając i odsuwając krzesło.
- Lepiej będzie, jak już pójdziesz - wróciła do biurka ze spuszczonym wzrokiem, udając zainteresowanie jakimś pierwszym lepszym leżącym tam papierkiem.
Nie posłuchał. Podszedł, lekko ujął ją za brodę i spojrzał w proszące, delikatnie świdrujące oczy. Drugą dłonią zdjął jej okulary i położył na stercie wypracowań. Nie opierała się. Po chwili zastanowienia, pocałowała go powoli angażując do tego niezwykle ruchliwy języczek, na co Dariusz uśmiechnął się kącikami ust. Oparła się o biurko, a po chwili, podsadzona przez wszystko rozumiejące dłonie ucznia, już na nim siedziała. Jej partner, zauroczony życiową szansą, położył jej nieśmiałe dłonie na pokrytych nylonem udach. Sukienka uniosła się na tyle, że widział zapięcie pończoch na pasku. Prawie się zatoczył z nagłego podniecenia na ten widok.  
- Naprawdę nie powinniśmy... - szepnęła mu szkarłatnymi wargami prosto w usta. W odpowiedzi wsunął jej rękę pod materiał sukienki i stanowczo rozchylił uda. Odrzuciła włosy z twarzy, na której nagle pojawił się rumieniec przebijający przez skromną warstwę pudru.  
- Nie powinniśmy, ale możemy - uśmiechnęła się, przestając się wzbraniać w duchu. - Przekręć klucz w zamku.
- Jak sobie Pani życzy - odparł zgodnym tonem niefrasobliwy wychowanek.

     Dariusza ocknęło szarpnięcie za klamkę. Właśnie oblizywał usta, na myśl o tym, czym raczył się pamiętnego dnia. Woźny zaczął nerwowo pukać i wygrażać dzikiemu lokatorowi. Musiał poszukać sobie innego miejsca, gdzie mógł, będąc zatopiony do granic we wspomnieniach, czekać na ósmą lekcję...

3 komentarze

 
  • Użytkownik iamnaughty1990

    O ja Cię :napalony:  
    Przez te opisy sytuacji i wygląd postaci krew zaczyna z automatu odpływać w miejsca inne niż mózg a to jeszcze się nie rozkręciło do kulminacyjnego punktu. Następna część będzie bardzo emocjonująca :yahoo:

    8 lis 2018

  • Użytkownik AleidaMarch

    @iamnaughty1990 a kto powiedział, że w ogóle następna część powstanie?  :faja:

    8 lis 2018

  • Użytkownik iamnaughty1990

    @AleidaMarch Nie mów, że nam to zrobisz i pozbawisz nas prawdziwej akcji :faint:

    12 lis 2018

  • Użytkownik AleidaMarch

    @iamnaughty1990 Twój wniosek zostanie rozważony :P

    13 lis 2018

  • Użytkownik iamnaughty1990

    @AleidaMarch O tak, miałem taką nadzieję proszę pani :dancing:

    14 lis 2018

  • Użytkownik Jerzy

    Hmmm bardzo obiecujące  :devil:

    7 lis 2018

  • Użytkownik AleidaMarch

    @Jerzy mam więcej obiecujących opowiadań na koncie ;)

    8 lis 2018

  • Użytkownik Lordvader

    Zaczyna się ciekawie. Czekam na dalszy rozwój historii :P

    6 lis 2018