Mistrz i Małgorzata - część VI

Mistrz i Małgorzata - część VIMałgorzata wróciła po południu, gdy Mistrza nie było w domu. Odetchnęła z ulgą, odstawiając niewielką podróżną torbę w kąt. Zdjęła spinkę i rozpuściła włosy, po czym zaczesała je palcami. Zamknęła wejściowe drzwi. Zrzuciła z ramion delikatną sukienkę i powiesiła ją na krześle. Była całkowicie naga. Uniosła uzupełniony do pełna kieliszek wina i zwilżyła usta słodkim, owocowym smakiem. Marzyła o tym od kilku godzin. Weszła do łazienki i przesunęła kurek, napuszczając wodę do wanny. Postawiła kieliszek na brzegu wanny, lecz nim do niej weszła, zauważyła leżącą na komodzie kopertę. Otworzyła ją, siadając w ciepłej wodzie. Cytrusowy zapach soli, otulił ją odprężeniem. Opróżniła kieliszek do połowy i rozwinęła list.

- Wiesz, nie mogłem zasnąć.  
Złożyłem głowę na poduszce, lecz kojące zwykle myśli, nie dały mi spokoju. Wyobrażałem sobie, jak dotykam twoich piersi, widocznych w mocnym dziś świetle księżyca. Zatęskniłem, Słońce Mojej Nocy. Na jawie bawiłem się twardniejącymi sutkami. Chowałem je w ustach i przyglądałem lśniącym od śliny. Potem znów, chwytałem je w usta, by zacisnąć zęby. Uwielbiam, gdy jęczysz, przyciągając mocniej moją głowę. Jakbyś bała się, że przestanę i zostawię cię w takim stanie.  

Nie martw się.  

Nie mam zamiaru tego robić. Obie dłonie trzymają słodki ciężar, tak wyraźnie odstających od ciała kształtów. Uwielbiam je, wiesz? Są idealne. Są piękne. Duże i wyraziste. Nawet, gdy skrywasz je pod sukienką, widzę bardzo wyraźnie. Mam je w głowie tak mocno, że nie muszę nawet spoglądać. Gładzę delikatną skórę. Ściskam spragnionymi palcami i próbuję zmieścić w ustach jak najwięcej. Gryzę mocno, aż niecierpliwie poruszysz biodrami, dając mi znak. Nim zrobię to zbyt mocno. Wiesz, że mnie ponosi. Zapominam się w pieszczotach i przestaję kontrolować świat.  

Zegar staje.  

Nawet, gdyby tego nie robił, sam fakt ruszania wskazówkami nie robi na mnie żadnego wrażenia. Nawet, jeśli księżyc pochyli czoło za kołdrą horyzontu, przekazując słońcu pałeczkę sztafety. Nie ma znaczenia ptak, budzący śpiewem las. Nakazuje mu wstawać i otrzepać mgliste posłanie.  
Zaciskam palce na sutkach. Integruję się z nimi i stając jednością, ustawiam odpowiednią częstotliwość. Gdy jest właściwa, twoje biodra poruszają się płynnie stałym tempem. Raz, dwa, raz, dwa. Czuję, jak twój zapach staje się intensywniejszy. Gorący klejnot, ściskany mocno między udami, pławi się we własnej wilgoci. Głodnieje, nabierając smaku. Zaciska się na niewidzialnym członku, próbując zwalczyć pustkę.  
Jeszcze chwila, Małgorzato. Wiesz, że musisz poczekać. Wiesz, że nie lubię się spieszyć. Wiesz, że to nieznośne oczekiwanie, zostanie sowicie wynagrodzone. Zbliżasz biodra coraz bardziej w moją stronę. Dłońmi obejmujesz członka. Już nie gładzisz mojej szyi. Zapominasz o owłosionej piersi. Pragniesz tylko jego. W nim czujesz całe moje ciało i chcesz, bym stał się z tobą jednością.  

Jeszcze chwila, Małgorzato. Zaciskam zęby. Gryzę pierś od góry, schodząc niżej. Łapczywie rzucam się ustami na sutek i przygryzam go. Teraz robię to samo z drugą piersią. Ściskam mocno, łącząc obie ze sobą. Przez myśl przebiega mi, że chciałbym tam wejść już po wszystkim. Wsunąć w ciasną szczelinę, znajdując swoją ulubioną pozycję i ułożyć się do snu. Znaleźć ukojenie w cieple.

Jeszcze chwila. Nie możesz wytrzymać i wsuwasz go sobie między uda. Ocierasz o napęczniałe wargi, które przybrały konsystencję moich ust. Całujesz mnie z tą myślą. Czuję to. Bawisz się, jakbyś miała w ustach własną cipkę. Dobrze, Małgorzato. Kładę się na wznak, realizując dalszą część planu. Bez słowa naprowadzasz twardego kutasa tam, gdzie ma się znaleźć i wciskasz go, przeciągle jęcząc.  

Teraz, Małgorzato… To jest dobry moment. Przyzwyczajasz się do gorącego wypełnienia, siedząc chwilę w bezruchu. Całujesz mnie szaleńczo i ponownie mógłbym przysiąc, że masz w ustach słodkie wargi swojej małej dziurki. Ruszasz biodrami. Powoli, dystyngowanie, drżąc przy każdym ruchu. Próbujesz nakierować go dokładnie tam, gdzie lubisz. Uśmiecham się, odpowiadając twoim ruchom. Piersi bujają się bajecznie, jak podwójne wahadło majestatycznego zegara. Bezgłośnie, choć w mojej głowie wszystko zdaje się dzwonić. Unoszę się, łapiąc jedną w usta. Twoje włosy opadają mi na ramiona. One też stają się wspólne. Nawet nie wiesz, jak uwielbiam ich pieszczoty. Delikatne muśnięcia roztańczonego gąszczu na swoim ciele. Wciskasz mi piersi w usta i unosząc kolana, kucasz w rozkroku. Teraz wchodzi jeszcze głębiej, wcierając zmieszaną wilgoć w spragnione ścianki. Mam wrażenie, że ssiesz go coraz mocniej. Twoja mała staje się coraz bardziej zachłanna i połyka mnie, próbując nie wypuścić.  

Pomogę ci. Wsuwam dłoń między uda, gdzie staje się całkiem mokra. Ściskam wystającą łechtaczkę i czekam. Coraz mocniej, aż z jękiem zadrżysz i opadniesz do końca, pulsując pierwszą falą szaleństwa.  

Opadasz na mnie bezwładnie. Jak urządzenie odpięte nagle od źródła zasilania. Całujesz po szyi i wyrównujesz oddech. Wtedy jest czas na kolejny krok. Zrzucam cię i układam na brzuchu. Teraz popadasz w moją niełaskę, lub łaskę. Zależnie od własnego nastawienia. Dopadam z tyłu i po chwili wciskam swojego członka tam, gdzie był moment temu. Pieprzę szybko, mocno. Zwierzęco. Dochodzisz kolejny raz. Czuję, jak się zbliżasz. Coraz większymi krokami. Przyspieszam, zwalniając swoje myśli ze stalowych więzów, by połączyć orgazmy. Razem znikamy w gęstej chmurze ukojenia, dysząc głośno. Wychodzę, odklejając od siebie nasze rozgrzane ciała. Widzę, jak nadmiar spermy wypływa gęstymi kroplami, znacząc prześcieradło.  
Wiem, że mnie o to nie poprosisz. Wiem też, że tego pragniesz, choć sama nigdy nie odważysz się powiedzieć, bym to zrobił.

Całuję pośladki. Wsuwam język między nie i opuszczam, wodząc językiem w górę i w dół. Zataczam okręgi po ciasnym owalu i wbijam go brutalnie do środka. Obróć się, Małgorzato. Połóż na plecach i rozchyl nogi.  

Otwórz się przede mną raz jeszcze.

Wsuwam język w gorącą cipkę. Błyskawicznie drętwiejesz i wręcz słyszę, jak oblizujesz wargi. Zaciskasz dłonie na swoich piersiach i czekasz, aż zbiorę jak najwięcej nasienia ułożonym w kształt łopaty językiem. Zamykam w ustach słodki smak i przenoszę go dla ciebie. Całujesz mnie mocno. Rzucasz łapczywie na usta, a gdy je rozchylam, ssiesz mocno, odbierając niezwykły nektar. Szaleńczo wciskasz język w moje usta. Zupełnie, jakbyś chciała odebrać mi każdą kroplę, każdą cząstkę smaku.

Idę po jeszcze.  

Zamykam usta na pulsującej cipce i wysysam resztę. Rozcieram po ustach palcem, jak lśniącą pomadkę i daję do wylizania. Wodzisz językiem po wargach, aż rozchylasz je nim na tyle, by biały płyn spłynął wprost do gardła. Przełykasz, całując mnie inaczej, niż zwykle. Widzę w twoich oczach rosnące podniecenie i nie znajdując powodu do odmówienia sobie czegokolwiek, wchodzę raz jeszcze. Pieprzę mocno, bawiąc piersiami. Ściskam sutki, lecz już dla własnej przyjemności. To dziwne, że to czuję. Jakbyś w ogóle nie liczyła się w tym akcie. Tylko coraz głośniejsze jęki, którymi równasz się z moim szybkim oddechem, utwierdzają mnie w przekonaniu, że zmierzamy w tym samym kierunku. Kończymy, wpijając się wzajemnie w swoje usta.


Woda w wannie zadrżała, jak po erupcji pobliskiego wulkanu.

Małgorzata skończyła, z dłonią głęboko między nogami. Złożyła głowę na miękkim oparciu wanny. Z zamkniętymi oczami wyglądała, jakby spała. Rozłożony list leżał na ziemi, obok pustego kieliszka.  

Wtedy usłyszała dźwięk klucza, przekręcanego w zamku. Mistrz wrócił do domu.

Otworzyła swoje piękne, zielone oczy.

foto: hothag.com

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1455 słów i 8107 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik ErmonTwilight

    Jerzy - dziękuję. Cieszę się, że "przypadłem" do Twojego gustu.

    28 paź 2014

  • Użytkownik Jerzy

    Masakra !! Ale facet ma pióro... Szacun !

    28 paź 2014

  • Użytkownik nienasycona

    Czysta ekstaza....

    26 wrz 2014