Mistrz i Małgorzata - część I

Wieczór nadchodził od strony młodego lasu. Nakrywał świat ciemną woalą i gonił słońce, by schowało się za horyzontem. W domu z ciemną, drewnianą podłogą, położonym nad jeziorem, byli sami. Pomruki lasu stanowiły jedyny dźwięk w promieniu kilku kilometrów.
- Mistrzu…
- Tak, Małgorzato?
- Opowiedz mi jeszcze raz.
- Jeszcze raz?
- Tak, Mistrzu.
- Chcesz słuchać ponownie tej samej opowieści? Nie nuży cię?
- Nie. Chcę ją zapamiętać w całości. Pragnę wyryć każde twe słowo głęboko w swoim umyśle i wracać do niego. W każdej, dowolnie wybranej chwili.
Uśmiechnął się.
- Proszę… - wyszeptała, klękając. Na czworaka, jak kot, zbliżyła się i położyła głowę na kolanie siedzącego Mistrza. – Proszę – powtórzyła, ocierając się policzkiem o jego krocze. Uległe i posłuszne spojrzenie błękitnych oczu, celowało wprost w jego poważną twarz.
Małgorzata pocałowała przez spodnie jego męskość i spuściła głowę. Na czworaka, kręcąc kształtnymi, obfitymi pośladkami, podeszła do dębowej szafy. Wstała i przekręciła klucz, otwierając ciężkie drzwi na oścież. Przez chwilę przyglądała się czarnym sprzętom, wiszącym jeden przy drugim, po czym wybrała jeden z nich. Jego ulubiony. Wąski, giętki pręt z włókna szklanego, opleciony skórą i zakończony niewielką miotełką. Jego rękojeść była grubsza i zdobiona mocno zaplecionym sznurem. Wsunęła go w zęby i zamknęła szafę. Na czterech kończynach zbliżyła się do Mistrza i położyła przyrząd na jego kroczu.
- Proszę… - wyszeptała błagalnie. – Bardzo proszę…
Mistrz pogładził jej głowę, przeczesując palcami długie włosy. Ujął w dłoń szpicrutę i przesunął nią po nagich plecach dziewczyny. Zadrżała i oparła twarz o jego krocze. Mistrz przyglądał się chwilę jej pośladkom, przedzielonym paskiem czarnych, satynowych stringów. Odbijały się w lustrze, zdobiącym ścianę na całej wysokości. Uwielbiał, gdy chodziła po domu, ubrana jedynie w lekką bieliznę i pończochy. Podziwiał wtedy jej idealną figurę i bujające się w rytmie kroków piersi z ciemnymi brodawkami. Kusiła go, wiedząc jak bardzo to lubi. Pochylała się, nie uginając nóg i posyłała mu pełne pragnienia spojrzenie. Ocierała się i całowała po szyi, ilekroć mijał ją w trakcie pracy. Rozpinała rozporek i całowała rosnący w dłoni członek, gdy zajmował się pisaniem. Gdy irytowała go swą nachalnością, wyjmował z szuflady stalowe kości, znakowane liczbami. Kładł na stole dwie, lub więcej, wskazując odpowiednią kombinację. Pierwsza, była symbolem kary, na którą Małgorzata zasłużyła. Druga, określała ilość zadań, bądź razów, które miała otrzymać. Wtedy traktowała go z jeszcze większym szacunkiem i lękiem. Drżąc, przyglądała się jego męskim palcom, w których plótł więzy z białej liny. Pracował nimi niczym wirtuoz, przeciągając przez pętle kolejne odcinki liny. Gdy wiązał je na niej, była już całkiem mokra. Dlatego używał miękkiej liny, która nasiąkała jej sokami podczas każdej sesji. Ściągał mocno, by czuła więzy przy każdej próbie ruchu. Gdy próbowała unieść głowę, lub ruszyć dłonią, pęta zaciskały się w innym miejscu. Szczególnie ważny był doprowadzający ją do granicy szaleństwa nacisk na rozchyloną cipkę. Zręcznie omijał łechtaczkę, puszczając linę tuż obok, jakby zamykając ją w potrzasku. Gdy uderzał, wiła się z rozkoszy, usiłując osiągnąć orgazm. Wiedział o tym doskonale. Wystarczyłby jeden dotyk palców na jej cipce. Tuż po uderzeniu. Niewielkie przesunięcie po mokrej, odsłoniętej łechtaczce, by zawyła z rozkoszy. Celowo opóźniał jej rozkosz, sycąc się władzą. Gdy pośladki znaczyła już wystarczająca ilość pręg, przyglądał się, siadając w swoim fotelu. Dopiero po chwili pieprzył ją, doprowadzając do szczytu. Wchodził nagle i gwałtownie. Nie tak, jak lubił najbardziej, lecz szybko, dając jej ulgę. Czasami, miast tego, zanosił ją na łóżko. Rozsupływał więzy i całował jej ciało. Sam dobierał jej kosmetyki. Wiedział dokładnie, jak i kiedy ma dla niego pachnieć, i potrafił się tym rozkoszować. Stawał nad nią i pozwalał, by zdjęła z niego garnitur. Odwieszała każdą część garderoby. Baczyła przy tym, by nie pomiąć żadnej z nich. Gdy stał już nagi, całowała go całego. Dopiero, gdy pokryła pocałunkami całe ciało Mistrza, pozwalał jej objąć ustami swoją męskość. W zależności od nastroju decydował, co następowało później. Gwałcił jej gardło, wsuwając się do samego końca i kończył, gdy mocno się nim krztusiła, lub kładł się na wznak, pozwalając jej działać. Mogła wtedy wybrać dziurkę, w którą wsuwała jego twardego kutasa. Czasami pozwalał jej nawet dyktować tempo, zanim zrzucił z siebie i zerżnął mocno.
Był dla niej Mistrzem we wszystkim.  
Był dla niej Mistrzem życia.  
- Dobrze, Małgorzato. Opowiem ci bajkę o lesie. Pod jednym warunkiem.
- Jakim, Mistrzu? – zapytała ożywiona.
- Ubierz swój czarny, lateksowy gorset. Chcę cię w nim zobaczyć.
- Oczywiście, Mistrzu – odpowiedziała szybko. Przygryzła wargę i wyszła z pokoju. Po chwili wróciła, narzucając na siebie lśniący strój. Jej stopy zdobiły już czarne szpilki z wysokim, wąskim obcasem. Wiedziała, że miała je ubrać. Takich rzeczy, nie musiał jej mówić. Uklękła przed nim i odwróciła się, by zapiął zamek gorsetu. Położył dłoń na jej głowie, gdy oparła ją na jego kolanach i zaczął mówić.

cdn.

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1050 słów i 5659 znaków.

7 komentarzy

 
  • selene

    Zapowiada się szalenie interesująco... ;)

    11 sie 2014

  • ErmonTwilight

    Akurat zupełnym "przypadkiem" napisałem to po Twojej wiadomości... Czytam w myślach, wyłapując ze słów to, co najbardziej mnie kręci.
    Bon apetite!!! ;)

    10 sie 2014

  • Chatoyant

    Jeśli przyjdzie Ci na myśl ogłosić casting na obsadę ról głównych, to nie zapomnij szepnąć tu słówko Panie Reżyserze, pewnie byłby spory odzew.. ;-)

    10 sie 2014

  • ErmonTwilight

    Nie miałem kiedy pisać ;)
    Właściwie, to już nie są opowiadania... To są scenariusze!

    10 sie 2014

  • anulka

    A tak na serio, bardzo się podoba, jak zwykle, jak wszystkie Twoje opowiadania :smile:

    10 sie 2014

  • nienasycona

    Poetycko,  podniecająco, intrygująco...Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy..

    10 sie 2014

  • anulka

    No i przypomniałeś sobie, ja się pisze!!!!!!
    Koniec  wakacji od pisania, do roboty!!!!

    10 sie 2014