Kwarantanna w kawalerce | Rozdział III

Kwarantanna w kawalerce | Rozdział IIIMelanż trwał w najlepsze. Cały dzień przegadaliśmy, wciągając kreski i zapijając je alkoholem. Czułam już ten stan „wyjebki” po przeszło dobie bez snu, objawiający się głupawką, gadaniem totalnych głupot i zagłuszającym psychiczne bariery w głowie. W tym stanie każdy pomysł wydawał się świetny. Również ten, by zagrać w rozbierane karty. Ubraliśmy się w pełny komplet ciuchów, ale po kilku partiach zostałam już tylko w staniku,  spodenkach i majtkach. Bartek w tym czasie miał na sobie wyłącznie dolną bieliznę.

Przegrałam partię. Wstałam i zdjęłam obcisłe spodenki, odsłaniając trochę zbyt ciasne, fioletowe majtki. Czułam jak materiał wciska mi się szparkę, zostawiając na powierzchni charakterystyczne wgłębienie. Szwagier zerknął tylko i uśmiechnął się pod nosem, tasując w międzyczasie karty. Położył je w końcu na stole. Podniósł drugą dłonią paczkę fajek z charakterystycznym wielbłądem na opakowaniu.

– Wiesz, co to za marka papierosów? – Wyciągnął paczkę przed siebie.

– Co? Przecież wiesz, że to Camel. – Zmarszczyłam brwi.

– Racja. Camel to. – Wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu.

Dopiero po chwili zrozumiałam, że dałam się podpuścić. „Camel toe”… Prychnęłam głośno mimowolnie, zasłaniając poduszką krocze.

– Zobaczymy, czy zaraz będziesz taki wygadany – Wysunęłam język wyzywająco, wyciągając pierwszą kartę z talii.

Kolejną partię też przegrałam. Bartek rozsiadł się wygodniej na kanapie, rozkładając przy tym szeroko ręce na oparciu. Patrzył na mnie pewnym siebie wzrokiem, a na jego twarzy zastygł delikatny uśmiech. Odpięłam stanik i powoli odłożyłam go na bok. Pełne, jędrne piersi opadły nieznacznie, prezentując się dumnie w całej okazałości. Bartek patrzył w nie jak w obrazek. Fakt, nawet koleżanki w liceum zazdrośnie zerkały mi na piersi, więc mu się nie dziwiłam. Na wysokości jego żołędzia dostrzegłam nawet powiększającą się mokrą plamę. Przypomniałam sobie, że to jego trzeci tydzień bez wytrysku, więc nic dziwnego, że ciało zachowywało się jak u nastolatka.  

-- Wyglądasz jakbyś pierwszy raz cycki zobaczył – prychnęłam.

-- Bo takich idealnych jeszcze nie widziałem. Może tylko w formacie jpg. – Uśmiechnął się szeroko.

Zaczęliśmy kolejna partię. Tym razem miałam więcej szczęścia. Pisnęłam radośnie, gdy Bartek pokazał mi swoje słabsze karty. Rzuciłam swoje na stół, wyciągając dłoń w górę, w geście zwycięstwa. Piersi zakołysały się mocno, przyciągając wzrok szwagra. Obśliniłam palec i potarłam nim o sutka, który po chwili stwardniał, naprężając się jak antenka. Przyrodzenie mężczyzny uwypukliło się zauważalnie pod bielizną.

– Dajesz, Bartuś. Tak, żebym go dobrze widziała. – Roześmiałam się, wystawiając przedrzeźniająco język.

Mężczyzna wstał i bez słowa zsunął bokserki. Jego kutas od razu, gdy tylko poczuł wolność, naprężył się dumnie. Aż otworzyłam szeroko buzię z podziwu. Był ogromny. Spokojnie z osiemnaście centymetrów długości i gruby jak moje przedramię. Kolor miał niemal purpurowy i było widać pulsującą krew w grubych niczym kable żyłach. Fioletowy żołądź cały aż lśnił od śluzu, sączącego się na podłogę. Miałam wrażenie, że wystarczyłoby go tylko dotknąć, żeby wystrzelił jak z armaty.

– Ojej… – powiedziałam tylko, nie mogąc oderwać wzroku, jakbym była zahipnotyzowana. – O jejku.

Bartek chrząknął głośno. Otrząsnęłam się z szoku.

– Boże. On jest nieziemski po prostu. – Wykrztusiłam z siebie. – Mam wrażenie, że zaraz we mnie wystrzelisz.

– Niewiele mi do tego brakuje.– sapnął w odpowiedzi. – Jaja mi pękną z bólu zaraz.

– Zwal sobie – rzuciłam.

– Co? – Otworzył szeroko oczy ze zdumienia.

Klęknęłam na łóżku i wypięłam tyłek, żeby go zachęcić. Zerknęłam na niego i zakręciłam uwodzicielsko biodrami.

– No zwal sobie. Nie męcz się – Uśmiechnęłam się ponętnie.

Wsadziłam dłoń pod majtki i nie czekając na reakcję, zaczęłam masować sobie łechtaczkę. Przyjemne uczucie narastało, aż w końcu z moich ust zaczęły wydobywać się mimowolne jęki. Rzuciłam okiem na Bartka. Masował sobie sterczącego kutasa, a jego oczy aż się błyszczały z podniecenia. W tym momencie rozległ się dzwonek telefonu. Przerwałam na chwilę, by zerknąć na ekran. Połączenie przychodzące było od mojego męża.

Bartek otrzeźwiał momentalnie. Nałożył szybko bokserki i uciekł do łazienki. Zignorowałam telefon, cały czas myśląc o tym, co się przed chwilą wydarzyło. W końcu szwagier uchylił drzwi i wszedł niepewnie do pokoju. Usiadł bez słowa obok mnie.

– Chyba posunęliśmy się trochę za daleko – wyrzucił z siebie w końcu.

– Chyba tak. – Przyznałam mu rację. – Powiedziałabym teraz, że powinniśmy pójść spać, ale raczej nic z tego nie będzie. Za bardzo przy tobie jestem napalona po tej fecie. Boję się, że znowu zrobię coś głupiego.

–  Ja tez… – mruknął. – Mam pomysł.

Przesunął wysoki wieszak na środek pokoju. Przywiązał do niego jeden kraniec koca, a drugi przytwierdził do okna, tworząc w ten sposób dzielącą nas iluzoryczną ścianę. Może trochę niską, ale siedząc lub leżąc nie byliśmy w stanie dostrzec się po drugiej stronie.

– I jak? – zapytał zza zasłony.

– Spoko. Lepsze to niż nic.

Milczeliśmy długą chwilę, a w powietrzu unosiła się niezręczna atmosfera. Nikt z nas nie wiedział, jak zacząć rozmowę.

– Zawsze słabo się dogadywałem z Arturem. Za dzieciaka wiecznie ze sobą walczyliśmy, a jako nastolatkowie właściwie ograniczyliśmy kontakt do minimum – odezwał się w końcu Bartek. – W młodości byłem raczej wątłej postury i wycofany społecznie, a Artur w tamtym czasie brylował w towarzystwie i uprawiał sport. Miałem nazwisko po swoim ojcu i mało kto wiedział, że jesteśmy braćmi, a chodziliśmy do jednej szkoły.

– Pamiętam. W ostatniej klasie liceum spotykałam się już z Arturem i wiedziałam tylko, że ma brata, ale nie miałam okazji cię poznać.

– Yhmm… Większość czasu spędzałem w domu mojego ojca, więc nic dziwnego, że mnie nie spotkałaś – mruknął. – Byłem rocznik wyżej od ciebie. W klasie bio-chem.

– Nie kojarzę cię w ogóle. – Skupiłam się, by przypomnieć sobie znajomą twarz. Bezskutecznie.

– Nic dziwnego. Całkiem inaczej wtedy wyglądałem. Raczej nie przyciągałem uwagi szkolnych piękności. – Wzruszył ramionami. – W tamtym czasie strasznie mi się podobała jedna, młodsza o rok, dziewczyna. Można powiedzieć, że się w niej zauroczyłem. Oczywiście nie miałem odwagi, by jej o tym kiedykolwiek powiedzieć. Wzdychałem jedynie do niej na szkolnym korytarzu i w myślach tworzyłem scenariusze naszego związku. Artur od początku wiedział o moich uczuciach i do kogo są skierowane. Gdy byłem w pierwszej klasie podejrzał walentynkę, którą chciałem anonimowo wysłać. Od razu zaczął ze mnie kpić, że nie mam żadnych szans i żebym sobie odpuścił. Jak kazałem mu spierdalać, to obiecał mi, że specjalnie ją poderwie, wyrucha i wyśle z tego nagranie, żebym cierpiał.

– Co? Artur? Naprawdę coś takiego ci powiedział? – Wiedziałam, że mąż bywa okrutny, ale to już było zbyt wiele nawet jak na niego.

– Taaak. Nasze relacje wyglądały wtedy trochę inaczej. Potem się poprawiły. Może dlatego, że dorośliśmy, a może dlatego, że zacząłem pracować nad swoim ciałem i w pewnym momencie po prostu byłem od niego silniejszy i większy. Sam nie wiem. – Ucichł na chwilę. – Wolę myśleć, że to z tego pierwszego powodu. – Skwitował w końcu smutnym głosem.

– Co było dalej? – Drążyłam temat. – Mam na myśli dziewczynę.

– W końcu jakimś dziwnym trafem sama zagadała, bo potrzebowała drobnej pomocy. Pomogłem, chwilę pogadaliśmy, podziękowała i tyle. Niby nic, ale od tamtej pory mijając się na korytarzu mówiliśmy sobie „cześć”, a ja za każdym razem pękałem z dumy i tworzyłem kolejne miłosne scenariusze w głowie. Do czasu aż znalazła sobie chłopaka. Na krótko. Potem następnego. Też na krótko. Miałem oczywiście złamane serce, ale potem znowu wracała nadzieja właściwe nie wiem na co, bo i tak wiedziałem, że nigdy nie będę miał odwagi wyznać jej swoich uczuć. Miałem wtedy poczesany łeb strasznie – parsknął.

Przerwał na długą chwilę, ale go nie ponaglałam. Czekałam cierpliwie aż będzie gotowy, by mówić dalej.

– W ostatniej klasie dziewczyna wysłała mi wiadomość, że chętnie wybierze się ze mną na studniówkę. Kilkanaście dni z rzędu latałem radosny jak skowronek. Byłem zajarany każdą sekundą życia. – Nie mogłam tego widzieć, bo dzielił nas koc, ale byłam pewna, że uśmiechał się do wspomnień. – Jakiś czas później zobaczyłem tę dziewczynę i jej nowego chłopaka na mieście. Pękło mi serce, gdy poznałem, że to Artur. Rzuciłem wtedy wszystko. Przestałem chodzić do szkoły, nie odpisywałem na wiadomości od znajomych. Dziewczyna nawet nie próbowała się ze mną skontaktować, więc uznałem, że pewnie zapomniała.

– Co? Czy to… Nie wiem czy dobrze zrozumiałam. – Zmarszczyłam brwi. – Artur był wtedy z jakąś laską z mojej równorzędnej klasy? Nawet nie wiedziałam. Co to była za dziewczyna? Jak miała na imię? – Dociekałam.

– Na razie to nieważne. Potem ci ją pokaże. Mówię ci to wszystko po to, żebyś wiedziała czemu odseparowałem się od mojej rodziny i czemu nigdy nie akceptowałem waszych zaproszeń. Po prostu z Arturem nie łączy mnie nic poza wspólną matką, która zresztą zawsze go faworyzowała. Za każdym razem, jak spotykałem się z Arturem, to zawsze w moim umyśle i przed oczami była ta dziewczyna. Nigdy nie pozbyłem się zauroczenia do niej. Miałem wiele kobiet, ale żadnej już nie pokochałem, a w końcu zdałem sobie sprawę, że wszystkie były fizycznie łudząco podobne do mojej pierwszej miłości.  

– To przykre… Nie rozumiem czemu Artur mógł coś takiego zrobić. Wiem, że nieraz zachowuje się jak dupek, ale coś takiego nie mieści mi się w głowie. – Świadomość okrucieństwa męża wywoływała we mnie gniewne myśli.

– Widocznie poznałaś go głównie z tej lepszej strony – mruknął.

– Albo tej, którą chciał mi pokazać. – Westchnęłam głośno. –  Zaraz po ślubie wyszło, że to leniwy, samolubny dupek, ale wydaje mi się, że wciąż coś do niego czuję i cały czas mam nadzieję, że znowu będzie taki jak na początku. Myślisz, że to możliwe?

– Wszystko jest kwestią perspektywy. „Taki jak na początku” dla jednej osoby może wydawać się pozytywne, a dla drugiej wydaje się jak koszmar. – Skwitował przeraźliwie smutnym głosem.

Jego słowa wryły mi się w mózg. Mogłam sobie jedynie wyobrażać, jakie cierpienia musiał znosić Bartek. To była tylko jedna z historii, ale dawała do myślenia i wiedziałam, że już bezpowrotnie zmieniła moje postrzeganie własnego męża. Zaczęłam przypominać sobie różne sytuacje z naszego życia. Do tej pory przekonywałam samą siebie, że Artur zawsze nieumyślnie sprawiał mi ból i cierpienie, ale teraz zaczęłam rozumieć, że mógł to robić z premedytacją.

– W każdym razie pamiętaj, że możesz ze mną rozmawiać o wszystkim. – Bartek wyrwał mnie z zadumy. – Artura nienawidziłbym, gdyby nie był moim bratem, a tak jest mi po prostu obojętny. Lubię cię od samego początku. Odkąd tylko się poznaliśmy, poczułem do ciebie sympatię, a instynkt podpowiadał mi, że jeszcze odegrasz w moim życiu ważną rolę. Nie myliłem się. – Przerwał na chwilę. – Przez te kilka dni się do siebie mocno zbliżyliśmy. Może trochę zbyt mocno… Ale nie zmienia to faktu, że czuję pomiędzy nami wyjątkową więź.

Jego słowa sprawiły, że poczułam motylki w brzuchu, a serce podeszło mi do gardła. Od długiego czasu czułam dokładnie to samo i wyznanie Bartka sprawiło, że uczucia i emocje zaczęły się we mnie kotłować.  

– Wiem… Właściwie to może mocne słowa, jak na parę dni znajomości, ale czuję, że jesteś moim przyjacielem. – Odpowiedziałam łamiącym się ze wzruszenia głosem.

– Też tak uważam, a dla mnie chyba nie ma niczego ważniejszego od przyjaźni.  

– A miłość? – zapytałam.

– Nie ma prawdziwej miłości bez przyjaźni – odpowiedział cicho.

Zamilkłam na chwilę, by w spokoju przemyśleć jego słowa. Miał rację w każdym calu. Zawsze wyobrażałam sobie swój związek oparty na przyjaźni i wydawało mi się, że z Arturem na początku tak było. Ale im więcej o tym myślałam, tym więcej miałam wątpliwości czy w ogóle kiedykolwiek był moim przyjacielem. A Bartek? Czułam jakbym znała go od zawsze i miałam wrażenie, że jest moją bratnią duszą. W dodatku swoją fizycznością i zachowaniem rozpalał mnie do czerwoności. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy wybrałam na pewno dobrego brata, ale teraz i tak już było za późno. Artur był moim mężem i nasze rodziny nas zaakceptowały. Gdyby się dowiedziały, że zdradziłam go z Bartkiem, to byłby nasz koniec. Nikt nie chciałby nas nigdy więcej widzieć.

– Twoje poprzednie związki… – Zmieniłam temat. – Byłeś w nich szczęśliwy?

– Może z początku. Chociaż to bardziej było zaślepienie nadzieją. W końcu zawsze wszystko wracało do dawnego stanu obojętności. Z każdym kolejnym związkiem trwało to szybciej. – Westchnął głośno.

– Zdradziłeś którąś kiedykolwiek?  

– Tak. Zdradziłem – odpowiedział krótko.

– Co wtedy czułeś? Żałowałeś tego? – Dociekałam.

– Z początku byłem przekonany, że nie będę potrafił jej spojrzeć w oczy i będę miał wyrzuty sumienia, z którymi sobie nie poradzę. Ale, gdy w końcu zobaczyłem swoją partnerkę, to nie poczułem praktycznie nic. Może jedynie bolała trochę świadomość, że prawda na pewno ją skrzywdzi. Więc uznałem, że zachowam ją dla siebie. Z czasem zrozumiałem, że to było takie proste dlatego, że tak naprawdę nigdy tej kobiety nie kochałem.

– A sama zdrada? Jak było? Dobrze się bzykała chociaż? – Roześmiałam się głośno.

– Nieźle. – Parsknął rozbawiony. – To była koleżanka z pracy, którą podwoziłem do domu. Miała męża i dzieci, więc nie bałem się za bardzo, że to wyjdzie na jaw. Ona natomiast obawiała się, że zajdzie ze mną w ciąże, więc ruchałem ją tylko w buzię i tyłek. W końcu ją zawiozłem pod dom, a tam czekał na nią w furtce mąż. Jak na powitanie czule się pocałowali, to szkoda mi się trochę gościa zrobiło, bo jeszcze pół godziny temu brała z dupy do buzi i łykała moją spermę. Ale potem sobie pomyślałem, że ja też byłem zdradzany i pewnie też całowałem się z dziewczyną, po tym jak trochę wcześniej brała do buzi czyjegoś fiuta – Roześmiał się.

– Nooo. Znam takie sytuacje od moich koleżanek – Uśmiechnęłam się do własnych myśli.

– No to na co czekasz? Opowiadaj. – Bartek mnie ponaglił.

–  Najwyżej na podium stoi znajoma ze studiów, która dawała na prawo i lewo. Każdy o tym wiedział oprócz jej chłopaka. Byłem akurat w łazience, gdy weszła do kibla z jakimś starszym gościem. Chwilę possała, podławiła się, koleś pojęczał i było po wszystkim. Wyszedł od razu, a w drzwiach akurat minął się z jej chłopakiem, który jej szukał najebany już trochę. Laska jak wyszła z kabiny, to dosłownie sperma jeszcze ciekła jej po brodzie. Zanim chłopak zdążył się do niej odezwać, to już się do niego przyssała i mu język do buzi wkładała, a koleś zadowolony i pierdoli, że ją kocha najbardziej na świecie.  

– Ja pierdolę – Bartek zaniósł się głośnym śmiechem.  

– Nooo. Inna znajoma jest psychologiem i przyjmuje w prywatnym gabinecie w domu. Jeden z pacjentów jest jej kochankiem i przychodzi regularnie na wizyty. Ruchają się w gabinecie podczas, gdy mąż, w pokoju obok, ogląda niczego nieświadomy telewizję.

– O jaaaa. Szkoda chłopa. – Parsknął wyraźnie rozbawiony.

– Eee tam… – Machnęłam ręką. – Jej mąż jest niewiele lepszy. Kiedyś najebany się do mnie dobierał, ale strzeliłam mu z liścia. Na pewno ma niejedną zdradę na koncie.

– A Artur? – Zapytał nagle Bartek. – Myślisz, że cię kiedyś zdradził?

– Znasz swojego brata, więc powinieneś znać odpowiedź na to pytanie… – Ton mojego głosu był zupełnie obojętny.

Bartek nie odpowiadał.

– Na pewno to zrobił, choć nigdy go na tym nie przyłapałam – powiedziałam w końcu. – Jaki facet wytrzymałby tyle czasu właściwie bez kobiety? Nie bzykamy się już praktycznie wcale, a wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby – Westchnęłam. – Nie mam pojęcia, co robi na wyjazdach, ale mogę się domyślać.

– Dlaczego więc wciąż z nim jesteś?

– Sama sobie zadaję już od długiego czasu to pytanie…

Zamilkłam na chwilę, pogrążając się we własnych myślach. Bartek, o dziwo, mnie nie ponaglał. Czekał cierpliwie aż sama będę gotowa, by kontynuować. Był naprawdę dobrym słuchaczem.

– Może z przyzwyczajenia? – Rzuciłam w końcu. – Może jest mi tak wygodnie? Stać mnie na dużo więcej niż, gdybym sama miała się utrzymywać, a Artura i tak właściwie nigdy nie ma w domu. Może go kocham i wciąż mam nadzieję, że kiedyś będzie jak dawniej? Nie znam tak naprawdę odpowiedzi na pytanie, które mi zadałeś. Nie wszystko da się racjonalnie wyjaśnić. – Westchnęłam. – A ty jak myślisz? Dlaczego z nim jestem?

– Czy to nie oczywiste? – Żachnął się Bartek. – Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.  

– Co? O czym ty mówisz? – Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego słów.

– Ja jestem na dachu – rzucił.

Roześmiałam się głośno po chwili konsternacji.

-- Możesz mieć rację. Faktycznie może chodzić o ptaki. Chociaż nie mam pewności czy twój wielki gołąb zmieściłby mi się w garści.  

Oboje zanieśliśmy się śmiechem, choć wciąż miałam dziwne wrażenie, że Bartek wcale nie żartował.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Iga21

    No to łapka leci. I czekam na następną część 🙂

    2 cze 2020

  • Użytkownik Majkel705

    Nie poganiam ale grzecznie pytam kiedy wstawisz coś nowego bo fajnie się czyta Twoje opowiadania  :bravo:

    2 cze 2020

  • Użytkownik Kolekcjoner

    Dobre, proszę kontynuować

    1 cze 2020

  • Użytkownik Majkel705

    Jestem pod wrażeniem i to gigantycznym
    Czekam na ciąg dalszy masz talent powtarzam to po raz kolejny uprzejmie proszę o kontynuację Twoich opowiadań  tego i w niewoli umysłu i pokolenia porno

    30 maj 2020

  • Użytkownik tPoH

    @Majkel705 Dzięki. Zawsze miło usłyszeć słowa uznania. Świadomość, że ktoś czeka na kontynuację jest dobrym motywatorem do dalszego pisania ;)

    30 maj 2020

  • Użytkownik Majkel705

    @tPoH Nie chcę Cię ponaglać ale kiedy będzie można przeczytać następne części?

    30 maj 2020

  • Użytkownik tPoH

    @Majkel705 Trudno powiedzieć, bo nie skupiam się wyłącznie na jednej historii, tylko równocześnie staram się kontynuować inne projekty. Kolejna część jest niemal na ukończeniu, więc załóżmy, że do tygodnia, może dwóch. Ostatniej części mam tylko zarys, więc podawanie daty mija się z celem.

    31 maj 2020

  • Użytkownik Majkel705

    @tPoH Tak szczerze sto najbardziej czekam na ciąg dalszy pokolenia porno i mam szczerą nadzieję że jednak się przełamiesz i dodasz następne części fabuła jest fajna i inna niż wszystkie a osobiście lubię czytać fantastykę i fantazy też tak na marginesie szkoda że przerwałeś Terra Mortus pozdrawiam i życzę dużo weny i natchnienia

    31 maj 2020

  • Użytkownik tPoH

    @Majkel705 W sumie z Terra Morrtus to niezły pomysł :P Pisałem to w 2013 roku i teraz wydaje mi się raczej kiepskie i niedopracowane, ale mógłbym w sumie kontynuować opowiadanie w dojrzalszym stylu. Dzięki za sugestię :D

    31 maj 2020

  • Użytkownik Majkel705

    @tPoH a będziesz kontynuować pokolenie jest fajne inne wciągające

    31 maj 2020

  • Użytkownik tPoH

    @Majkel705 Na pewno będę kontynuował, tylko nie wiem jeszcze po prostu kiedy i czy na pewno pojawi się na tym portalu. Na pewno będę informował na bieżąco, więc bez obaw. :)

    31 maj 2020