Kwarantanna w kawalerce | Rozdział V

Kwarantanna w kawalerce | Rozdział VBrałam właśnie prysznic, gdy drzwi się uchyliły. Bartek wszedł do wanny i stanął za mną w niewielkiej odległości. Czułam na pośladkach nacisk jego sterczącego ponownie penisa. Odwróciłam się i uśmiechnęłam zadziornie. Nałożyłam żel i rozprowadziłam dokładnie po całym jego ciele. Spłukałam nas dokładnie wodą. Szwagier usiadł na skraju wanny, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Ogromny, czysty kutas lśnił się rozkosznie. Cała siłą woli powstrzymałam swój prokreacyjny instynkt. Usiadłam po drugiej stronie tak, by nie mógł mnie dotknąć. Miałam zamiar najpierw sprawić, że będzie wrzał z podniecenia.

– Gdy byliśmy w liceum – zaczęłam – waliłeś sobie pamięciówę czy wolałeś to robić do moich zdjęć?

– Jeszcze inaczej. – Uśmiechnął się samym kącikiem ust. – Znalazłem dwie aktorki porno podobne do ciebie. Znam wszystkie ich filmy na pamięć.

Zaniosłam się głośnym śmiechem.

– Sprytnie. Koniecznie musisz mi je potem pokazać. – Mrugnęłam okiem. – Może odtworzymy w rzeczywistości sceny z tych twoich filmików.

– Wszystkich nie odtworzymy. Musiałbym się potroić i pomalować na czarno. – Wzruszył ramionami. – I zmniejszyć sobie kutasa, bo nie ma szans, żebyś zmieściła go całego do gardła.

– To zabrzmiało jak wyzwanie. – Parsknęłam. – Uznaj, że zostało przyjęte. Założymy się o coś?

– Możemy.  

– Jak zmieszczę, to cały następny dzień spędzisz nago i nie będziesz mógł mnie nawet dotknąć, a ja zdecyduję, kiedy wytryśniesz.

– A jak nie zmieścisz?

– Zmieszczę. – Uśmiechnęłam się lubieżnie. – Jutro z samego rana.

– Czemu nie dziś?

– Raz, że musze się przygotować, a dwa przypominam, że to ty mi się miałeś odwdzięczyć. – Wyciągnęłam nogę przed siebie i zakołysałam stopą twardego kutasa.

– Muszę iść po gumkę – Mruknął Bartek i podniósł się lekko.

– Gdzieee?! – Wychyliłam się i ścisnęłam go mocno za członka. – Siadaj, siadaj. Nie po to dziesięć lat czekałeś, żeby mnie teraz przez folię ruchać.

– Bierzesz tabletki? – Usiadł z powrotem, a ja zrobiłam to samo.

– Nie, ale jest praktycznie zerowa szansa, że mogę mieć dzieci. Jeżeli jakimś cudem mnie zapłodnisz, to będzie, kurwa, cud i wcale nie będę tego żałować. – mruknęłam. – Wliczymy to na poczet zemsty wobec Artura. – Zaśmiałam się. – Dzieciak z twoimi genami to jak wygrana na loterii. Nieczęsto się trafia taka maczuga. – Pogładziłam go stopą po penisie.

– Rozumiem, że ojciec Artura nie miał najlepszych genów?

Wybuchnęłam głośnym śmiechem i pokazałam dwoma palcami odległość kilku centymetrów.

– Daj spokój. Wyjątkowo kiepski był z niego szermierz, a szpadę miał może jak pół twojej.

– Wbrew pozorom wszystkie moje kobiety raczej narzekały na zbyt duży rozmiar. Penetracja bywała z reguły bolesna. Każda świeciła do niego oczami, a jak zaczynała się akcja to zdarzało się, że nawet łzy leciały. Nawet jak już było w miarę ok, to co to za seks, gdy cały czas musisz uważać, by nie przesadzić i nie zranić drugiej osoby.

– Pffff… – Prychnęłam. – Nic dziwnego skoro korzystałeś z moich niedoskonałych kopii. Teraz masz przed sobą oryginał. Odpowiednio zadany ból może być przyjemny.

– Nieraz to słyszałem. Mówię ci, że…  

Zbliżyłam się nagle do szwagra, przerywając mu w połowie zdania. Usiadłam na nim okrakiem, ustawiając fiuta za moimi pośladkami. Wpiłam się łapczywie w jego usta. Wyczulam jak twardy kutas opiera się o mój tyłek. Uniosłam się lekko i wycelowałam go odpowiednio. Powoli opuszczałam biodra, aż poczułam jak masywny żołądź rozpycha elastyczne ścianki mojej cipki. Był wielki, ale ja byłam tak mokra i rozpalona, że wsuwał się z wyjątkową łatwością. Wbijałam się coraz dalej i dalej, czując się tak rozkosznie wypełniana. W końcu poczułam ból, gdy przekroczyłam dwie trzecie długości. Wysunęłam się do wysokości główki i znowu opuściłam biodra, tym razem trochę dalej niż poprzednim razem. I znowu, i znowu, i znowu. Bartek w tym czasie pieścił ustami moje piersi, lizał mnie, gniótł dłońmi moje pośladki. Łapczywie rozkoszował się moim ciałem, pojękując cicho za każdym razem, gdy ciasno opięta cipka zsuwała się po kutasie. W końcu poczułam na pośladkach jego jądra. Nigdy jeszcze nie byłam tak wypełniona. Członek dosłownie rozpychał mnie od środka. Wysuwałam się i wsuwałam coraz szybciej, aż poczułam dziwne, nieznane mi uczucie, nadchodzące niczym fala. Przyspieszyłam. Poczułam, że cipka zaczyna wręcz puszczać soki. W pewnym momencie jęki wydobywały się ze mnie mimowolnie. W końcu upragniona fala uderzyła o brzeg. Nabijałam się za wszelka cenę na fiuta, gdy moje ciało przechodziły niekontrolowane spazmy orgazmu. Czułam jak ścianki pochwy zaciskają się wokół grubego członka. Czułam każde przesunięcie. W połowie orgazmu Bartek zaczął krzyczeć razem ze mną, pompując we mnie nasienie. Oboje skończyliśmy w tym samym czasie. Nie wychodziłam z niego jeszcze długo, odpoczywając i rozkoszując się chwilą. Miałam swój pierwszy orgazm w życiu, a to był dopiero początek.

     – Mówiłam ci, że kopia nigdy nie dorówna oryginałowi – szepnęłam mu do ucha.

     Rozległ się dzwonek przychodzącego połączenia. Zręcznie zsunęłam się z kolan kochanka i sięgnęłam po telefon. Na ekranie wyświetlał się napis „Artur”. Kucnęłam przed Bartkiem i odebrałam telefon.
     – Hej, Artuś. – Przywitałam się i liznęłam gładkie jądro, uśmiechając się przy tym łobuzersko.
     – Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu? – Zapytał rozgniewanym tonem.
     – Przepraszam. Byłam na ciebie zła. – Polizałam członka po całej długości.
     – Byłaś? Ale już nie jesteś?  
     – Nie. Nie potrafię się na ciebie długo gniewać. – Zamknęłam na chwilę żołędzia w ustach. – Tęsknię za tobą.
     – Ja za tobą też. – Artur był wyraźnie zadowolony.
     Poczułam jak kutas nabrzmiewa ponownie w moich ustach. Do zabawy dołączyłam języczek, leniwie nim wirując.
     – Kefy wrafas?– Zapytałam niewyraźnie, nie wyjmując członka z buzi.
     – Co? Co ty tam robisz?
     – Nic. Zęby myję. – Uśmiechnęłam się szeroko do Bartka. – Pytałam kiedy wracasz.
     – Za jakiś tydzień. Muszę kończyć, bo za chwilę będę miał rozładunek. Kocham cię.
     – Też cię kocham. Pa. – Rozłączyłam się i odłożyłam telefon.
     – Nieładnie, nieładnie. – Bartek karcąco uderzył mnie kutasem po policzku. Złapałam go dłonią i ścisnęłam mocno, próbując złączyć ze sobą palce. Brakowało kilku dobrych centymetrów.
     – Jednak miałam rację. – Spojrzałam mu w oczy. – Twój gołąb nie mieści mi się w garści.

XXX
     Obudziłam się przed Bartkiem. Spojrzałam na kochanka, pocałowałam go delikatnie i po cichu zsunęłam się z łóżka. Poszłam do łazienki i odkręciłam kurek prysznica. Gorąca woda przyjemnie obmywała zmęczone ciało. Wspomnienia z zeszłej nocy wróciły, ale wywołały jedynie uśmiech, a nie wyrzuty sumienia. Nigdy jeszcze nie miałam tak boskiego seksu, a w dodatku pierwszy raz w życiu miałam orgazm. Wszystko było tego warte. Czułam się seksualnie spełniona, jak jeszcze nigdy dotąd. Zastanawiało mnie tylko, co pomyśli sobie Bartek, gdy obudzi się zupełnie trzeźwy, z umysłem niezaćmionym narkotykami i alkoholem. Wczoraj umówiliśmy plan zemsty na Arturze, ale czy wciąż będzie chciał go zrealizować? Mój mąż obchodził jutro urodziny i mieliśmy zamiar to wykorzystać w ramach naszej wendety.  
     Wciągnęłam po kąpieli dwie porządne kreski amfetaminy. Poczekałam aż spłyną po gardle i umyłam dokładnie zęby. Włożyłam sobie kontrolnie szczoteczkę do gardła. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Natura pozbawiła mnie odruchu wymiotnego. Bartek nie zdawał sobie sprawy, że właściwie zostałam stworzona do głębokiego gardła. Włoski stanęły mi dęba, gdy amfetamina zaczęła działać. Poczułam napływ euforii, a ciało było odczuwalnie pobudzone. Przestałam przejmować się ewentualną reakcją kochanka. Wyszłam po cichutku z łazienki i bezszelestnie się do niego zbliżyłam. Delikatnie ściągnęłam kołdrę, odsłaniając członka. Pierwszy raz widziałam go w spoczynku i wydawał się niewiele większy  od przeciętnego członka. W życiu bym nie podejrzewała że jest w stanie urosnąć do tak monstrualnych rozmiarów.
     Położyłam się pomiędzy nogami kochanka. Napletek ściągałam niemal pół minuty, by przypadkiem go nie obudzić. Wyczyściłam go delikatnie mokrą chusteczką. Zawahałam się na chwilę, nie mogąc wybrać odpowiedniego planu działania. W końcu ostrożnie położyłam na miękkim penisie dłoń i odczekałam dłuższą chwilę. Nieznacznie powiększył swoje rozmiary, ale nie było to nawet dziesięć procent realnych możliwości. Nachyliłam się i po prostu wzięłam całego do buzi, cały czas pobudzając go językiem. Tym razem zaczął błyskawicznie twardnieć. Wyjęłam go z ust, gdy był już na tyle duży, że rozpychał mi policzki. Wciąż to było jakieś siedemdziesiąt procent możliwości. Bartek obrócił się na bok. Po oddechu byłam pewna, że zrobił to przez sen. Szczęśliwie leżał niemal przy samym skraju łóżka, wystawiając sterczącego członka poza ramy łóżka. Przechyliłem Bartka z ogromną trudnością i podłożyłam mu kołdrę pod pośladki, by penis skierowany był pod kątem w kierunku podłogi. Zsunęłam się lekko, kładąc poduszkę na podłodze. Usiadłam tak, by członka mieć tuż nad swoimi ustami. Wyciągnęłam gumkę i spięłam włosy w kucyk, by mi w niczym nie wadziły. Wzięłam głęboki oddech i po prostu zaczęłam mu intensywnie obciągąć, nie bacząc już na to czy się obudzi, czy nie. Już po kilkunastu sekundach prącie było twarde jak skała. Odpowiednio twarde, by przejść do realizacji zakładu. Wsunęłam go znowu do buzi, tym razem jednak na tym nie poprzestając. Głowa ułożona pod odpowiednim kątem umożliwiła swobodne wsunięcie do gardła. Poczułam jak masywny żołądź toruje sobie drogę, boleśnie rozpychając ścianki gardła. Zatrzymał się w połowie długości. Cofnęłam głowę i po chwili mocno pchnęłam ją do przodu. Niedostosowane gardło dawało o sobie znać mocnym bólem, ale po amfetaminie ból był uzależniająco przyjemny. Posunęłam się o kilka centymetrów do przodu. Brakowało mi jeszcze jakieś ćwierć całej długości. Znowu powtórzyłam schemat. Tym razem różnica była milimetrowa. Usłyszałam jak Bartek stęknął, gdy gardło osiągnęło swój limit.
     – Mówiłem ci, że to nierealne. – Sapnął. – To jest po prostu fizycznie niemożliwe. Przegrałaś zakład, Marta.
     Wyjęłam sobie całego penisa z ust. Gęsta ślina pociekła na podłogę niekontrolowanym strumieniem. Szwagier wstał z łóżka. Penis zakołysał się nad moją głową. Klęknęłam, by skrócić dystans. Spojrzałam w oczy kochanka, uśmiechając się łobuzersko i pokazując środkowy palec. Naplułam obficie na członka, rozprowadzając dłonią gęstą ślinę. Złapałam obiema dłońmi za nagie, męskie pośladki i zacisnęłam mocno palce.  Wysunęłam język przed siebie najdalej, jak to możliwe. Nakierowałam główkę penisa w kierunku moich szeroko otwartych ust. Spojrzałam ostatni raz na Bartka i mrugnęłam mu jednym okiem. Całym ciałem naparłam na kutasa, dodatkowo podciągając się rękami. Wyrobione już początkowe ścianki gardła z łatwością przyjęły nachalnego gościa. Ból eksplodował za to, gdy przekroczyłam ustaloną wcześniej granicę. Szybko jednak zastąpiła go satysfakcja, gdy moje pełne usta cmoknęły jądra i łono mężczyzny. Bartek aż ryknął z rozkoszy. Miałam w gardle całą długość prącia. Docisnęłam jeszcze mocniej głowę, by nie było wątpliwości i wysuniętym językiem liznęłam gładkie klejnoty. Powoli wycofywałam głowę, mocno opinając przy tym penisa ustami. Ślina z głośnym chlupotem opadła na podłogę, gdy całkowicie wysunęłam go z buzi. Potrzebowałam kilkunastu sekund, by dojść do siebie i złapać oddech. Gardło pulsowało bólem, ale miałam ochotę powtórzyć to jeszcze raz. Odrzuciłam jednak tę myśl, wiedząc, że jeszcze będzie niejedna okazja, a ścianki będą bardziej elastyczne niż za pierwszym razem.
     – Ja pierdolę… – Bartek sapał głośno, jakby dopiero co przebiegł maraton. – Kurwa mać… Pierwszy raz w życiu cieszę się z przegranego zakładu.
     – Mówiłam, że zmieszczę. – Uśmiechnęłam się dumnie. – Następnym razem będzie lajcik. Gardło sobie już tego bydlaka zapamięta.
     – Ty jesteś jak seks maszyna normalnie. – Mężczyzna kręcił z niedowierzaniem głową.
     – Naturalny talent i trochę ćwiczeń. – Mrugnęłam okiem. – Idę się ogarnąć, a ty nawet nie waż mi dzisiaj nawet skarpetek zakładać. Zrób nam po porządnej kresce.
     Wyciągnęłam z szafy ciuchy i po drodze zabrałam jeszcze wysokie szpilki. Zamknęłam się w łazience i wzięłam prysznic. Nałożyłam pełny makijaż, wyprostowałam prostownicą włosy i pomalowałam usta na różowy kolor. Ubrałam czarną, ciasną spódniczkę ledwo sięgającą mi za pośladki. Pod to włożyłam jeszcze różowe stringi. Na górę wsunęłam najpierw stanik z mocnym push-upem, a na to ciemną, wieczorową bluzkę z wyraźnym dekoltem. Spojrzałam w lustro. Piersi były tak ściśnięte i wyeksponowane, że miałam wrażenie, że zaraz wystrzelą. Nie dało się po prostu ominąć ich wzrokiem. Włożyłam czarne szpilki i odwróciłam się tyłem do lustra. Ciasno opięty spódniczką tyłek prezentował się wręcz obłędnie. Zakręciłam lekko biodrami, uśmiechając się sama do siebie. Psiknęłam się jeszcze na koniec ulubionymi perfumami.
     Bartkowi opadła szczęka, gdy mnie zobaczył. Patrzył się długą chwilę szeroko otwartymi oczami. Zgodnie z umową był całkiem nagi i z każdą sekundą utwierdzałam się w przekonaniu, że zrobiłam na nim oszałamiające wrażenie, gdy penis twardniał i nabrzmiewał coraz bardziej. Podeszłam do stolika i nachyliłam się nad blatem, wypinając pupę tuż przed oczami szwagra. Wciągnęłam kreskę i odwróciłam głowę do tyłu. Mężczyzna wpatrywał się w tyłek jak zahipnotyzowany.  
     – Marta… Nie masz dla mnie litości. – Przełknął głośno ślinę. – Cały dzień, serio?  
     – Cały dzień, Bartuś. Calutki. – Zakołysałam ponętnie biodrami. – Może sobie dzisiaj zrobimy wieczór taneczny? To znaczy ja potańczę, a ty popatrzysz. Co ty na to?
     – Pierdol się, Marta. – Westchnął głośno.
     – Wiesz co? Świetny pomysł! Poskaczę sobie po wibratorze, jak już będzie blisko północy. Dzięki, Bartuś.
     Roześmiał się głośno, kręcąc ze zrezygnowaniem głową.
     – Nic już nie mówię, bo tu widzę, że wszystko może być wykorzystane przeciwko mnie. – Odruchowo dotknął twardego kutasa.
     – ZOSTAW GO! – wrzasnęłam. – Dotknij go jeszcze raz, to zobacysz…
     Bartek odsunął rękę jak poparzony. Dopiero po chwili zorientował się o co mi chodziło. Parsknął śmiechem i zakrył twarz dłońmi.  
     – To będzie ciężki dzień. – Westchnął. – Marta, jak twoim zdaniem będę miał się wysikać bez dotykania penisa?
     – Normalne. Tak samo jak ja. – Prychnęłam.
     – Co? – Spojrzał na mnie skonfundowany.
     – Będziesz sikał na siedząco. – Uśmiechnęłam się drwiąco. – Ja ci go obmyję potem, spokojnie.
     – Wariatka normalnie… – mruknął sam do siebie, gładząc się po głowie. Odruchowo drapnął się po jajku. Zastygł w bezruchu, gdy zrozumiał, co właśnie zrobił. Uniósł głowę, by zobaczyć mój triumfalny uśmiech.
     Wyjęłam z szuflady kajdanki z futerkiem, które kiedyś dostałam od koleżanki na urodziny.
     – Marta, to już jest przesada – fuknął.
     – Jakoś nie protestowałeś, gdy zakładaliśmy się o głębokie gardło, choć byłeś przekonany, że to niemożliwe. – Stanęłam za jego plecami. – Dawaj rączki do tyłu. Nie martw się. Zaopiekuję się tobą. Nawet ci tyłek podetrę jak będzie trzeba.
     – Wiesz co? W moich wyobrażeniach nie byłaś taka wygadana i złośliwa – powiedział, posłusznie jednak podając mi dłonie.
     – Rozczarowany? – W moim głosie pojawiła się mimowolnie smutna nutka. Nie byłam do końca przekonana, że Bartek sobie żartował.
     Od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Zerknął na mnie kątem oka, po czym zamilkł na chwilę.
     – Raczej oczarowany – powiedział wyjątkowo ciepłym głosem. – Nie ma nic gorszego niż potulna kobieta, a ty jesteś zadziorna jak kogut.
     Poczułam miłe ciepło, rozchodzące się w okolicach serca. Nachyliłam się i pocałowałam go najczulej jak tylko potrafiłam. Odsunęłam się w końcu lekko i spojrzeliśmy sobie w oczy. Byłam pewna, że oboje dostrzegamy to samo. Uczucia, których nie mieliśmy jeszcze śmiałości wypowiedzieć. Zaufanie, uwielbienie, przywiązanie, troska. W tym samym momencie uśmiechnęliśmy się do siebie tak ciepło, jak można tylko uśmiechnąć się do kogoś, kogo kochasz. Oczy nam się zaszkliły. Nagle liznęłam szwagra po nosie, uśmiechając się łobuzersko.
     – Dawaj łapy, gnoju. Jesteś aresztowany pod zarzutem bezprawnego dotykania drogocennych eksponatów – Spięłam mu nadgarstki kajdankami. – Wszystko, co powiesz, może być wykorzystane przeciwko tobie.
     – Zauważyłem… – Westchnął zrezygnowany. – Masz zamiar mnie tak trzymać do samego końca?
     – Kochany mój… – Pogłaskałam go czule po policzku. – Oczywiście, że nie, głuptasku… Kajdanki to tylko początek. Mam jeszcze liny i nawet knebel się znajdzie, jak będziesz za dużo gadał.
     Wysypałam biały proszek na zeszyt. Zrobiłam dwie duże kreski. Wciągnęłam swoją i przystawiłam Bartkowi jego ścieżkę pod nos. Podsunęłam mu rurkę i po chwili zeszyt był już czysty. Gdy wykrzywił twarz w grymasie obrzydzenia, dałam mu przepić gorzki spływ. I tak wysokie pobudzenie seksualne wzrosło jeszcze bardziej. Zerknęłam na lśniącą maczugę Bartka i zagryzłam mocno wargę. Cipka dawała o sobie znać nieustannie. Nie tylko dla Bartka te kilkanaście godzin będzie torturą, choć bez wątpienia byłam w dużo lepszej sytuacji.
     Przysunęłam sobie krzesło naprzeciwko szwagra. Usiadłam, zakładając nogę na nogę, tak że stopa znalazła się tylko kilka centymetrów od sterczącego penisa. Podwinęłam delikatnie spódniczkę, odsłaniając trochę więcej opalonej, gładkiej skóry. Bartel oderwał w końcu wzrok od moich smukłych nóg, by spojrzeć na moją twarz, ale po drodze się zawiesił na cyckach, które wypięłam dumnie.
     – Chcesz wiedzieć, mniej więcej, co cię dzisiaj czeka? – zapytałam.
     – Nie chcę, ale i tak mi powiesz.
     – Umysł ostry niczym brzytwa! A mówią, że sterydy ogłupiają…
     – Nie brałem ste… – Przerwał, gdy spojrzałam na niego wzrokiem pełnym politowania. – Nie brałem zbyt dużo sterydów. – Poprawił się.
     – No dobrze. W takim razie nie będę wybiegała za daleko w przód. Wiem, że strój może nieadekwatny, ale na początek mam zamiar się trochę rozruszać i pogimnastykować. -- Pogłaskałam się po piersiach i wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu.

tPoH

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3438 słów i 19612 znaków. Tagi: #koronawirus #kwarantanna #pandemia #incest #rodzina #hardcore

2 komentarze

 
  • Michałauu

    Kiedy  nowy rozdział? :)

    12 sie 2020

  • Majkel705

    Mam pytanie czy i kiedy można spodziewać się kolejnej części pokolenia?
    To opowiadanie też jest ok ale tamto jest po prostu odjechane

    20 lip 2020

  • tPoH

    @Majkel705
    Na pewno będę je kontynuował, ale już raczej na własnej stronie autorskiej. Nie jestem w stanie teraz określić terminu. W każdym razie jak coś się zmieni to będę na bieżąco informował

    20 lip 2020

  • Majkel705

    @tPoH to podaj adres stronki bo pokolenie wciąga ' jak chodzenie po bagnach"  :danss:

    21 lip 2020

  • tPoH

    @Majkel705 Jak już ją bede miał to podam :p

    21 lip 2020