Deszcz za oknem autobusu był równie nieprzyjemny jak obecna sytuacja. Ciągłe obowiązki, wieczny stres, matura za rogiem, studia w planie, i poczucie beznadziejności wymieszane z zagubieniem odrzuceniem i depresją. Jakie to głupie kiedy jedna decyzja może zaważyć na całym życiu. Pół roku temu miałam chłopaka, plan na życie, rodzinę i wysoką pozycję, ale wtedy stało się to co nieoczekiwane, i po kwartale moi rodzice ogłosili upadłość, i uznali że skoro jestem prawie dorosła nie musza mnie niańczyć, po czym wyjechali "do pracy" a przynajmniej tak mówili. Myśle jednak że chcieli uciec od kłopotów i tego co się stało na wycieczce przed maturalnej. Głupie wino, głupi zakład i stało się, pocałowałam inną dziewczynę, potem mojego chłopaka, potem zrobiłam mu laskę, potem jej minetkę i spodobało mi się. Sęk w tym że w religijnym elitarnym liceum stałam się zarazą i tak oto krótko przed maturą rodzice się mnie wyrzekli, szkoła wywaliła, a chłopak zostawił dla innej w pełni hetero szmaty. Ja natomiast opuściłam szkołe w hańbie z przypiętą łatką biseksualistki, co nie było kłamstwem, ale środowisko zawsze musi wtrącić swoje pięć groszy.
A nowe liceum? znaczy jedyne które mnie przyjęło na kilka tygodni przed maturą? Cóż szkoła raczej z niższej półki, przyjmująca wszystkich, zapewniająca słabą edukacje, ale mająca coś na wzór rygoru wojskowego i tak odkryłam pasję do strzelania, survivalu, pracy rękami, i totalną niechęc do podporządkowywania się, ale nie miałam wyboru. Kiedy dostajesz ultimatum że nie dopuszcimy cię do matury albo będzie według naszych zasad, to nie zadaje się pytań tylko sukienke zostawia się w domu, makijaż także. Moje nwoe liceum pod wodzą nowego dyrektora miało własne stroje (oczywiście na koszt rodzców). Do sportu krótkie spodenki i biała koszulkaz rękawami (jedno z ostrzeżeń które dostałam to było za koszulkę na ramiączkach, kolejne za kolor... pojebane). Zimą to samo ale długie spodnie i koszulka długa. Na basen jednocześciowy strój dla dziewczyn, dla chłopaków spodenki, także w czerni lub granacie. Zajęcia praktyczne? Oczywiście że też były specjalne "zalecenia". Dla chłopaków jasna koszulka lub zimą koszula i spodnie robocze z butami, dla dziewczyn to samo ale z ogrodniczkami. Dlaczego? Krążyła plotka że to fetysz dyrektora, choć znając historie o wojsku to wolał na sniadanie parówki niż pierogi... Ostatecznie na codzień mielismy do wyboru strój moro ( jakim kurwa prawem w szkole?) , oczywiście ten sam strój na strzelnice, survival nosiło się dobrze ale do szkoły? Gdybym kurwa chciała to bym poszła na szkołe wojskową a nie jakieś pseudo imitacje gdzie samo logo szkoły świadczy o tym że ktoś jest z... problemami. Druga opcja nie była wiele lepsza. Szara spódnica za kolano, na zimę spódnica do kostek. Proste czarne buty, i biała koszula z równie szarym ochydnym żakietem z wielkim napisem na plecach żeby przypadkiem toś nie pomyślał że jestem kimś więcej niż smieciem z ostatniego liceum na świecie.
- Przystanek numer 79, aleja hutnicza - usłyszałam w tle
- Kurwa! - chwyciłam torbe i wyskoczyłam prosto na deszcz, i w lini prostej pod przystanek na drugiej stronie drogi bo ten był zniszczony.
Gdzie ja byłam? To wyjątkowo trafne pytanie. Kiedy się przeniosłam rodzice obiecali mi skuter, podwózke, rower, a potem miał byc autobus ale linie wycofali po tygodniu bo byłą nieopłacalna, a kiedy na jaw wyszły zdjęcia z wycieczki to przypieczętowało mój los. Tym sposobem ze skzoły jechałam autobusem przez dzielnice przemysłową, oraz ta najdziwniejsza którą wszyscy omijali szerokim łukiem, nazywaną slumsami. Zresztą szkoła nie byłą tak daleko od slumsów i nazywalismy ją końcem świata. Same slumsy to pozostałośc po PRL, niezbyt odnowiona, i wyraźnie oddzielona z 2 stron strefami przemysłowymi i rolniczą, potem z kolejnej jest las, no i strefa z jednostką wojskową. Dosłownie dzielnica w izolacji, jebane panstwo w panstwie, czy tma maisto w mieście...
Deszcz który mnie zastał nie pomagał... brak znjaomosci tej czesci maista, również. Bez parasola, bez telefonu bo oczywiscie głupia przeglądałam IG całe lekcjie teraz szukałam czegoś co by przypominało jakiś rozkład jazdy, plan maista, cokolwiek bo autentycznie się zgubiłam. wiedziałam jedynie ze ta choelrna aleja hutnicza to jest droga którą miałam jechać ale miałam wysiąśc chyba na 79, a może 89?
- Kurwa! pięć minut bez telefonu i już nie wiem co się dzieje!
Chciałam usiąść na ąłwki ale ich stan skutecznie mnie zniechęcił, na domiar złego musiałam do toalety a to spowodowało że zaczynałam się denerwowac i rzucac bluzgami pod nosem ukrywając frustrację i bezsilnośc... Co teraz? czemu nie sprawdziłam tej nwoej drogi tylko znowu zlałam konsekwencje? Czemu mam tkai problem żeby pomyśleć z wyprzedzeniem? Co się kurwa ze mną dzieje... może to dlatego mi sie zycie posypało? Może jestem idiotką... ?
Stałam dwadzieścia minut pod tym daszkiem i jechały dwa autobusy które omineły ten jeden, na taksówke nie mam kasy, a z racji ze wyglądam jak przemocozny kurczak to mam wrażenie że stopa tez nie złapie, zresztą miałabym pewne obawy w tej dzielnicy.
Wtedy zobaczyłam dwie dziewczyny śmiejąc się biegły przed siebie zasłaniajac się rekami w stronę ruin po przeciwnje stronie ulicy. Wyglądały jakby były w moim wieku, ale było w nich coś dziwnego. Wysoka brunetka miała szpilki i małą złota sukienkę. Druga niższa wyraźnie masywniejsza miała na sobie gorset z którego wylewał jej sie biust i jeansy, a co dziwne torebke z Gucci? Wszędzie poznam to logo!
Niewiele myśląc pobiegłam za nimi. W ruinach zwolniły i zaczeły się smiać mówiąc że coś może najpierw zjedzą, a potem poszukają. Nie wiedziałam o co chodzi ale przeszłyśmy ruiny i nagle zaczeły schodzić do piwnicy. W pierwszej chwili trochę się zestresowałam ale poszłam z animi pełna obaw. W piwnicy było delikatne światło ale widziałam że podeszły do sąsiedniej ściany i otwarły drzwi z napisem "serwisowe". Skad to tu? Niemniej poszłam za nimi i nagle znalazłam się na pdoziemnym aprkingu... ?
- Co to kurde jest?
W oddali widziałam jak wchodzą do klatki obok innych ludzi, poszłam z animi i okaząło się że trafiłam na stare hale targowe które przypominamy antyczne centrum handlowe, ale były tam różne sklepy, różne marki, i ludzie...
- Zatrzymałam się pod ściana i usiadłam na ławkę któą pamiętam z dziecinstwa. Skąd? Kradli je na mieście bo były nieprzykręcone, poznałam je bo rozbiłam sobie kolano na takiej i złamałam ręke jako dziecko.
- Niewiarygodne... - powiedziałam po czym ruszyłam przed siebie. Oczywiście sklepy i hale targowe musza byc wszędzie ale nie spodziewałam się że tutaj tak blisko ejst takie coś.
Nawet znalazłam sklep z elektryką. Szybko zdjęłam ten cholerny żakiet i zapytałam czy mogłabym podładować telefon. Ekspedjentka spojrzała jednym okiem na mój smartfon i powiedziała że tak, ale idzie na obiad i przerwe. Miałam przyjśc później, co akurat było mi na rekę bo pęcherz juz od dawna domagał się chwili dla siebie. Już miałam wyjsc kiedy zapytałam gdzie jest jakaś łązienka, na co ona zamykając powiedziała że tu za rogiem jest i piętro wyżej ale to są dosyć takie brzydkie łązienki. Na końcu korytarza za spapalonym sklepem jest łązienka trochę dalej ale jako jedyna została odnowiona po pożarze, i ejst tylko damska.
- Pożarze?
- Tak, keidyś te hale był większe, potem był wyapdek i tamtej cześci nie dokonczyli, zaczeli od łazienek a reszta została taka jak jest, i tylko dla kobiet dlatego mało kto tam zagląda.
Podziękowałam i pobiegłam do najbliższej czując że jeszcze chwila i bedę szukała nowej spódnicy, ale okaząła się cąłkowicie obleśna... nawet wspominanie budzi we mnei odruch wymiotny, więc pobiegłam do kolejnej, potem trzeciej, i czwartej i wszystkie były w proządku jeśłi ktoś miał kutasa i mógł tak skorzystać. w moim wypadku sprawa była trudniejsza, wiec stojąc w korytarzu spojrzałam w lewo na cześc z odgrodzonymi splaonymi sklepami i pomyślałam najwyżej wejde gdzieś za coś spalonego i sie wysikam.
Kilka minut póxniej byłam już w cześci z opsuzczonymi sklepami i tym ejdnym duzym splaonym. dotarłam do zakrętu i po prawo widziałam tablice informujaca ze to korytarz do WC damskiego, i inne kartki na które nie zwracałam uwagi. Kilkadziesiąt metrów dalej dotarłam do kolejnego zakrętu i drzwi. Otwarłam a tam jasna i estetyczna łazienka. Oświetlona z paczuszką BHP dla kobiet, z podpaskami, suszarką, i wszystkimi gadżetami które można sobie wymyśleć. Na wprost była ściana z umywalkami i lustrami skąd dobiegała cicha muzyka i przyjemna klimatyzacja i wtedy zamarłam.
Nad jedną z umywalek stała ona. Dojrzała wysoka piekna kobieta. Pochylona i coś zmywała ze swojej koszuli. Miała czarne spodnie, szpilki i żakiet odwieszony obok na wieszaku a pod tym biała koszula lekko przezroczysta i biały koronkowy stanik. Obstawiam że była koło czterdziesti bo miałą ten dostojny "vibe". Czymkolwiek poplamiła sobie koszule nie chciałam żeby przestawała bo nagle pęcherz ucichł a ja poczułam wilgoś między nogami i twardniejące sutki. Przełknęłam ślinę i zobaczyłam jak spojrzała w moją stronę. Piekne ciemne oczy, urocza szpiczasta twarz, blond włosy do ramion lekko rozczochrane i najerzone, rozpuszczone i swobodnie opadające. Kiedy na mnie spojrzała poczułam to samo co na tamtej wycieczce, i to czego nie do konca rozumiałam.
Usmiechneła sie do mnie i wróciła do mycia koszuli.
- pierwszy raz tutaj? - nagle przemówiła miękkim spręzystym głosem którego nie da się opisać słowami.
- Co?
- Spokojnie jak pierwszy raz trafiłam na to zadupie i zobaczyłam ta ąłzienke wyglądałam podobnie, z tym że miałam jeszcze otwarte usta. - kurwa jak ona miła....i piekna
- A no tak. Jakoś tak? - otwarłam usta i stałam zdziwiona jakim cudem nowoczesny luksus był tu ?
- Też wtedy zmokłam.
- Wtedy?
- Jak peirwszy raz tu trafiłam.
- Aaa racja. - powoli sobie przypominałam co sie dzieje. Tymczasem moja rozmówczyni się odwróciła i zapytała.
- Widac plame? - wskazała miejsce na swoim dekoldzie, ale widziałam tylko ciemny zarys sutków pod spodem. Co się ze mną działo? Dlaczego te ogromne cycki sprawiały że tak się czuje... ?
- Jest ok. Żakiet zakryje.
Spojrzałam jak odwróciła się założyła żakiet i powiedzeiała do siebie że fakt wygląda znośnie. Chwyciła grzebien z puidełka i z trudem rozczesała włosy po czym je spięła w szybki i estetyczny kucyk, a ja patrzyłam i miękneły mi nogi.
- Dobrze miło się gawędziło, ale musze uciekac. jestem psóźniona. Dziękuję za pomoc.
- Żaden problem - po czym autentycznie pochyliła się do mnie i mnie lekko przytuliła.. jaka ona miła... popłynełam
- Aha jakby co to tutaj wszystko jest. Za drzwiami sa prysznice i łązienki i kabiny i wszystko co trzeba. - wskazała na drzwi znajdujące się obok lustra.
- O właśnie w koncu pot o tu jestem! - obie zachihotałysmy
- Udanej wizyty. - powiedziała i posłała mi oczko.
Przypomniawszy sobie o pęcherzu weszłam do korytarza który prowadził do wszystkiego o czym mówiła ale wtedy zobaczyłam że jest tam ejszcze jeden korytarz z dopiskiem VIP, ale drzwi były otwarte. z ciekawości weszłam i poszłam korytarzem przed siebie. wychodzi na to że to moja rozmówczyni moze nie domkneła? Kilka metrów dalej otwarłam drzwi do łązienki i była piękna wykafelkowana kabina z miejscem na wieszaki, z papierem, własna umywalką, miejscem na rzeczy, całą sterta pachnącego papieru a w tle przygrywała muzyka niczym z sauny.
- Cholera jasna! lepiej niz u mnie, zasmiałam się i szybko przetarłam deske, spuściłam majtki i po chwili poczułam jak mi ulżyło. Muzyczka w tle wciąz przygrywała a ja poczułam przyjemność.
Po dłuższej chwili wytarłam kolejna husteczką cipkę i poczułam dreszcz. Kimkolwiek była moja rozmówczyni, była piękna, do tego stopnia że jej pragnełam, gdybym tylko mogła ją pocałować i spróbowac raz jeszcze z kobietą. Zamknęłam oczy i wyobrażam sobie jak się usmiecha i pozwala mi rozpiąc koszulę po czym zdejmuje jej stanik i zatapiam się w jej biuście... mimowolnie rozchyliłam nogi i wyciągnęłams topy z majtek które zostały na ziemi i roztknęłam swojej lekko zarośniętej szparki. Pulsowała i było mi dobrze, ale ta spódnica...
Wstałam i zamknęłam i spusciłam po sobie, i zobacyzłam że górna klapa jest z drewna.. niewiele myśłąc zdjęłam spódnice i usiadłam na tej klapie. Odethnełam z ulgą po czym ponownie dotknęłam swojej szparki. Pulsowała i była mokra na samą wizję tamtej kbiety. Chciałam i pragnęłam jej ale chciałam tez orgazmu. Nie czekałam tlyko chwile potem dwa palce zwinnym ruchem wjechały prosto w moja cipkę. jęknęłam delikatnie ale nie przestawałam, było mi bosko. nie musiałam sie hamować, delikatnie pojękiwałam, ale z każdą chwilą robiłam się głośniejsza i bardziej mlaskało. To był ten dxwięk dla któego uwielbiałam obciągac mojemy byłemu.... Piękny kutas, wygolony pachnący i umyty i cały dla mnie. Czułam że zbliżałam się więc powoli przyśpieszyłam, az nagle usłyszałam dziwny dźwięk.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na ta kabine i brakowało jednej płytki w ścianie...! O kurwa! Własnie sie tu masturbuje a ściana któa była wyłożona płytkami kwadratowymi moze 10 cm wczesniej była idealna a teraz jest czarna przestrzeń. Zamarłam i czekałam mysląc o tym jak szybko mogę uciec i jak bardzo mam przejebane, aż nagle z tej czarnej przestrzeni wyłonił się penis. O wiele większy od mojego byłego, z duzymi zwisającymi jądrami, jeszcze bez erekcji choć już się podnosił.
Serce zabiło mi jak lokomotywa. jelsibym usiadła na porządnie to byłby na wysokości mojej głowy...
- KURWA! Gloryole! - szepnełam przez zeby do siebie i chciałam już uciec. Wstałam i po cichu założyłam spódnice i juz miałam wyjsc kiedy sie zatrzymałami spojrzałam na niego. w połowie drogi był większy niz mojego byłego...
- przeciez chwile temu o tym fantazjowałam... oczywiscie ze mam z tyłu głowy taka historie zawsze jak jestem w publicznej lazience.....
Stałam jak zahipnotyzowana z wciąż pulsującą cipką i powoli mimo wszystkich ostrzeżeń zbliżyłam się i go dotknełam palcem. podskoczył i usłyszałam przytłumione mruczenie. dotknełam go znowu i to samo, ale wciąż rósł, aż w końcu go chwyciłam i mocno ścisnełam.
- Ooo... cudownie! - usłyszałam niski męski głos.
co ja odpierdalam?! szybko go puściłam i odsunełam się
- spokojnie nie musisz sie bać, nic się nie stanie jeśłi uciekniesz. - usłyszałam ponownie męski głos zza ściany.
Przęłnełam śline i ponownie go chwyciłam i mocno ścisnęłam. Kurwa ja się mam bać? Zaczęłam go ściskac i puszczać az w końcu poruszać ręką. patrzyłam na neigo z góry i czułam rosnące napięcie i dyskomfort... wiedziałam co sie dzieje. Pochyliłam się i bardzo głośno splunełam na jego penisa. kolejny raz usłyszałam przyjemne pomruki, ale teraz cześc dyskomfortu znikneła. Mimowolnie rozpiełam spódnice i po omacku ją zdjęłam. Lewa ręką masturbowałam jego a prawą siebie. Oparłam się o ścianę i poczułam juz po chwiliz e dochodze, i faktycznie doszłam pierwsza bardzo mocno go ściskając, do tego stopnia że jęknął o wiele głośniej.
- przepraszam....
- nic się nie stało. Doszłaś? - zapytał bez ceregieli
- ... tak - odpowiedziałam po chwili.
- Czyli to koniec ? Czy może mi pomożesz?
Ponownie go chwyciłam do tęki i zaczełam go masturbowac.
- Ale nie tak...
- Co proszę?
- ustami....
- Chyba cie pojebało...
- prawie mi go urwałaś wiec boli trochę.... - puściłam odskakując
Ponownie na neigo patrzyłam, oblizałam usta i pod wpływem chwili kucnełam i językiem delikatnie go polizałam. Skrajnie nieodpowiedzialnie ale zaczełam mu lizać końcówke co wyraxnie mu sie pdobało... a i mi również. Kilka minut później ponownie dwa palce wylądowały głęboko we mnie, a moj towarzysz prosił wciąz o więcej, chciał poznać moje usta, wtedy włożyłam trzeci palec i głośno jęknełam, po czym z otwartymi ustami zblizyłam sie do niego i zaczełam mu robić loda ale tylko końcówke jednoczesnie masturbując siebie i pieszcząc jego jądra. Odpływałam bo byłam coraz bliżej i już nie patrzyłam na nic. Co stało się w łązience, zostało w łazience! Ot co! Kiedy otwarłam oczy po prostu robiłam mu loda był we mnie do połowy wiec... chwyciłam go lewa ręką i zaczełam poruszać jego skórką jednoczesnie przyspieszyłam ruchami głowy i palców w cipce.
- Jestem bliskoooo - usłyszałam kiedy dosłownie na ostatnie " O" zastygł i poczułam ciepło w ustach. Miałam go całego i po pierwszymz akrztuszeniu, grzecznie łykałam resztę kończąc swoją robotę.
Doszłam chwile później po czym nie wiem dlaczego, ani co mną keirowało, chyba przyzwyczajenie wylizałam go do czysta
- o kurwa.... - szepnęłam kiedy szrozumialam co zrobiłam.
- To było cudowne, dziękuję.
Stałam jak osłupiona kiedy penis zniknął a przez otwór wleciały dwa banknoty, a po chwili dziura się zamkneła i znowu byłą ściana z płytek.
Minutę później miałam na sobie spódnice i plecak i wybiegłam do lustra gdzie zobaczyłam plame na dekoldzie.
- Kurwa musiało mi wyelciec jak sie zakrztusiłam.. - syknęłam i zaczełam to myc dziwnie pochylajac sie nad tym lustrem.
Chwila moment przecież ona też.... ??? - spojrzałam w swoje odbicie i coś do mnie dotarło.
Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!
1 komentarz
Koń trojański
Roi się od błędów, jak od pluskiew w tanim burdelu.