– Nie chcę wchodzić w szczegóły i pytać z kim pani to robiła. Zgodnie z tym, co powiedziałem wcześniej, powinna pani zrobić to po raz kolejny. Tylko kolejna dawka nasienia zatrzyma rozwój choroby. Proszę pamiętać, że pani organizm w pewnym sensie uodpornił się już na nasienie, które przyjęła pani ostatnio. Nie mówię, że seks z tym samym partnerem już pani nie pomoże, ale druga dawka nie będzie już tak skuteczna, jak pierwsza. Wiedziałam, o co mu chodzi. To samo zamieścił w zaleceniach, jakie otrzymałam na pierwszej wizycie.
- Z tego, co pamiętam, w grę wchodziło dwóch mężczyzn. Jak sama pani widzi, to działa, więc myślę, że skoro udało się pani przekonać jednego, to nie będzie miała pani problemów przekonać także drugiego.
Lekarz uśmiechnął się do mnie i omiótł moje ciało wzrokiem.
- Mam nadzieję, że nie złoży pani na mnie skargi do Izby Lekarskiej, ale przyznam szczerze, że żałuję, iż nie jestem pani bratem ojcem albo synem. To, co powiedział, było bardzo miłe i wiedziałam, że jest w tym ukryty podtekst. Po prostu mu się podobałam. Po powrocie do domu usiadłam przy kawie. Po raz kolejny rozważyłam scenariusz z pozyskaniem nasienia mojego syna. O ile z bratem nie miałam takich rozterek moralnych to z nim już niestety tak. Mimo wszystko był to mój syn. Przypomniałam sobie o cierpieniu, jakie przeżywałam podczas ataków choroby. Po kilkugodzinnym namyśle postanowiłam podjąć próbę rozmowy i przekonania mojego syna do mojej terapii. Krystian bardzo mnie kochał i zrobiłby dla mnie wszystko, ale był mocno wierzący. Zazwyczaj dzieci mocne przywiązanie do kościoła wynoszą z domu. Nie wiem, skąd u niego się to wzięło. Nie jestem zagorzałą katoliczką, ale mój syn bardzo. Kiedyś zwrócił mi uwagę, że mam za duży dekolt i nie powinnam go przy nim eksponować. Musiałam znaleźć argument, który zbije jego mocne przywiązanie do religii. Chciałam podważyć jego prawość i moralność. Korzystając, że nie ma go w domu, udałam się do jego pokoju. Wiedziałam, że w pierwszej kolejności powinnam przeszukać komputer, ale na pewno miał hasło. Tym razem los się do mnie uśmiechnął. Najwyraźniej ufał mi i nie założył hasła. Przejrzałam kilka folderów i w jednym z nich znalazłam filmy pornograficzne. Zapewne na moim miejscu nie jedna matka by się oburzyła, ale ja w tej sytuacji się ucieszyłam. To była moja karta przetargowa. Nie zamierzam robić mu awantury. Ma prawie 18 lat i posiadanie takich filmów na dysku nie było niczym niezwykłym. Nie miałam zamiaru przyznawać się do tego, że grzebałem w jego pokoju. Postanowiłam zaczekać i ukradkiem obserwować aż będzie oglądał i byłam pewna, że będzie się masturbował. Wieczorem skończyliśmy oglądać film. Poszedł do swojego pokoju. Odczekałam kilka minut i ukradkiem udałam się za nim. Był przekonany, że śpię, dlatego komputer nie był wyciszony. Słyszałam jęki i jego głośny oddech. Natychmiast wparowałam do jego pokoju.
- Co ty robisz? - zapytałam. Nic nie odpowiedział, tylko zrobił się cały czerwony. Wstał z krzesła i odwrócił się tyłem do mnie, zapinając spodnie.
- No synku to mnie zaskoczyłeś. Co powiedziałby twój ksiądz? Chłopak dalej nic nie odpowiadał.
- Nie szkoda ci zdrowia i energii na takie bezmyślne masturbowanie się? Wiesz przecież, że te kobiety nie zastąpią ci prawdziwej.
- Ja nie mam powodzenia u dziewczyn.
- Mimo wszystko lepiej będzie, jak przyzwyczaisz swój umysł do innych bodźców. Jestem gotowa wybaczyć ci to, co przed chwilą zobaczyłam, ale musisz dla mnie coś zrobić.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
TakiJeden
Pomysł na stosowanie takiej terapii jest dość oryginalny, ale nierealny, choć istnieją niepotwierdzone informacje o korzystnym wpływie spermy na organizm kobiety.
Samo opowiadanie w konwencji incest jest ciekawie i dobrze napisane. Może się podobać takim jak ja amatorom tego rodzaju erotycznym fantazjom. Czekam więc na ciąg dalszy, gdzie być może dojdzie do wspólnej "kuracji" z udziałem brata i syna.