Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Diagnoza 2

Diagnoza 2To, co powiedział lekarz, wydało mi się niemoralne i daleko niewłaściwie. Porzuciłam myśl o tym, że mogłabym wyzdrowieć dzięki spermie mojego brata lub syna. Byłam zadowolona, że przynajmniej dowiedziałam się, co mi jest. Minęło kilka dni. Brałam przez nie tabletki, które miały mi pomóc, ale jak powiedział lekarz, będą miały mniejszą moc niż nasienie. W końcu nastąpiło kolejne zaostrzenie choroby. Umierałam dwa dni. Płakałam przed lustrem w łazience, patrząc na swoje piersi. Przypominałam sobie czasy, kiedy były jędrne, gładkie i piękne. Teraz pokryte wykwitami, budziły moje obrzydzenie. Zastanawiałam się, czy na pewno muszę cierpieć i skazać się na samotność do końca życia. Nie wyobrażałam sobie związku z kimś, kiedy targała mną taka choroba. Po ponownym przemyśleniu tematu i całonocnym biciu się z myślami zdecydowałam się na to, by poprosić dwóch bliskich mi facetów o pomoc.
Nie wiedziałam, czy przeprowadzić rozmowę z oboma na raz, czy też osobno. Na pewno byłoby mi łatwiej wyrzucić to z siebie na raz, a nie powtarzać dwa razy. Dotarło jednak do mnie, że dla nich także będzie liczyć się dyskrecja, i powinnam nie mówić, że będę korzystała także z pomocy drugiego. Postanowiłam w ogóle przemilczeć w rozmowie z bratem i synem fakt, że ktoś poza nim może też to dla mnie zrobić. Najwięcej problemów miałam z tym, którego pierwszego powinnam poprosić o pomoc. Postawiłam na brata. Byliśmy dorośli i z nim miałam mniejszy kontakt. Gdyby obruszył się tą propozycją i przestał się do mnie odzywać, byłoby to mniej odczuwalne niż w przypadku mojego jedynego syna.
Zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie. Zaprosił mnie do swojego domu, mówiąc, że Ala, jego żona i dzieciaki na pewno się ucieszą. Nie chciałam rozmawiać z nim u niego w domu i zaproponowałam spotkanie na mieście. Był bardzo zdziwiony, zwłaszcza kiedy poprosiłam go, by nie mówił żonie o spotkaniu ze mną.
- Witaj, świetnie wyglądasz — powiedział, kiedy tylko mnie zobaczył. W myślach przeszło mi, że gdyby zobaczył mnie jeszcze kilka dni temu to, zapewne nie powiedziałby czegoś takiego.  
Wymieniliśmy kilka informacji na temat tego, co ostatnio wydarzyło się w moim i w jego życiu, po czym przeszłam do konkretów.
- Potrzebuje twojej pomocy — powiedziałam niepewnie.
- Tak myślałem, że o to chodzi, ale miałem ostatnio wiele wydatków i moje konto bardzo ucierpiało, sama rozumiesz...
- Nie chodzi o pieniądze — ucięłam od razu.
- No to mnie zaskoczyłaś.
- Posłuchaj Adam, jestem chora i jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc — powiedziałam i poczułam lekką ulgę. Połowę miałam za sobą. Choć druga była dużo gorsza, starałam się cieszyć tym, że w ogóle udało mi się zacząć.
- O Boże! Coś poważnego? Mów! Skoro ja jestem jedyną osobą, która może ci pomóc, to znaczy, że chodzi o przeszczep, tak?
Takiego obrotu spraw, się nie spodziewałam. W sumie po tym, jak to powiedziałam, wydało mi się dopiero teraz logiczne, że mógł dokładnie tak sobie pomyśleć.
- Nie potrzebuje szpiku ani nerek tylko....
- Tylko czego? Chyba nie serca?
- Nie serca. Spermy!
Nastała cisza. Mój brat patrzył na mnie jak na wariatkę.  
- Spermy? - upewnił się.
- Tak, posłuchaj, jestem chora na bardzo rzadką chorobę dermatologiczną.  
Nic nie powiedział, tylko skinął głową, bym kontynuowała.
Opowiedziałam mu ze szczegółami o tym, co dzieje się każdego miesiąca z moim ciałem. Wspomniałam, że przez kilka miesięcy nikt nie mógł mi pomóc, aż w końcu dotarłam do lekarza, który rozpoznał schorzenie i zaproponował dość dziwną, ale skuteczną terapię.
Mój brat nie mógł uwierzyć w to, co mówię. Pokazałam mu na telefonie zdjęcie, jakie wykonałam podczas pierwszego rzutu choroby, kiedy jeszcze takie robiłam i wysyłałam do wielu lekarzy z prośbą o pomoc.
- O Boże! - wydusił z siebie, po czym jednym haustem wypił całą szklankę wody, jaką właśnie przyniosła mu kelnerka.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam dać mu czas na oswojenie się z tą myślą.
- Czyli rozumiem, że potrzebujesz, żebym spuścił się do probówki, a potem ci ja dał? - zapytał, a ja uświadomiłam sobie, że najgorsza część wcale nie jest za mną. Nie powiedziałam mu przecież, że sperma musi być świeża i musi to zrobić bezpośrednio.  
Wyjęłam z torebki kartkę, z wydrukowanymi instrukcjami od lekarza i podałam ją bratu.
Pobladł, kiedy skończył czytać, po czym spojrzał na mnie.
- Ale jak to sobie wyobrażasz, co ja powiem Ali? Mam żonę a ty jesteś moją siostrą!
- Wiem Adam i zrozumiem, jeśli mi nie pomożesz — powiedziałam.
Oparł się o oparcie krzesła i patrzył za okno. Wiedziałam, że analizuje sytuacje, znałam go ponad trzydzieści lat.
- Pomogę ci, ale zapomnij o tym, że podejdę do tego czysto medycznie, czy technicznie — oznajmił.
Pierwsze słowo, jakie powiedział, było tym, na co czekałam od dawna, ale reszta zdania wywoła we mnie niepokój.
- Co masz na myśli?
- Przypomniały mi się czasy naszego dzieciństwa i tego, jak wchodziłem w okres dojrzewania. Byłaś pierwszą kobietą, która mnie fascynowała, wiesz pod jakim względem. Pamiętam, jak skradałem się, żeby cię podglądnąć i zobaczyć twoje piersi. Marzyłem o tobie.
Czułam, jak zaczynam się czerwienić. Faktycznie byłam wtedy bardzo atrakcyjna, ale nie wiedziałam, że mój brat miał na mnie chrapkę.
- No to ciekawe co mówisz — powiedziałam i tym razem to ja wypiłam sporo wody.
- Pomogę ci, ale zrobimy to tak, jakbyśmy nie byli rodzeństwem — powiedział.
- Ty chyba żartujesz?
- No przecież nie wejdę w ciebie i nie zajdziesz w ciąże z kazirodczego związku!- powiedział chyba trochę zbyt głośno.
- To jak to sobie wyobrażasz?
- Muszę być mocno podniecony i napalony. Po prostu pozwolisz mi się dotykać i pieścić, bez ograniczeń, a ja wydam z siebie tyle spermy, że wyzdrowiejesz w sekundę. Oczywiście seks oralny w tym wypadku jest oczywisty. To chyba nie jest zbyt wysoka cena?
Przez chwile milczałam. Zastanawiałam się nad tym, co powiedział.
- W sumie ja też zastanawiałam się, jak byliśmy dziećmi, jakiego masz! - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Umówiliśmy się następnego dnia w pobliskim hotelu.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik VeryBadBoy

    Jak ktoś już zauważył rzeczywiście konwencja opowiadania jak i początek podczas wizyty u lekarza bardzo przypominają moje niedokończone opowiadanie "Problem macochy". Później jednak idzie to w trochę innym kierunku. Ale to tak jak z piosenkami czy filmami. Chyba wszystko już było, teraz się powtarza, nieznacznie zmieniając swój kształt. Trudno, aby pewne pomysły nie były powielane. Też czerpię czasem inspirację z tego, co już widziałem, wprowadzając zmiany po swojemu.

    5 wrz 2021

  • Użytkownik Rafaello

    @VeryBadBoy Nie czytałem Twojego opowiadania. Nie mam czasu na to.

    5 wrz 2021

  • Użytkownik VeryBadBoy

    @Rafaello, okey, spoko, napisałem tylko, że jest podobne.

    5 wrz 2021