Nie wiedziałam, czy przeprowadzić rozmowę z oboma na raz, czy też osobno. Na pewno byłoby mi łatwiej wyrzucić to z siebie na raz, a nie powtarzać dwa razy. Dotarło jednak do mnie, że dla nich także będzie liczyć się dyskrecja, i powinnam nie mówić, że będę korzystała także z pomocy drugiego. Postanowiłam w ogóle przemilczeć w rozmowie z bratem i synem fakt, że ktoś poza nim może też to dla mnie zrobić. Najwięcej problemów miałam z tym, którego pierwszego powinnam poprosić o pomoc. Postawiłam na brata. Byliśmy dorośli i z nim miałam mniejszy kontakt. Gdyby obruszył się tą propozycją i przestał się do mnie odzywać, byłoby to mniej odczuwalne niż w przypadku mojego jedynego syna.
Zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie. Zaprosił mnie do swojego domu, mówiąc, że Ala, jego żona i dzieciaki na pewno się ucieszą. Nie chciałam rozmawiać z nim u niego w domu i zaproponowałam spotkanie na mieście. Był bardzo zdziwiony, zwłaszcza kiedy poprosiłam go, by nie mówił żonie o spotkaniu ze mną.
- Witaj, świetnie wyglądasz — powiedział, kiedy tylko mnie zobaczył. W myślach przeszło mi, że gdyby zobaczył mnie jeszcze kilka dni temu to, zapewne nie powiedziałby czegoś takiego.
Wymieniliśmy kilka informacji na temat tego, co ostatnio wydarzyło się w moim i w jego życiu, po czym przeszłam do konkretów.
- Potrzebuje twojej pomocy — powiedziałam niepewnie.
- Tak myślałem, że o to chodzi, ale miałem ostatnio wiele wydatków i moje konto bardzo ucierpiało, sama rozumiesz...
- Nie chodzi o pieniądze — ucięłam od razu.
- No to mnie zaskoczyłaś.
- Posłuchaj Adam, jestem chora i jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc — powiedziałam i poczułam lekką ulgę. Połowę miałam za sobą. Choć druga była dużo gorsza, starałam się cieszyć tym, że w ogóle udało mi się zacząć.
- O Boże! Coś poważnego? Mów! Skoro ja jestem jedyną osobą, która może ci pomóc, to znaczy, że chodzi o przeszczep, tak?
Takiego obrotu spraw, się nie spodziewałam. W sumie po tym, jak to powiedziałam, wydało mi się dopiero teraz logiczne, że mógł dokładnie tak sobie pomyśleć.
- Nie potrzebuje szpiku ani nerek tylko....
- Tylko czego? Chyba nie serca?
- Nie serca. Spermy!
Nastała cisza. Mój brat patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Spermy? - upewnił się.
- Tak, posłuchaj, jestem chora na bardzo rzadką chorobę dermatologiczną.
Nic nie powiedział, tylko skinął głową, bym kontynuowała.
Opowiedziałam mu ze szczegółami o tym, co dzieje się każdego miesiąca z moim ciałem. Wspomniałam, że przez kilka miesięcy nikt nie mógł mi pomóc, aż w końcu dotarłam do lekarza, który rozpoznał schorzenie i zaproponował dość dziwną, ale skuteczną terapię.
Mój brat nie mógł uwierzyć w to, co mówię. Pokazałam mu na telefonie zdjęcie, jakie wykonałam podczas pierwszego rzutu choroby, kiedy jeszcze takie robiłam i wysyłałam do wielu lekarzy z prośbą o pomoc.
- O Boże! - wydusił z siebie, po czym jednym haustem wypił całą szklankę wody, jaką właśnie przyniosła mu kelnerka.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam dać mu czas na oswojenie się z tą myślą.
- Czyli rozumiem, że potrzebujesz, żebym spuścił się do probówki, a potem ci ja dał? - zapytał, a ja uświadomiłam sobie, że najgorsza część wcale nie jest za mną. Nie powiedziałam mu przecież, że sperma musi być świeża i musi to zrobić bezpośrednio.
Wyjęłam z torebki kartkę, z wydrukowanymi instrukcjami od lekarza i podałam ją bratu.
Pobladł, kiedy skończył czytać, po czym spojrzał na mnie.
- Ale jak to sobie wyobrażasz, co ja powiem Ali? Mam żonę a ty jesteś moją siostrą!
- Wiem Adam i zrozumiem, jeśli mi nie pomożesz — powiedziałam.
Oparł się o oparcie krzesła i patrzył za okno. Wiedziałam, że analizuje sytuacje, znałam go ponad trzydzieści lat.
- Pomogę ci, ale zapomnij o tym, że podejdę do tego czysto medycznie, czy technicznie — oznajmił.
Pierwsze słowo, jakie powiedział, było tym, na co czekałam od dawna, ale reszta zdania wywoła we mnie niepokój.
- Co masz na myśli?
- Przypomniały mi się czasy naszego dzieciństwa i tego, jak wchodziłem w okres dojrzewania. Byłaś pierwszą kobietą, która mnie fascynowała, wiesz pod jakim względem. Pamiętam, jak skradałem się, żeby cię podglądnąć i zobaczyć twoje piersi. Marzyłem o tobie.
Czułam, jak zaczynam się czerwienić. Faktycznie byłam wtedy bardzo atrakcyjna, ale nie wiedziałam, że mój brat miał na mnie chrapkę.
- No to ciekawe co mówisz — powiedziałam i tym razem to ja wypiłam sporo wody.
- Pomogę ci, ale zrobimy to tak, jakbyśmy nie byli rodzeństwem — powiedział.
- Ty chyba żartujesz?
- No przecież nie wejdę w ciebie i nie zajdziesz w ciąże z kazirodczego związku!- powiedział chyba trochę zbyt głośno.
- To jak to sobie wyobrażasz?
- Muszę być mocno podniecony i napalony. Po prostu pozwolisz mi się dotykać i pieścić, bez ograniczeń, a ja wydam z siebie tyle spermy, że wyzdrowiejesz w sekundę. Oczywiście seks oralny w tym wypadku jest oczywisty. To chyba nie jest zbyt wysoka cena?
Przez chwile milczałam. Zastanawiałam się nad tym, co powiedział.
- W sumie ja też zastanawiałam się, jak byliśmy dziećmi, jakiego masz! - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Umówiliśmy się następnego dnia w pobliskim hotelu.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
VeryBadBoy
Jak ktoś już zauważył rzeczywiście konwencja opowiadania jak i początek podczas wizyty u lekarza bardzo przypominają moje niedokończone opowiadanie "Problem macochy". Później jednak idzie to w trochę innym kierunku. Ale to tak jak z piosenkami czy filmami. Chyba wszystko już było, teraz się powtarza, nieznacznie zmieniając swój kształt. Trudno, aby pewne pomysły nie były powielane. Też czerpię czasem inspirację z tego, co już widziałem, wprowadzając zmiany po swojemu.
Rafaello
@VeryBadBoy Nie czytałem Twojego opowiadania. Nie mam czasu na to.
VeryBadBoy
@Rafaello, okey, spoko, napisałem tylko, że jest podobne.