"Tomorrow, inshallah." - cz.13

"Tomorrow, inshallah." - cz.13Zamykające się drzwi ukróciły trzask fleszy nielicznych reporterów zgromadzonych przed budynkiem London Central Mosque. Przeraźliwy pisk bramki wykrywającej metal ogłosił przybycie jednego z głównych gości obchodów rocznicy zamachu z 7 lipca. O’Hara zatrzymała się w miejscu, tuż nad rozciągniętym na halą napisem „PAMIĘTAJ.  WSPIERAJ.   MÓDL SIĘ.”  
-Muszę je ściągnąć? Jak miałabym przejść?– zmieszana mina nie świadczyła o chęci przeżycia upokarzającej procedury.
-Myślę, że to nie będzie konieczne. – Amir skinął na brodatego ochroniarza, który po szepnięciu słówka, machnął przyzwalająco dłonią. Drugą ręką poprawił jedwabny szal, który zsunął się po ramieniu dziewczyny.  
-Denerwujesz się? Niepotrzebnie. Tu wszyscy cieszą się, że cię poznają.  
-Pozna mnie 600 osób…  Jak się mam nie denerwować?  
-Kochanie, oni naprawdę są pozytywnie nastawiani. Spójrz tylko jak ci się przyglądają z sympatią.  
-Wolałabym, żeby się nie przyglądali. – Madeleine poprawiła chustę. Teoretycznie jako nie-muzułmanka nie musiałaby jej zakładać. Ale postanowiła to zrobić  z szacunku dla miejsca, jak i z tego co miało się dziś publicznie wydarzyć.  
***


-Rok temu, 7 lipca, połączyliśmy się w bólu z ofiarami zamachów, stając po stronie prawdy, światła i miłości. Po stronie naszego Pana. – przewodniczący Muzułmańskiej Rady Zjednoczonego Królestwa do każdego słowa od siebie dodawał ekspresyjny gest. - Dziś, ponownie, nie boimy się wspominać i pomagać ofiarom zamachów, a czynimy to z większą radością,  widząc owoce naszych modlitw. Dziś, rok po zamachu, gościmy  osoby, które w sposób szczególny zapamiętają tamten dzień.  Drodzy bracia i siostry, przywitajmy ich brawami i wsłuchajmy się w ich świadectwo.  
Pierwszy na scenę wszedł mężczyzna po pięćdziesiątce. Wszedł, a właściwie został wprowadzony przez przewodnika. W miejscu, gdzie powinny być źrenice, wybuch w autobusie na Tavistock Square pozostawił wyblakłe, jakby wciąż przerażone, blade plamy.  Powoli umieścił się za mównicą i drżąc  z przejęcia zaczął opowiadać o wsparciu „Muslim Global Relief”.
-Spokojnie, Maddie… - Amir ukradkiem dotknął dłoni narzeczonej. Pomimo, że nie znajdowali się w  meczecie, a tylko w olbrzymiej auli centrum muzułmańskiego, kontakt fizyczny mężczyzny i kobiety niebędących w związku małżeńskim nie był mile widziany. –Czym się denerwujesz?
O’Hara wzięła głęboki oddech. W końcu głośno wyznała swój problem.
-Szahadą. Nigdy nie występowałam publicznie, a co dopiero wyznawać wiarę… przed tyloma ludźmi…
-Będzie dobrze. – Amir uścisnął drobną, kobiecą dłoń. – Kiedyś wspomnisz to jako najpiękniejszy moment w życiu… A teraz... po prostu zaufaj mi.  

angie

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i obyczajowe, użyła 467 słów i 2846 znaków, zaktualizowała 19 kwi 2019.

1 komentarz

 
  • Użytkownik agnes1709

    Coraz dłuższe, gratulacje!  :rolleyes: Ten cały Amir jest mi mocno podejrzany. Coś tu śmierdzi :ninja:

    19 kwi 2019

  • Użytkownik angie

    @agnes1709 Kochana Agusiu! Na razie to ja coś wyznam publicznie. Wczoraj wróciłam o 22. Wykończona, a podwójna gorzka żołądkowa z colą wcale nie poprawiła sytuacji. Powiedziałabym raczej, że wpłynęła na przyciąganie ziemskie, a w szczególności łóżkowe (i to nie takie  :sex:  ). Ale myślę sobie: hola! Przecież ktoś tu na mnie liczy! Obiecałam! Północ już za chwilę! Cholera wie, do czego ona jest zdolna, jeśli nie dotrzymam terminu! Las + łopata? Jezioro + cement? Ferma lisów + maszynka do mięsa? Nie! Nie dam się tak łatwo!  Zimny prysznic, trzy okrążenia wokół domu w samej tylko bieliźnie oraz otrzeźwiający plaskacz od męża postawił mnie na nogi dokładnie na 47 minut. Wystarczyło na spłodzenie  i sprawdzenie przynajmniej takiego kawałka. Końcówka była pisana przy pomocy czterech wykałaczek podtrzymujących głowę (tak, dokładnie tak jak sobie to teraz wyobraziłaś). Z wiadra zimnej wody zrezygnowałam, bo to jeszcze nie Śmingus. Nie mając już sił zatrzymałam się na 467 słowie. Nie chciałam pisać byle jak po pijak… przepraszam po śpiącemu, więc na razie mam tyle. Resztę, oddam dziś wieczorem. Obiecuję! Pani Agusiu kochana, pani rozumie, prawda? Pani taka dobra kobieta, oszczędzi mi kolana, prawda?  No, całuję rączki….

    19 kwi 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @angie Bo za mało tego drinka było:lol2: Nie bierz do głowy, ja czepliwosc mam w akcie urodzenia :D

    19 kwi 2019