,, A tyle chciałem z siebie dać- nie zdążyłem..." cz.1

,, A tyle chciałem z siebie dać- nie zdążyłem..." cz.1, , Człowiek jako najwyżej rozwinięta istota żywa na Ziemi jest nieodłączną częścią przyrody, a tym samym świata zwierząt’’
, , Pradzieje człowieka’’ Josef Wolf i Zdenek BBurian, 1982



Rozdział 1  
Początek życia

     Wielkimi krokami zaczęła zbliżać się jesień, a wraz z nią zbiory ziemniaków i praca pełną parą. Wóz stał już od dwóch dni przygotowany do wyjazdu w pole, a wraz z nim przyczepy jedna za drugą.  
     Tego dnia słońce świeciło tylko odrobinę jakby oddając resztę swych ostatnich najcieplejszych promieni, jakie mu pozostały w koniec lata. Gdzieś za drzewami słyszałem śpiew słowika, albo innego ptaka, którego być może nie potrafiłem nazwać.  
Jak pięknie było wstać tego dnia rano, kiedy jeszcze wszyscy smacznie spali i podziwiać wschodzące słońce, które z samego ranka świeciło tylko dla mnie. Uwielbiałem te poranne chwile, kiedy mogłem mieć odrobinę czasu dla siebie i kiedy nikt mi nie mówił, że znów coś robię źle.
     Siedziałem na dużym kamieniu tuż za stodołą i wpatrywałem się w przestrzeń by nasycić się tą siłą i magią, które w naszym domu gościły tylko wtedy, gdy ojciec jeszcze spał w swoim łóżku w starych łachmanach, których nie chciało mu się zdejmować dzień wcześniej. Spał on w tych samych rzeczach, co wczoraj, przedwczoraj i jeszcze przedwczoraj, bo kąpał się tylko w sobotę wieczorem i to tylko ze względu na to, że inaczej by mama nie wpuściła go do łóżka.
     Siostra jeszcze spała, kiedy wychodziłem z naszego wspólnego pojedynczego siennika. Nie chciałem jej budzić zbyt wcześnie, gdyż zarówno ona jak i ja potrzebowaliśmy odpoczynku przed nadchodzącym dniem, który jak zwykle nigdy nas nie oszczędzał.
     Matka była już w pracy. Można nawet powiedzieć, że tylko dzięki niej nadal mieliśmy, co jeść, chociaż wolałbym, aby to on chodził do pracy, a nie ona.
Mama odkąd pamiętam każdego dnia wyrzucała sobie, że zakochała się właśnie w moim ojcu i że to właśnie jego wybrała sobie na partnera życia. Cóż, młodość i bardzo przystojny wygląd całkowicie omotały serce mamy i przyćmiły zdrowy rozsądek, że zakochała się w Ryszardzie Rygwie od pierwszego wejrzenia.
     Trudno było się dziwić mamie, gdyż dziewczyny uginały się za nim jak za jakimś księciem z bajki, który przyjechał na białym koniu z wielkim posagiem, choć w rzeczywistości niekiedy nie miał nawet gdzie mieszkać. Matka bardzo często wyganiała mojego ojca z domu, gdy zauważała, że znów zniknął obraz, lub zastawa stołowa. Ojciec sprzedawał dosłownie wszystko, co tylko mogło być coś warte, aby tylko mieć pieniądze na picie i zatracenie w alkoholu, który był jego drugim imieniem. Gdy nie było go w domu bardzo często mieszkał u swoich kolegów, którzy również byli podobnego pokroju. Kiedy jednak i ich rodzice nie pozwalali mu tam dłużej pomieszkiwać ojciec wracał do domu i przebłagiwał swoją matkę, aby pozwolił mu wrócić w zasadzie tylko po to, aby znów sprzedać jej dobytek i dosięgnąć dna kieliszka. Matka jak to matka, zawsze przebaczała swojemu synowi wierząc w jego zmianę i wmawiając sobie, że tym razem będzie inaczej, bo Rysiu się zmieni i stanie się lepszym człowiekiem. I za każdym razem było tak samo. On wracał, krowa lub prosię znikało, a to wszystko szło za trzy flaszki wódki. Upijał się, babcia go wyganiała, aby za trzy tygodnie znów mu przebaczyć i przyjąć do siebie, by kolejny raz z rzędu mógł sprzedać kury, lub coś innego.
     Ojciec nigdy się nie zmienił. Z roku na rok wciąż powtarzała się taka sama historia, aż w końcu po ukończeniu osiemnastu lat przez mojego ojca matka nakazała mu się żenić. Zachował się jak to tylko on potrafił. Wyśmiał ją i kazał pilnować własnego nosa, jednak dokładnie przemyślał jej słowa. Doszedł nawet do wniosku, że dobrze by było znaleźć taka kobietę, która za niego by wszystko robiła, a być może i nawet miałaby pieniądze na jego zachcianki. Mógłby wtedy nadal spotykać się z kolegami i chlać piwsko, lub spryt, podczas, gdy ona na to wszystko zarabiałaby pieniądze. Przyznał, więc matce swojej rację i dotąd zaczął poszukiwać panny z dobytkiem, lub dobrą pracą, choć nie zaszkodziłoby również, gdyby posiadała to i to.  
     Dzień przed poszukiwaniem dobrej kandydatki starannie przystrzygł swoje włosy, wykąpał się, ogolił i namówił matkę na modne ciuchy, co by wyglądał w nich jak książę z bajki. Może i mógłby nawet przyjechać na białym koniu, co go kiedyś matka jego miała zanim go sprzedał za cztery flaszki, jednak teraz musiał mu wystarczyć dobry wygląd.
     Następnego dnia wybrał się na potańcówkę i rozpoczął swoje łowy. Dziewczyn było co niemiara, jednak żadna nie odpowiadała jego kryteriom. Musiała to być bowiem ładna ciemnowłosa dziewczyna z ładnym biustem, lekko zaokrąglona figurą no i dłońmi wskazującymi na to, że jest pracowita. Ładne paznokcie wskazywały na nieroba, a przecież nie o taką kobietę mu chodziło. Po przyjrzeniu się więc dwunastu pannom jako jedyna na kandydatkę bycia jego żoną okazała się być właśnie moja mama. Miała długie kręcone włosy czarne jak noc, idealną sylwetkę, no i duże spracowane dłonie nie wspominając już o bujnym biuście. Miała wtedy szesnaście lat, więc była dodatkowo młodsza od niego o dwa lata, co jeszcze bardziej mu odpowiadało, bo będzie to oznaczało, że na dłużej starczą jej siły. Dodatkowo podpytał jeszcze swoich kolegów, co może sobą reprezentować. Kumple znali moją matkę, więc bez problemu powiedzieli mu, że nazywa się Elżbieta Gorecka, ma dużą gospodarkę, hektary ziemi, no i własny dom, który dzieli tylko z własną matką. Matka mojej matki była stara, więc nie stanowiła najmniejszej przeszkody, a tym lepiej, że po jej śmierci to wszystko miało pozostać tylko dla mojej matki. Na takie wieści Ryszard, to znaczy mój ojciec chybcikiem wziął się do pracy nad własną przyszłością.
     Mama moja tak młoda i niewinna natychmiast zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia i nie musiał nawet wiele się starać, aby zostali parą.  
     Rok po znajomości mamy i ojca pobrali się i w dwa miesiące później na świat przyszedłem ja Michał Rygwa, a dziesięć miesięcy później moja siostra Ania.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i obyczajowe, użyła 1178 słów i 6425 znaków.

1 komentarz

 
  • agnes1709

    super:kiss:

    11 kwi 2018

  • Ewelina31

    @agnes1709 Dziękuję :rotfl:

    12 kwi 2018