O krok od zagłady – niech żyje system cz. 5

O krok od zagłady – niech żyje system cz. 5Nabyli niezbyt dużo jadła, gdyż mieli bardzo mało duckatów. Kupili też jeszcze dwie flaszki (w razie czego), i zmęczeni nerwami – gdy już bezpiecznie dotarli do domu – klapnęli na kanapie, oddychając z ulgą. Mimo że minęło czternaście dni, kanałów nadal nie było. Jasio, nie mając wyjścia, postanowił więc włączyć KwakTv. Ot tak, z ciekawości, jaką obecnie głupotę nadają.  
      …odbyło się spokojnie. Wyrzutki się nie pojawiły i ceremonia przebiegła bez żadnych incydentów. Zebrano niewielką sumę, którą wódz przeznaczy na rozwój telewizji, aby móc przekazywać państwu rzetelniejsze informacje z kraju i ze świata. I szybciej.  
      A teraz o sytuacji w stolicy. Buntownicy nie wychodzą z podziemi, a ci, którzy się nie stosują i próbują dostać na górę, zostają schwytani i osadzeni w areszcie. Od jutra również wprowadza się czujniejszą inwigilację szarej masy. Obywatele nie popierający Birda od teraz będą musieli stawiać się codziennie w szpitalu, żeby wykonać test, a następnie w najbliższej placówce prewe, aby okazać ujemny wynik. W razie wyniku negatywnego delikwent dostanie szczepionkę, zaś w razie pozytywnego osobnik zostanie natychmiast skrępowany i przewieziony do starego, nieużywanego szpitala w celu odbycia dwutygodniowej kwarantanny. Motłoch o wszystkim poinformowany będzie telefonicznie, a w razie nieposiadania telefonu, pocztą lub przez życzliwego sąsia...

      Wkurzony Jasio wyłączył telewizor i chwycił komórkę. Nic nie przyszło.  


      Obiad składający się z ziemniaków bez masła i po maleńkim kawałeczku kiełbasy z przeceny nie smakował parze dobrze. Zmartwienia odebrały im apetyt. Gdy Jasio opowiedział ukochanej, co usłyszał w telewizji, dziewczyna zupełnie straciła humor. Na poprawę nastroju postanowili włączyć jakąś komedię, gdy nagle ktoś agresywnie zapukał do drzwi.
      – Słyszeliście? – wystękała zasapana Tosia, wpadając do korytarza. – Szarlatany dają jakieś zastrzyki niechorującym. Adaś… no, ten, od Reksia, dostał taki wczoraj i teraz boi się wyjść z domu.
      – Czemu? – Zdziwił się Jaś.
      – Wieczorem, jak się mył, zobaczył na bicepsie jakąś maciupką, migającą czerwoną kropeczkę. W normalnym świetle jest ona niewidoczna, ale pod jarzeniówką już tak. I chłop nie wie, co to. Janosik z podziemi mówi, że to jakiś nadajnik czy coś takiego, żeby reżimowcy wiedzieli, kto, kiedy i gdzie łazi. Ale mam i dobre wiadomości. Bolek ma znajomego w ŻIZ (Żółta Izba Znachorów) i może zrobić lewe szczepionki, tylko musicie się zgłosić zawczasu. Najlepiej dziś, zaraz, bo to niebezpieczne i długo nie potrwa. Pójdziecie z Bolkiem – oświadczyła dziewczyna.
      – No ładnie. A dół od dawna mówił, że wszczepią nam dżipiesy. Robili se jaja, to i wykrakali. – Wkurzyła się Małgosia. – To chodźmy, nie ma na co czekać.
      Gdy doszli na miejsce, kolejka stała jak za kawałkiem chleba pod bankrutującą piekarnią; były tam dziesiątki osób.
      – Kurwa, to będzie trwało do wieczora – stwierdził niezadowolony Jasio, aczkolwiek grzecznie ustawił się za jakimś młokosem, ze złością nadymając usta.


      – Gotowe – rzekł znachor, przyklejając chłopakowi plaster.
      – To już? A gdzie szczepionka? – zapytał zdziwiony Jasio.
      – Trzymaj. – Szarlatan podał mu metalową fiolkę. – Dobrze schowaj ją w domu, żeby sygnał dobiegał stamtąd, będzie, jakbyś nigdzie nie wychodził – wyjaśnił znachor. – No dobra, należy się pięćset duckatów. Za dwie osoby siedemset, zniżka – dodał.
      – Co? – Jasio rozdziawił gębę. – Nikt nic nie wspominał. I nie mam.
      – To nie dostaniesz papierów.
      – Dobra, zluzuj poślady, odda ci na dniach. To jeden z łączników z podziemiem, musi mieć papier. I jego baba również – wtrącił Bolek.
      – No dobra. Ale daję ci tydzień, i to tylko po znajomości – oznajmił poirytowany znachor i wypisał zakochanym lewe zaświadczenia.
      – Ale jak będzie wyglądać, jak non stop będziemy nadawać z domu? To podejrzane – dopytywała zaniepokojona Małgosia.
       – W razie czego bierzcie fiolkę ze sobą, jak będziecie iść na przykład do sklepu – rzekł znachor.  
       – A jak nas przeszukają i znajdą?
      – A to już wasz problem. I zwijajcie się, mam dużo pacjentów – nakazał szarlatan i wskazał ręką drzwi.
      No pewnie, najlepiej umyć ręce – Warknął w myślach Jasio i wepchnął fiolkę w majtki. Tu chyba szukać nie będą…


      – Gdzie to schować? – Chłopak spojrzał na ukochaną.
      – Daj. – Małgosia zabrała mu szczepionkę. – Od razu widać, kto sprząta w tym domu – dodała z kąśliwym uśmiechem, po czym umieściła preparaty w pustym koszyczku po kostce toaletowej i powiesiła w muszli. – I tak to się robi. Bez przypału – pochwaliła się, patrząc na Jasia z wyższością.
      – Brawo ty! – Przyklasnął chłopak, będąc dumnym, że ma tak ogarniętą i pomysłową kobietę.      
      Dzień i połowa nocy upłynęła parze na oglądaniu filmów (w tym sprośnych i nielegalnych oczywiście), jedzeniu oszczędnie i bzykaniu się od czasu do czasu. Jutro mieli iść zdobyć pieniądze na spłatę długu, dlatego też postanowili wykorzystać spokojne chwile na coś przyjemnego. W końcu nie wiadomo, co może przynieść jutrzejszy dzień…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii komedia i science fiction, użyła 885 słów i 5380 znaków, zaktualizowała 2 gru 2021.

2 komentarze

 
  • MEM

    No. Nareszcie jest ciąg dalszy. :)

    "kolejka stała jak za kawałkiem chleba pod bankrutującą piekarnią"

    :lol2:

    3 gru 2021

  • agnes1709

    @MEM :kiss:

    3 gru 2021

  • Gaba

    Dooobreeee! 👍😁🤣

    2 gru 2021

  • agnes1709

    @Gaba Dzięki :D

    2 gru 2021

  • Gaba

    @agnes1709 a babolik kiedy? 😜

    2 gru 2021

  • agnes1709

    @Gaba Ojej:boje: Będzie, w weekend spróbuję.

    2 gru 2021

  • Gaba

    @agnes1709 cudooownie!
    Pozdrawljaju Ciebija :jupi:

    2 gru 2021

  • agnes1709

    @Gaba :kiss:

    2 gru 2021