Nabyli niezbyt dużo jadła, gdyż mieli bardzo mało duckatów. Kupili też jeszcze dwie flaszki (w razie czego), i zmęczeni nerwami – gdy już bezpiecznie dotarli do domu – klapnęli na kanapie, oddychając z ulgą. Mimo że minęło czternaście dni, kanałów nadal nie było. Jasio, nie mając wyjścia, postanowił więc włączyć KwakTv. Ot tak, z ciekawości, jaką obecnie głupotę nadają.
…odbyło się spokojnie. Wyrzutki się nie pojawiły i ceremonia przebiegła bez żadnych incydentów. Zebrano niewielką sumę, którą wódz przeznaczy na rozwój telewizji, aby móc przekazywać państwu rzetelniejsze informacje z kraju i ze świata. I szybciej.
A teraz o sytuacji w stolicy. Buntownicy nie wychodzą z podziemi, a ci, którzy się nie stosują i próbują dostać na górę, zostają schwytani i osadzeni w areszcie. Od jutra również wprowadza się czujniejszą inwigilację szarej masy. Obywatele nie popierający Birda od teraz będą musieli stawiać się codziennie w szpitalu, żeby wykonać test, a następnie w najbliższej placówce prewe, aby okazać ujemny wynik. W razie wyniku negatywnego delikwent dostanie szczepionkę, zaś w razie pozytywnego osobnik zostanie natychmiast skrępowany i przewieziony do starego, nieużywanego szpitala w celu odbycia dwutygodniowej kwarantanny. Motłoch o wszystkim poinformowany będzie telefonicznie, a w razie nieposiadania telefonu, pocztą lub przez życzliwego sąsia...
Wkurzony Jasio wyłączył telewizor i chwycił komórkę. Nic nie przyszło.
Obiad składający się z ziemniaków bez masła i po maleńkim kawałeczku kiełbasy z przeceny nie smakował parze dobrze. Zmartwienia odebrały im apetyt. Gdy Jasio opowiedział ukochanej, co usłyszał w telewizji, dziewczyna zupełnie straciła humor. Na poprawę nastroju postanowili włączyć jakąś komedię, gdy nagle ktoś agresywnie zapukał do drzwi.
– Słyszeliście? – wystękała zasapana Tosia, wpadając do korytarza. – Szarlatany dają jakieś zastrzyki niechorującym. Adaś… no, ten, od Reksia, dostał taki wczoraj i teraz boi się wyjść z domu.
– Czemu? – Zdziwił się Jaś.
– Wieczorem, jak się mył, zobaczył na bicepsie jakąś maciupką, migającą czerwoną kropeczkę. W normalnym świetle jest ona niewidoczna, ale pod jarzeniówką już tak. I chłop nie wie, co to. Janosik z podziemi mówi, że to jakiś nadajnik czy coś takiego, żeby reżimowcy wiedzieli, kto, kiedy i gdzie łazi. Ale mam i dobre wiadomości. Bolek ma znajomego w ŻIZ (Żółta Izba Znachorów) i może zrobić lewe szczepionki, tylko musicie się zgłosić zawczasu. Najlepiej dziś, zaraz, bo to niebezpieczne i długo nie potrwa. Pójdziecie z Bolkiem – oświadczyła dziewczyna.
– No ładnie. A dół od dawna mówił, że wszczepią nam dżipiesy. Robili se jaja, to i wykrakali. – Wkurzyła się Małgosia. – To chodźmy, nie ma na co czekać.
Gdy doszli na miejsce, kolejka stała jak za kawałkiem chleba pod bankrutującą piekarnią; były tam dziesiątki osób.
– Kurwa, to będzie trwało do wieczora – stwierdził niezadowolony Jasio, aczkolwiek grzecznie ustawił się za jakimś młokosem, ze złością nadymając usta.
– Gotowe – rzekł znachor, przyklejając chłopakowi plaster.
– To już? A gdzie szczepionka? – zapytał zdziwiony Jasio.
– Trzymaj. – Szarlatan podał mu metalową fiolkę. – Dobrze schowaj ją w domu, żeby sygnał dobiegał stamtąd, będzie, jakbyś nigdzie nie wychodził – wyjaśnił znachor. – No dobra, należy się pięćset duckatów. Za dwie osoby siedemset, zniżka – dodał.
– Co? – Jasio rozdziawił gębę. – Nikt nic nie wspominał. I nie mam.
– To nie dostaniesz papierów.
– Dobra, zluzuj poślady, odda ci na dniach. To jeden z łączników z podziemiem, musi mieć papier. I jego baba również – wtrącił Bolek.
– No dobra. Ale daję ci tydzień, i to tylko po znajomości – oznajmił poirytowany znachor i wypisał zakochanym lewe zaświadczenia.
– Ale jak będzie wyglądać, jak non stop będziemy nadawać z domu? To podejrzane – dopytywała zaniepokojona Małgosia.
– W razie czego bierzcie fiolkę ze sobą, jak będziecie iść na przykład do sklepu – rzekł znachor.
– A jak nas przeszukają i znajdą?
– A to już wasz problem. I zwijajcie się, mam dużo pacjentów – nakazał szarlatan i wskazał ręką drzwi.
No pewnie, najlepiej umyć ręce – Warknął w myślach Jasio i wepchnął fiolkę w majtki. Tu chyba szukać nie będą…
– Gdzie to schować? – Chłopak spojrzał na ukochaną.
– Daj. – Małgosia zabrała mu szczepionkę. – Od razu widać, kto sprząta w tym domu – dodała z kąśliwym uśmiechem, po czym umieściła preparaty w pustym koszyczku po kostce toaletowej i powiesiła w muszli. – I tak to się robi. Bez przypału – pochwaliła się, patrząc na Jasia z wyższością.
– Brawo ty! – Przyklasnął chłopak, będąc dumnym, że ma tak ogarniętą i pomysłową kobietę.
Dzień i połowa nocy upłynęła parze na oglądaniu filmów (w tym sprośnych i nielegalnych oczywiście), jedzeniu oszczędnie i bzykaniu się od czasu do czasu. Jutro mieli iść zdobyć pieniądze na spłatę długu, dlatego też postanowili wykorzystać spokojne chwile na coś przyjemnego. W końcu nie wiadomo, co może przynieść jutrzejszy dzień…
2 komentarze
MEM
No. Nareszcie jest ciąg dalszy.

"kolejka stała jak za kawałkiem chleba pod bankrutującą piekarnią"
agnes1709
@MEM
Gaba
Dooobreeee! 👍😁🤣
agnes1709
@Gaba Dzięki
Gaba
@agnes1709 a babolik kiedy? 😜
agnes1709
@Gaba Ojej
Będzie, w weekend spróbuję.
Gaba
@agnes1709 cudooownie!
Pozdrawljaju Ciebija
agnes1709
@Gaba