Nie pamiętam już jak to się stało.
Nie pamiętam jak mam na imię.
Nie pamiętam…
Jedyne co mogę sobie przypomnieć to uczucie zamarzającej krwi — ostatni gasnący objaw życia. Jad, który wlała we mnie moja Matka, jad który sprawił że powstałem z martwych… O tak… tak, wciąż jestem martwy, moje serce już nie pracuje, nie pompuje już krwi — moja krew zamarzła. Oto jestem ja i wielu moich pobratymców. Nie wierzcie w smoki, wilkołaki, wróżki, gnomy czy krasnale… Zwą nas Niezmarłymi i to my poza rasą Żywych istniejemy naprawdę…
Teraz jestem na polowaniu więc zacznę od początku…
Oto moja historia
… Szepty powoli stają się płynne, klarowne i zrozumiałe. Ciemność która kiedyś była nocą rozjaśniła się, teraz widziałem wszystko, nawet nie, ja wszystko czułem tak jakbym od zawsze wiedział gdzie co jest… Ruch za mną… Instynktownie przywarłem do pnia drzewa, coś w mojej głowie powiedziało mi jak to zrobić — wtopiłem się w nie. Myśl mnie pochwaliła… zaraz, zaraz… Myśl??
–Nie jestem myślą –usłyszałem w głowie
–A czym –zapytałem w myśli i niemal natychmiast zobaczyłem Niezmarłego "tworzącego" się z mrowiska
–nasze języki nie mówią, już nie jesteś Żywym, spójrz –podeszliśmy do jeziora, przejrzałem się w nim i to co zobaczyłem przerosło wszelkie moje pojęcie… Para wielkich złożonych oczu z trzema źrenicami w każdym, brak uszu, wystawiłem język, automatycznie podbródek napęczniał i napełnił się jadem. Język jak u węża z dwoma kolcami na końcach.
Nagle zauważyłem, że tworzą mi się łuski na twarzy
–Co się dzieje?
–Żywy w pobliżu. Jesteś myśliwym.
–A coś oprócz wtapiania?
–Ha ha… To zależy od ciebie i od sytuacji w której się znajdziesz –powiedział wtapiając się w ściółkę leśną– a teraz użyj zmysłów i chodź na polowanie.
Spróbowałem tak jak on wcześniej i poczułem to —jak rozpadam się na setki tysięcy maleńkich oczek. I jako tysiące mrówek ruszyłem na żer
–A te szepty co oznaczają? –spytałem po chwili pogoni
–To jest pamięć genetyczna przekazywana wraz z jadem –powiedział tonem jakby to była rzecz logiczna– na przykład… jako Żywy nie pamiętałbyś mojego pierwszego polowania ale…
–Rzeczywiście, Matka cię przekształciła… –sięgnąłem do pamięci
–Zwołaj sforę, będziemy jeść –zaśmiał się, a jego głos rozbrzmiał niczym krakanie stada kruków– sparaliżuj, najedz się i zostaw dla reszty niech też się najedzą.
Wyskoczyłem nad ziemie tuż za plecami Żyjącego wtapiając się w drzewo… pochwyciłem go, wciągnąłem w drzewo i gryząc w mięsień wpuściłem paraliżujące soki… gdy się rozeszły po ciele ofiary… ugryzłem… jeszcze wysłałem myśl w pogoni za braćmi i siostrami, która niczym impulsy elektryczne roznosiła wieść
"jedzenie gotowe"
10 komentarze
ToksycznaKropka
Ciekawe
KarolciaxD
Bardzo fajne
Karou
a mi się tam podoba na początku myślałam że to coś z wampirami ale byłam mile zaskoczona gdy okazało się, że tak nie jest, jestem ciekawa co dalej ;p
Gabi14
Nie jestem przekonana, czy do ciebie pasują przygodówki :P
nemfer
Na palcach jednej ręki zliczysz błędy… znaczy sie nie zliczysz — poprawione
Misia
Chyba zbyt pobieżnie to czytałam no nie zauważyłam szczerze. :x
nemfer
Ciii… bo sie wyda… nima błędów :P
LittleScarlet
Bez błędów? No litości "poczółem", "żerzywiscie" " wciągnełem", serio? Seeerio?
nemfer
Yyy… Ja i wielokropek? No weź… niemoże być…
He he… takie dziwne moje zboczene i paskudny nałóg :/
Misia
O dziwo bez błędów. ;p Za często jednak używasz wielokropka.