Niezadowolona Rusty mruknęła pod nosem ,,Gratuluje’’ i opuściła gabinet Profesor McGonagall trzaskając drzwiami. Miała cichą nadzieję, że to właśnie Gabriella zostanie kapitanem. Nie chciała przyznać, że ma nieco inne plany na przyszłość. Jednakże strasznie się bała, że zawiedzie siostrę, McGonagall jak i cały Gryffindor.
- Proszę wybaczyć Rusty, pogadam z nią na spokojnie. -powiedziała lekko zaskoczona Gabi i wyszła za siostrą. - Hej! Noo heeej! Poczekaaaaj. -krzyknęła za dziewczyną. - Ugh, a tak się skarżyła na swoją kondycję, a teraz to zapieprza. -Podbiegła do Rusty i chwyciła ją za ramię. - Co się stało? Jak chcesz to nie muszę być prefektem, będę Ci pomagać i dopingować. W porządku? -spojrzała na siostrę, jednak ona unikała jej wzroku.
- To nie o to chodzi.. Bardzo się cieszę, że to właśnie Ty zostałaś prefektem, jednak tego się kompletnie nie spodziewałam. Liczyłam, że poprowadzisz Gryffindor do zwycięstwa i skopiesz tyłek ślizgonom.
- I stanie się tak. Tylko to nie ja tego dokonam, a Ty. -powiedziała z uśmiechem Gabi i chwyciła Rusty za rękę. - Jesteś bardzo zdolna i nie doceniasz siebie.
- Problem jest w tym, że ja wcale tego nie chcę. To nie jest moje marzenie, tylko Twoje.
- Ale...jak to? -powiedziała lekko zaskoczona i puściła jej rękę. Oparła się o ścianę i spojrzała na siostrę badawczym wzrokiem. - Wytłumacz mi.
- Wiesz.. - Rusty nie wiedziała jak zacząć, czuła, że się całkiem pogrąża. - Chciałam skupić się na nauce, moim marzeniem jest praca w ministerstwie magii...
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? -spytała lekko smutnym głosem. Było jej trochę przykro, że nie wiedziała o tym. W końcu to jej siostra..
- Wiedziałam ile to dla Ciebie znaczy.. a dlaczego Ty mi nie powiedziałaś co planujesz?- spojrzała na siostrę załzawionymi oczami.
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę…-cicho odparła. - Ale rozumiem Cię. Mogłam wcześniej Ci powiedzieć co zamierzam. Muszę iść to wytłumaczyć. -powiedziała i poszła z powrotem do gabinetu Minerwy.
- Poczekaj, musimy znaleźć jakiś sposób, żebym mogła to wszystko pogodzić. Quidditch także jest dla mnie ważny w jakiś sposób, był częścią mojego życia.
- To co zamierzasz? Mogę to odkręcić. Ja bym została kapitanem, James prefektem. A Ty miałabyś mnóstwo czasu na naukę i spełnienia marzeń.
- Minerwa nie będzie zadowolona... może znajdzie jakiś sposób, żebyś Ty została prefektem, ja kapitanem a James nikim?
- Myślisz, że znam Cię od dziś? Dobrze wiem, że nasza ambicja zatrzymuje się po 3 dniach, więc nie dasz rady tego połączyć. Musisz być skupiona na jednej czynności, nie na kilku. W tym wypadku musisz zdecydować, czy podejmujesz się bycia kapitanem, czy ja to przejmuje.
- Ale ja naprawdę chcę zostać Aurorem, ale też chce być w drużynie - powiedziała smutno Rusty spuszczając wzrok
- Rusty, ale czy ktoś mówił, że odejdziesz z drużyny? Nie. Nie będziesz tylko kapitanem.
Kłótnie dziewczyn dobiegającą na korytarzu przerwał znajomy głos. Po chwili obok uczennic stanęła profesor McGonagall.
- Więc słucham, o co jest ta kłótnia i do jakiego wniosku doszłyście? - spojrzała na dziewczyny dość surowym wzrokiem.
- Em..Rusty? -spojrzała na siostrę. - Bo widzi Pani profesor...Ja nie powiedziałam o tym wszystkim siostrze, dowiedziała się dopiero przed chwilą, w gabinecie. A ona miała trochę inny plan na siebie...Dlatego muszę odmówić propozycji prefekta.
- NIE! Nie zgadzam się! -krzyknęła niezadowolona Rusty, przecież musi być jakiś sposób, ja dam radę..
- Nie dasz rady tych dwóch rzeczy pogodzić. Zrozum. -powiedziała ostro do siostry.
Profesor McGonagall nadal patrzyła na dziewczyny nie rozumiejąc o co chodzi. Uniosła rękę i poprawiła rękaw w celu zobaczenia, która godzina. Już było po lekcjach, więc profesorka postanowiła, że dokończą tę rozmowę jutro po południu, dając dziewczynom czas na przemyślenia. Pożegnała się i poszła do swojego gabinetu, a Gryfonki poszły powolnym krokiem do dormitorium w kompletnej ciszy.
Następnego dnia dziewczyny spotkały się w Wielkiej Sali na śniadaniu. Nieprzytomna Rusty usiadła obok siostry nic nie mówiąc. Całą noc zastanawiała się jak rozwiązać ten konflikt. Postanowiła zaryzykować na przekór temu, co mówi siostra i skupić się na treningach jak i na nauce. Z tych rozmyślań wyrwał ją głos Gabrielli.
- Halo, mówię coś do Ciebie. Będziesz to jeść? -pomachała siostrze przed oczami, ręką a potem skierowała wzrok na miskę z płatkami. - Co Ci?
- Coo? -spojrzała na siostrę nieprzytomnym wzrokiem.
- Już nic. -westchnęła i odwróciła się do swojego jedzenia. - Znowu nie spałaś.
- Nie, to nie tak. Po prostu dużo myślałam o tej całej sytuacji - odpowiedziała Rusty chcąc zmienić jak najszybciej temat.
- I co wymyśliłaś? - zaczęła grzebać widelcem po swoim pustym talerzu, myśląc co zjeść.
- Wiesz, wczoraj długo siedziałam w bibliotece, trochę się uczyłam i myślałam o tym wszystkim. Doszłam do wniosku, że dam radę wszystko pogodzić. - odpowiedziała z dumą w głosie Rusty.
- Do godziny 10 masz czas, aby zdecydować. Jeszcze się nad tym zastanów, bo dla mnie nie ma problemu zostać kapitanem. - odparła. Sięgnęła po kosz z owocami i wyjęła z niego jabłko.
- A co na to McGonagall? Nie będzie zadowolona..
- Kiedy mówiła mi o tym, że mogłabym zostać prefektem, spytałam, a co jeśli się nie zgodzę? Odparła, że wtedy tę funkcję przejmie James, skoro nie będzie kapitanem. Więc sprawa tak czy siak załatwiona. -powiedziała i ugryzła jabłko. - Więc nie masz się czym przejmować.
- Potter jest za bardzo zarozumiały, nie nadaje się na prefekta i dobrze o tym wiesz..
- Trudno, któraś z nas musi coś zdecydować i nie mamy patrzeć na kogoś innego, tylko na siebie. Zdecyduj mądrze, bo później nie będzie odwrotu.
- Ja już podjęłam decyzję - wzruszyła ramionami Rusty i zaczęła pochłaniać rozmoczone płatki z mlekiem.
- Okej, to o 10 idziemy do Minerwy powiedzieć naszą decyzję. Jeśli zmienisz zdanie, poinformuj mnie o tym. Idę do pokoju, będę na zajęciach. Nie spóźnij się. -wstała i cmoknęła siostrę w policzek. Spokojnym krokiem skierowała się w stronę ogromnych drzwi od Wielkiej Sali.
Jeszcze przez chwilę Rusty siedziała samotnie przy stole, jednak po chwili pojawił się Prawie Bezgłowy Nick wprawiając dziewczynę w zaskoczenie. Wystraszona gryfonka spojrzała na niego ze zgrozą w oczach.
- Rób to, co podpowiada Ci serce - rzekł przyjaźnie Sir Nicholas i zniknął z prędkością błyskawicy.
______________________________________________________________________________
Hejka!
Mam nadzieję, że opowieść zainteresowała Was
Korzystając z Twojej uwagi, zapraszam serdecznie na stronę: http://huncwot.xaa.pl
Jest to strona internetowa (bezpłatna), która opiera się na Harrym Potterze, a główniej to Huncwotach, czyli James Potter, Remus Lupin, Syriusz Black, Peter Pettigrew.
Jeśli ktoś z Was ma pytania, to jak najbardziej możecie pisać komentarze, lub do mnie na priv!
Postaram się jak najszybciej odpisywać
Pamiętajcie, czemu nie spróbować? Co Was powstrzymuje?
Dodaj komentarz