Po drugiej stronie cz. 3

Zen - Ru - Kwen oraz Zen - Wuo - Min od kilku dni przemierzali Stary Świat, albowiem tak jak wcześniej zaplanowali odłączyli się od wyprawy Senior Zena. Zbiegli nocą kiedy to zatrzymali się na spoczynek. Po cichu, okryci mrokiem oddalili się nie napotykając żadnych przeszkód. Obaj spodziewali się szybkiej reakcji Zen - Si - Quora i nieuniknionych konsekwencji, lecz… nic takiego nie miało miejsca. Zbiegowie dotarli do nieznanej ziemi. Aby pozostać anonimowymi postaciami przebrali się w stroje, które noszą inni tutejsi ludzie. Zresztą taki był plan Senior Zena, gdyby ktokolwiek pytał o ich imiona to teraz nazywają się - Bruce(Ru - Kwen), John(Wuo - Min). Uciekinierzy mieli swój własny cel do realizacji. Jest to konsekwencja rozmowy z Bud - Ow - Kanu, jednym z przeciwników Nowego Świata.  

Pod jego wpływem Bruce i John doszli do wniosku, że mają gigantyczną przewagę nad ludźmi ze Starego Świata. Wynika to z umiejętności kontroli sił witalnych, przy odpowiednim wykorzystaniu mocy pozwala to na manipulowanie tutejszymi obywatelami. Można narzucić wszystkim swoją wolę, kazać społeczeństwu na postępowanie wg uznania tego, który ma moc witalną. Dzięki temu John wraz z Brucem są w stanie stworzyć podległy im kraj. Ponadto siła może być użyta w czasie walki, skumulowana moc witalna niszczy bez problemu duże obiekty, całe armie i znaną Staremu Świat wszelką broń. Pokusa nieograniczonej władzy bardzo podoba się Ru - Kwenowi i Wuo - Minowi. Zatem kiedy tylko przybyli na miejsce rozpoczęła się ich droga po władzę absolutną.

Z ogromną ciekawością oglądali otoczenie, czym ludzie żyją, co robią w wolnym czasie, w jaki sposób zorganizowane jest społeczeństwo, itp. Pierwsze wrażenie było dla Bruce’a i Johna bardzo zaskakujące - panuje duży chaos! Każdy człowiek ubrany inaczej, zróżnicowanie pod względem wyglądu oraz zachowania… Rozmawiali z różnymi ludźmi. Co osoba to inny punkt widzenia! Od entuzjastów poprzez takich, którym w zasadzie wszystko jedno jakie jest ich życie, aż po totalnych pesymistów. Niezadowolonych spotkali najwięcej, wydawali się być najciekawsi, a do tego niezwykle łatwi do kontrolowania, manipulacji. Także od ‘maruderów’ czerpali wiedzę o hierarchii społecznej, ogólnej sytuacji Starego Świata i ludziach sprawujących władzę.

Dla przybyszów szokiem jest fakt, iż członkowie cywilizacji po przekroczeniu osiemnastu lat biorą udział w tzw. wyborach powszechnych. Podczas tegoż procesu głosuje się na innych ludzi, a ci którzy uzyskają największe poparcie są reprezentantami całego narodu. Dzięki temu ci wybrani kształtują prawa oraz obowiązki dla pozostałych obywateli, czyli są władzą. W odróżnieniu od Nowego Świata, w tym Starym istnieje podział zadań na wiele resortów, tzn. dwie izby Parlamentu, Prezydent, sądy i służby dbające o bezpieczeństwo cywilizacji. Bruce wraz z Johnem dostrzegli w tym nieskoordynowanym, pełnym wad ustroju szansę dla siebie. Wezmą udział w wyborach, zmanipulują ludzi i doprowadzą do nowego porządku świata. Proste! Jest tylko jedno ale… Jak ustalili przybysze ostatnie głosowanie miało miejsce około pół roku temu… Następne za jakieś trzy lata, lecz istnieje furtka pozwalająca przyspieszyć…

- Poczekaj John! Przecież nie musimy brać bezpośredniego udziału w wyborach. Wystarczy że wpłyniemy na bieżącą… jak to się mówi, weź mi przypomnij to dziwne określenie!
- Eee… Czy chodzi ci o bieżącą politykę? - odpowiedział mu.
- O tak! Wystarczy wpływać na bieżącą politykę, wejdziemy między nich, pownikamy w te słabe istoty, aby kierować wszystkimi poczynaniami rządu. Wbijemy im do głów nasze pomysły co uczyni Johna i Bruce’a ważnymi ekspertami w kraju! Zdolności wynikające z kontroli sił witalnych pozwolą na nieograniczone możliwości. W niedługim czasie przejmiemy władzę, ci nieświadomi niczego biedacy…
- To doskonały plan, naprawdę świetny! Przeglądając tutejsze gazety dziwię się jakim szacunkiem cieszą się eksperci. Przecież oni mówią rzeczy oczywiste! - zauważył John.
- Zgadza się, ale to jest oczywiste w Nowym Świecie. Ten Stary Świat jest zacofany, nie popularyzuje się szlachetnych idei Pionierów. W końcu musimy pamiętać, że zostali oni wygnani za głoszenie prawd, które my znamy świetnie. To społeczeństwo bało się jakichkolwiek zmian, przykry wniosek…
- Tak… Zmienimy tę cywilizację nie do poznania, teraz to straszny kraj. Przeglądam prasę i ciężko mi uwierzyć, że oni wciąż funkcjonują. Tyle tutaj niegodziwości, pełno zawiści, wszechobecnej korupcji i obłudy. Dlaczego się mordują, co daje im oszukiwanie innych obywateli, gonią za pieniędzmi, bez skrupułów niszczą takie piękne rzeczy… - posmutniał John.
- Zadziałamy jak lekarstwo, tyle że nie będą tego świadomi. Ukształtujemy świat w poukładany system, całkowicie wolny od patologii jakie znali do tej pory - oznajmił Bruce.
- Podobno jest więcej takich, jak to oni mówią… No! Zbieranina im podobnych, lecz porozumiewających się innym językiem, z różnymi obyczajami, kolorem skóry, wiarą w… Boga…
- Tak, czytałem! To są państwa, podobno jest ich bardzo dużo. Faktycznie różnią się diametralnie od tego co tu mamy. Fascynujące… Ciekawe czy ktokolwiek z nich potrafi czerpać siłę witalną, aby później w postaci mocy niszczyć bądź tworzyć?
- Raczej nie! To wiedza unikalna, nie aż tak powszechna.
- Jednak nie możemy wykluczyć takie ewentualności, zbyt pięknie by było prawdziwe… Tak czy inaczej czeka nas nieco pracy.

Bruce ruszył przed siebie, a za nim John. Szli nocą oświetleni neonami bijącymi z witryn sklepowych. Co chwila zerkali na fantazyjne, jak dla nich, ubiory - kolorowe i przykuwające uwagę. Artykuły za szybą tak pochłonęły ich koncentrację, iż zderzyli się z przypadkowym przechodniem.

- Hejże, ciule! Patrzeć jak chodzić, bo krzywda będzie!
- Oj przepraszamy najmocniej, naprawdę nie chcieliśmy…
- Ale skoro już na pana trafiliśmy… mam pytanie! Gdzie jest Parlament? Mógłby pan pokazać nam drogę? - zapytał Bruce.

Tymczasem parę kilometrów od uciekinierów trwała wyprawa po Ocalenie, prowadzący Senior Zen i jego, już tylko dwaj, towarzysze zmierzali do celi. Zen - Si - Quon zignorował fakt zniknięcia dwóch młodzieńców, natomiast pozostałym wytłumaczył iż wysłał Ru - Kwena i Wuo - Mina na wcześniejszy zwiad. Obaj uwierzyli w tą wersję zdarzeń i nie zadawali więcej pytań, skupili się na misji. Ekipa jeszcze nawet nie przekroczyła granic Starego Świata, a wyczuwali wibracje naprowadzające ich na tenże przedmiot/osobę, cokolwiek mające być gwarancją dobrobytu. Cała trójka przebrana w szaty niewyróżniające nikogo w tłumie, co jest konieczne aby nie zwracać na siebie uwagi. Podobnie jak zbiegowie tak i oni zdumieni obserwowali Stary Świat. Monumentalne budowle robiły szczególne wrażenie, oprócz tego wszechobecne pojazdy oraz ogłuszający hałas. Takiego wysokiego stężenie decybeli nie spodziewali się wcale. Doznanie to było tak dokuczliwe, że w pewnym stopniu zaburzało wyczuwanie wibracji, lecz Senior Zen panował nad emocjami. Stanowił on żywy ‘kompas’, nie mogło być inaczej, przecież to on jest głównym odpowiedzialnym za zdobycie Ocalenia.

- Senior Zen… hej! Myślisz że jesteśmy już blisko?
- Chyba tak. Moc zdaje się namacalna, jakbym trzymał ją w dłoniach. Wygląda na to… STOP! - niespodziewanie zatrzymał ‘wycieczkę’.
- Co się stało?! - chórem krzyknęli pozostali.

Zen - Si - Quon spojrzał w lewo i tam skręcił. Do zaułku poszli również obaj ludzie Nowego Świata. Jeden podążył za Senior Zenem, zaś drugi pilnował bezpieczeństwa reszty grupy. Stanął bacznie przyglądając się okolicy, bolał go ten krajobraz brudu, bezduszności w towarzystwie bogatych zabudowań. Kontrast niespotykany w znanej mu cywilizacji.

- O rany! Czujesz to Zen - Bon - Szu?!
- Tak, co za siła!
- Skupmy się, pamiętaj… kiedy wypełni nas moc należy dać jej ujście. Nie wolno ulec pokusie, ponieważ będzie to dla nas zabójcze. Cała siła rozerwie ciało na kawałki. Zatem uwolnimy moc w powietrze, skierujemy ją do góry, jasne?
- W porządku, Senior Zen! - zapewnił młodzieniec.
- Dobrze, do dzieła…

moonky

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 1427 słów i 8446 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik moonky

    milo ze Ci sie podoba jutro powinno byc nastepna czesc...

    18 gru 2013

  • Użytkownik Without

    Boże, boże, boze kocham to opowiadanie ! ;)

    16 gru 2013