Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Życie Basi Moron cz 4

Po znalezieniu się na korytarzu, pospiesznie zeszła na dół weszła do jadalni, gdzie siedziała jej matka.
     Podeszła do niej i zaczęła ją ciągnąć za dłoń.
     Matka wyszła za córką z jadalni i poszła na górę, a po chwili stały przed drzwiami Marii pokoju.
     — Córeczko, po co mnie tu przyprowadziłaś? Przecież wiem jak wygląda twój pokój.
     — Mamo, zaraz zobaczysz.
     Dziewczyna, po otwarciu drzwi, weszła i podeszła do Doroty, która stała przy oknie.
Basia, widząc, że jej córka dotyka kobiety, która była w okropnym stanie, zaniepokojona podeszła i w tajemniczej kobiecie rozpoznała zaginioną przed laty siostrę.
     — Dorota, siostrzyczko, to naprawdę jesteś ty?
     — Tak.
     — Gdzie ty się podziewałaś przez te wszystkie lata?
     — Tutaj.
     — Jak to? Przez cały ten czas tutaj byłaś?
     — Mamo, zamiast zadawać cioci tysiące pytań, dałabyś jej lepiej coś do jedzenia, bo na pewno jest głodna.
     — Bardzo.
     Po wyjściu na korytarz, zeszła na dół i udała się do kuchni, gdzie kucharka gotowała obiad.
     — Czy życzy pani sobie czegoś?—: zapytała kucharka.
     — Nie chciałam, tylko zapytać, o której będzie obiad.
     — Za piętnaście minut, bo ziemniaki zaczęły się dopiero gotować.
     — Dobrze aha prawie bym zapomniała proszę wyjść jeszcze jedno naczynie.
     — Czy będziemy mieli gości?
     — Można tak powiedzieć.
     Niespodziewanie w kuchennych drzwiach pojawiła się Maria z ciotką. Kucharka na widok Doroty zbladła, a talerz wypadł jej z rąk.  
     — To ona! — krzyknęła Dorota.
     — Co takiego siostrzyczko?
     Dorota podeszła do stołu i usiadła na krześle, ukrywając twarz w dłoniach.
     — Ciotka Wanda była, to zła kobieta.
     — Nie zgadzam się pani Wanda była, to najwspanialsza kobieta, jaką w życiu poznałam.
     — Broni jej pani, bo to nie pani musiała rozbierać się do naga przed kamerą, tylko ja! Gdy się zbuntowałam i nie chciałam grać w tych filmach dla dorosłych, w których główny bohater zmusza kobietę do seksu. To na polecenie ciotki pani razem z pokojówką zamknęliście mnie w lochu!  
     — To jest porządny dom i nie ma tutaj żadnych  ukrytych lochów!
     Kucharka, po tych słowach wyjęła z szafki trzy talerze i położyła na stole, przy którym siedziała Dorota.
     Następnie nałożyła na nie kotlet schabowy, groszek z marchewką i ziemniaki. 
— Smacznego.
      Kucharka, po tych słowach, zdjęła fartuch i zniknęła za firanką, która znajdowała się przy lodówce.
      — Mamo, po tym, co zrobiła ciotce, chyba nie zamierzasz jej trzymać?— zapytała córka.
      — Oczywiście, że nie.
      — Ten dom widział wiele krzywdy i zła, że jeśli mamy tu żyć we trzy w zgodzie to trzeba go oczyścić — odparła Amelia.
      — Ciocia ma rację — dodała Maria.
      — Wiem, tylko jak to zrobić.
      — Trzeba zniszczyć wszystkie pamiątki związane z tym domem, ciotką Wandą i jej działalnością. Mamo,  zaraz wracam.
      Dziewczyna wybiegła z kuchni, po znalezieniu się na piętrze jak burza wpadła do swojego pokoju i wyciągnęła walizkę spod łóżka, po czym wróciła do kuchni, kładąc na stole.
      — Co to jest?— zapytała matka.
      — Walizka.
      — To widzę, ale co jest w środku?— zapytała ponownie matka.
      — Zobaczysz.
      Nagle ze swojego kantorka wyszła kucharka była ubrana w szary płaszcz, a na głowie miała moherowy beret.
     Basię i jej córkę Marię i siostrę pani domu, Amelię obrzuciła pełnym nienawiści spojrzeniem.
     Basia odprowadziła kucharkę do drzwi, zamykając je, usłyszała, jak ta z kimś rozmawiała.
     — Musimy koniecznie się spotkać.
     — Ale, co się dzieje? — zapytał głos po drugiej stronie.
     — Córka tej nowej właścicielki jest bardzo wścibska i odnalazła loch, w którym trzymaliśmy Amelię.
     — I co teraz?
     — Spokojnie, ugotowałam im obiad, po którym zasną snem wiecznym.
Basia, gdy to usłyszała, przeraziła się i pośpiesznie zamknęła drzwi. Wpadła do kuchni i krzyknęła:
     — Nie jedzcie tego!
     — Czemu?
     — Ponieważ kucharka, gotując obiad, dodała do niego środków nasennych.
     — Mówisz poważnie, czy żartujesz?
     — A, czy wyglądam, jakbym żartowała?
     — No, nie.
     Basia, po obraniu ziemniaków i utarciu ich, usmażyła je. Gdy były gotowe, nałożyła siostrze, córce, a potem sobie i usiadła.

Magda34

opublikowała opowiadanie w kategorii obyczajowe, użyła 766 słów i 4297 znaków, zaktualizowała 8 kwi o 20:45.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik andkor

    Fajne opowiadanie czekam na ciąg dalszy.

    6 dni temu

  • Użytkownik Magda34

    @andkor to się cieszę

    3 dni temu