Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Życie Basi Moron cz 2

Basia była zmuszona pożegnać się z detektywem z powodu córki, która marudziła. Taksówką ruszyły w drogę powrotną, a po dojechaniu przed blok wysiadły. Maria, po znalezieniu się w mieszkaniu, pobiegła do swojego pokoju, gdzie z szafy wyciągnęła torbę i wrzuciła do niej ubrania. Basia zrobiła to samo, a po chwili obie z bagażami siedziały w salonie.
     — Mamo, zadzwoń pod ten numer, co był na kartce — poprosiła Maria.
     — Sama nie wiem.
     — Dzwoń, dzwoń.
     — Może masz rację, córeczko.
     — Mam, mam, mamo, skoro mamy szofera, to po co wydawać pieniądze na taksówki?
     Basia nabiła na telefon numer nowego szofera i podpisała, po czym nacisnęła słuchawkę.
     — Halo?
     — Dzień dobry.
     — Dzień dobry, kim pani jest? I skąd pani ma mój numer?
     — Nazywam się Barbara Moron i jestem nową właścicielką Staniatek. A numer był w teczce, którą dostałam od detektywa.
     — Rozumiem, w takim razie zaraz po was przyjadę. A jaki to adres?
     — Warszawa, ulica Różana 1.
     — Postaram się przyjechać jak najszybciej.
     — Okej, to czekamy.
     Basia, po rozłączeniu się schowała telefon do kieszeni.  
     — Mamo, czy mogę wynieść worek z zabawkami do PCK-a? — zapytała córka
     — Tak, ale zaraz wracaj.
     — Dobrze.
     Dziewczyna złapała wór i wyszła z mieszkania. Pani Moron, po zostaniu samej udała się do kuchni, gdzie lodówkę odłączyła  od prądu, a jedzenie włożyła do siatki.
     Talerze wyjęła z szafek i zaczęła wkładać  do pudła, na co weszła Maria w towarzystwie zabójczo przystojnego mężczyzny.
     — Co robisz? — zapytała córka.
     — Pakuję naczynia.
     — Po co?
     — Żebyśmy miały na czym jeść w nowym miejscu.
     — Oj, mamo! Chyba słyszałaś, co powiedział pan detektyw, że dziedziczysz dom z całym wyposażeniem.  
     — Pani córka ma rację w rezydencji jest wszystko.
     — Sama słyszałaś, co powiedział nasz szofer.
     — Tak.
     — Więc zostaw te talerze i jedzmy wreszcie.
Maria podeszła do matki wyjęła talerz jej  z ręki i wyprowadziła z kuchni.
     — Mamo.
     — Słucham, córeczko.
     — Dobrze przyjrzyj się temu mieszkaniu.
     — Czemu?
     — Ponieważ z chwilą, gdy je opuścimy stanie się  przeszłością.  
     — Masz rację, córeczko.
     Szofer przysłuchiwał się ich rozmowie.
     — To może ja wezmę wasze bagaże?
     — Tak, tak.
     Andi Black  wziął walizkę i zaniósł do bagażnika
     Maria, po raz ostatni  poszła do swojego pokoju, stanęła w drzwiach i zlustrowała wzrokiem. Po chwili wróciła do swojej matki.
     — Jestem gotowa.
     — Idź do limuzyny— poprosiła córkę.  
     — No dobrze.
     Dziewczyna wyszła, zostawiając matkę samą.
     Basia w sypialni wrzuciła ubrania do worka, trzymając je w dłoni, opuściła mieszkanie. Po znalezieniu się na dworze wrzuciła je do baniaka, po czym wsiadła do czarnej limuzyny, która odjechała. Szofer, prowadząc auto, co chwilę spoglądał w lusterko. Basia to zauważyła.  
     — Czemu pan mi się tak przygląda? — zapytała Basia.
     — Bo jest pani piękną kobietą.
     — Dziękuję.
     — Nie ma za co.
     — Mamo wygląda na to, że wpadłaś panu szoferowi w oko — zauważyła córka.
     — Wydaje ci się.
     — Ta jasne ślepa nie jestem i widzę jak na ciebie patrzył.
     — Już nie przesadzaj.
     Po trzech godzinach jazdy limuzyna z Basią i Marią wjechała do wsi o nazwie Staniątki.
Dziewczyna z nosem przyklejonym do szyby podziwiała mijane krajobrazy.
     — Mamo, ale tu pięknie.
     — To prawda.
     — Czuję, że będziemy tu szczęśliwe.
     — Też tak uważam.
     Limuzyna, po wjechaniu na teren posesji zatrzymała się przed głównym wejściem, gdzie czekała służba.
     Kobiety wysiadły z wozu i patrzyły jak zahipnotyzowane.
     — Mamo, czy to wszystko jest teraz twoje?
     — Na to wygląda.
     — Ale czad, a czemu  oni tak stoją w rzędzie na baczność? — zapytała córka.
      — Nie wiem.
     Andi, przechodząc koło nich z bagażami, usłyszał pytanie dziewczyny i odpowiedzial:  
      — Ponieważ czekają na polecenia od ich nowej pani.
      — Czyli mnie — odparła Basia.  
      — Tak.
      — Mamo odezwij się do nich, bo oni na to czekają.
      — Ale co mam powiedzieć?
      — Nie wiem cokolwiek.
      — No dobrze
     Basia stanęła na schodach.
     — Nazywam się Barbara Moron i od dziś jestem waszą nową panią. A co za tym idzie, macie się mnie słuchać. Czy  to jest jasne?— zapytała.
     — Tak.
     — Cieszę się.
Służba w jednej chwili rozpierzchła się, zostawiając nową właścicielkę i jej córkę samą.
     — Całkiem nieźle ci, mamo poszło.  
     — Tak myślisz?
      — Tak.
Nagle podszedł do nich szofer  
     — Bagaże wniosłem do domu i postawiłem przy schodach.
     — Dobrze.
     — Czy będę jeszcze potrzebny?
     — Nie.
     — Dziękuję
     Andi, po tych słowach odszedł.
Po wejściu Basi i jej córki do domu podeszła do nich służąca, która była  w średnim wieku.
      — Witam w domu pewnie jest pani  zmęczona ?  
      — Trochę.
      — W takim razie zapraszam za mną.
     Służąca w towarzystwie nowej pani i jej córki zaczęła iść, po schodach. Po znalezieniu się na pierwszym piętrze wszystkie trzy kobiety  ruszyły długim korytarzem, by po chwili zatrzymać się przed drzwiami.
     Służąca otworzyła drzwi i weszła do środka, a za nią  Basia z Marią.
     Pomieszczenie było umeblowane z wielkim przepychem, a w oknie wisiała satynowa firanka.
     Pod oknem znajdowała się rzeźbiona komoda, a na podłodze leżał dywan z niedźwiedzia brunatnego. Na środku zaś stało łóżko z baldachimem.
      —No i jak ci się podoba twój nowy pokój ? — zapytała Basia.
     — Jest bardzo ładny.
     — To się cieszę.  
     — Mamusiu, a czy będę mogła go urządzić, po swojemu?
      — Oczywiście, że tak w końcu od dziś należy on do ciebie.  
      — Dziękuję!  
       — Czy będę jeszcze w czymś potrzebna?  
     — Nie możesz odejść.
      — Będę w kuchni.  
     Służąca po tych słowach wyszła z pokoju, zostawiając kobiety same. Basia podeszła do okna i energicznym ruchem odsłoniła firankę, po czym otworzyła je , wpuszczając do środka świeże powietrze.
     Od razu lepiej, pomyślała.
Następnie Basia zawartość czterech szuflady wysyłała na łóżko.
      Dziewczyna zaciekawiona podeszła do łóżka i usiadła, po czym zabrała się za przeglądanie zawartości szuflady
Były tam takie przedmioty jak pejcz, kajdanki, obroża ze smyczą i wiele innych rzeczy.
Ciekawe, po co było potrzebne starej kobiecie, zastanawiała się Maria.
  Maria w pewnym momencie podeszła do szafy, która stała przy drzwiach i otworzyła. Jej oczom ukazały się stroje erotyczne.
     — Mamo, po co pani Wandzie był potrzebny taki ubiór? — zapytała Maria.
     — Nie wiem.
     Basia podeszła do córki i wyrwała jej z ręki ten strój, resztę pozbierała,  po czym zdenerwowana opuściła pokój.  
     Dziewczyna, po zostaniu samej zajrzała pod łóżko, a tam leżała duża  stara walizka
     Po wyciągnięciu zajrzała i zobaczyła zdjęcia, na których były półnagie kobiety, a w ich oczach można było dostrzec strach.
     Maria zamknęła walizkę, chowając z powrotem pod łóżkiem.

Magda34

opublikowała opowiadanie w kategorii obyczajowe, użyła 1240 słów i 7004 znaków, zaktualizowała 30 mar o 22:21.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.