Basia, po rozłączeniu się telefon schowała do kieszeni.
— Mamo, czy mogę wynieść worek z zabawkami do PCK-a? — zapytała córka
— Tak, ale zaraz wracaj.
— Dobrze.
Dziewczyna złapała wór i wyszła z mieszkania. Pani Moron, po zostaniu samej udała się do kuchni, gdzie lodówkę odłączyła od prądu, a jedzenie włożyła do siatki.
Talerze wyjęła z szafek i zaczęła wkładać do pudła, na co weszła Maria w towarzystwie zabójczo przystojnego mężczyzny.
— Co robisz? — zapytała córka.
— Pakuję naczynia.
— Po co?
— Żebyśmy miały na czym jeść w nowym miejscu.
— Oj, mamo! Chyba słyszałaś, co powiedział pan detektyw, że dziedziczysz dom z całym wyposażeniem.
— Pani córka ma rację w rezydencji jest wszystko.
— Sama słyszałaś, co powiedział nasz szofer.
— Tak.
— Więc zostaw te talerze i jedzmy wreszcie.
Maria podeszła do matki wyjęła talerz jej z ręki i wyprowadziła z kuchni.
— Mamo.
— Słucham, córeczko.
— Dobrze przyjrzyj się temu mieszkaniu.
— Czemu?
— Ponieważ z chwilą, gdy je opuścimy stanie się przeszłością.
— Masz rację, córeczko.
Szofer przysłuchiwał się ich rozmowie.
— To może ja wezmę wasze bagaże?
— Tak, tak.
Andi Black wziął walizkę i zaniósł do bagażnika
Maria, po raz ostatni poszła do swojego pokoju stanęła w drzwiach i zlustrowała wzrokiem, po chwili wróciła do matki.
— Jestem gotowa.
— Idź do limuzyny— poprosiła córkę.
— No dobrze.
Dziewczyna wyszła, zostawiając matkę samą.
Basia w sypialni wrzuciła ubrania do worka, trzymając w dłoni opuściła mieszkanie. Po znalezieniu się na dworze wrzuciła do baniaka, po czym wsiadła do czarnej limuzyny, która odjechała. Szofer, prowadząc auto, co chwilę spoglądał w lusterko Basia to zauważyła.
— Czemu pan mi się tak przygląda? — zapytała Basia.
— Bo jest pani piękną kobietą.
— Dziękuję.
— Nie ma za co.
— Mamo wygląda na to, że wpadłaś panu szoferowi w oko — zauważyła córka.
— Wydaje ci się.
— Ta jasne ślepa nie jestem i widzę jak na ciebie patrzył.
— Już nie przesadzaj.
Po trzech godzinach jazdy limuzyna z Basią i Marią wjechała do wsi o nazwie Staniątki.
Dziewczyna z nosem przyklejonym do szyby podziwiała mijane krajobrazy.
— Mamo, ale tu pięknie.
— To prawda.
— Czuję, że będziemy tu szczęśliwe.
— Też tak uważam.
Limuzyna, po wyjechaniu na teren posesji zatrzymała się przed głównym wejściem, gdzie czekała służba.
Kobiety wysiadły z wozu i patrzyły jak zahipnotyzowane.
— Mamo, czy to wszystko jest teraz twoje?
— Na to wygląda.
— Ale czad, a czemu oni tak stoją w rzędzie na baczność? — zapytała córka.
— Nie wiem.
Andi, przechodząc koło nich z bagażami usłyszał pytanie dziewczyny i odpowiedział:
— Ponieważ czekają na polecenia od ich nowej pani.
— Czyli mnie — odparła Basia.
— Tak.
— Mamo odezwij się do nich, bo oni na to czekają.
— Ale co mam powiedzieć?
— Nie wiem cokolwiek.
— No dobrze.
Basia stanęła na schodach.
— Nazywam się Barbara Moron i od dziś jestem waszą nową panią. A co za tym idzie, macie się mnie słuchać. Czy to jest jasne?— zapytała.
— Tak.
— Cieszę się.
Służba w jednej chwili rozpierzchła się, zostawiając nową właścicielkę i jej córkę samą.
— Całkiem nieźle ci, mamo poszło.
— Tak myślisz?
— Tak.
Nagle podszedł do nich szofer
— Bagaże wniosłem do domu i postawiłem przy schodach.
— Dobrze.
— Czy będę jeszcze potrzebny?
— Nie.
— Dziękuję
Andi, po tych słowach odszedł.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.