Życie (nie)idealne IV

Życie (nie)idealne IVObudził mnie okropny ból głowy. W ustach miała pustynię, a wczorajszy wieczór był dla mnie jedną wielką niewiadomą. Nagle uświadomiłam sobie, że dziś jest piątek i że powinnam iść do szkoły. Szybko się podniosłam by sprawdzić godzinę, ale niemal w tej samej chwili z powrotem opadłam na łóżko, bo zakręciło mi się w głowie, a przed oczami miałam mroczki. Po chwili ponowiłam próbę wstania. Tym razem nic złego się nie działo. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. No świetnie 12:30. To miał być mój trzeci dzień w tej szkole, a już go opuściłam. Jak tata się dowie to będę martwa. Ale.. Może nie byłoby tak źle gdybym teraz tam poszła i wcisnęła im, że byłam na badaniach, żeby się upewnić, że nic mi nie jest po wczoraj. Pomysł nie jest głupi, ale chyba umrę przez kaca. Dawno nie piłam i oto efekty. No ale cóż. Mus to mus. Kończę dziś o 15 więc mam po co tam iść. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w podziurawione dżinsy i szarą bluzę z oczami. Zrobiłam delikatny makijaż, uczesałam się w koka i wybiegłam z domu. Do rozpoczęcia kolejnej lekcji miałam 15 minut dlatego puściłam się w stronę szkoły biegiem. Kiedy zbliżyłam się do budynku na tyle, by go widzieć zwolniłam do szybkiego marszu. Udało mi się zdążyć przed dzwonkiem. Akurat był wf. Od razu podeszłam do trenera, wytłumaczyłam swoją nieobecność na wcześniejszych zajęciach i zapewniłam, że wszystko ze mną w porządku i mogę ćwiczyć. Weszłam do szatni. Już od drzwi napotkały mnie niezbyt przychylne spojrzenia innych dziewcząt. Postanowiłam się nie przejmować. Odeszłam w jak najbardziej odosobniony kąt w szatni, zdjęłam bluzkę i na jej miejsce pospiesznie założyłam przydługą bokserkę. Na nogi włożyłam dresy. Prawie zapomniałam o rysunku na moim karku. Rozwiązałam kok, a w jego miejscu spięłam kucyka. Wyszłam na zbiórkę, pewnie stanęłam na swoim miejscu. I wtedy zobaczyłam jego. Wspomnienia zaczęły bombardować moją głowę. Tylko cudem się nie rozpłakałam. Nie miałam pojęcia, że on chodzi do tej szkoły. Czy zawsze kiedy choć w niewielkim stopniu poukładam sobie życie coś musi się psuć? Trzeba być mną żeby mieć takiego pecha! Trzeba być mną żeby przejechać pół świata i ciągle natykać się na te same osoby. Jego spojrzenie kieruje się na mnie. W pierwszej chwili widzę szok wymalowany na jego twarzy. Chwilę później zastępuje go szydzący uśmiech. Uśmiech który prześladował mnie przez ostatnie dwa lata. Mocno zaciskam powieki. Nie mogę okazywać słabości. Trenera jeszcze nie ma, a ja muszę coś zrobić. Prostuję się. Patrzę mu prosto w oczy i pewnie do niego podchodzę. Udaję silną.
-Sylvain. Cóż za miłe spotkanie-mój głos ocieka sarkazmem.
-Proszę, proszę. Evie Prior. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś cię zobaczę. Byłem pewien, że zachlałaś się na śmierć, biorąc przykład z mamusi albo podcięłaś sobie żyły-kpi.
-Nie waż.się.tak.mówić.o mojej.mamie! Nigdy!-mocno akcentuję każde słowo.
-Bo co mi zrobisz szmato?!-odpowiada mu cisza. Wolę nie powiedzieć nic niż wybuchnąć. Bo gdyby tak się stało nie byłoby odwrotu. Wszystko by się skończyło. Nagle na salę wkracza szereg mocno umalowanych dziewczyn. Jedna z nich podchodzi do Sylvaina i zarzuca mu ręce na ramiona.
-Kochanie, dlaczego rozmawiasz z tym czymś?-mówi piskliwym głosikiem patrząc na mnie z pogardą.
-Można powiedzieć, że to moja stara znajoma-rzuca obojętnie chłopak. Nie wygląda na zachwyconego obecnością dziewczyny.
-Sylvain. Jedno chciałabym z tobą wyjaśnić. Nie jestem tą samą osobą. Jeśli spróbujesz swoich sztuczek to możesz być pewien, że będziesz skończony-syczę jeszcze i wracam na swoje miejsce. W tym samym momencie na salę wszedł trener.
-Dzisiaj zapraszam wszystkich do higienistki! Odbędzie się ważenie i mierzenie. Jeśli będziecie mieli odpowiednie warunki odbędą się zapisy do drużyny lekkoatletycznej!-rozległ się donośny głos mężczyzny. No nie! Po co ja się wlekłam do tej szkoły...
-Ci którzy szybko się uwiną i wrócą zagrają w siatkę!-rzucił jeszcze trener i wyszedł, a wszyscy uczniowie ruszyli w stronę gabinetu. Ustawiłam się na początku kolejki, bo chciałam sobie zagrać, ale zobaczyłam, że dziewczyna przede mną zdejmuje koszulkę, chłopak po drugiej stornie robił to samo. Zrezygnowana odeszłam na koniec. Usiadłam na leżance i czekałam na swoją kolej, choć miałam nadzieje, że ona nigdy nie nastąpi. Minęła cała godzina lekcyjna, a przede mną ciągle było 5 dziewczyn. Po przerwie zostały cztery. Właśnie mija mi matematyka, z czego właściwie się cieszę. Zostały trzy dziewczyny. Teraz była kolej Sary. Zeszło jej prawie pół godziny, bo wiecznie miała jakiś problem. Z następnymi dziewczynami poszło sprawnie. Teraz ja. Byłam w gabinecie sama z higienistką.
-Zdejmij bluzę-usłyszałam polecenie. Wykonałam je z dużym ociąganiem, bo wiedział bo kryje się pod ubraniem.
-Tatuaże-mruknęła kobieta pod nosem.
-Owszem. Ale to nie jest nielegalne ani zabronione-broniłam się.
-Wiem, ale nasza szkoła ma wysoki poziom, więc radzę ci nie pokazywać ich nauczycielom, a tym bardziej dyrektorowi.
-Jasne-mruknęłam. I w tym momencie, bez żadnego ostrzeżenia drzwi gabinetu się otworzyły. Podskoczyłam i jak mogłam najszybciej obróciłam się plecami do ściany zasłaniając piersi bluzą. W drzwiach stał zmieszany chłopak z przystanku.
-Przepraszam Allie. Nie sądziłem, że ktoś tu jeszcze będzie. Umawialiśmy się, żebym przyszedł teraz, by uniknąć kolejki, tak więc jestem-mimo zmieszania widocznego na jego twarzy powiedział to bez zająknięcia. Allie. To musiało być imię higienistki.
-Nic się nie stało, ale na przyszłość radziłabym ci pukać-rzuciła-siadaj, musisz poczekać jeszcze chwilę. Przeciągnęło mi się z dziewczętami.
Nie chciałam, żeby on tu był. Nie chciałam by ktokolwiek widział mnie bez koszulki. Nie chciałam nikomu uchylać nawet rąbka mojej tajemnicy. I tak musiałam to zrobić z musu przed Allie, ale nie było mowy o żadnym chłopaku.
-Evie, wracajmy do tego, co zostało nam przerwane-po tych słowach opuściłam koszulkę, jednak ciągle stałam przy ścianie. Na szczęście higienistka do mnie podeszła. Kątem oka widziałam zainteresowane spojrzenie chłopaka skierowane w kierunku tatuaży.
-No dobra. Teraz odwróć się tyłem-usłyszałam-Sprawdzę, czy nie masz żadnych wad posta-głos kobiety się urwał, bo już stałam plecami do niej. Odwróciłam delikatnie głowę. Widziałam niemały szok wymalowany na jej twarzy.
-Boże-szepnęła i przejechała palcami po jednej z blizn. Natychmiast strzepnęłam jej rękę.
-Co ci się stało?-pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. Z drugiej strony pokoju dobiegało nas zaciekawione spojrzenie chłopaka.
-Nic-powiedziałam po chwili cierpko-Możesz kontynuować?
Kobieta nie odezwała się już ani słowem. Zważyła mnie i zmierzyła. Po wszystkim ubrałam się i usiadłam przy biurku. Allie nie patrzyła mi w oczy.
-Masz odpowiednie warunki do wstąpienia do drużyny, nie posiadasz żadnych widocznych wad kręgosłupa. Możesz wracać na lekcje-powiedziała oficjalnie. Wstałam i odeszłam w stronę drzwi. Odprowadziło mnie palące spojrzenie chłopaka siedzącego na leżance.
-Co cię tak zszokowało na plecach tej dziewczyny?-usłyszałam głos chłopaka zza zamkniętych drzwi. Chciałam znać odpowiedź.
-Przykro mi Tobias, ale obowiązuje mnie tajemnica służbowa-ucięła rozmowę stanowczym głosem kobieta. Odeszłam od drzwi. Nie miałam ochoty wracać na lekcje, więc wyszłam ze szkoły i potruchtałam w stronę domu. Kiedy wbiegłam do swojego pokoju wybuchłam głośnym płaczem. Ona wie. A przecież nikt nie miał się dowiedzieć. To miała być moja mała tajemnica. Moja, taty i tego człowieka. A także policji z mojego starego miasteczka. Rozpacz zamieniła się we wściekłość. Zbiegłam do siłowni i zaczęłam walić w worek. Ale to nic nie dawało. Wściekłość nie ulotniła się ze mnie ani na moment. Barek. Nie. Nie tym razem. Pomoc nie będzie natychmiastowa. A jak pomyślę o męce jaka czekałaby mnie następnego dnia.. To nie to. Wróciłam do pokoju i wyjęłam spod obluzowanego panelu mały kluczyk. Trzymając go w ręku weszłam na stryszek, a tam kluczykiem otworzyłam maleńki drzwiczki, prowadzące do mojej kryjówki. Nie wiem po co tam wchodzę, skoro dom i tak jest pusty.. Chyba tego potrzebuję. To jedyne miejsce w którym czuję się dobrze. Weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi. Szybko odnalazłam moją zimną przyjaciółkę. Zsunęłam z nóg dresy i przyłożyłam ostrze do i tak poranionego uda. Jedno cięcie. Za nim kolejne i następne. Niedługo później moja krew oblewała całe udo i delikatnie spływała na podłogę. A ja siedziałam i delektowałam się błogim stanem niemyślenia. Stanem pustki w głowie. Nie czułam nic. Kiedy krew zaczynała krzepnąć starłam ją z nogi, którą zawinęłam bandażem, by nie zaplamić spodni. Naciągnęłam dresy na ich miejsce i zeszłam na dół. Tata wraca do domu jutro. Ciekawe na jak długo. Kilka godzin? Dzień? Dwa? Nigdy go nie ma. Zwłaszcza wtedy, kiedy najbardziej go potrzebuję. Nastał wieczór, a ja z pełnym zdziwieniem stwierdziłam, że zgłodniałam. Ile nie jadłam? Nie licząc jabłek i wody nie miałam w ustach nic od pierwszego dnia szkoły. Zbyt dużo stresu. Zbyt dużo problemów. Postanowiłam zamówić pizzę. Znalazłam ulotkę z numerem telefonu i informacją o dowozach. Szybko zamówiłam i czekałam. Po jakichś piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeszłam przez zimne wnętrza i otworzyłam. Moja pizza.
-Zamawiała pani pizzę-usłyszałam głos chłopaka z gabinetu, z tego co usłyszałam ma na imię Tobias.
-Owszem. Ile?-spytałam szybko.
-Evie, prawda?-usłyszałam gdy na mnie spojrzał.
-Ta-mruknęłam-To ile za pizzę?
-Na koszt firmy-posłał mi uśmiech i wręczył zamówione jedzenie.
-O nie!-zaprotestowałam i wcisnęłam mu w rękę banknot, ze zbyt wysokim jak na zapłatę za pizzę nominałem-Reszty nie trzeba.
Chłopak był lekko skołowany, a ja wykorzystując to zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Udałam się do salonu i rozłożyłam na kanapie. Zabrałam się za posiłek. Kiedy tylko go zjadłam położyłam się do łóżka, o niczym już nie myśląc i zasnęłam.

_____________________

Wyszło trochę długie, ale nijakie.. Przepraszam za to. No i proszę o komentarze i zapraszam na bloga :)  
3 komentarze = następny rozdział :)

PannaNikt

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1954 słów i 10767 znaków.

8 komentarzy

 
  • PannaNikt

    Chciałabym was tutaj przeprosić za to, że już długo nie publikuję ale brak mi weny. Nie mogę się zebrać do napisania kolejnego rozdziału.. Przepraszam.

    4 sty 2015

  • PannaNikt

    Jak ja się cieszę że komentujecie :D Ciąg dalszy.. nie znam dokładnej daty, zapewne niedługo ;) Haha :D Denerwujące? Dla mnie nie :D Ale słuchajcie.. jakbym od razu napisała o co chodzi to szybko stałoby się nudne także ten ;) A link to bloga na moim profilu jest :) Zapraszam do dalszego czytania ;) Rozdział już wkrótce :)

    19 lis 2014

  • ktosiek

    Jeny! Ale swietnie piszesz! Kiedy ciag dalszy? Denerwujace jest tylko to ze nie wiadomo o co chodzi z ta jej przeszloscia. Pisz szybko ciqg dalszy! I podaj link do strony.
    :rotfl:

    17 lis 2014

  • omomom

    Świetne ;-)

    16 lis 2014

  • blog

    daj link do swojego bloga

    16 lis 2014

  • ja

    możesz opowiedzieć dokładnie co jej zrobił ten mężczyzna

    16 lis 2014

  • hahaha

    właśnie

    16 lis 2014

  • Ninka

    Świetny, pisz jak najszybciej następną część <3

    16 lis 2014