
-Sorry-rzuciłam krótko i chciałam się oddalić. Uniemożliwiła mi to ręka chłopaka zaciśnięta na moim nadgarstku. Mogłam się uwolnić z jego uścisku, ale nie chciałam zwracać na siebie uwagi, więc wolno odwróciłam się twarzą do chłopaka.
-Kogo my tu mamy..-powiedział z drwiną. Nie odpowiedziałam. Nie miałam na to ochoty. Przewróciłam tylko oczami.
-Widzę, że nie nauczyłaś się jeszcze chodzić-ciągną.
-Czego ode mnie chcesz?-warknęłam.
-Może by tak grzeczniej laluniu?-kiedy odpowiedziało mu milczenie kontynuował-Przeprosin. Oczekuję przeprosin.
-Spadaj-syknęłam. Chłopak mocniej zacisnął rękę na moim nadgarstku. Miałam dosyć tej rozmowy więc sprawnym ruchem złapałam za jego palce i wykręciłam mu rękę tak, że mnie puścił. Syknął i chyba nie dowierzał, że mu się wyrwałam. Korzystając z jego osłupienia szybko odeszłam. Miałam mało czasu do dzwonka więc spytałam jakiegoś chłopaka o drogę. Odpowiedział zwięźle, na tyle, na ile się dało. Był przystojny, ale zachowywał się dziwnie. Dotarłam pod salę równo z dzwonkiem. Weszłam do środka i zajęłam ostatnią ławkę. Grupa nie była duża. Najwyraźniej większość osób wybrało muzykę. Nauczycielka była konkretna. Zadała temat pracy, ale nie taki, który by nas ograniczał i zapowiedziała, że pod koniec lekcji sprawdzi nasze postępy, a na następnych zajęciach oceni prace. Zabrałam się do pracy. Tematem były problemy XXI w. Zaczęłam rysować. Sama nie do końca wiedziałam co chcę stworzyć. Jakby automatycznie spod mojego ołówka powstały zapłakane oczy, a poniżej ręce z bliznami. To wszystko był tylko zarys, ale już wiedziałam, co rysunek przedstawia. Dość często rysowałam tylko części ciała. Rzadko mi się zdarzało narysować całą twarz czy też jakąś postać. Byłam zadowolona z tego, co narysowałam. Pewnie nie każdy potrafi dostrzec problem, jaki przedstawiała moja praca, ale dla mnie to było aż nazbyt oczywiste. Jedna dziewczyna. Jedno wydarzenie. Koszmar. Prześladowanie. Żyletka. Nałóg... Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić z niej te myśli i wróciłam do pracy. Zbliżał się koniec lekcji, więc nauczycielka zaczęła oglądać nasze postępy. Przy niektórych przystawała, komentowała coś. Kiedy podeszła do mnie i spojrzała na pracę zatrzymała się. Ale nie mówiła nic. Dopiero po dłuższej chwili się odezwała.
-To jest.. bardzo mocne-stwierdziła. Czyli zrozumiała. Odważyłam się na nią spojrzeć. Patrzyła na moje dzieło i sprawiała wrażenie, jakby autentycznie przeżywała to, co przedstawiłam. Widziałam w jej oczach podziw. Po chwili odeszła. Zadzwonił dzwonek.
-Evie, czy mogłabyś chwilę zaczekać?
-Oczywiście proszę pani-Zatrzymałam się przy biurku kobiety i czekałam co powie.
-Masz talent Evie. Twoje prace powinny zostać zauważone. Najstarsze klasy organizują wystawę w przyszłym tygodniu. Jeśli zdołałabyś w tym czasie stworzyć pięć prac, i liczę na to, że wśród nich byłoby dzisiejsze dzieło, mogłabyś wystawić je. Mogłabyś zostać zauważona, a jeśli nie chcesz rozgłosu mogę wystawić pracę anonimowo. Nie chciałabym, żeby tak piękne dzieła przeleżały gdzieś w szufladzie i nigdy nie ujrzały światła dziennego. Zastanów się nad tym. Na razie nie musisz odpowiadać.
-Dziękuje za propozycję, na pewno o niej pomyślę-powiedziałam i opuściłam salę.
Reszta zajęć, aż do ostatniej lekcji przebiegała spokojnie. Na ostatnich zajęciach był w-f. Jak się okazało już na pierwszej mojej j=lekcji tego przedmiotu miałam zaliczać biegi. Dla mnie nie był to problem. Do przebiegnięcia kilometr. Bieg indywidualny. Pójdzie mi dobrze, tak myślę. Udałam się do szatni i przebrałam w strój. Składał się z za dużej bluzki i leginsów. Nie mogłam sobie pozwolić na większy stopień odkrywania ciała, gdyż na moim ciele widniały tatuaże, czyli nieodwracalny element przeszłości. Stanęłam na zbiórce, później szybka, ale dokładna rozgrzewka i bieg. Zaczynali chłopcy. Jestem lepsza od większości z nich. Tylko jeden z nich zwrócił moją uwagę. Przedmiot ten mięliśmy łączony ze starszą klasą. On do niej należał. Niezwykle szybki. Wspaniały. I ten sam, który wskazał mi drogę do pracowni plastycznej. Dość patrzenia na niego. Zaczęła się kolejka dziewcząt. Byłam przerażona tym, jak wolno biegały. Niektóre zaczęły się wymigiwać od biegu, udawały że mdleją. Żałosna postawa. W końcu moja kolej. Mogę wyładować emocje, które gromadzą się we mnie od plastyki. Już za chwilę wystartuje. Trener gwiżdże. Ruszam. Osiągam jedną z moich rekordowych prędkości i to niezwykle szybko. Ktoś z boku krzyczy, że nie wytrzymam tak całego kilometra. No to się zdziwią. Jestem w połowie i jeszcze przyspieszam. Ciągle myślę, a to znak, że nie jestem u kresu moich zdolności ostatnie 200 metrów. Jeszcze większa prędkość. Być może to mój rekordowy czas, może nawet lepszy od wczorajszego. Już widzę linię końcową. Jeszcze odrobinę przyspieszam i kończę bieg. Trener patrzy na mnie zdumiony, zresztą tak jak wszyscy pozostali. Nie zwracam na nich uwagi. Odchodzę w stronę ławek. Nagle poczułam, że jest mi słabo. Usiadłam na ziemi. Poczułam, że blednę. No tak.. Oto i efekty biegania w takim tempie, podczas gdy od rana się nic nie jadło. Przesadziłam. Zobaczyłam ciemne plamki przed oczami. Poczułam, że z pozycji siedzącej upadam. Usłyszałam wokół siebie krzyk, a później była już tylko ciemność...
3 komentarze
Jałć
Świetne. Czekam na dalsze.
Py64
Niesamowite
Mała Mi
Cudo