Życie Marty cz. 4

- Marta coś nie tak? Posunęłem się za daleko? Zapytał wystraszony Mariusz.
- Źle się czuję, prosze odwieź mnie już do domu. Powiedziała wstając z łóżka.
- Tak nagle? Przecież wszytsko było dobrze i...
Nie zdążył dokończyć bo przerwała mu Marta.
- Odwieziesz czy mam iść pieszo?  
- Odwioze, nie wiem co Cię ugryzło.
Jechali tak całą drogę w milczeniu. Nikt nie odezwał się ani słowem. W głowie Marty huczało od natłoku myśli.  
Ciekawe do czego mnie potrzebuje? Przecież mnie zostawił. Może nadal kocha? Może mu mnie brakuje? A może po prostu ona już go zostawiła i szuka pocieszenia. Nie umiała pozbierać myśli.
- Marta? Halooo ziemia do Marty. To już Twój dom, wysiadamy. - powedział Mariusz z nutką rozbawienia w głosie.
Odpięła pas i wysiadła.
- Dziękuję za podwózkę i przepraszam, że tak wyszło...powiedziała czując wyrzuty sumienia.
- Nic się nie stało, odpoczywaj, zadzwonie jutro.
- Dobrej nocy - rzuciła obojętnie i weszła do domu nie czekając na odpowiedź. Gdy tylko przeszła przez próg drzwi zadzwonił do niej Michał. Odebrała.
- halo?
- Cześć Marta, dziękuje, że odebrałaś, tak bardzo tęsknię... odrazu odezwał się Michał.
- Tęsknisz? Teraz? A jak tam z byłą? Znaczy obecną bo teraz byłą jestem ja. - powiedziała ze złością, w tej chwili zrozumiała jak bardzo boli ją to co zrobił.
- Zostawiłem ją. Jezu Marta zrozumiałem jak bardzo Cię kocham. Byłem taki głupi...prosze spotkajmy się jutro o 19 u Ciebie. Daj mi szanse Ci wszystko wyjaśnić - nawijał jak nakręcona katarynka błagalnym głosem.  
- Dobra, to widzimy się jutro, pa. - Rzuciła oschle i rozłączyła się.
Boże kiedy ja się zrobiłam taka zimna? Pomyślała. Wyszła na taras, odpaliła papierosa i siedziała próbując poskładać wszystko do kupy. Jeszcze tak niedawno był całym moim życiem. Zasypiałam wtulona w niego, głaskał mnie po głowie, szeptał do uszka, robiłam wszystko, żeby był ze mnie dumny, wszystko z myślą o nim. A teraz? Siedze sama na drewnianej ławce i odpałam szluga za szlugiem nawet nie mam pojęcia czemu. Przecież nic mi to nie daje. Sama nie wiem co czuję. Wszystko się tak cholernie zmieniło. Zaczęłam z Mariuszem i znowu pojawił się Michał. Czemu ja do chuja odebrałam ten jebany telefon? Ochłoń dziewczyno...ochłoń. Takie właśnie myśli kołowały się w jej głowie. Zgasiła papierosa, umyła się i położyła się spać. Zmęczona dzisiaj i niepewna jutra. Zasnęła.

lalka27

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 477 słów i 2518 znaków.

3 komentarze

 
  • lalka27

    Dziękuję ;)

    27 maj 2014

  • malinowamamba20

    Świetne :)

    26 maj 2014

  • misiak:)

    Czekam na następna część dodaj dzisiaj proszę :) i do marty pasuje bardziej mariusz :) pozdrawiam misiak :)

    26 maj 2014