Zabijecie mnie w końcu za rozpoczynanie kolejnych wątków...
- Brat! No kurwa pospiesz się! Zakładaj ten garnitur.. - Zdenerwowana Anna poganiała Jakuba, którego wizja założenia "trumiennego", jak to zwykł określać garnitur, stroju, była równie przykra jak wczesnoporanna pobudka po wyjątkowo udanej imprezie. Stała obok niego trzymając w dłoni jego jedyne trzy krawaty, z czego każdy z nich był kupiony przez nią, jeszcze w czasie gdy przygotowywała się do własnego ślubu. Przykładała kolejno krawaty do jego szyi, starając się dobrać najlepszy, a w myślach klęła na Jakuba za obszerność jego szafy.
- Ty naprawdę nie masz ubrań! Brat.. Stary chłop z Ciebie, a o zawartość szafy zadbać nie umiesz!
- Eeee.. O czym Ty pierdolisz? Przecież mam ubrania. Nie potrzeba mi sto tysięcy ubrań, przy czym większości z nich nigdy nie założę, a jeśli nawet to raz i tyle. Weź się opanuj..
- No fakt.. Masz cztery koszule na krzyż.. Faceci.. - westchnęła zrezygnowana Ania. Jakub postanowił nie kontynuować sprzeczki, tak dla świętego spokoju, licząc że siostra wkrótce sama zmieni temat, jednak tak się nie stało. Anna zwróciła się, do właśnie wkraczającej do sypialni Jakuba, dziewczyny.
- Natalko, będziesz musiała przypilnować mojego durnego brata, by w końcu zatroszczył się o garderobę. Bo wygląda jak żebrak, a w jego szafie jest więcej wolnego miejsca, niż na plaży przy sztormie.. - po czym zwróciła się bezpośrednio do Jakuba - założysz sobie sam krawat, czy mam to zrobić za Ciebie? - po chwili jednak odpowiedziała sobie sama - Pewnie nawet nie umiesz go zawiązać..
- Umm, no dziwne żebym umiał, skoro uważam krawaty za osobiste szubienice! - Odparł totalnie znużony całą sytuacją Jakub. Jednak nie było to końcem męki, bo do akcji wkroczyła Natalia mówiąc:
- Zauważyłam.. Naprawdę mężczyźni jakby mogli to całe życie chodziliby w tych samych ciuchach! Brak jakiejkolwiek inwencji. No i zazwyczaj dobierają te swoje łachy totalnie bez gustu..- stwierdziła teatralnym głosem, po czym dodała zwracając się do Jakuba. - Nie martw się. W niedzielę skoczymy na zakupy! Wybierzemy Ci coś w czym będziesz wyglądał jak człowiek! - Jakub jedynie głośno westchnął w odpowiedzi.
Po wymianie argumentów między Jakubem, a ojcem Natalii, Janusz przystał na naleganie chłopaka, by jednak jechali jego Golfem. Powód był prosty : jego samochodu Adrian nie znał, istniała możliwość, że nie zwróci uwagi na nich. Gdy oddalili się od miejsca zamieszkania Jakub jeszcze dłuższy czas uważnie obserwował, czy nie podąża za nimi czarne BMW. Nie dostrzegł jednak niczego podejrzanego, lecz wcale nie ulżyło mu to zbytnio na duchu. Postanowił włączyć dla chwili relaksu muzykę, jednak nie będąc pewnym preferencji muzycznych Janusza i Natalii zapytał:
- Jaką muzę lubicie? Osobiście nie przeszkadza mi nic poza disco w polu i heavy metalem. Oba te gatunki to zwykłe udawanie, że potrafi się śpiewać.. - Natalii było obojętne co leci, Janusz natomiast poparł zdanie kierowcy, z tego powodu Jakub postanowił puścić jedną ze swych ulubionych perełek.
- No to puszczę coś, co jest ARCYDZIEŁEM wszech czasów. Panie i Panowie: Queen - Bohemian Rapsody! - obserwował wyraźnie zadowolone ruchy głową ojca Natalii, co zupełnie go nie dziwiło, utwór ten pochodził z czasów młodości Janusza. Dałby sobie obie ręce uciąć, że mężczyzna zaczął po cichu nucić. Zerknął na Natalię, która pierwsze akordy puszczała mimo uszu, by rozpoznać utwór po kolejnych. Chwilę potem i Jej głowa zaczęła poruszać się delikatnie w rytmie. Ostatecznie cała trójka zapomniała o niedawnym stresie, związanym z przygotowaniem do imprezy firmowej Natalii, by zastąpić go zadowolonym wtórowaniem wokalu Mercury'ego: "So you think you can stop me 'n' spit my eyes! So you think you can love me 'n' leave me to die!..". Odstresowani, zaczęli rozmawiać swobodniej, co doprowadziło do pytań Natalii na temat rodziny Jakuba, o której wiedziała.. właściwie nic. Całą drogę Jakub opowiadał dziewczynie "kto, co, z kim i kiedy” na temat swej rodziny. Wiedział dobrze do jakiego pytania to doprowadzi, więc wcale się nie zdziwił gdy je usłyszał:
- Mojego tatę, już znasz, to kiedy ja poznam Twoich rodziców? - Jakub nie zamierzał teraz wyjaśniać, dlaczego najchętniej w ogóle nie pokazywałby się w rodzinnych stronach, więc dla świętego spokoju postanowił odłożyć tą rozmowę na później. Znalazł tylko jedną sensowną odpowiedź w obecnej sytuacji:
- Jak tylko Kotku uporamy się z tym całym bagnem i nie będziemy mieć na głowie psychola, przez którego musiałbym się martwić o Twoje bezpieczeństwo nawet w moim rodzinnym domu. To cholerne zadupie, w którym ciężko liczyć na jakiekolwiek wsparcie. - Odpowiedź Natalii miała obrócić Jej wcześniejsze pytanie w żart "Ależ Kubuś, ja tylko się wygłupiałam”, jednak Jakub dobrze wiedział, iż to pytanie było jak najbardziej poważne. W gruncie rzeczy cieszył się, że Natalii zależy na Nim. Inaczej przecież nie pytałaby o to. Postanowił równie żartobliwie odpowiedzieć na Jej stwierdzenie:
- Heh.. Chcesz, czy nie.. I tak się nie wykręcisz od tego Kotku! - patrząc we wsteczne lusterko puścił Jej całusa, gdy upewnił się, że to widzi.
Do miejsca zamieszkania Moniki dojechali tylko z dziesięciominutową obsuwą, spowodowaną głównie zwiększonym ruchem ulicznym o tej godzinie. Ani Jakuba, ani Janusza wcale nie zdziwiło, że Monika jeszcze nie była gotowa, co oświadczyła im Natalia po zakończeniu rozmowy telefonicznej ze swą przełożoną. Zostali zaproszeni do środka, jako że dokończenie przygotowań mogło "chwilkę" jeszcze zabrać.
Przywitał ich mąż Moniki, który na widok Natalii "zrobił duże oczy”, by po chwili wyrazić swoje uznanie dla Jej piękna.
- Pani Natalia jak mniemam? Wygląda pani olśniewająco! - Po chwili zorientował się z lekkiej gafy, jaką właśnie popełnił, więc szybko przeprosił gości za to, że kazał im czekać w wejściu, zapraszając całą trojkę do środka. Przedstawił się im i poprowadził do salonu. Znaleźli się w gustownie, a jednocześnie skromnie urządzonym mieszkaniu. Na pierwszy rzut oka widać było jak bardzo domownicy cenią sobie funkcjonalność. Tomek, bo tak na imię było mężowi Moniki, zaproponował "coś do picia", jako że według niego Monika spędzi w łazience jeszcze co najmniej pół godziny "jak zawsze" i "jak zawsze nie spodziewała się, że goście będą punktualni”. Natalia również zwróciła uwagę na męża Moniki. Mężczyzna po trzydziestce, dobrze zbudowany, a przez obcisłą koszulkę widać było imponujące umięśnienie, wydał się Jej równie atrakcyjny (o ile nie bardziej) jak Jakub. Rozsiedli się w salonie, tocząc z mężem Moniki rozmowę na niezobowiązujące tematy, do czasu gdy Tomek postanowił zmienić tok na bardziej swobodny stwierdzając:
- Panie Jakubie, widzę że ma Pan jeszcze przed sobą etap znienawidzenia wszystkich i każdego z kolei przyjęcia firmowego, jakie urządza szefostwo mojej ślubnej.. Radzę, z doświadczenia oczywiście, zabrać ze sobą, coś przy czym zabije pan nudę i pozwoli nie myśleć panu o "grubych szychach” nawalonych w sztok, próbujących uwieść Pana kobietę.. Polecam strzelbę z przekładnią automatyczną i pudełkowym magazynkiem, by szybko wymieniać amunicję. Ale zmieniając temat, mam dziwne wrażenie, że Pana skądś znam.. - Słowa Tomka wywołały jeszcze większy efekt niż zamierzał, a to z powodu iż Jakub właśnie nabrał do ust łyk kawy i tylko w ostatnim momencie dał radę zatkać sobie dłonią usta by nie zwrócić jej w kierunku gospodarza, w przypływie parsknięcia śmiechem. Dalsza rozmowa toczyła się już o wiele swobodniej, a mężczyźni przeszli na “TY”. Tomasz zachował jednak dyskrecję i nie wypytywał dlaczego w takim pośpiechu zdecydowali się, by Natalii towarzyszył Jakub, ani też dlaczego jest z Nią Jej ojciec. Dyskrecja ta była wynikiem wieloletniej pracy na swym stanowisku. Pobieżnie umówili się jednak, iż Monikę odwiezie po przyjęciu Jakub, by Tomek nie musiał się fatygować. I tak mieli po drodze, a w samochodzie było jeszcze jedno wolne miejsce. Rozmowę przerwała komórka Jakuba, który przeprosił towarzystwo i udał się do holu, by w spokoju odebrać połączenie od Darka.
- Kubuś jest sprawa! - padły słowa z słuchawki jak tylko Jakub przystawił ją do ucha.
- Jaka? Cześć, tak swoją drogą.. - odparł z lekkim wyrzutem Jakub
- Dobra, dobra! Myślałby kto, że interesują Cię formalności.. Sprawa jest taka, że przydałoby się, byś podskoczył ze mną obejrzeć nowy samochód. Biorę w leasing Infiniti Q60!!! - po czym po cichu dodał – A tak naprawdę, to jest tylko pretekst, by wyrwać się z domu, bo jeszcze moment i zwariuję z tą starą.. - Darek zamilkł po czym normalnym głosem dodał: - To jak? Jedziesz ze mną?! - W odpowiedzi to Jakub maksymalnie ściszył głos i nakreślił pobieżnie sytuację w jakiej się znajduje. Jego szef rzucił tylko zwyczajowe "no to klocki”, po czym zwrócił się z pytaniem, czy mógłby jakoś pomóc. Jednak bardzo szybko sobie sam odpowiedział na swoje pytanie stwierdzając, że w przypadku gdyby musiał się szybko "ewakuować” starym Golfem daleko nie zwieje. Jakub zrozumiał do czego pije jego stary przyjaciel, a zarazem szef, więc szybko sparował:
- No masz rację.. Musiałbym mieć Vipera, albo Bugatti Veyron, by mieć pewność, że od ewentualnego pościgu odskoczę na pół kilometra w ciągu paru sekund, ale skoro nie jesteś mi w stanie zaoferować takiego samochodu.. To darujmy sobie taką rozmowę. - Jednak Jakub nie docenił Darka, który szybko skontrował jego argument:
- No tych dwóch nie jestem w stanie Ci zaoferować, a nawet gdybym był, to i tak po naszych drogach musiałbyś cały czas jeździć na pierwszym biegu, no i na paliwo bym nie wyrobił do tych smoków. Ale co powiesz na moje Volvo? Kopyto ma, dużo bezpieczniejszy też niż Twój Golfik. Na dodatek kupiłem go dwa miechy temu.. No nie widzę logicznego kontrargumentu na to.. Zatem jak tylko zbierzecie się od tej Jej szefowej przyjeżdżaj do mnie po samochód. Tak będzie najlepiej! I nie sprzeczaj się ze mną. Obaj wiemy, że takie rozwiązanie podpowiada rozsądek.
- A czym TY będziesz jeździł? - Odparł Jakub, by szybko samemu odpowiedzieć sobie na pytanie: - No tak.. Pojedziesz po Infiniti, a tym samym wyrwiesz się z chaty. Ale tak szczerze.. Stać Cię na Infiniti?
- Żeby nie patrzeć na tą starą.. - Darek ponownie zamilkł – to stać mnie na wszystko! Widzimy się u mnie! Cześć. - Rozłączył się zanim Jakub zdążył odpowiedzieć na pożegnanie. Kuba westchnął trochę głośniej niż zamierzał. Przynajmniej jedna z obaw męczących go dziś od rana została rozwiązana. Dobrze zdawał sobie sprawę, iż w sytuacji krytycznej starym Golfem daleko nie uciekłby. Gdy wracał do salonu spojrzał na Tomka, któremu wyraźnie zabłysnęły oczy, jakby właśnie odkrył największą tajemnicę. Szybko dane było Jakubowi dowiedzieć się co takiego właśnie zrozumiał Tomek. Do jego uszu dobiegł dźwięk otwierających się drzwi łazienki. A towarzyszyły im słowa przełożonej Natalii przepraszającej za to, że musieli czekać. Gdy ich wzrok się spotkał oboje stanęli jak wryci. Pierwsza odezwała się Monika, na której twarzy zagościł ciepły uśmiech:
- Witaj Kubusiu. Miło Cię znowu widzieć! Nic, a nic się nie zmieniłeś! Ile to już lat? Chyba sześć, albo siedem.
- Sześć Moniczko, sześć. Również miło mi Cię znowu spotkać.
4 komentarze
*
Kiedy kolejna czesc?
Ahrii
Masz rację mam ochotę cię zaaabić.. Ale powiedz mi jak można pisać tak genialne opowiadania?! No jak?! Zazdroo :c.
Arni
znowu chcesz mi j.eebnąć? co za los
Ivy
No kuuuuurde noooo -,- dziadek ja cię zabiję! Jak mogłeś w takim momencie skończyć? No pier*olnąć to mało -,-