Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

the notebook 1

the notebook 1,,Cześć nazywam sie Julia. Jestem zwykłą dziewczyną z obrzeży niewielkiego miasteczka. Moje grono znajomych nie jest zbyt obszerne, lecz nie przeszkadza mi to. Lubię czasem pobyć sama ze sobą, ze swoimi myślami, problemami. Dlatego potrzebuje miejsca gdzie mogę się wygadać i chyba właśnie je znalazłam."

Nie, to nie to...
Zbyt smętne. Potrzebuje czegoś weselszego.  

,, Hej tu Julia :)  
Pochodzę z krainy jednorożców i chyba dlatego uwielbiam wszystko co słodkie i urocze. "

To też brzmi tandetnie...                 Muszę znaleźć złoty środek.  


,, Cześć jestem Julia.        
Pewnie chciałbyś/chciałabyś się teraz czegoś o mnie dowiedzieć.  
Mam racje?  
Jeśli tak to muszę Cię zasmucić -
Nie będzie to długa lektura.
No to zaczynamy:
* Najczęściej uśmiechnięta
od ucha do ucha
* Chociaż mam też swoje humorki  
Chyba jak każdy z nas, co nie?
* Dopiero zaczynam swoją przygodę  z pisaniem, zobaczymy jak sie ona dalej potoczy.
* Kocham słodycze,  
filmy i spanie do południa.
Tak jak mówiłam -
nie będę sie tu rozpisywać.  
Na resztę przyjdzie kiedyś czas.  
Więc na dzisiaj to koniec :)
Do następnego! ,,

Tak chyba lepiej.  

Zamknęłam laptopa i postanowilam sie przejść. Zaszłam na dół, założyłam swoje ulubione granatowe conversy i wyruszyłam. Od dziecka lubiłam chodzić bez celu uliczkami. Być sama ze sobą, swoimi myślami i muzyką. Muzyka... To właśnie ona pomaga mi się odprężyć w takich chwilach. Nigdy nie ruszam się z domu bez słuchawek, taki nawyk. Zatrzymałam sie w pobliskim parku, usiadłam na ławce i przeglądałam sie innym ludziom. Zastanawiam się o czym myślą, czy są szczęśliwi lub gdzie sie tak spieszą. Moją uwagę przykuł pewnien mały brunecik, który szedł za rękę z jakimś mężczyzną o niewyobrażalnie dużej mierze. Sama nie bylam aż tak niska, bo jednak 175 cm, ale przy nim czułabym sie jak krasnoludek. Gdy przechodzili obok mnie chlopiec zaszczycił mnie wielkim szczerbatym uśmiechem, który oczywiście musiałam oddac. Nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła a do tego dochodzi to, że on był taki uroczy. Niedługo potem postanowiłam sie zbierać w droge powrotną do domu. Szłam znajomymi ścieżkami przeglądając moją playlistę i nagle jak to ja musiałam się o coś połknąć. Upadłam twarzą do ziemi. Ludzie zaczęli się zbierać. Jakiś chłopak pomógł mi wstać, ponieważ zauważyłam, że moja kostka zaczęła puchnąć.  
Niech to zbiegowisko się już skończy... Nie lubię być w centrum uwagi.  
Kuśtykając doprowadził mnie  do jakieś ławki a sam zadzwonił po karetkę.
I po co takie zamieszanie? Dwa dni bym w domu poleżała i samo by przeszło.
Po kilku minutach przyjechało pogotowie. Ratownik stwierdził, że prawdopodobnie skręciłam sobie kostkę, ale dla pewności zabiorą mnie na prześwietlenie.  
No po prostu super...
Sama zadzwoniłam do rodziców żeby przyjechali po mnie do szpitala.  
Pół godziny później byłam już po prześwietleniu. Przypuszczenia ratownika okazały sie słuszne. Rodzice wparowali na oddział i byli tak przejęci, że miałam ochotę wybuchnąć śmiechem  ale musiałam się powstrzymać.  
Tak wiem... Te zmiany nastroju,
ale podobno śmiech to zdrowie.
Godzinę później otrzymaliśmy wypis i udaliśmy się do domu. Tam czekał na mnie Arek - mój starszy o 4 lata brat. Na początku się ze mnie śmiał, że ciamajda jestem. Choć dobrze sobie zdaje z tego sprawę. Już zbyt wiele wypadków przeżyłam. Lecz później zaproponował mi wspólny wieczór kinowy.  
I jak tu go nie kochać?
Obejrzeliśmy jakąś komedię na poprawienie humoru. Około 23 postanowiłam iść spać po tym męczącym dniu.  

****
-Jul - usłyszałam głos mamy przy moim uchu. Postanowiłam to zignorować, tak dobrze mi się spało...
-Julia - nie ustepowała. A ja nadal nic sobie z tego nie robiłam.  
- Przecież wiem, że nie śpisz. Wstawaj, za pół godziny wyjeżdżamy. Na dole czeka na ciebie śniadanie, pośpiesz się.  
Po tych słowach powoli się podniosłam i dlatego, że przez moja nogę wszystko zajmie mi trzy razy więcej czasu zaczęłam się szykować. Niedługo potem wyjechaliśmy do sklepu żeby kupić dla mnie kule. Pogoda była dziś okropna cały czas padało. Przyglądałam sie praktycznie pustej ulicy. Tylko pojedyńcze osoby w  pośpiechu uciekały przed deszczem. Pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy. Później postanowiliśmy wjechać jeszcze do sklepu. Chodziliśmy między regałami sklepowymi.
- Jak noga? - wystraszona wypuściłam czekolade z moich rąk. Odwróciłam sie żeby zobaczyć kto to. Moim oczom ukazał się wysoki brunet z takim samym kolorem oczu i wielkim uśmiechem. Rozpoznałam w nim chłopaka, który wczoraj zadzwonił po pogotowie.
- Boże, ale się wystraszyłam. Okazało się, że ją skręciłam.  
-To dobrze, że nic poważnego. Powiem ci szczerze, że ten upadek wyglądał dość komicznie. - zaśmiałam sie, gdy sobie to wyobraziłam - tak w ogóle to Kuba jestem  
-Przepraszam ale się spieszę  
- To powiedz chociaż jak się nazywasz
- Nie sądzę, żeby ci ta informacja w czymś pomogła  
- Imie to tak wiele?  
- Jak dla kogo  
- Dobrze nie będę cię zatrzymywał. Do zobaczenia.
Odpowiedziałam mu uśmiechem i udałam sie do rodziców. Resztę dnia spędziłam na przeglądaniu portali internetowych i pisaniu ze znajomymi.

****
I jak się podoba?  
Zachęcam do dawania łapek ????????
Do następnego!

July15

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 973 słów i 5470 znaków.

4 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Bardzo dobrze napisane, wartka akcha a co najważniejsze bezbłędna pisownia , co nie zawsze sięzdarza. Jednym słowem - pisz bo zaciekawiasz. /Jednak było kilka słów /. <3

    6 wrz 2016

  • Pina

    Fajne i czyta się tak lekkko :)

    22 sie 2016

  • Justys20

    ciekawe... ;)

    21 sie 2016

  • Mia~

    Super kiedy next??:D

    21 sie 2016

  • July15

    @Mia~ nie mam bladego pojęcia ale raczej w przyszłym tygodniu  :)

    21 sie 2016