Szkolna Miłość cz.2

Z mojego snu wybudził mnie budzik...Na to wychodzi że pora wstać, ledwo co się z łóżka wygrzebałam i od razu zeszłam na dół do kuchni. Ale nikogo w niej nie zastałam, tylko karteczkę od rodziców że musieli pilnie pojawić się w szpitalu oraz na blacie zostawili mi pieniądze na śniadanie. W takim razie wyjmę z lodówki, tylko jogurt i go zjem, aby na głodniaka nie iść do szkoły. Gdy się wyszykowałam i miałam już wychodzić dostałam od Mamy telefon że dzisiaj z Tatą dopiero wrócą w nocy, ponieważ musieli zostać na dodatkowym dyżurze. W sumie różnicy mi to nie robiło, ponieważ dzisiaj widzę się z dziewczynami. Gdy wyszłam z domu, ponownie myślami błąkałam przy Ksawerym... Dlaczego ja cały czas myślę o nim? Nawet przed zaśnięciem o nim myślałam i dołowałam się że taka osóbka jak ja nie ma co się łudzić że się mną zainteresuję... Nela, Nela... Ktoś mnie złapał za ramie, gdy się odwróciłam zobaczyłam Gabii oraz Nine, no w końcu, ile mamy cię wołać?  
-Przepraszam dziewczyny, ale jakoś się zamyśliłam.
-A nad czym twoja główka rozmyślała?
-Nad niczym specjalnym Nina, uśmiechnęłam się delikatnie.
-Dobra, dobra ty tak nie oszukuj, pewnie myślałam o naszym Szanowny Profesorze, puściła mi oczko... Na pewno, mam lepsze myśli, niż myślenie o naszym Wychowawcy, chociażby o Ksawery, ale tego im przecież nie powiem...
-Haha wiesz Nela to nie Ty, ale skoro wspomniałaś o Panu Krzysztofie to dam sobie nawet rękę uciąć że jest główną postacią w twoich rozmyślaniach i nie tylko, puściła oczko... Zaczełyśmy się śmiać z Niny, a ona przyłączyła się do nas i tak nie wiadomo, kiedy znalazłyśmy pod naszą salą lekcyją. Nawet minuta nie minęła, aż zadzwonił dzwonek na lekcje, weszłyśmy do klasy i tak minęły nam szybkim tępem zajęcia. Tylko martwił mnie fakt taki że przez cały dzień nie widziałam nigdzie Ksawerego. Ciekawe co mu się stało? Przecież ta ręka tragicznie nie wyglądała, nie sądzę że to coś poważniejszego, niż złamanie. Jak wcześniej ustaliłyśmy z dziewczynami, po szkole poszłyś coś zjeść i lepiej się poznać. Z tego co się wcześniej zoriętowałam, Nina była osobą bezpośrednią, dużym poczuciem humoru i mega dystanem do wszystkiego, ale nie dało się ukryć że była flirciarą.Ale za to Gabii, była rozsądną, miła i mocną stąpającą po ziemi dziewczyną.Gdy skończyłyśmy posiłek przeszłyśmy się jeszcze po parku i późnie rozdzieliłśmy się, aby wrócić do domu. Zaczynało robi się ciemno, dawno nie wracałam o tej porze do domu i trochę się odzywczaiłam. Nigdy nie lubiłam szwendać się o tak późnej godzinie, ponieważ popadałam w paranoje i jakieś dziwne schizy. Czekając na autobus coś zaczęło mnie niepokoić tylko nie wiedziałam co to było dokładnie... Nie musiałam długo czekać podszedł do mnie jakiś nie przyjemny mężczyzna, który rzekomo chciał się zapytać, która jeste godzina, niby normalne pytanie, ale zauważyłam na jego nadgarstku zegarek.Mimo podejrzeń odpowiedziałam mu na to pytanie, a on zwyczajnie mi podziękował.Podjechał autobus wsiadłam do niego on również, trochę bardziej tą sytuacją zaczęła się niepokoić.Gdy zauważyłam że na następnym przystanku muszę wysiąść, wstałam z siedzienia i zaczełam się kierować do drzwi, najwyraźniej ten facet nie wysiadał, a przez ten fakt ulżyło mi.Wysiadłam spokonie z autobusu, ale gdy zaczełam iść niespodziewanie zauważyłam że jednak on za mną wysiad i nie odstępował mi kroku, gdy przyśpieszałam on również, gdy zaczęłam biegnąć ze strachu...On bez wachania zrobił to samo, nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji do domu miałam dobre 2 kilometry na takich obrątach jak te nie przebiegnę nawet połowy.Stopniowo zaczęłam zwalniać, ponieważ brakowało mi oddechu, nie byłam uzdolniona fizycznie i jakoś się nie paliłam do żadnych sportów, przez to nie miałam kondycji.A w tak fatalnej sytuacji w której się znalazłam, bardzo by się to przydało. Kontem oka widziałam ja zmiejsza się nasza odlegość...To już koniec...No chyba że...Wejdę do sklepu, który przez przypadek zauważyłam to moja jedyna szansa.Przecież nie odważy się wejść tam i coś mi zrobić przy świadkach...Bez wachania wparowałam jak głupia do sklepu z nadzieją że ten koszmar się skończył.Sprzedawca zauważył że jestem cała roztrzęsiona...
-Przepraszam czy wszystko jest w porządku ?Przez tą całą sytuacje nie byłam wstanie wydusić słowa.
-Yyy... Taaak... To znaczy nie, zaczęłam płakać. Młody sprzedawca do mnie podszedł...
-Właśnie widzę, możesz mi powiedzieć co się stało? Postaraj się najpierw uspokoić, wiem że łatwo się mówi, uśmiechnął się do mnie z troską.Zaczęłam mu opowiadać szczegółowo całe wydażenie, które miało miejsce przed chwilą.Strasznie się przejął, pomimo że mnie nie znał.
-Biedaczka, na pewno sama nie wrócić, bo nie wiadomo czy ten mężczyzna jeszcze tutaj się nie kręci i tylko czeka na dogodną dla niego okazję... Sprzedawca miał racje, ale przez to że cały dzień w domu nie byłam, po prostu padła mi bateria, więc nie miałam jak się skontaktować z kimkolwiek.
-To na pewno, ale na moje nieszczęście padła mi bateria w telefonie.
-Nie ma problemu użyczę tobie moją komórkę i zadzwonisz do rodziców.
-Dziękuję, nie wiem jak Panu się odwdzięczę, uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie masz za co, ale tego Pana to mogłaś darować, zresztą prawdopodobnie jesteśmy podobnym wieku, więc może przejdźmy na Ty, Patryk miło mi cię poznać, choć ta sytuacja nie jest zbyt miła, uśmiechnął się delikatnie.
-Przepraszam faktycznie mogłeś się poczuć dziwnie, Nela miło poznać, choć jak wcześniej wspomniałeś sytuacja niezbyt miła... Zaczęłam dzwonić pierw do Mamy, ale jak na złość nie odbierała, później do Taty on równie nie odbierał i tak parę razy dzwoniłam i się nie dodzwoniłam. Oddałam komórkę Patrykowi...
-Najwyraźniej rodzice jeszcze nie wrócili z dyżuru, mimo to dziękuję za pomoc, ale na mnie pora.
-Zaczekaj.. No chyba sama nie sądzisz że to jest dobry pomysł, abyś sama szła do domu.
-Masz racje, ale nie mam innego wyjścia.
-Jak to nie masz przecież ja mogę cię odprowadzić, bez żadnego problemu. Za 15 minut kończę zmianę, więc do tej pory na mnie zaczekasz i to nie jest propozycja, puścił do mnie oczko.
-Ale nie chcę, abyś na moją osobę tracił swój cenny czasy. Wystarczająco mi pomogłeś i mega jestem tobie wdzięczna za to.
-Haha ceny czas? Weź się nie wygłupiaj, nie miał bym serca cię wypuścić w tej sytuacji samą. Wiesz jakie bym miał wyrzuty sumienia i bym się zamartwiał o ciebie czy nic ci się nie stało...
-Skoro tak stawiasz sprawę to nie mam co dyskutować, uśmiechnęłam się.  
-Więc ustalone ogarnę przed wyjście i będziemy się kierować do wyjścia... Gdy wyszliśmy specjalnie zaczęłam się rozglądać czy ten Facet przez przypadek jeszcze tutaj jest. Ale z tego co widziałam nie było już go, pewnie znudziło jego to czekanie i poszedł sobie.
-Widzisz gdzieś tego mężczyznę ?
-Z tego co widzę to chyba już poszedł.
-Być może, bo jednak małą godzinkę nie wychodziłaś ze sklepu...Podczas drogi do domu rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim, byłam zaskoczona że w jego towarzystwie czuje się bardzo dobrze i miałam odczucie że znamy się od zawsze.Ale wszystko co dobre, szybko niestety się kończy...
-Jesteśmy na miejscu, jeszcze raz bardzo tobie dziękuję, nie wiem w jaki sposób się tobie odwdzięczę, uśmiechnęłam się.
-Nie masz za co serio, cała przyjemność po mojej stronie, cieszę się że mogłem jakoś pomóc, również odwzajemnił uśmieszek do mnie. A co do kwestii odwdzięczenia się to już nawet mam jakiś pomysł, puścił oczko.
-Ach tak ? Hahaha jaki mianowicie?
-Taki że dasz się porwać na kawę.
-Porwać się nie dam, ale zaprosić jasne.
-No tak nic dziwne że tak zareagowałaś co do mojego tekstu, zaczął się śmiać. Przez chwile staliśmy w ciszy, zaczęłam przyglądać się Patrykowi jest strasznie przystojnym chłopakiem, wysokim blondynem, uśmiech miał taki chuligański, przez to dawało mu tylko uroku, bujne blond włosy i do tego szare oczy...Odezwał się...
-Nelcia nie będę ciebie zatrzymywać, bo już jest późno, jeśli pozwolisz to wymieńmy się numerami telefonu. Wtedy również bez problemu zgadamy się co do tej kawy i nie tylko, puścił mi oczko.
-Faktycznie jest już późno, jasne nie ma problemu... Wymieniliśmy się numerami, szkoda że musieliśmy się już rozstać, fajnie mi się z nim rozmawiało.
-W takim razie dziękuję, trzymaj się, pocałował mnie delikatnie w policzek na pożegnanie...
Zamurowało mnie co się w tym momencie stało...Nie byłam praktycznie w stanie wydusić słowa tylko głupie...
-Ty również... Serio ?! Mam nadzieje że nie zauważł że cała zrobiłam się czerwona na twarzy. W końcu weszłam do domu, rozejrzałam się... Najwyrażnie jeszcze rodzice do domu nie wrócili. W takim razie wykąpę się i położe się do spania, ale nie sądzę że przez dzisiejsze wrażenia szybko zasnę...


Koniec 2 części, kolejna części pojawi się niebawem :)

Marzycielka98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i szkolne, użyła 1717 słów i 9386 znaków, zaktualizowała 9 kwi 2018.

Dodaj komentarz