-Tak ? -Bo do tej pory chodziłam do prywatnej szkoły na życzenie ojca, ale chciałabym się przenieść do normalnego gimnazjum. Byłaby taka możliwość ? -Pewnie. Ulicę dalej jest gimnazjum i z tego co mi wiadomo jest bardzo dobre.- zapewnił mnie mój brat. -Super. A to nie byłby problem, żebyś mnie tam zapisał ? -No jasne, że nie. Nawet lepiej. Byłabyś wtedy blisko domu i nie musiała się tłuc autobusami i ja nie musiałbym Cię wozić. -No tak, masz rację. -Pojedziemy tam w poniedziałek z rana. Dobrze? -Jasne.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.-chyba pierwszy raz od śmierci mamy czuję się bezpieczna i szczęśliwa. Chciałabym, żeby tak było już zawsze. -I będzie.-powiedziała Justyna, po czym podeszła do mnie i mnie przytuliła. Wzruszył mnie te gest, bo nie znałam jej prawie wgl. Ale mimo tego bardzo ją polubiłam. Akurat zaczął płakać Mateusz, bo się przewrócił i zdarł sobie kolano. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: dzwonił Kamil. -O nie..-jęknęłam. -Wszystko w porządku?- zapytał mój brat. -Tak, tak. Jak najbardziej.-odpowiedziałam i rozłączyłam połączenie. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać chociaż wiem, że się martwił. Za dużo się dzieje w moim życiu. Stanowczo za dużo. Dlaczego nie może być ono normalne ? Poszłam do siebie i położyłam się na łóżko. Było dziwnie cicho, nie bałam się niczego. Zupełne przeciwieństwo mojego dotychczasowego życia. Nie mogłam uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę. Zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi i odruchowo wstrząsnął mną dreszcz. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że nic mi nie grozi. Musiałam się do tego nauczyć. Dziwię się, że tak szybko się pozbierałam po tym wszystkim, no ale się z tego cieszę. Choć podejrzewam, że gdybym dłużej została z ojcem nie skończyło by się to dobrze. Przynajmniej dla mnie. Jestem pewna, że długo bym już nie wytrzymała. Usłyszałam pukanie do drzwi. -Śpisz?- zapytał Łukasz. -Nie, coś się stało ? -Nie, chciałem Cię zawołać na dół bo zamówiliśmy pizzę i chcemy, żebyś zjadła z nami. Tylko musisz być cicho, bo mały śpi. -Fajnie, że o mnie pomyśleliście. Jasne, nie ma sprawy. To która już jest godzina ? -Jesteś członkiem rodziny. Pamiętaj tym. Już 22. -Dziękuję. O boże ! Aż tak długo spałam ? -Na to wygląda.-odpowiedział mi i uśmiechnął się czarująco. Zeszliśmy na dół. Czekała tam na nas Justyna oraz wielka, pysznie wyglądająca pizza. Postanowiłam sobie, że jutro wstanę wcześnie rano i pójdę na jakieś zakupy, a z racji tego, że jutro jest sobota po powrocie wezmę się za sprzątanie, żeby pomóc mojej przyszłej szwagierce. Zabraliśmy się za jedzenie. Przy tym dużo rozmawialiśmy się i śmialiśmy. Czułam się naprawdę szczęśliwa. Poszłam spać o 24.30. Byłam wykończona, chociaż nie wiem dlaczego, bo w końcu spałam dość długo w dzień. Zasnęłam dość szybko, ale przed snem ustawiłam sobie jeszcze budzik na 6 rano. Kiedy zadzwonił budzik byłam ledwo przytomna. Z przerażeniem zauważyłam, że ktoś leży za mną. Zdziwiłam się: to był mój bratanek. Nawet nie wiedziałam w jaki sposób się tutaj znalazł. Postanowiłam cicho wstać. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Ogarnęłam się po cichu w łazience i wyszłam do sklepu. Niezbyt dobrze znałam tutejszą okolicę, choć do niedawna mieszkałam nieopodal, więc pytałam przechodniów o drogę do sklepu. W końcu trafiłam. Wzięłam świeże bułki na śniadanie, makaron i sos do spaghetti, ser, szynkę. Postanowiłam także wziąć sok pomarańczowy. Był dobry do śniadania. Po wszystkim udałam się do kasy i wyszłam. Z drogą powrotną nie miałam problemu. Podziwiałam okoliczne domy. Szłam odwrócona twarzą w lewo i ktoś na mnie wpadł i się przewróciłam upuszczając torbę z zakupami. -Uważaj jak chodzisz!- krzyknęłam kiedy już się podnosiłam. -Przepraszam, nie zauważyłem Cię.-podniosłam głowę i ujrzałam wysokiego, jasnookiego blondyna. Był naprawdę bardzo przystojny. Zaniemówiłam na chwilę z wrażenia. Otrząsnęłam się po jakichś 2 minutach. -Ja też powinnam uważać jak chodzę. Przepraszam- powiedziałam i uśmiechnęłam się serdecznie, a zarazem zawadiacko. -Nie szkodzi, a tak w ogóle jestem Marek.-powiedział i podał mi dłoń. -Kasia, bardzo mi miło.-odpowiedziałam cały czas się uśmiechając. -Mieszkasz gdzieś tutaj ? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem. -Od wczoraj. Wprowadziłam się do brata i jego dziewczyny na jakiś czas. A ty ? -Od urodzenia.-odpowiedział i zaśmiał się w głos. Miał piękny śmiech i głos.-wiesz, ja już powinienem iść. Rodzice czekają na pieczywo. Do zobaczenia.-pożegnał się i odszedł. -Do zobaczenia.-krzyknęłam jeszcze za nim i ruszyłam w stronę domu. Byłam oczarowana nowo poznanym chłopakiem. Wszystko mnie w nim przyciągało: jego głos, śmiech, wygląd. Po prostu mój ideał. Kiedy dotarłam do domu wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam naszykować śniadanie i wziąć się za sprzątanie. Poszło mi to dość szybko. Zanim wstali cały dół był posprzątany. W międzyczasie wstał Mati więc go nakarmiłam i zajęłam się nim. Gdy Justyna i Łukasz wstali wszystko w domu było posprzątane oprócz ich sypialni. -Co tutaj się stało ? Gdzie Mateusz ? -Dzień dobry. Wszystko już posprzątane, dziecko nakarmione i teraz się bawi, a na stole jest śniadanie. -I ty to wszystko zrobiłaś ? -Tak chciałam się odwdzięczyć za gościnność. -Nie trzeba było.-odparła Justyna-ale dziękuję. Zjemy i posprzątam resztę. -Do sprzątnięcia została tylko wasza sypialnia. Resztę zrobiłam.-odpowiedziałam uśmiechając się. -Jesteś cudowna.-podszedł do mnie Łukasz i mnie pocałował w czoło. -Idźcie się ubrać i schodźcie zaraz na śniadanie. -Ok siostrzyczko.-poszli na górę się ubrać a ja podgrzałam w tym czasie kilka bułek w piekarniku tak że zrobiły się chrupiące i ciepłe. -Szybko, bo zaraz wam śniadanie wystygnie !-krzyknęłam do nich. -Już schodzimy, już. -OK. Czekamy na was.-powiedziałam. Byłam strasznie szczęśliwa. Miałam w końcu normalny dom i kochającą rodzinę. Tego mi właśnie brakowało przez te wszystkie lata.
3 komentarze
Niewinna
Dodaj kolejną część proszeee
sweetkicia
kiedy dodasz kolejną część???
......
Kiedy kolejna część.??