Szczęśliwe zakończenie? cz. 10

Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, ze mnie tyle nie było, ale nie miałam internetu od 3 tyg :( ;/ Mam nadzieję, że ta część się wam spodoba i obiecuje się poprawić w systematyczności opowiadań. Miłego czytania *.*


Drugiego dnia obudziłam się dość późno bo o 12. Zeszłam na dół, ale nikogo tam nie było. Zobaczyłam na stole kartkę: "Jesteśmy na zakupach. Wrócimy niedługo. Łukasz.” Więc teraz będę miała trochę czasu dla siebie, żeby to wszystko przemyśleć. Poszłam do góry, aby się umyć, ubrać i sprawdzić telefon. Wyjęłam go spod poduszki i odblokowałam. Miałam 3 wiadomości od Kamila. Prosił, żebym się odezwała jak wstanę i żebym nie była na niego zła o wczorajszy dzień. W sumie to nie miałam powodu, żeby się na niego złościć. W końcu stanął w mojej obronie. Gdyby nie on to nie wiem jak by się to dla mnie skończyło. Mogłabym być teraz na miejscu ojca. Odpisałam mu, że właśnie wstałam i się nie gniewam, bo nie mam o co, a wręcz przeciwnie, jestem mu wdzięczna. Wysłałam i poszłam do łazienki. Potem zeszłam na dół i poszłam na taras. Pogoda dopisywała, więc położyłam się na hamaku i zaczęłam swoje rozmyślania. Nie wiedziałam co teraz będzie, co z ojcem, co ze mną ? Jak to wszystko się teraz potoczy ? Tysiące pytań, brak odpowiedzi. Wiedziałam tylko jedno, nie mogłam pozwolić, żeby mnie znów krzywdził. Nie mogłam znów z nim zamieszkać. Leżałam tak z dobrą godzinę aż w końcu wrócili z zakupów.  
-Cześć !- usłyszałam od progu krzyk Justyny.
-Hej ! Pomóc wam w czymś ?
-Nie, nie trzeba. Wzięliśmy już wszystko z auta.
-OK. Gdzie Łukasz ? Chcę go o coś zapytać.
-Już idzie, tylko zamykał jeszcze auto.
-OK.- odpowiedziałam, a Justyna przeszła do kuchni z Matim na rękach. Po chwili drzwi otworzył mój brat.  
-Ooo.. Hej, wstałaś już ? Myślałem, że będziesz jeszcze spała jak wrócimy.
-Cześć. No coś ty, przecież jest już prawie 13.30. Mam pytanie. Wiesz co z tatą ?
-Nie, nie wiem. Miałem zamiar za chwilę jechać do szpitala, ale najpierw chciałbym coś zjeść.
-Dobra, ale pojadę tam z tobą.
-Jesteś pewna, że tego chcesz ?
-Tak.
-No to dobra, nie będę Ci przecież tego zakazywał, bo to nie ma sensu. To jest tak samo twój ojciec jak i mój.- powiedział, a potem poszedł do kuchni. Zjadł coś i pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że tata nie wybudził się nadal ze śpiączki. Postanowiliśmy pojechać z powrotem do domu, bo nie widzieliśmy sensu siedzieć tam. Czekaliśmy na telefon ze szpitala ze złymi, lub dobrymi wieściami. Albo ojciec umrze, albo się wybudzi. Najbliższe godziny będą decydujące. Gdy dojechaliśmy Mati spał, a moja przyszła szwagierka szykowała obiad.
-Jesteśmy. Pomóc Ci coś ?
-OK. Nie, już prawie wszystko gotowe. Zaraz cię zawołam. Łukasz pojechał już do pracy ?
-Tak, tylko mnie wysadził i pojechał. To ja idę na górę.
-Dobrze.- poszłam po cichu do pokoju i postanowiłam napisać do Kamila. Chciałam się z nim spotkać i go przytulić. Kochałam go. I musiałam go poinformować, że od jutra zmieniam szkołę. Właśnie, całkiem mi to wypadło z głowy.

pyskaa9797

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 605 słów i 3210 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik alime

    Super :3

    11 lip 2013

  • Użytkownik Kicckey

    Mi się podoba ta część :)

    11 lip 2013