Szczęśliwe zakończenie? cz. 5

Widziałam, ze Łukasz patrzy na mnie zdziwiony. Wyjęłam spod zlewu reklamówkę i włożyłam w nią wszystkie buty jakie miałam: i te wysokie i te płaskie i trampki. Trochę tego było. Wzięłam od mojego brata torbę z laptopem i wyszliśmy z domu nawet nie żegnając się z tatą. Byłam smutna, że opuszczam to miejsce, bo przypominało mi o mamie, ale z drugiej strony ona była zawsze przy mnie, a ja będę szczęśliwsza mieszkając u Łukasza i Justyny.  
-Skąd masz tyle pieniędzy?- zapytał Łukasz kiedy już ruszyliśmy.  
-Oszczędzałam od roku, bo było coraz gorzej i czasami nawet nie miałam co do garnka włożyć, bo ojciec wszystko przepił.  
-Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego nie zwróciłaś się o pomoc do mnie lub do kogoś innego. Przecież ktoś na pewno by Ci pomógł.  
-Nie chciałam nikomu robić kłopotów.  
-Dla mnie to żaden kłopot, a nawet przyjemność.  
-Bardzo Ci jestem wdzięczna. Nie wiem co bym bez Ciebie, a raczej bez Was zrobiła. - Łukasz już nic nie powiedział. Byliśmy już prawie pod jego domem. Gdy dojechaliśmy na miejsce Justyna biegała za domem z Matim. Mały był bardzo wesoły, śmiał się w głos uciekając przed mamą, która udawała potwora. Na ich widok też zaczęłam się śmiać, po czym zwróciłam się do Łukasza:
-To naprawdę nie jest problem, żebym tutaj została ? Na pewno nie będę przeszkadzać ?
-Oczywiście, że nie. To jest już postanowione. Mamy wolny pokój gościnny więc go zajmiesz. Przynajmniej jak na razie. Później się coś wymyśli. - odpowiedział po czym zaczęliśmy wyciągać moje walizki z samochodu i wnieśliśmy je do "mojego” pokoju. Nie był on zbyt duży, wystarczający jak dla mnie. Ściany były koloru lawendy. Bardzo mi się podobał ten kolor. Po lewej stronie stało łóżko a przy oknie znajdowało się biurko, które rozpoznałam: to było stare biurko Łukasza. Miał je jeszcze kiedy mieszkał z nami. Przynajmniej nie będę musiała odrabiać lekcji na kolanach. Właśnie, szkoła. Jeszcze to jest problemem. Do tej pory chodziłam do prywatnej szkoły, ale teraz to nie będzie możliwe. Muszę zmienić szkołę.  
-To ja może Cię zostawię, żebyś mogła się w spokoju rozpakować. Czuj się jak u siebie. -wyrwał mnie z zamyślenia Łukasz.  
-Dziękuję. - powiedziałam i wzięłam się za rozkładanie rzeczy do szaf. Wiedziałam, że muszę porozmawiać o przepisaniu mnie do innej szkoły z moim bratem, bo tylko on mógł to w tej chwili załatwić. Rozpakowanie wszystkich rzeczy zajęło mi jakieś 45 min. Wyszłam z pokoju i poszłam na taras do brata i jego rodziny, w sumie także mojej. Chyba.  
-I jak ? Podoba Ci się pokój ?- zapytała Justyna.  
-Tak, bardzo piękny. Uwielbiam ten kolor.  
-Cieszę się. Chcę, żebyś się tutaj czuła swobodnie. Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść i ze mną porozmawiać w razie potrzeby.  
-Dziękuję. Chciałabym teraz o czymś z wami porozmawiać.

pyskaa9797

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 554 słów i 2957 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Czarna

    Jeszczee!!!!!!!!
    Super!

    19 maj 2013

  • Użytkownik Ola

    Fajne ale pisz troche dłuższe!

    19 maj 2013