Siłownia cz. 18

Mineło 4 miesiace od balu z Michałem. Między nami nic się nie wydarzyło poza tym, że był naprawde opiekunczy. Kuba pomagał mi tak samo. Michał nie miał nic przeciwko temu, ze byl blisko mnie gdy dowiedzial się ze jest gejem.
Ja bylam już w prawie 5 miesiacu ciazy. Moj brzuszek byl już spory. Nadal nie wiedzialam czy isc do lekarza by dowiedziec się o plci dzidziusia. Postanowilam, ze jednak pojde.
Gdy wyszłam od lekarza pierwsze co zrobiłam to poszłam do klubu.
- Hej. Gdzie Michal? - zapytalam Karoliny.
- Hej. A gdzies na sali treningowej. - odpowiedziala.
Ruszylam w strone Michala. Zobaczylam, ze stoi z jakimis kolegami. Bylo ich sporo. Nie chcialam przeszkadzac wiec pomyslalam, ze porozmawiam z nim pozniej. W ostatniej chwili zobaczyl mnie i krzyknal:
- Laura, zaczekaj!
- Mialam Ci cos do powiedzenia, ale... - pokazalam reka na chlopakow.
- Rozmowa z Toba jest zawsze wazniejsza. Pamietaj - usmiechnal sie.
- Bylam u ginekologa... - zaczelam.
- Co się stalo? Cos z dzieckiem? - zapytal zdenerwowany.
- Nie. Z dzieckiem wszystko okej. - zaczelam i wyciagnelam z torebki zdjecie z USG. - Tak
wyglada aktualnie nasz bobas. - pokazalam mu zdjecie a on spojrzal na mnie i je wzial.  
- Jeju, jaka mala istota. - patrzyl w zdjecie a ja na niego. W jego oczach zobaczylam cos co już kiedys widzialam. Na ambonie. Wtedy. Wtedy tak na mnie patrzyl. Wlasnie wtedy, jak wyliczyl lekarz zaszlam w ciaze. A teraz patrzy tak na zdjecie naszego dziecka. To chyba miłosc.
- Mam jeszcze jedna wiadomosc - zaczelam.
- Tak? - spojrzal znowu wzrokiem pelnym zdenerwowania a jednoczesnie opiekunczosci.
- To chłopczyk. Bedziemy mieli syna. - usmiechnelam się a Michal wpadl w szal. Oczywiscie w ten pozytywny szal. Podniosl mnie na rece i obrocil wokol wlasnej osi krzyczac w nieboglosy. Postawil mnie na nogi, kleknal i pocalowal w brzuch. a potem w policzek.
-Slyszeliscie chlopaki?! Bede mial syna!!! - krzyknal szczesliwy a oni zaczeli mu bic brawo i mu gratulowac. Cieszylam sie, ze tak się cieszy. Gdy koledzy zawalili go stosem gratulacji ja wyszlam. Nagle uslyszalam zza plecow.
- Laura. Pojdziesz ze mna na kolacje? - zapytal zestresowany Michal.
- Z miła checia. - usmiechnelam sie.
- Przyjade dziś o 19. - wrocil zadowolony do swych obowiazkow.

Nastala godzina kolacji z Michalem. Przyszedl po mnie i wszedl na chwile do mieszkania.  
- Wygladasz jak zawsze slicznie. - rzekl Michal. Ale ubierz się bo na dworze jest zimno.  
- aua - zlapalam się za brzuch. Michal podniosl się momentalnie z kanapy i podbiegl do mnie.  
- co się dzieje? wszystko dobrze? - zapytal.
- tak. poprostu nasz syn mocno kopie - usmiechnelam sie.
- No proste, bedzie swietnym zawodnikiem. Np. w pilce noznej, albo w sztukach walki - powiedzial dumnie Michal a ja zrobilam zla mine.
- Co? Nie ma mowy. Nasz syn bedzie lekarzem, albo adwokatem. - usmiechnelam sie.
Droczylismy się a ja poczulam, jakbysmy naprawde stawali się rodzina.
- Jestem gotowa. Mozemy isc. - powiedzialam i ruszylismy.
- Gdzie my jestesmy? - zapytalam gdy Michal wylaczyl silnik.
- Znasz bardzo dobrze to miejsce. Jest ciemno i go poprostu nie poznajesz. - powiedzial Michal.
Faktycznie. Znalam to miejsce. To przeciez domek Michala. Ten nad stawem.
Byl zupelnie odmieniony. Na stole staly swiecie i nasza kolacja. Byl bardzo romantycznie.
Zjedlismy kolacje w bardzo dobrych nastrojach. Zartowalismy i wspominalismy stare czasy gdy nadszedl czas na powazne rozmowy.
- Lauro. Chce o czyms porozmawiac. A wlasciwie chce bys u mnie zamieszkala. - wyjasnil.
- Zamieszkala? I kim bym miala dla Ciebie byc? - spytalam. - To glupie. Nie zgodze się na to. Zreszta ja tez musze Ci cos powiedziec. Chce odejsc z pracy. - powiedzialam. - Chce odejsc z pracy i wyjechac.
- Co? Laura. Nie mozesz mi tego zrobic! - wstal z krzesla i zaczal chodzic po domku zdenerwowany.
- Nie moge? Michal ja musze. Nie poradze sobie sama z dzieckiem. Nie dam sobie rady. Wyjade do rodzicow. Oni sa w domu. Beda pilnowac malego a ja poszukam pracy. Bedziesz do niego przyjezdzal kiedy tylko bedziesz chcial. - powiedzialam
- Posluchaj. Zamieszkasz u mnie. Ja bede pracowal a Ty bedziesz w domu zajmowac się dzieckiem. Przeciez sobie poradzimy. Mam swoja firme. Potrafilbym utrzymac swoja rodzine - tlumaczyl.
- Sek w tym, ze my nie jestesmy rodzina. Mam mieszkac z osoba, ktora mnie kocha? To chore. - stwierdzilam a Michal spojrzal na mnie trzymajac rece na biodrach.
- Naprawde tego nie odczulas? - zapytal.
- czego? - zapytalam.
- Lauro... Posluchaj... Wiem. Zachowywalem się jak skonczony debil. Jak totalny idiota. Gdy powiedzialas, ze się we mnie zakochalas z poczatku nie uwierzylem. Mowilo mi to wiele dziewczyn. Tylko dlatego ze jestem przystojny i mam kase. Nie wiedzialem, ze jestes inna. Pozniej przekonalem sie, ze dla Ciebie licza się inne wartosci. A gdy zaczelo mi na Tobie zalezec to spanikowalem. Nigdy nie czulem takiego czegos. Nigdy nie czulem się odpowiedzialny za kobiete. Dopiero Ty pokazalas mi co to milosc. A gdy dowiedzialem się o dziecku... Wiedzialem od poczatku, ze jest moje bo dobrze wiedzialem jak mnie kochasz. Poprostu przestraszylem sie, ze nie dam sobie rady, ze rola ojca mnie przerosnie. Mimo to pomagalem Ci bo wewnetrzny glos pchal mnie do tego by zajmowac się wami. Wtedy gdy pokazalas mi to zdjecie... Ja poprostu zdalem sobie sprawe, ze moge was stracic. A tego nigdy bym sobie nie wybaczyl. I powinienem zrobic to dawno. Walczyc o Ciebie. Walczyc o nas.
Michal podszedl do mnie i wzial mnie na rece po czym zaczal calowac. Zaniosl mnie i postawil kolo lozka, calujac kazdy miletr mego ciala.
- Kocham Cię - wyszeptal patrzac mi w oczy.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowalo. - powiedzialam i zaczelam calowac Michala.
Kochalismy się namietnie.

Lezelismy nadzy. Przytulilam się do klatki Michala i zamknelam oczy.  
- Bede zdobywal Cię do konca zycia. Kazdego dnia na nowo. Obiecuje. - Powiedzial Michal bawiac się moimi wlosami.
- Dobrze tatusiu - zasmialam sie.
- Boze, jak to pieknie brzmi...- zamyslil się i dotknal mojego brzucha. - nie moge się doczekac az bedziesz już z nami. - powiedzial.- razem z mama nie mozemy się doczekac. - usmiechnal się i pocalowal mnie w usta. - Mam nadzieje, ze zmienilas zdanie i nigdzie mi nie uciekniesz - zapytal z nadzieja w glosie.
- hm... no nie wiem.. - zasmialam sie.
- Ja Ci dam no nie wiem ! - Michal zaczal mnie laskotac a ja smialam sie.
- Kocham Cie. - wyszeptalam a w moich oczach pojawily się lzy
Michal przestal mnie laskotac i polozyl się na boku.  
- Przepraszam, ze wyrzadzilem Ci tyle krzywdy. Obiecuje, ze teraz bedziemy już się tylko smiac - zapewnil.
- Jestem szczesliwa. - przytulilam się do Michala i zasnelam w jego silnych ramionach. Czulam się bezpieczna jak nigdy.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1132 słów i 6735 znaków.

6 komentarzy

 
  • Podusia

    :spanki:

    27 sty 2019

  • Wikiii

    Boskie <3 Ten Michał och....Czekam na dalsze losy , oby pozytywne :))

    11 lut 2015

  • doans

    Piękne

    11 lut 2015

  • Szalonaa

    Cudowne! <3 Cieszę się, że ona wróciła do Michała :D

    11 lut 2015

  • LoveHaze

    Cudowne  <3.

    11 lut 2015

  • lovend17

    Super!:)ciekawe co dalej?:9

    11 lut 2015