Rudzielec cz. XIV

No i ferie się skończyły. Przez te ostatnie kilka dni dwa razy widziałam się z Alą. Odkąd została dziewczyną Adama, wychodziła wszędzie z nim i nie miała zbyt wiele czasu dla mnie. Nie miałam o to do niej żalu. Cieszyłam się, że im się układa.  
      Natomiast Konrad pisał codziennie w nadziei, że powtórzymy spotkanie. Zajęta Robertem, nie zaprzątałam sobie nim głowy. Miałam trochę żal do niego, iż nie powiedział mi o całej sprawie pokrewieństwa między nimi. A ponadto udawałam przed nim, że nadal nic nie wiem.
      Za to z Robertem rozmawiałam prawie każdego dnia, dzwonił do mnie i pisał. Przyzwyczaiłam się do niego. Również namawiał na spotkania, ale obiecałam mamie pomoc w kwiaciarni i musiałam dotrzymać danego słowa. Zauważyłam, że często późnym wieczorem gdzieś wychodził i wracał nad ranem. A czasami nie miał czasu cały dzień, żeby cokolwiek do mnie napisać.
      Rano zeszłam rozpromieniona do kuchni na śniadanie. Rodziców już nie było. Przygotowałam szybko kanapki i wrzuciłam do torby z książkami. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam, zamykając wcześniej drzwi na klucz. Kolejny dzień kiedy szłam z buta do szkoły. Nie miałam daleko, ale tata obiecywał mnie wozić, a tu nici z tego. Pewnie znów się spóźnię.
      Ku mojemu zdziwieniu doszłam dziesięć minut przed dzwonkiem na lekcje i zdążyłam się spokojnie przebrać. Zerknęłam w plan. Pierwsza biologia, nie ma co się spieszyć. Z takim postanowieniem zaczęłam powoli wchodzić po schodach. Gdzieś na półpiętrze wpadłam na Roberta. Co dziwne, szedł w przeciwną stronę niż ja. Czyżby nie było nauczycielki? A może mamy w innej sali?
- O, hej. - przywitał się zaskoczony porannym spotkaniem.
- Hej. Nie idziesz na biologię? - zapytałam.
- Jakoś nie mam ochoty od rana wysłuchiwać jej nudnych opowieści. Może pójdziesz ze mną na te małe wagary?
      Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Chyba sobie żartował.
- Nie biorę udziału w takich rzeczach. - Uśmiechnęłam się grzecznie. - Ale z chęcią opowiem ci później o czym była lekcja.
- Grzeczna Oliwia... - pokręcił głową. Nie do końca zrozumiałam ten gest. Zwróciłam za to uwagę na to, że po raz pierwszy użył mojego imienia, zwracając się do mnie.
- Niegrzeczny Robert. - odpowiedziałam.
- No cóż, przeciwieństwa się przyciągają. - mrugnął. - Do zobaczenia na długiej przerwie.
      Zerknęłam jeszcze jak schodził i poszłam pod klase.
      Nie mogłam wysiedzieć na tych lekcjach, w oczekiwaniu na spotkanie. Do tego w szkole nie było Alicji. Zauważyłam, że Adama też. Hmm... Czyżby wspólne wagary? Szkoda, że nic nie powiedziała wcześniej. Bez ich towarzystwa czas mijał jeszcze wolniej.
      W końcu usłyszałam dzwonek, zwiastujący przerwę obiadową. Najszybciej jak potrafiłam, spakowałam książki i wybiegłam z klasy. Chwilę poźniej znacząco zwolniłam. Nie chciałam, żeby Robert pomyślał, że się dla niego spieszę. A może w ogóle o mnie zapomniał i nie przyjdzie? Z resztą nie podał konkretnego miejsca. Mam iść do stołówki?  
      Zajęta swoimi myślami, nie zauważyłam dziewczyny, która próbowała mnie dogonić. Była jedną z tych blondynek, trzymających się razem. Trochę było to śmieszne. Ich paczka liczyła pięć dziewczyn. Wszystkie miały blond włosy i tonę tapety na twarzy. Z daleka nie różniły się od siebie, ale z bliska dało się zauważyć, kto przewodniczy grupie. Właśnie ona mnie dogoniła i złapała za ramię.
- Ej, ty, Rudzielcu! - krzyknęła. Przystanęłam, zdziwiona nagłym zainteresowaniem moją osobą z jej strony. Ubrana była w cieniutkie legginsy, mimo, że nadal mieliśmy środek zimy. Nie dało się ukryć, założonych pod nimi stringów. Blee...
- Mam na imię Oliwia...
- Nie obchodzi mnie to. Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś sobie nie myślała, że możesz odbijać nieswoich facetów.  
      Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Czyli kogo?
- Najpierw poszłaś do kawiarni z chłopakiem Karoliny...  
      Zaświtała mi sytuacja z pierwszego dnia po przeniesieniu do tego liceum. Faktycznie to właśnie one przyglądały nam się wtedy przez szybę. Może ten chłopak dostał SMSa od jednej z nich i dlatego wybiegł jak poparzony, zostawiając mnie z niezapłaconym rachunkiem.  
- Przecież to było jeszcze przed feriami! - zaprotestowałam. - Z resztą nie ja go zaprosiłam i skąd niby miałam wiedzieć, że ma dziewczynę?
- To niestotne. Teraz już chodzisz z nami do klasy dłużej, a nadal kręcisz z cudzymi chłopakami. - Była naprawdę wkurzona. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że będzie chciała mnie uderzyć, ale przecież nie może połamać paznokci. Zaśmiałam się pod nosem wyobrażając sobie taką sytuacje.  
- Kogo masz na myśli? - zapytałam spokojnie.  
- Roberta. - odpowiedziała dobitnie. - Jesteśmy parą od początku liceum. Co prawda czasami się kłócimy i rozstajemy na jakiś czas, ale zawsze do siebie wracamy.
- A teraz jesteście w której fazie? - zapytałam kpiąco. Moja mina nie zdradzała tego co się dzieje w mojej głowie. Myślałam tylko o jednym: Kłamca! Okłamał mnie! Mimo to stałam przed tą blondyną, Kaśka, chyba miała na imię i uśmiechałam się milutko. Nie chciałam dać jej tej satysfakcji wyprowadzenia mnie z równowagi.
- Tak się składa, że jesteśmy razem od tamtej imprezy, z której tak wcześnie uciekłaś. - Uśmiech triumfu zajaśniał na jej twarzy.
- W takim razie powiedz swojemu chłopakowi, żeby bardziej się ciebie pilnował. - mruknęłam.
- Rozmawiałam z Robertusiem o tej sytuacji. - W myślach wyśmiałam to zdrobnienie, ale tak naprawdę chciało mi się płakać. - Opowiadał mi, że ciągle do niego wypisujesz i odpowiada z czystej życzliwości, bo głupio byłoby tak ignorować nową koleżankę. Mimo to nabierz dystansu, bo on jest mój.
      Zachichotała głupkowato i odeszła.  
      We mnie się zagotowało. Co za cham. Nie mógł mi wprost powiedzieć, że ma dziewczynę? Po co te gierki? Chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Pff... Co za dupek. Jestem idiotką.  
      Już nie miałam zamiaru ani ochoty go szukać. Ignorowałam SMSy i spojrzenia w klasie. Mimo to, nawet nie podszedł. Może bał się reakcji dziewczyny?
    Byłam wściekła, ale skupiłam wszystkie swoje myśli na jednym postanowieniu. Jeszcze dziś wieczorem spotkam się z Konradem.

C. D. N.


Korzystając z wolnego, napisałam kolejną część ,,Rudzielca". Czekam na komentarze i łapki w górę. Pozdrawiam A.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1215 słów i 6548 znaków.

8 komentarzy

 
  • ala1123

    Kiedy następna?

    19 kwi 2016

  • mysza

    Będzie coś?  :)

    5 mar 2016

  • Ksiezniczka25

    Kiedy kolejna?  :)

    2 mar 2016

  • zakr3cona

    @Ksiezniczka25 postaram sie w weekend :)

    2 mar 2016

  • ala1123

    Nareszcie :D Zrobiłaś powrót  w wielkim stylu ;) Już nie moge doczekać się kolejnej

    25 lut 2016

  • Brewka9812

    Pisz dalej,  czekamy :)

    24 lut 2016

  • Milianna

    BARDZO podoba mi się to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne. Proszę dodaj szybko ! :bravo:

    24 lut 2016

  • zakr3cona

    @Milianna powoli piszę :D

    24 lut 2016

  • Andzelika

    Pisz kolejną O:-) :) !!!

    24 lut 2016

  • zakr3cona

    @Andzelika staram się :p

    24 lut 2016

  • RobotKuchenny9000

    Echhhh ten biedny rudzielec ... :) Pozdrowionka dla Ciebie @zakr3cona :hi:

    23 lut 2016

  • zakr3cona

    @RobotKuchenny9000 dziękuję i wzajemnie :)

    23 lut 2016