Otwórz się dla miłości cz.9

Witajcie moi wierni czytelnicy!!! Wiem, że cholernie długo nic nie było ale: Mam przyjemność podziękować wam za wszystkie komentarze te dobre i te złe oczywiście. Proszę o komentowanie i ocenianie mojej pracy.
Zapraszam do lektury:



Nadszedł piątek, dzień wylotu w nieznane. Pakowałam się przez cały tydzień jak to kobieta... Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Odliczałam minuty... Aż w końcu trafiłam do mieszkania.
-Już jestem- powiedziałam.
-Kurde, Patrycja, miałaś być godzinę temu- powiedział Robert.
-No ale miałam zajęcia dodatkowe i... -tłumaczyłam.
-Nieważne ja już spakowany, ty widzę też, chodź jedziemy na lotnisko - powiedział. Wzięłam swoje rzeczy i siedzieliśmy w taxówce. Byłam przeszczęśliwa.
-Nasz samolot odleciał 30 sekund temu- powiedział z żalem Robert. Wtedy się załamałam.
-Kurdeee, to wszystko moja wina- powiedziałam z westchnieniem.
-No nie ukrywam, ale nie bój nic wykupiłem następny samolot, kochanie- powiedział Robert dając mi całusa w policzek. Smutek mnie opuścił.
-Kochanie, dziękuje i przepraszam- powiedziała tuląc się do niego. Po 40 minutach byliśmy na lotnisku. Oczywiście odnaleźć odpowiedni lot, to było wyzwanie. Ludzi było bardzo dużo. Ferie, ot co!. Robert poszedł zapytać się, gdzie mamy się udać aby znaleźć nasz samolot. Dziesięć minut przed odlotem siedzieliśmy w samolocie firmy "LOT".
-Boisz się?- spytałam.
-Nie - odpowiedział.
-Bo ja troszke- powiedziałam, mocniej wpijając się w siedzenie.
-Nie bój się skarbie- powiedział całując mnie w usta. Chwilę później otrzymaliśmy informacje o tym, że startujemy i takie inne pierdoły. Gdy lecieliśmy już, to ja ciągle myślałam o Hiszpanii.



Obudziłam się pod wpływem szturchnięcia.
-Lądujemy- ułyszałam głos Roberta. Zapięłam pasy i patrzyłem na ciemne lotnisko. Na zwenątrz był już lekki mrok. Chwilę potem byliśmy już na lotnisku. Ciągnęłam za sobą 2 bagaże i 2 rorby na ramieniu, a Robert tylko 2 bagaże( w tym jeden mój). Do naszego hotelu dotarliśmy w jakieś piętnaście minut. Byłam przyzwyczajona do luksusu u Roberta, ale tam było równie super. Sauny baseny kryte i odkryte, bary, dyskoteki. Wszystko było super.
-To co byś chciała dzisiaj robić skarbie?- zapytał Robert.
-Ja jestem padnięta- powiedziałam ziewając. Odebraliśmy w recepcji nasze klucze i poszliśmy do apartamentu. Oczywiście szoku nie było, było tam tylko troszke gorzej niż u Roberta w mieszkaniu.
-Ja ide do łazienki- powiedziałam zabierając się z zamiarem kąpieli.
-Ok, a ja skombinuje coś do jedzenia- powiedział i zadzwonił do recepcji. Muszę przyznać, że łazienka była spoko, mnóstwo kosmetyków, ogromny prysznic oraz całkiem spora wanna. Kąpiel poszła mi całkiem sprawnie. Wyszłam z łazienki i na stole zauważyłam wino, 2 świece, i jakieś dziwne jedzenie.
-Smacznego- powiedział Robert i zasiedliśmy do stołu. Trzeba przyznać, że jedzenie- palce lizać. Patrzyłam na niego popijając czerwone wino i myślałam co jutro będziemy robić...



Chwile potem leżeliśmy już w łóżku. Byłam padnięta nie miałam nawet ochoty na "coś więcej", widocznie Robi musiał to zauważyć, gdyż nawet się o to nie prosił.
-No i jak Ci się tu podoba?- powiedział przytulając mnie.
-Suuuuper- powiedziałam.
-Jakie masz plany na jutro?- zapytałam.
-Improwizacja- powiedział. Zasnęliśmy w oka mgnieniu...Śniłam o nieznanym. Cieżko i to sprecyzować. Wydawało mi się że stałam na życiowym rozdrożu, miałam przed sobą kamień życia i tutaj nagle sen się urwał. Obudziłam się pod nawałem pocałunków.
-Robi, czmu tak wcześnie?- zapytałam
-Jak za kilka minut nie zejdziemy na śniadanie to pocałujemy klamkę- powiedział wyciągając mnie z łóżka za ręke. Poranna toaleta przebiegła sprawnie. Po chwili weszliśmy do ogromnej jadalni. Wielki szwedzki stół i ogrom różnych przysmaków. Większości z nich nawet nie byłam w stanie nazwać. Wybrałam coś, co wydawało się smakowite i zasiedliśmy do stołu. Co do jedzenia to palce lizać! Wspaniałe. Po 15 minutach byliśmy w naszym apartamencie.
-No to ocean?- zapytał.
-Nie mogę się doczekać- powiedziałam. Wpadłam do łazienki jak torpeda, przebierając się w jakiś strój kąpielowy. Wzięłam jakieś ręczniki i tyle. Robert też ubrał się do pływania. Oprócz ręczników nic ze sobą nie wzieliśmy. Gdy wyszłam z hotelu było tak ciepło, że miałam ochotę skakać ze szczęścia. Jak to kobieta kochałam gorące klimaty. Do najbliższej plaży mieliśmy może z 300m. Wspaniały widok na ocean. Słońce świeci, białe fale obijają się o plaże, ludzie się opalają, po wodzie pływają setki najróżniejszych statków. Od małych motorówek, po jachty do ogromnych statków turystycznych. Wchodząc na piach popażyłam się. Piach był tak cholernie ciepły, że aż pażył. Gdy znaleźliśmy jakieś miejsce na plaży i rozłożyliśmy ręczniki, pożałowałam, że nie wzięłam filtra do opalania.
-Jezuuu, Robert zapomnieliśmy filtra- powiedziałam z westchnieniem.
-Gdzie jest?- zapytał.
-W mojej torbie, chcesz po niego iść?- zapytałam.
-Dla ciebie wszystko, wróce za pięć minut- i pobiegł w kierunku hotelu. Położyłam się. Czułam jak promienie słońca obijały się o moje blade plecki. "Dla ciebie wszystko"- rozpamiętywałam te słowa. Szczęśliwa- ten przymiotnik nie wyrażał wtedy moich uczuć. Żadne słowo nie wyrażalo wtedy tego jaka jestem. Wstałam z zamiarem sprawdzenia wody, gdy ktoś do mnie podszedł.
-Cześć, jestem Adrian a ty?- zapytał nieznajomy Adrian.
-Hej, Patrycja-powiedziałam podając ręke.
-Jesteś okresowo tutaj?- zapytał.
-Tak, przyjechałam z chłopakiem na ferie- rzekłam z dumą.
-Z chłopakiem ta...? No ja tu mieszkam, widzisz tamtą wyspę? Jest mojego taty - powiedział wskazując na małą wyspę niedaleko od brzegu.
-Może dasz się zaprosić na miły rejs na drugi brzeg?- zapytał.
-Może innym razem. Czekam na chłopaka i idziemy pływać- powiedziałam.
-OK, no to do zobaczyska!- i odszedł. Dziwny chłopak. Niewiele odemnie starszy. Co do jego wyglądu, to trzeba przyznać, że na prawdę przystojny facet. Wtedy zauważyłam Roberta idącego z kremem w ręce.
-Kto to był- zapytał.
-Nieznajomy Adrian, chciał zagadać i zaprosić na rejs- powiedziałam szczerze.
-A to menda... masz krem skarbie- powiedział.
-No, najpierw woda- powiedziałam.
-Ok- i pociągnął mnie za ręke wprost do oceanu. Spodziewałam się tak jak nad naszym morzem, szoku termicznego. I doznałam szoku, ale innego. Woda była ciepła, żeby nie powiedzieć, że gorąca. To było takie niesamowite. I te duże fale unosiły nas na wodzie. Pływałam z Robertem dobre pół godziny. Potem zaczęły się zabawy. Wciągnął mnie pod wodę, gdy już się wydostałam zaczęliśmy chlapać się wodą. Jak dzieci dosłownie. Jednak ta zabawa mi się bardzo podobała. Potem nasze wodne zabawy przekształciły się w coś innego. Robert pochwycił mnie w pasie i nasze usta znowu złączyły się. Byliśmy po klatke piesiową zanurzeni. Nie wiem ile czasu się "cmokaliśmy", ale nie miałam ochoty tego kończyć. To była takie extra. Nadszedł jednak czas wyjścia z wody. Wróciliśmy do naszych ręczników. Gdy słońce nas osuszyło chciałam się poopalać.
-Robi pomożesz mi z filtrem?- zapytałam.
-Już myślałem, że nie poprosisz- powiedział z ochotą chwytając tubke z kremem do opalania. Najpierw posmarował mi plecki, jednak miałam wrażenie, że to było raczej gładzenie, dotykanie moich pleców.
-A teraz brzuszek - powiedział z uśmiechem. Jak na rozkaz zmieniłam pozycje i on smarował mi mój idealnie płaski brzuch.
-Szkoda, że całej klatki piersiowej nie moge wysmarować- powiedział.
-Na to będzie pora w nocy- powiedziałam wysyłając mu uroczy uśmieszek.
-Trzymam za słowo- i położył się obok mnie. Kilka razy, w między czasie, zauważyłam Adriana. Jakby mnie śledził. Jednak postanowiłam te obserwacje zachować dla siebie. Leżałam i delektowałam się słońcem. Zasnęłam...



Otworzyłam oczy i poczułam pieczenie na plecach. "cholera" pomyślałam. Spaliłam sobie plecki na słońcu. Wstałam i nie mogłam znaleźć nigdzie Roberta. Spojrzałam w ocean i ujrzałam go jak stał w wodzie po kostki i patrzył nie wiadomo gdzie. Podniosłam się i pomaszerowałam do niego.
-Która godzina?- zapytałam.
-15.12- odpowiedział.
-Jezuuuu obiad!- westchnęłam.
-Przepadł, musimy kupić coś w jakiejść restauracji- powiedział. Odwrócił się do mnie.
-Pokaż plecki- poprosił. Grzecznie posłuchałam.
-Cholercia cztery razy smarowałem jak spałaś, ale widzę, że i tak spiekło- powiedział dotykając delikatnie moich pleców. Faktycznie piekło.
-OK, chodź do restauracji - powiedział i poszliśmy trzymając się za ręke do restauracji. Nazwy tych dań niewiele mi mówiły, więc zaryzykowałam. Kelner przyniósł mi coś czego nigdy nie widziałam. To owe "coś" było nawet dobre. Zjedliśmy szybciutko i wracaliśmy powoli.
-Robi, ja musze do hotelu, musze wziąść zimny prysznic bo nie wytrzymam- powiedziałam.
-Łookeee- potwierdził i ruszyliśmy z marszu do hotelu. Po chwili ja byłam pod prysznicem i oddawałam się przyjemności opłukiwania z siebie spalenizny, a Robi gdzieś wyszedł. Póki byłam pod strumieniem wody, nic mnie nie piekło, ale gdy chciałam troszeczke otrzeć plecki, to po prostu masakra... Wyszłam w ręczniku dookoła pasa i górnej części bielizny i usiadłam na łóżku. "Gdzież on jest" pomyślałam... W telewizorni były same super odlotowe hiszpańskie telenowele... i mecz. Podobał mi się język komentatorów, choć nic nie rozumiałam. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi. Do pokoju wszedł Robert.
-No więc, najlepsza jaka była w aptece- powiedział pokazując mi maść.
-Aptekarka powiedziała, że to na opalenie od słońca.
-Znasz hiszpański?- spytałam.
-Coś ty! Angolem zaleciałem- powiedział dumnie. Położyłam się na brzuchu i on zaczął smarować mnie tą maścią. Musze przyznać, że ulga była niesamowita. Po skończeniu ból delikatnie ustąpił.
-Będe musiała spać na brzuchu, tak tego nie lubie....- powiedziałam z wyraźnym żalem.
-No to będziesz spała na mnie- rzucił Robert.
-Ok, hehe- rzuciłam mu szczery uśmiech. Kochany jest, że skoczył dla mnie do apteki i w ogóle.
-O wyjściu do klubu nie ma mowy- powiedział przysiadając się bliżej
-Nie dam rady tańczyć, przepraszam
-Ok, nie ma sprawy. Pati ale spacerek wieczorkiem po plaży? co ty na to?- zapytał zbliżając swoją twarz.
-Ja na to jak na lato- rzuciłam się mu na szyje i już znowu się całowaliśmy. Ponieważ na niebie pojawiły się delikatne chmury i słońce tak nie świeciło wybraliśmy się na miasto. Mnóstwo sklepów i on. Ciągle widziałam Adriana. Wiedziałam o istnieniu zbiegów okoliczności, ale bez przesady do cholery. Gdy Robert poszedł po lody i ja siedziałam na ławce oglądając wybrzeże podszedł
-Hej Patrycjo, znowu się spotykamy- powiedział z jego dziwnym, ale uroczym uśmiechem.
-Czy ty mnie śledzisz, wszędzie cię widzę- powiedziałam.
-Możeeee, wpadłaś mi w oko- powiedział prosto z mostu. Szlag mnie trafił...
-Ja mam chłopaka, który właśnie tu idzie- powiedziałam ciesząc się widokiem jego zazdrosnej miny.
-Emm Pati, sorki ale była kolejka, a co to za tubylec?- zapytał.
-My się jeszcze nie znamy, Adrian jestem- powiedział nieznajomy podając ręke Robertowi.
-Robert- przestawił się mój chłopak.
-Może macie ochote na rejs statkiem mojego ojca, co?- zapytał Adrian.
-Pewnie.
-Robert, nie lepiej nie- powiedziałam.
-Dlaczego, trzeba korzystać, z tego że ten miły gościu nas zaprosił- rzekł Robert. Tego było mi trzeba. Bałam się tego rejsu.
-Powiem Ci gościu, że masz super dziewczyne- powiedział Adrian dotykając mojego policzka.
-Wiem, ale nie przeginaj stary- uprzedził Robert.
-Spokojnie, nic nie robie, na razie- powiedział i odszedł. Robert zapytał o co chodzi z tym gościem, skąd mnie zna. Opowiedziałam całą prawde. Co uszłyszałam? "Nigdzie nie idziemy, a jak ten pajac się pojawi to dam mu w morde". Uradował mnie fakt, że nie pójdziemy na ten rejs. Dokończyliśmy swoje lody i poszliśmy w kierunku plaży. Poszłam pierwsza, a moja druga połówka miała skoczyć po aparat. Znowu nadziałam się na Adriana.
-Patrycja- zawołał.
-Tak?- odpowiedziałam.
-Może się przejdziemy co?- zapytał.
-Czekam na Roberta i mamy się przejść, więc wybacz ale nie.
-To dotrzymam Ci towarzystwa do momentu przyjścia twojego Romea- powiedział z uśmiechem. Pogadaliśmy jeszcze troche. Okazał się całkiem miłym facetem. Był dziany, to było widać.
-Znowu ty?- zapytał Robert. Widziałam złość w jego oczach.
-Robert spokojnie, on tylko dotrzymywał mi towarzystwa- powiedziałam.
-Spadaj- rzucił do Adriana.
-Cham- powiedział nowopoznany chłopak i odszedł. Troche byłam zła na Roberta.  
-Ide go przeprosić- powiedziałam.
-Co?!- krzyknął  
-Źle go potraktowałeś- powiedziałam.
-On chce nas rozłączyć- powiedział Robert.
-Ide - i poszłam do Adriana....




Dużo dialogów.... ale cóż tak już wyszło :D Długo nie dodawałem, ale mam ciężką chorobę i pozrywane ścięgna kończyny dolnej, a więc proszę o wybaczenie... Proszę o komentarze, a wręcz nalegam :) Dziękuje i przepraszam.

P.S. Chciałbym tą całą serie zadedykować, mojej bratniej duszy:* ( nikomu nie mówcie, ale Ola ma na imie );)

Fatim

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2461 słów i 13698 znaków.

23 komentarze

 
  • Misia

    Minęło kolejne półtora miesiąca.. Już zapomniałam szczerze o czym opowiadanie było...

    1 maj 2014

  • Konsula

    No dobrze ale jest kwiecień kurde czekamy już bardzo długo . Proszę napisz coś bardzo cię proszę

    16 kwi 2014

  • Lils

    A tam gadasz :D.. MY nie krzyczymy, nikt tu nie krzyczy, lecz kazdy uswiadamia Cię, ze do te pory sie leniłeś :< zamiast pisac. Takie ooo cos to bardzo złe zachowanie z Twojej strony :P. Zamknę się w sobie, ponieważ jako Twoja czytelniczka jak do tej pory nie przeczytałam kolejnej części. Toż to SKANDAL!

    16 mar 2014

  • Fatim

    Spokojnie:) Prosze nie krzyczeć bo zamknę się w sobie :) Postaram się jak najszybciej. W chwili obecnej mam konkurs i jeszcze 2 dni nauki do niego, potem jeszcze kilka spraw i zajmę się tym opowiadaniem. Nie łatwo pogodzić wszystkiego w ciągu tylko 24h...

    16 mar 2014

  • Mysterious

    To łap tę wenę czym prędzej i już nie wypuszczaj:)

    16 mar 2014

  • Misia

    Czekam z niecierpliwością!

    15 mar 2014

  • Misia

    :<

    10 mar 2014

  • Lils

    Do wakacji się wyrobisz? ;D zapewne..

    26 lut 2014

  • Fatim

    Doczekacie się, musze tylko złapać wene w żagle ;)

    24 lut 2014

  • Misia

    Coś długo już czekamy na następną część :>

    24 lut 2014

  • Mysterious

    Fajnie się czyta czekam na to co będzie dalej:)

    12 lut 2014

  • slodka13

    Szybciutko pisz dalej :D

    9 lut 2014

  • LoL

    Kiedy następna część ?

    5 lut 2014

  • Nessa

    Pisz dalej ale nie rozłączaj Roberta i Patrycji ;c

    29 sty 2014

  • Marta

    Świetne opowiadanie, bardzo przyjemnie się czytało, szczególnie po tej dłuższej przerwie. :)

    27 sty 2014

  • czikirapp

    UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIE!

    24 sty 2014

  • Fatim

    To już kwestia wizji autorskiej :D

    23 sty 2014

  • slodka13

    Nie rozdzielaj Patrycji i Roberta.. Opowiadanie świetne ;D

    23 sty 2014

  • Lils

    No i.. podoba mi się.. :)

    23 sty 2014

  • ktoś :D

    Ale próbujesz namięszać, nie możesz rozdzielić Patrycji i Roberta, oni bez siebie nie mogą istneć jak pióro bez atramentu czy zima bez śniegu, muszą być razem, osobno obydwoje stracą sens życia! to że się poznali musiało być przeznaczeniem :)

    22 sty 2014

  • Domiś :)

    Piękne po prostu, czekam na kolejną część i mam jakieś przeczucia co do dalszych wydarzeń, ale zobaczymy, czy się sprawdzą :D :)

    22 sty 2014

  • nati :)

    świetny rozdział czekam na kolejny :)

    22 sty 2014

  • Nessa

    Jezu genialne czekam na więcej pisz jak najszybciej !

    22 sty 2014