Otwórz się dla miłości cz.5

Cześć! Na wstępie chciałbym życzyć wam szczęśliwego Nowego Roku. Niech on owocuje lepiej niż poprzedni. Niech w nim spełnią się wasze marzenia. Po prostu happy New Year.
  Do rzeczy:



  {Patrycja}
  Spałam. To był dziwny, ale bardzo przyjemny sen. Gdy zaczęłam powoli odzyskiwać świadomość pomyślałam, czy to był tylko sen, czy ja na prawdę byłam u Roberta. Wątpliwości rozwiało otworzenie oczu. Moja głowa spoczywała na jego gołej klatce piersiowej. Podniosłam wzrok wyżej. On nie spał. Na powitanie pocałowałam go w usta.
-Kiedy wstałeś?- zapytałam.
-Po ósmej-odpowiedział wskazując palcem na tajemniczy ekran wbudowany w ściane. Widniała tam godzina 11:23.
-Ranyyy, czemu mnie nie obudziłeś?!- zapytałam z wyrzutem.
-Tak słodko spałaś, że grzechem było Cię budzić- odpowiedział, odgarnął mi włosy sprzed oczu i zaczął mnie całować. Znów odpływałam w tą tajemniczą kraine. Nie wiem co się działo, byłam jak w amoku. Zawsze gdy on mnie tak całował, czułam się tak jakby ktoś podawał mi narkoze. Po prostu umysłowo odpływałam. Po chwili ja położyłam się na nim. Całowaliśmy się, a on objął mnie rękami, i dotykał moich pleców. Muszę przyznać, że to było na prawdę miłe uczucie. Przechodziły mnie takie irytujące, aczkolwiek bardzo miłe dreszcze.
-To co śniadanko, na co masz ochotę?- zapytał.
-Emmmm, jajecznica była by na miejscu
-Z bekonem?-zapytał.
-Niekoniecznie, może być bez-uśmiechnęłam się.
-To idź do łazienki, na pewno potrzebujesz, a ja upichce coś- powiedział i poszedł do kuchni. Znowu byłam w szoku. Chłopak bez rodziców, mieszka sam, zarządza firmą ( póki co nie bezpośrednio), Ma super mieszkanie, w którym jest na prawdę czysto, potrafi się ubrać i jeszcze gotuje! Można powiedzieć, że gdyby ktoś mi powiedział, że taki ktoś istnieje to bym go wyśmiała. Oczywiście w łazience wielkości... naprawdę duża była ta łazienka, odświeżyłam się. Wyszłam, ale nie wiedziałam gdzie jest kuchnia. To mieszkanie było ogromne, jak on sam je sprząta. Po chwili odnalazłam kuchnie. Szok po raz któryś tam. Ogrom i full wyposażenie. Zasiadłam do stołu, gdzie on już na mnie czekał. Jedliśmy tą pyszną jajecznice z bekonem i szczypiorkiem. Jednak bardziej mnie interesował on. Wpatrywałam się w jego oczy. Nie wiem czego tam szukałam być może miłości, albo jakichś emocji. Zjedliśmy. Wstał pozbierał naczynia i włożył do zmywarki.
-Napijesz się kawki?- usłyszałam.
-Nie wiem, ja to raczej nie pijam- odpowiedziałam.
-No to może coś ala procenty?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Kawę poproszę- nie chciałam się upić, wkońcu dzisiaj niedziela, wypada iść do kościoła. Zrobił nam super dobrą kawe, z jakiegoś ekspresu. Świetna była.
-Robert, jak duże jest to mieszkanie?- zapytałam z ciekawości.
-Trochę ponad 400 metrów kwadratowych- odpowiedział. Rany to dwa razy więcej niż nasz dom.
-Ale tu jest tak czysto- powiedziałam.
-To proste, sekret tkwi w tym, aby wszystko od razu sprzątnąć jak się wybrudzi, raz na tydzień robię takie generalne porządki. Jest z tym roszkę roboty, ale w pół dnia się wyrobię- powiedział popijając kawe. Szkok po raz.... straciłam orientacje. On sam sprzątał takie oromne mieszkanie.
-Podziwiam Cię- powiedziałam bez większego namysłu.
-No wiesz, muszę sobie jakoś radzić, nie sztuką usiąść i płakać, samo się nie zrobi- powiedział tak spokojnie, że znowu byłam zaskoczona. Ja prawdopodobnie, jakby zmarli mi rodzice, to zapłakała bym się na śmierć. Wypiliśmy tą świetną kawę i właśnie widziałam to o czym mówił. Podszedł z filżankami, przepłukał i schował do zmywarki. Więc jednak to prawda. Chłopak czyścioszek- to już prawie wygioniony gatunek. Wtedy podszedł do mnie siadł obok mnie i chwycił mnie za rękę.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał tak prosto z mostu, ciągle patrząc mi w oczy. Ja chciałam tego, jednak mi nie wypadało o to pytać.
-Taaaaak- odpowiedziałam. Wstał podniósł mnie i zaniósł na jego superwygodne łóżko. Znowu doszło do aktu pocałunków. Znowu odpłynęłam, zatraciłam się w lawinie jego czułości. Jednak obiecałam rodzicom, że na drugą będe w kościele, chcieli porozmawiać ze mną.
-Robert musze się zbierać do kościoła, rodzicom obiecałam- przerwałam tą piękną chwile.
-Ide z Tobą- odpowiedział krótko i poszedł do tzw. garderoby, mi jednak przypominało to bardziej salę balową otoczoną lustrami i szafami.  
-Wejdź, moja mama była drobną kobietą, może znajdziesz coś co Ci się spodoba- powiedział szperając w szafie. Znalazłam mnóstwo sukienek, bluzek, butów, koszulek, koszul. Było tam wszystko i wszystko na mój rozmiar. Wypatrzyłam sobie piękną fioletową lukienkę, do tego piękne czarne szpileczki. Problem był z makijażem.  
-Oj, kotku... makijaż jest przeznaczony dla tych brzydkich- powiedział wychodząc z garderoby. Był ubrany pięknie. Super dżinsy, płaskie, ciemne buciki, koszula i na to modna marynarka. Przyciągnął mnie do siebie i musnął moje usta wywołując dreszcze. Zastanawiałam się wtedy kto za kim bardziej szaleje on za mną, czy ja za nim. Odpowiedź była prosta : nie wiadomo. Wyszliśmi z jego mieszkania odpucowani jak na wesele. Postanowiliśmy się przejść. Do kościoła było jakieś pół kilometra.
-Ślicznie wyglądasz- powiedział.
-Słyszę to dwudziesty raz- odpowiedziałam śmiejąc się.
-I usłyszysz jeszcze nie raz, znowu musnął moje usta- to było takie, jakby ktoś piórkiem dotykał moich ust. Uśmiechnął się i poszliśmy dalej. Rozmawialiśmy po drodze.
-Emmm, Patrycja...- przystanął i odwrócił się do mnie.
-Hmmm?
-Chciałbym, abyś ze mną zamieszkała- powiedział patrząc mi w oczy.
-Ale, ja nie wiem co rodzice na to, my znamy się niedługo, nie wiem czy to jest dobry pomysł- odpowiedziałam, jednak chciałam tego tak bardzo.
-Pati, zastanów się, wiedz, że drzwi są dla Ciebie cały czas otwarte, jeżeli się boisz, to jest jeszcze druga sypialnia i mogłabyś tam...
-Miśku, akurat to mi się bardzo podobało- przerwałam mu.
-No to w czym problem?- pytał.
-Nie wiem co na to rodzice....- powiedziałam.
-Aha, przekonamy ich- powiedział i ruszyliśmy razem trzymając się za ręce. Pod kościołem spotkaliśmy moich rodziców.
-Widzę, że za tą noc stało się coś niezwykłego?- zapytał ojciec ze skwaszoną miną. Dla niego ciągle byłam "córeczką tatusia".
-Tato, mamo to mój chłopak Robert- przedstawiłam go. Przywitali się.
-Ja Ciebie znam, pamiętasz skarbie? Jego firma remontowała nam restauracje, jak tam mama? Jak się jej powodzi? Może wpadnie na kawkę? - pytała moja mama.
-Mamo!- syknęłam.
-Nie wpadnie, gdyż umarła tydzień po remoncie waszej restauracji, tak się złożyło- powiedział smutniejąc.
-Och.. nie wiedziałam nic, wybacz, współczuję Ci- powiedziała mama czerwienąc się.
-Ty to zawsze coś palniesz idź już do tego kościoła!- powiedział do niej ojciec. Ona poszła, natomiast on jeszcze został rozmawiając z Robertem.
-Jak się w firmie powodzi- pytał.
-Dobrze, podpisałem kontrakt na pięć lat, co zapewnia mi ogromne pieniądze- odpowiedział dumnie Robert.
-Słuchaj synu, wpadnij do mnie z moją córką po kościele, na...
-Nie proszę pana, zapraszam pana do mnie, zaraz po kościele zamówię taxi i pojedziemy do mojego mieszkana, jest coś o co chciałbym was poprosić i zapytać- powiedział Robert. On chciał na poważnie porozmawiać z rodzicami w kwestii mieszkania.
-No dobrze, mam nadzieję, że partner mojej córki ma się czym pochwalić- powiedział sceptycznie ojciec.
-Oj tam, piękno tkwi w prostocie- powiedział ironicznie Robert, jednak właśnie wtedy zaczęła się msza. W kościele, jak to w kościele, ksiądz narzekał, że mało na tace. Widziałam te wszystkie spojrzenia innych nastolatek. Widocznie za Robertem nie uganiałam się tylko ja. Jednak ile z tych dziewczyn leciało na jego kase, a nie na niego? Tego nie wiedziałam. Msza skończyła się punktualnie. Wyszliśmy, Robert zadzwonił po taxówke i jechaliśmy już do jego mieszkania.



  Gdy rodzice stanęli przed tym nowiuteńkim blokiem, martwiłam się o serce taty.
-Jednak, jeśli państwo wybaczą, najpierw zaprowadzę pana do garażu- zwrócił się do taty. Poszliśmy do podziemnych garaży, gdzie na jednych z bram widniał napisa P.24 ( piętro 24). Brama się otworzyła a wśrodku stało... no właśnie, lubie motoryzację, ale nie mam pojęcia co to za autko.
-Pozwolę sobie zapoznać państwa- zaczął Robert- Jes to Infiniti fx50, kupione w Kanadzie, sprowadzone tydzień temu. Kosztowało mnie sto tysięcy dolarów. Ma 309KM. Niedługo będe miał prawko i siąde za sterami tego potwora- pokazał nam tą fure. W środku było zniewalająco, piękne białe skóry, normalnie the best.
-No ładne- powiedział ojciec, w jego głosie dało się wyczuć zazdrość.
-Przejdźmy do mieszkania- powiedział Robert. Podczas drogi zaczęłam opowiadać rodzicom o moim nowym lokum.
-Mieszkanie Roberta jest dwa razy większe od naszego domu- powiedziałam.
-Pff, akurat, nie ma takich dużych mieszkań, pozatym kosztowałoby majątek- powiedział ze śmiechem ojcec.
-Dokładnie, moja mama stawiała ten blok właśnie za to, że na ostatnim piętrze miał być nasz apartament, ogólna wartość grubo przekracza 2 miliony, wraz z wyposażeniem oczywiście- powiedział Robert. Zauważyłam u ojca coś czego nigdy nie widziałam. Weszliśmy do mieszkania. Miny rodziców nie da się opisać. Ochy i achy roznosiły się przez piętnaśnie minut, oczywiście z ust mamy, ojciec pozornie zachowywał stoicki spokój. Gdy weszliśmy do salonu, Robert zapalił dziesiątki ledów i kinkietów, salon rozbłysł.  
-Napiją się państwo kawy, herbaty ?- zapytał. oboje wyrazili chęć na kawe. Po 3 minutach niósł 4 kawy z ekspresu włoskiego z spienionym mlekiem.
-Ja nie pijam takich lurów- odpowiedział ojciec.
-Och skarbie, nie urażaj Roberta, spróbuj- odpowiedziała karcąc go matka.
-No nawet nawet jak na lury- powiedział. Robert odwdzięczył się kwaśnym uśmiechem. Zaczęliśmy rozmawiać. Średnio się rozmowa kleiła, szczególnie pomiędzy mężczyznami.
-Mamo, tato, jest coś o czym chciałabym powiedzieć- zaczęłam.
-Co?-powiedział ojciec.
-Chciałabym zamieszkać u Roberta-powiedziałam odważnie, bez owijania w bawełne.
-Chyba sobie dziecko kpisz!- wykrzyknął ojciec rozlewając kawe. Robert przyniósł ścierkę i posprzątał.
-Ale tato, ja go kocham i...
-Masz 17 lat, jesteś na moim garnuszku, nie ma nawet o czym mówić- krzyczał tata.
-Wie pan, ja mam kase i kocham pańską córkę, dam sobie radę- próbował załagodzić sprawę Robert.
-Zamknij się gówniarzu, mafisto, co ty sobie myślisz?- syczał ojciec.
-Proszę, tak nie mówić, ma pan z kulturalnym człowiekiem do czynienia- powiedział spokojnie Robert.
-Kochanie! przestań, patrz jaki on jest miły, moją zgode masz córeczko- powiedziała mama.
-Chyba zwariowałaś, zrobi jej potem dziecko i zostawi- zwrócił się do matki.
-Proszę pana, prosze nie utożsamiać mnie z innymi, ja nie wykorzystuję pańskiej córki- powiedział Robert, widać po nim było nerwy.
-Tylko byś spróbował, kto wie co robiliście tej nocy- darł się ojciec.
-Nic niestosownego- odrzekł Robert wstając. Schylił się i pocałował mnie prosto w usta obejmując mnie. Ojciec uznał to chyba za prowokację, gdyż znowu rozpętał piekło. Zaczął krzyczeć i chciał abym z nimi wyszła.
-Proszę pana, nie wiem dlaczego pan się tak unosi, ale to Patrycja chciała ze mną mieszkać, niech się pan nie burzy- powiedział przytulając mnie- Kocham pańską córkę i nic tego nie zmieni.
-A ja kocham Robert- dodałam.
-Kochanie, zgódź się, na okres próbny- powiedziała matka.
-Zrób jej coś tylko, a cię zabiję- powiedział i usiadł- daj jeszcze jedną, może i niedobre ale muszę coś wypić
-Oczywiście- Robert poszedł po jeszcze jedną kawę.
-Och tatku, dziękuje- i pocałowałam go w policzek.
-Poradzicie sobie?- spytała mama.
-Robert się o mnie troszczy, pozatym radzi sobie sam z takim mieszkaniem, to i ze mną sobie poradzi- powiedziałam. Potem atmosfera się zluzowała. Mężczyźni gadali o sporcie. Ja z mamą o naszych babskich sprawach. Po 15 minutach rodzice wyszli.



  Leżeliśmy sobie z robertem na jego superwygodnym łóżku wodnym. Oglądaliśmy w telewizji jakiś film.
-Kotku, idę do łazienki, jestem zmęczona- powiedziałam i ruszyłam w stornę magicznej ściany. Wcześniej przywiozłam sobie ubrania i kosmetyki z domu. Byłam taka szczęśliwa. Robert był taki troskliwy, nawet pomagał mi się rozpakować, zagospodarował dla mnie kilka szaf. Wzięłam kąpiel i wskoczyłam do jaccuzi. Leżałam tak relaksując się i ciesząc się ze swego niebywałego szczęścia. Zamknęłam oczy, aż nale poczułam pocałunek. Uśmiechnęłam się. Robert wskoczył do mnie i odpoczywaliśmy sobie razem. Nie obyło się bez pocałunków i miłych słów. Poczułam się naprawdę jak księżniczka.  


  Potem wysuszyliśmy się i poszliśmy do łóżka. Robert był inni niż reszta, pomijając jego samodzielność, on nie chciał na siłe przechodzić ze mną do sfer czysto łóżkowych, za to także go kochałam, za jego szacunek do kobiet. Leżeliśmy sobie wtuleni w siebie. Ogladaliśmy sobie coś, jednak ja byłam tak padnięta, że zasypiałam.
-Dobranoc skarbie, jutro po szkole idziemy na zakupy, coś sobie kupisz- powiedział z uśmiechem. Przeszczęśliwa poszłam spać i znowu śniłam się sama sobie, jako najszczęśliwsza kobieta pod słońcem.



  Podobało się?? daj komentarz. Proszę o komentarze te dobre i te złe. Mam nadzieję że miło się wam czytało. Dziękuję pewnej osobie za inspirację.

Fatim

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2456 słów i 13937 znaków.

8 komentarzy

 
  • Misia

    A mi się nie podoba to jak Robert szczyci się bogactwem. :)

    3 sty 2014

  • Fatim

    Jak dla mnie wyobraźnia to najpotężniejszy atrybut. Pomaga mi tworzyć fantazje, która odrywa mnie od naszego realistycznie pesymistyczego świata. Jest to mi potrzebne jak woda dla ryb.

    1 sty 2014

  • Misiaa

    Fajne opowiadanie, ale naprawdę trochę za dużo fantazji w nim jest.

    1 sty 2014

  • Fatim

    Ktoś ma podobne poglądy:D Jest mi miło iż ktoś się ze mną zgadza :)

    31 gru 2013

  • Marta

    Oczywiście. :) Właśnie dlatego dobrze; lubię takie opowiadania, które odciągają nas- mniej lub bardziej- od tej- często nudnej- rzeczywistości. :)
    A wyobraźnia to potęga. ;)

    31 gru 2013

  • Without

    Fenomenalnie :)

    31 gru 2013

  • Fatim

    Oj przecież raz w życiu można troche pofantazjować, czyż nie? :D W przeciywnym wypadku realizm tego świata by nas zabił, piękno tkwi w wyobraźni.

    31 gru 2013

  • Marta

    Oj miło się czytało, miło. :) Nawet bardzo. :) Takie trochę mało realistyczne po części, ale to w sumie dobrze. Czekam na kolejne. :)

    31 gru 2013