Otwórz się dla miłości cz.6

Witajcie Moi kochani w roku 2014! Nowy rok, nowe nadzieje, nowe plany, nowe marzenia, nowe cele do osiągnięcia, nowe wyzwania, no ale olać to wszystko, bo mamy nowe opowiadanie!  
  Zaczynamy:


  {Patrycja}
  Spałam sobie smacznie, śniłam o czymś pięknym. W najciekawszym momencie usłyszałam chrząknięcie. Niechętnie otworzyłam oczka. Zauważyłam, że sama leże na superwygodnym łóżku, przykryta czerwoną kołdrą.
-Zechce księżniczka przyjść na śniadanie?- usłyszałam ten znajomy, lekko ochrypły głos.
-Ehhh, pospałabym dłużej- powiedziałam przeciągając się.
-Pospałbym z Tobą, jednak nie wiem jak ty, ale wybieram się do szkoły- powiedział nachylając się nademnie i musnął moje usta. Nie myśląc długo pociągnęłam go za koszule. Nie mogąc odzyskać równowagi wylądawał w moich objęciach. Nie całowałam go, ani on mnie. Powiedziałam mu na ucho:
-Kocham Cię Robert- wtedy nie wiadomo czemu z oczu popłynęły mi dwie łzy.  
-Skarbie, jestem przy Tobie i będe na dobre i na złe- powiedział ocierając mi łzy. Wtedy się zorientowałam, iż były to łzy szczęścia. Wtedy zaczęłam go całować. Tak bezmyślnie, jednak z pasją. On podniósł mnie i na rękach zaniósł do kuchni.
-To dla mnie?-spytałam widząc stos kanapek.
-Naturalnie- odpowiedział.
-Kochany jesteś- powiedziałam zarzucając mu ręce za głowe. On wtedy pochwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zonwu to zrobił- musnął mnie w usta. To było zawsze takie denerwujące, bo wolałabym pocałunek, ale również takie ekscytujące i wspaniałe, bo wywoływało u mnie te superprzyjemne dreszcze.
-Jedz, kochanie bo zaraz wychodzimy- powiedział.
-Ale twoja uczelnia jest daleko od mojej- mówiłam przeżuwając kęsy.
-Odprowadze Cię, a potam zamówie taxi i może zdąże- powiedział śmiejąc się. Chciałabym go wtedy pocałować, ale miałam pełne usta jedzenia. Uśmiechnęłam się za to.  


  Robi zajął się sprzątaniem, a ja poszłam do łazienki, a następnie do garderoby. Gdy szykowałam się wszedł mój ukochany.
-Widzisz tą szafę- wskazał na pustą białą szafe.
-Yhy, a co z nią?-zapytałam.
-Po szkole pójdziemy ją zapełnić- odpowiedział przytulając się do mnie od tyłu. Staliśmy przed lustrem i patrzyliśmy w nasze wtulone postacie. Muszę przyznać, że słodko razem wyglądaliśmy.
-Robi, ale to będzie kosztowało fortunę-powiedziałam.
-Phi, dla Ciebie to ja wydam wszystko- powiedział obracając mnie w swoją stronę.
-Masz- dał mi dziwny przedmiot. Była to karta służąca do otwierania drzwi.
-Tak od razu?- zapytałam.
-Najwyżej mnie okradniesz- zaśmiał się. Patrzyłam tak na niego i nie mogłam uwierzyć. Mimo iż już troszke ze sobą byliśmy, ja ciąle nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Byłam zakochana po uszy. Znałam przestrogi koleżanek, że taka miłość najbardziej boli w trakcie rozstania, ale miałam to gdzieś, jednak postanowiłam go sprawdzić.
-Miśku, nie zerwiesz ze mną powodując mi ból prawda?- zapytałam.
-Czekaj, czekaj jeszcze troche czasu i będziesz moją żoną- odpowiedział. Muszę powiedzieć, że takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Od razu żoną?-zapytałam.
-Nie jedna chciałaby być...- mruknął, wtedy pojęłam o co chodzi. Przecież on ma taki majątek...
-Nigdy w życiu bym się nie ożenił i takie zdanie miałem, do momentu aż nie poznałem Ciebie. Widzisz jak kobieta potrafi zawrócić w głowie?- powiedział obejmując mnie.
-W tym momencie, nawet jakbym miał oddać pół mojego majątku, to biorę Cię za żonę- rzekł mi prosto w oczy.
-A moje zdanie już się nie liczy?- spytałam żartując.
-Hmmmm. niech pomyślę... Coś się tam liczy, ale nie dla mnie- odpowiedział śmiejąc się.
-Ty świntuszku- obdarowałam go soczystym pocałunkiem. Kochałam go z dnia na dzień coraz bardziej. Poznawałam jego prawdziwe oblicze. Był człowiekiem ( wbrew pozorom) spokojnym. Bardzo mnie kochał. Wiedziałam to nie tylko z jego słów, lecz także z czynów. Miałam ochotę iść z nim do łóżka, wstydziałam się wtedy moich myśli, ale była to prawda. Chciałam olać wszystko i oddać się mu, ale wiedziałam, że nadejdzie na to czas.



  Szliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Podchodząc pod moje liceum, wybiegła do mnie Sandra.
-Hej Pati, co u Ciebie? Wogóle się nie odzywałaś- powiedziała całując mnie w policzek.
-Byłam z Robertem- powiedziałam patrząc w niego.
-O Robert cześć! Czy wy jesteście...?-chciała zapytać lecz uprzedziłam ją:
-Tak
-Wow, no to powodzenia wam życzę- mówiła Sandra.
-Kochanie już muszę iść, bo się spóźnie- powiedział, zbliżył swoje usta. Miałam wtedy ochotę na gorący pocałunek, ale zamiast tego znowu musnął moje usta. Chciał się odwrócić, ale pociągnęłam go za rękaw. Wtedy on wrócił i nasze usta połączyły się. Objęliśmy się. Miałam głęboko gdzieś to, że patrzą na nas nauczyciele i inni uczniowie. Liczył się dla mnie on i tylko on. Wydawało mi się, że to może trwać wiecznie, jednak on rozłączył randke naszych ust.
-Dokończymy później- powiedział i odszedł, patrząc na mnie. W końcu zniknął. Poczułam taką pustkę. W cały weekend był na wyciągnięcie ręki, a teraz..., a teraz go nie było.
-Opowiadaj co tam?- pytała Sandra.
-Oj Sandi, totalnie się zakochałam i mieszkam razem z nim w jego apartamencie- powiedziałam patrząc nie wiadomo gdzie, jednak ciągle miałam go przed oczyma.
-Serio? Starzy się zgodzili?- pytała z niedowierzaniem Sandra.
-Było trudno, ale on ma niesłychany dar przekonywania- powiedziałam śmiejąc się.
-Tata mi mówił, że on jest jedną z największych szych w mieście. Podobno ma szmal taki, że hoho- dukała Sandra.
-Oj ma, ale ja kocham go za coś innego, on jest totalnie samodzielny, nie ma rodziców, dba o siebie i o mnie, troszczy się o mnie jak o jakiś skarb, jest taki kochany- powiedziałam.
-Nie jedna chciałaby z nim być- mruczała pod nosem.
-Mam szczęście- powiedziałam z westchnieniem. Udaliśmy się powoli do szkoły.
-Widzę, że księcia z bajki sobie znalazłaś, kupił sobie Ciebie od twoich rodziców- usłyszałam ten parszywy głos Marcina.
-Nie jest taki płytki jak ty! - powiedziałam mu.
-Jak z Tobą skończe to będziesz piszczeć z podniecenia- powiedział śmiejąc się szyderczo.
-On Cię zabije- powiedziałam.
-Haha, to że związałaś się z członkiem mafii nie wyróżnia Cię z tłumu.- rzekł.
-Co??- nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam.
-On załatwia swoje sprawy za pomocą swoich mięśniaków i pozatym handluje prochami- powiedział Marcin śmiejąc się.
-Powinieneś zostać bajkopisarzem idioto- odezwał się zza moich pleców Robert. Co on wogóle tu robił.
-Kotku, zapomniałaś karty- i podał mi "klucz" do mieszkania.
-O fakt dzięki kochanie, a powiedz mi czy to prawda?- zapytałam podejrzliwie.
-Coś ty, ja mam życie przed sobą, nie chciałbym go spieprzyć przez prochy, a co do załatwiana spraw za pomocą Michasia, to tak. On jest moim znajomym, ja pomagam mu finansowo, a on mi fizycznie, prosta zależność. Ale taki prostak jak stojący tutaj idiota nigdy tego nie zrozumie. Gdyby nie to, że czeka na mnie taksówka to dałbym Ci w Ryj brudasie, ale masz farta- powiedzał, pocałował mnie bardzo czule. Wiedziałam, że chce go sprowokować.
-Nie liżcie się tak publicznie bo wiochę robicie- zaczął śmiać się Marcin.
-Przynajmniej mam kogo całować- rzucił Robert. Podziwiałam go za spokój. Gdyby coś mu zrobił w szkole, miałby poważne problemy.
-Gdybyś wiedział co on do niej mówił jeszcze to hoho- zaczęła Sandra do Roberta.
-A mianowicie?- zapytał czerwieniąc się.
-Że jak z nią skończe to będzie piszczeć z podniecenia- powiedział odważnie Marcin.
-Ty kur*wa frajerze, ona nie zasługuje i nigdy nie zasłuży na takiego nędzniego prostaka jak ty, szykuj się i pilnuj się, bo może Ci się coś dzisiaj stać. Ja muszę spadać kotku, Pa- powiedział muskając moje usta i zniknął w drzwiach.



  Do końca lekcji był spokój. Marcin zmartwił się groźbą Roberta. Widocznie odczuwał jeszcze ostatni spotkanie z jego osiłkami. Zastanawiałam się co byłoby, gdyby Robert wtedy nie przyszedł, co jeszcze on by mi powiedział. Po lekcjach czekał na mnie pod szkołą Robert.
-Hej kotku, jak było?- zapytał całując.
-Jak codzień- westchęłam. Nagle ktoś "ściągnął z bara" Roberta. Był to starszy brat Marcina. Wyglądał jakby się czegoś najadł.
-Przypuszczałem że może być starcie, chodźcie sprzed kamer, za tamtą knajpę- powiedział Robert.
-Chyba nie chcesz się z nimi bić?!- wrzasnęłam.
-Zazwyczaj ja tego nie robię, ale dziś będzie wyjątek, ale nie będzie dwóch na jednego, tylko dwóch na dwóch- zaśmiał się szyderczo. Zaszliśmy za knajpę. Tam czekał Michaś. Brat Marcina jak zobaczył tego osiłka to chyba miał zamiar uciec. Rozpętała się bijatyka. Michaś rzucił się na Jarka( brata Marcina) i niemiłosiernie go tłukł, natomiast Robi wykonał jedno kopnięcie i Marcin opluł się własnymi zębami. Dosłownie po 2 minutkach było po akcji.
-Śmiecie- powiedział Robert.
-Następnym razem poznacie, co znaczy podpaść waszej mafii- i z zza knajpy wyszło około dziesięciu potworów, bo nie można było nazwać ich ludźmi. Strasznie przypakowani.
-Ujmę to tak, jeżeli będzie następny raz, to będzie to ostatni raz- powiedział Robert i wyszedł ze mną z tamtego pobojowiska.
-Robert ja się Ciebie boje- powiedziałam.
-Oni obrażali mnie, ale to jeszcze mogłem znieść, ale póki żyję nie dopuszczę aby ktoś Ciebie obrażał- powiedział patrząc mi w oczy. Byłam w szoku. Człowiek, który na codzień był taki kochany, miły, troskliwy, teraz był bardzo okrutny. Jednak to było z jego strony bardzo dobre zachowanie- pomyślałam. Bronił w końcu mojego dobrego imienia.


  Po 15 minutach spacerkiem doszliśmy do mieszkania. Szybko przebraliśmy się i ruszylismy na miasto. Oczywiście nowa galeria kusiła. Miałam ochotę przebuszować wszystkie sklepy. Spotkaliśmy tam rodziców. Przywitaliśmy się.
-No i jak tam córeczko? -zapytał tata.
-Och tatku jest totalnie odlotowo, Robi tak o mnie dba i troszczy się, a właśnie idziemy na zakupy.- powiedziałam.
-Może mają państwo ochotę wpaść do nas?- zapytał Robert.
-No może kiedyś, dzisiaj nie damy rady- odrzekł stanowczo ojciec.
-Mogą wpadać państwo kiedy chcecie, w końcu to wasza córka- powiedział śmiejąc się.
-Nie trzeba, widzimy, że jest jej z Tobą dobrze- powiedziała matka.
-No na nas czas, jeszcze musimy skoczyć po zakupy- powiedział tata i odeszli. To było krótkie spotkanie, jednak ucieszyłam się z powodu, iż tata zakaceptował Roberta, albo chociaż próbował. Dalsza część naszej "wyprawy" przemijała idealnie. Od sklepu do sklepu. Robert chodziłe ze mną jak cień, we wszystkim mi pomagał. Oczywiście nie muszę mówić, że za mnie płacił. Gdy wracaliśmy sobie do domu zapytał:
-Masz ochotę na pizze?
-Hmm no ok- powiedziałam.
-Ale ja stawiam- dodałam.
-Pfff, chyba od tych zakupów dostałaś urojeń, stać mnie jeszcze na utrzymanie dziewczyny- powiedział ze śmiechem. No cóż, chyba nie miałam wyboru.Wychodząc z windy, przed naszymi drzwiami ( jak to pięknie brzmi" naszymi drzwiami")stał już koleś od pizzy. Zapłacił Robert i weszliśmy do domku, do salonu przed TV. Pizza była świetna, mmmm pycha. A potem jak to potem, była godzina 18:00 więc trzeba było się iść powoli umyć. Miałam szczęście, że nie musiałam się na jutro nic uczyć. Oczywiście w łazience zeszło mi jak zwykle długo. Robert w ten czas wziął prysznic w drugiej, mniejszej łazience.



  Leżeliśmy sobie wpatrując się w telewizor. Miałam wyrzuty sumienia. Bałam się, że Robert pomyśli, że jestem z nim dla jego pieniędzy.
-Robi, ja chciałabym, abyś wiedział, że ja nie jestem z Tobą dla twoich pieniędzy. Kocham Cię za to że jesteś taki samodzielny, troskliwy, opiekuńczy i miły- powiedziałam zwracając na niego wzrok. On nic nie odpowiedział tylko wpartywał się w głębie moich oczu.
-Okaże się- powiedział i zbliżył się do mojej twarzy. Byłam troszeczke zdezorientowana jego odpowiedzią, ale ten pocałunek miał roziwać moje wątpliwości. Jednak znowu było to irytująco fajne muśnięcie.
-Oj nie wybaczę!- krzyknęłam w żarcie i rzuciłam się na niego. Leżałam na nim i całowaliśmy się, wtedy ja rozpięłam jego koszule nocną i chyba dzisiaj miałam ochote na więcej niż tylko pocałunki.
-Za wcześnie- zaalarmował Robert- Poczekajmy z tym jeszcze troche, nie chciałbym, abyś pomyślała, że chcę tylko z Tobą to zrobić
-Oj skarbie...- powiedziałam całując go. Nie wiem ile jeszcze się miętoliliśmy. Wiem tylko, że było super. Byłam szczęśliwa. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam u jego boku. Tracąc kontakt z rzeczywistością usłyszałam tylko:" dobranoc kochanie" i zasnęłam... O czym śniłam? Nie trudno zgadnąć.



  Chciałbym sprostować coś. W komentarzach, za które serdecznie dziękuję, pojawia się swierdzenie, iż jest to nie realistyczne, za dużo fantazji. Wszystko co jest w tej serii, jest możliwe. Imiona, pochodzenia, to wszystko może być prawdą, śmierć rodziców także, przejęcie firmy także, a to, że należy on do mafii rozwiąże się w następnych cześciach. Jeśli chodzi o realizm tego opowiadania, to go tutaj niema i nie ma go w żadnym innym opowiadaniu na tej stronie. Gdyż każde, a może zdecydowana większość opowiadań jest tworzona wyobraźnią i inspiracją autorów. Różnica polega na tym, iż niekróte są mniej, lub bardziej podkoloryzowane. Można pisać na podstawie suchych faktów, ale nie można tam nic dodać, bo to już będzie fantazja. Wyobraźnia natomiast daje nam niesamowite pole do manewru, od imion do bogów, kosmitów i jeszcze wiele więcej. Co do opowiadania proszę o komentarze. Dziękuje.:)

Fatim

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2558 słów i 14096 znaków.

15 komentarzy

 
  • Arni

    "O.o"

    7 sty 2014

  • Olcia

    Ok, to pogadamy jutro Karolu, ja lecę spać

    1 sty 2014

  • Fatim

    Opis...

    1 sty 2014

  • Olcia

    To daj mi swoje GG. Pogadamy jutro bo nw jak ty ale ja wstaję na 6 do szkoły :(

    1 sty 2014

  • Fatim

    Pffff :) ty mi tu nie mów o przeznaczeniu, powiedziałbym coś ale nie w komentarzu.... :D

    1 sty 2014

  • Olcia

    Jeżeli też masz 16 lat, to jest to po prostu przeznaczenie :)

    1 sty 2014

  • Fatim

    Haha, no spoko :) wypadałoby bliżej poznać ale co mi tam, pójde w ciemno :) w końcu rówieśniczka...

    1 sty 2014

  • Olcia

    Też jestem za młoda (16 lat) ale będę czekać aż będziesz gotów xD

    1 sty 2014

  • Fatim

    No wiesz, jna chwilę obecną jestem troszeczke za młody:) nie wiem czy dałbym sobie rade z dziećmi... :D haha. Ale kiedyś to niewykluczone :)

    1 sty 2014

  • Olcia

    Boziu.. Fatim, kocham twoje opowiadania, kocham twój styl pisania, kocham cię, ożeń się ze mną ;-) hahah

    1 sty 2014

  • Lils

    *.* taka inna ta część, taka fajna, ale nie mówię, że tamte były gorsze :)

    1 sty 2014

  • Marta

    Świetne opowiadanie. Bardzo przyjemnie się czytało, a dla mnie im bardziej- właśnie- podkoloryzowane, itp., tym lepsze. :)

    1 sty 2014

  • kicia

    sweet ;)

    1 sty 2014

  • slodka13

    No i kolejna świetna część :) Szybciutko pisz dalej

    1 sty 2014

  • nati :)

    super super :)

    1 sty 2014