NIGDY WIĘCEJ NIE KŁAM CZ.2/2 - ostatnia

Weszłam do domu i wbiegłam na górę. Wzięłam telefon, który stał koło łóżka i zadzwoniłam do Anki. Odebrała po pierwszym sygnale:
- Halo?
- Obudziłam cię?
- Nie - Anka poznała głos przyjaciółki - co się stało?
- Pocałował mnie...
- Przecież często cię całuje
- Nie Łukasz, tylko Hubert.
     Opowiedziałam jej pokrótce co się stało i jak czuje się winna. Pocieszyła mnie i obiecała spotkanie jutro po południu. Następnego dnia rano wstałam i poszłam biegać. Rozpierała mnie energia. Kiedy dobiegałam do domu, ujrzałam pod nimi samochód Łukasza. Zdziwiłam się. Dochodziła godzina 9. On o tej porze w niedziele spał. Kiedy stanęłam obok, wyszedł z samochodu i pocałowałam mnie w usta.
- Przepraszam, za ten miesiąc. Ostatnimi czasami ciągle nie mam dla ciebie czasu. Czy mi to wybaczysz?
     Wyjął z siedzenia bukiet róż i mi go podarował. Poczułam się cudownie. Znów się pocałowaliśmy. Zaprosiłam go do środka. Wszedł i został u mnie do wieczora. Spędziliśmy razem cały dzień. Oglądaliśmy filmy, albo przytulaliśmy się na kanapie i słuchaliśmy jego muzyki. Bo on lubił rap.
     W poniedziałek rano odwiózł mnie do szkoły i obiecał czekać po lekcjach. Byłam szczęśliwa. Jedyne co mnie niepokoiło, to pocałunek z Hubertem. Chciałam to z nim wyjaśnić, więc podczas dłuższej przerwy wyglądałam go na stołówce. Kiedy wszedł, moje serce niespodziewanie zabiło szybciej. Spojrzał w moją stronę i pomachałam mu ręką. Podszedł do stolika. Miałam wrażenie, że jest jakiś nie szczęśliwy.
- Cześć.
- Cześć. Co tam?
- Chciałam się upewnić, że nadal możemy się przyjaźnić.
- No jasne - odetchnął z ulgą - Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną więcej gadać.
- No co ty. Zapomnijmy o tym.
     Koniec przerwy wybił niespodziewanie szybko. Pożegnaliśmy się i ruszyłam na w-f. Po skończonych lekcjach wyszłam przed budynek. Tam na mnie czekał mój chłopak. Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
- Może wybralibyśmy się dziś do kina?
- Chętnie. Tyle, że przyjeżdża dziś moja kuzynka i obiecałem mamie iż się nią zaopiekuję. Może innym razem?
- No dobrze.  
- Nie gniewasz się?
- No skąd. Rozumiem.
- Dziękuję. Kocham cię.
- I ja ciebie też.
     Kiedy odrobiłam lekcję, postanowiłam wyjść na spacer. Nie wiem nawet kiedy doszłam do kina. Stwierdziłam, że to przeznaczenie i wybrałam się na komedię. Puszczali właśnie "Kochaj albo rzuć". Podeszłam do kasy i kupiłam bilet. Wchodząc na salę światła były już pogaszone. Usiadłam wygodnie w ostatnim rzędzie. Rozejrzałam się po sali i zauważyłam trzy rzędy przede mną jakąś parę. Oboje mi kogoś przypominali, ale nie mogłam ich z nikim skojarzyć. Na ekranie pokazano film więc się na nim skupiłam.
     Po półtorej godziny zawitały litery. Światła się zapaliły. Miałam zamiar wychodzić gdy zauważyłam tę parę. Całowali się i wtedy zamarłam. To był... Łukasz, mój Łukasz z Luizą. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Oni mnie nie dojrzeli więc czym prędzej wyszłam z kina. Cała we łzach wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Łukasz, chłopak którego kocham zdradził mnie. I teraz wszystko mi się skojarzyło. To musiało trwać od początku listopada. Kiedy po raz pierwszy Hubert odwiózł mnie do domu. No właśnie, został wykorzystany bez swoje wiedzy do takich czynów. Muszę mu powiedzieć. Sięgałam po słuchawkę by rozstać się z Łukaszem. Jednak stwierdziłam, że poczekam do jutra. Zmęczona rozmyślaniem i płaczem zasnęłam.
     Gdy obudziłam się rano poczułam się wolna, a zarazem zdradzona. Naprawdę czułam coś do Łukasza, jednak zaczynałam coś czuć do Huberta. Możliwe, żeby kochać dwóch? Muszę pilnie pogadać z nim. Wyszłam przed dom gdzie czekał na mnie mój były chłopak. Stał przy samochodzie i się cieszył. Podeszłam jak gdyby nigdy nic. Powitał się ze mną i ucałował w policzek. Wsiadłam i ruszyliśmy. Dopiero kiedy podjechaliśmy pod szkołę odezwał się pierwszy:
- Jak ci skarbie minął wieczór? Bo ja... - przerwałam mu.
- Daruj sobie te kłamstwa. - spojrzał na mnie. A ja w pośpiechu wysiadłam z samochodu. Ruszyłam do wejścia. Po chwili mnie dogonił i zagrodził drogę.
- O co ci chodzi? Ktoś cię skrzywdził i na mnie się odgrywasz? - Powiedział zdziwiony.
- Tak. Skrzywdził mnie.
- Kto? Zaraz mu skopię dupę.
- Spójrz w lusterko.
- Ja? A w jaki sposób?
- Wyszłam wieczorem na spacer i doszłam do kina. Postanowiłam wybrać się na film. Kiedy zapaliły się światła moim oczom ukazała się całująca para. Wiesz kto to był? - miał odpowiedzieć ale podniosłam rękę na znak by się zamknął - Ty. Byłeś ty i ta cała Luiza. Kochałam cię a ty mnie zdradziłeś. Co ja ci takiego zrobiłam? Czym zasłużyłam na takie traktowanie? Jeśli ci się znudziłam było mi powiedzieć prosto w oczy a nie kłamać.
- Przepraszam. To trwa od miesiąca. Wpadliśmy na siebie kilka razy w szkole i tak się zaczęło.
- Jak długo miałeś mnie zamiar okłamywać?
- W sobotę chciałem wszystko naprostować. Przepraszam jeszcze raz.
- W dupę wsadź to sobie przepraszam i zniknij z mojego życia.
     Obok nas przechodziła Anka. Wzięła mnie po rękę i ruszyłyśmy do szkoły. Nie pytała o nic. Wszystko słyszała. Przed klasą mocno mnie przytuliła.
- Możesz na mnie zawsze liczyć.
- Wiem Aniu. - Pocałowałyśmy się w policzki i weszłyśmy na lekcję.  
     Po skończonych lekcjach wybiegłam przed szkołę. Ku mojemu zaskoczeniu czekał tam na mnie Hubert. Ale wcale się nie uśmiechał. Podszedł do mnie i spytał:
- Możemy pogadać?
- Jasne. Wal śmiało.
- Słyszałem co się stało. I chcę ci coś wyjaśnić.
- Nie musisz. Wiem, że nie byłeś poinformowany co do czynów twego kumpla.
- Właśnie, że byłem. - myślałam iż się przesłyszałam.
- Co takiego?
- Kiedy miałem cię odwieźć pierwszego dnia Łukasz odrazu mi wszystko wyjaśnił. Zgodziłem się myśląc, że to jednorazowe. Jednak bardzo mi się spodobałaś i ciągnąłem to dalej. Bo widzisz ja się w tobie....
     Uderzyłam go z otwartej ręki w twarz i uciekłam. Słyszałam jak mnie woła ale nie chciałam się zatrzymać. Biegłam przed siebie. Nie daleko szkoły mieszkała Anka. Skierowałam się do niej. Kiedy otworzyła drzwi rzuciłam się w jej ramiona i rozpłakałam.  
- Nienawidzę ich. Oszukiwał mnie od początku. Oszukiwał a ja go pokochałam całym sercem i duszą. Skrzywdził mnie a ja nie potrafię przestać o nim myśleć.
- To minie. Z czasem będzie mniej bolało kochanie.
     Dopiero gdy się uspokoiłam powiedziałam jej o rozmowie z Hubertem. Łzy nie ciekły mi już po policzkach. Posiedziałam u niej z godzinę i odprowadziła mnie na autobus do domu.
      Po porannym przebudzeniu postanowiłam iść do szkoły. Wczoraj myślałam inaczej ale nie dam im satysfakcji. W tą sobotę miał być bal. W szafie wisiała nowa sukienka na tą okazję. Rozmyślałam o niej podczas zajęć. Na korytarzu Luiza i Łukasz chodzili za rękę. On chciał podejść i porozmawiać ze mną. Ale odwracałam się od niego jakby dla mnie nie istniał. Natomiast Huberta nie widziałam nigdzie. "No i dobrze" - pomyślałam. Po zajęciach wróciłam do domu. Na sekretarce czekała wiadomość. Przekonana, że to któreś z rodziców wcisnęłam guzik odsłuchaj:
- Julia... tu Hubert. Nigdy ci tego nie powiedziałem, ale masz piękne imię. Wiem, że nie chcesz mnie znać i w zupełności to rozumiem. Cieszę się, że nie ma cię w domu. Nie chciałabyś ze mną rozmawiać. Mam nadzieję, że na balu poświęcisz mi choć jeden taniec. Czekam niecierpliwie. Nie chciałem cię skrzywdzić. Uwierz mi. Do zobaczenia".
     Byłam zdezorientowana. Nie wybierałam się na żaden bal, więc napewno z nim nie zatańczę.  
     Tydzień minął nie ubłagalnie szybko. Była sobota, godzina 12. W telewizji leciał jakiś durny program, kiedy zadzwonił telefon. Podniosłam słuchawkę:
- Tak słucham?
- Hej Julka. Jak przygotowania do dzisiejszego wieczoru?
- Anula mówiłam, że się nigdzie nie wybieram. Nie mam z kim.
- Nawet nie dyskutuj. Razem z Rafałem podjedziemy o 19.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Pa. - odłożyła słuchawkę.
     Zrozumiałam, że nie mam innego wyjścia. Niechętnie ruszyłam się z kanapy. Poszłam wziąć długą kąpiel. Zanim weszłam do wanny wyjęłam z szafy sukienkę. Przyglądałam się jej. Była czarna do wpół łydek. Bez ramiączek, obcisła. Do niej miałam szpilki na 10 cm obcasie. Mimo woli uśmiechnęłam się.  
- Będę się bawić na całego - powiedziałam do siebie i ruszyłam do kąpieli
     O godzinie 18:30 byłam gotowa na bal. Włosy rozpuściłam i sięgały mi do łopatek. Lekko podkręciłam. Zrobiłam makijaż. Spojrzałam po raz kolejny w lustro i nie mogłam się nadziwić. To nie byłam ja.  
     O równej 19 zajechał samochód pod bramę. Pożegnałam się z rodzicami, chwyciłam sweterek i wyszłam. Po 45 minutach byliśmy na miejscu. Wchodziliśmy do ozdobionej sali gimnastycznej kiedy ktoś podszedł.  
- Pięknie wyglądasz. Masz chwilkę?- Łukasz pojawił się nie wiadomo skąd.
- Dla ciebie? Nie.
- Proszę.
     P chwili zastanowienia zdecydowałam się z nim pogadać. Umówiłam się z Anią, że spotkamy się na sali. Nim jednak weszła dalej upewniała się, czy jestem pewna. Chciałam krzyczeć, żeby nie odchodziła. Tyle iż nie świadczyło by to o moim zapomnieniu.
- Mów - zwróciłam się do Łukasza.
- Żałuję i przepraszam. Wiem, że to cię zabolało. Nie chciałem cię skrzywdzić. Wiele przez ten tydzień zrozumiałem. Przemyślałem i nie mogłem o tobie zapomnieć. Wracasz w moich snach. Czy możemy spróbować od nowa?
     Stałam jak porażona prądem. Facet który wyrwał mi serce z piersi, rzucił na ziemię i podeptał, teraz błagał o wybaczenie. Przez dwa dni na to czekałam. Potem jednak zrozumiałam, że nic do niego nie czuję. Moją głową, duszą i sercem zawładnął blondyn o niebieskich oczach. Kiedy mignął mi owy ukochany w wyobraźni, wiedziałam co mam zrobić.
- Łukasz zraniłeś mnie bardziej niż ktokolwiek inny w moim życiu. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, byłam przekonana o twojej miłości i oddaniu. Jednak to był błąd i nie mam zamiaru popełnić go jeszcze raz.
- Ale ja cię kocham.
- Ale ja ciebie nie. Moje serce należy do innego. - odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
     Poczułam się naprawdę wolna. Weszłam na salę i rozejrzałam się dookoła. Na ścianach powiesili niebieskie zasłony a w rogach kolorowe balony. Na scenie przemawiał dyrektor szkoły. W pewnym momencie ktoś stanął przede mną
- Możemy pogadać? - spojrzałam. Hubert wyglądał zabójczo w garniturze. Nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Moje serce wybijało rytmem jego imię. To jego kocham i choć mnie okłamał, dla niego byłam gotowa rzucić wszystko. Tyle, że nie wiedziałam co on do mnie czuje. Postanowiłam więc wykorzystać chwilę i wszystko z nim wyjaśnić.
- Dobrze, ale może wyjdźmy na zewnątrz. - wyszłam pierwsza. Stanęłam jak najdalej od ludzi i odezwałam się - Słucham?
- Przepraszam Powiedziałem ci, że wiedziałem o tym. To prawda. Wtedy na korytarzu, gdy podeszła do mnie Luiza byłem zdziwiony. Kiedy zniknęłaś z zasięgu wzroku wyjawiła mi, że chcieli by odgrywała moją dziewczynę dla niepoznaki. Odmówiłem. Lubiłem bo ciebie przyjeżdżać i odwozić do domu. Bardzo mi się spodobałaś, ale widziałam jak patrzysz na Łukasza. Zrozumiałem, że nie mam szans. A do tego pomagam mu cię okłamywać. Miło było, gdy zaprosiłaś mnie do kina. Przyciągały mnie twoje usta więc pocałowałem cię. Nie mogłem o tym zapomnieć. Bo widzisz... kocham cię. Myślę, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. wiem, że nie mam szans. Mam tylko nadzieję i mi przebaczysz. Jeszcze raz bardzo....  
     Nie dokończył. Podeszłam bliżej niego i przyciągnęłam go do siebie. Popatrzył zdziwiony. Posłałam mu najcudowniejszy uśmiech i pocałowałam go. Tak jak o tym śniłam co noc. W brzuchu odezwały się motylki a w głowie mi się zakręciło. Oderwaliśmy się od siebie w momencie kiedy na sali zabrzmiała muzyka. Patrzył na mnie zdziwiony.
- Kocham cię Hubert. Bardzo mocno. Ale długo nie mogłam się do tego przyznać. Kiedy ty to w końcu zrozumiesz.
- Jesteś wyjątkowa - tyle powiedział nim znowu się pocałowaliśmy. Coś go zastanawiało. - Powiesz mi coś szczerze?
- Co tylko zechcesz.
- Co chciał Łukasz.
- Przeprosił i powiedział, że mnie kocha. - spojrzałam na niego stał przerażony.
- I co ty na to?
- Dałam mu do zrozumienia, iż nie ma takiej możliwości.
- A dlaczego?
- Jak to dlaczego? Przecież moje serce należy do ciebie.
     Odetchnął z wielką ulgą i wziął mnie za rękę. Poprowadził na parkiet. Akurat leciała wolna piosenka. Wtuliłam się w jego ramiona. Płynęliśmy w rytm muzyki, a moje serce biło spokojnie. Bo wiedziałam, że pokochałam go szczerą i prawdziwą miłością.
- Hubert, jeszcze jedno.
- Tak?
- Tylko nigdy więcej nie kłam - szepnęłam mu do ucha.
KONIEC
To miała być krótka historyjka tak jak napisałam w tytule. Mam nadzieję, że się nie zwiedziecie mimo wszystko.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2554 słów i 13429 znaków.

2 komentarze

 
  • Madierka

    Przeczytałam, takie krótkie, leciutkie. Na pewno nie zmęczyłam się czytaniem, co jest bardzo dobrą cechą tego tekstu :)

    15 kwi 2015

  • :) :)

    Świetne opowiadanie ;)

    23 mar 2015