Nie odchodź, cz. 4

Okazało się, że Ana pojechała do kliniki. Kamil nie wiedział co zrobić, więc wrócił do szkoły. Był nieobecny duchem na zajęciach, bo ciągle myślał o Anie. Nie wiedział, co się stało. Nazajutrz postanowił do niej zagadać. Zobaczył ją przy szafce.  
- Hej, Ana. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem.  
- Cześć.  
- Co słychać? Jak się czujesz?  
- Nic ciekawego w sumie. . Dobrze, a dlaczego miałabym się źle czuć? Ana zmarszczyła czoło. Kamil podrapał się po głowie.  
- No. . Nie wiem. Może spotkamy się dzisiaj?  
- Po co?
- Tak, po prostu porozmawiać.  
- Dobra. Wezmę Cię po szkole. Czekaj przy wyjściu. Zamknęła szafkę, obróciła się na pięcie i odeszła. Kamil był szczęśliwy, że Ana się zgodziła. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wyczekiwał nerwowo końca lekcji. Kiedy wreszcie nadszedł, czekał przed szkołą. Ana przyszła i spojrzała na niego.  
- Wsiadaj. Kamil usiadł z tyłu. Ana włożyła kask i odjechali. Zatrzymała swoją maszynę przed blokiem. Kamil rozejrzał się. Ana weszła w pierwszą klatkę, Kamil za nią.  

Weszli do mieszkania pod numerem 18. Ana rzuciła torbę na ziemię. Kamil rozglądał się po mieszkaniu, a dziewczyna usiadła na fotel. Patrzał na zdjęcia z tym facetem, który przywoził ją do szkoły.  
- To Twój ojciec?  
- Nie. . To mój wujek. Chociaż traktuję go jak ojca.  
- Gdzie on teraz jest?  
- Nie wiem, pewnie gdzieś pojechał. Wzruszyła ramionami Ana. Kamil przechodził z jednego pokoju do drugiego. Ana już nie była taka jak wcześniej. Śmiała się, otworzyła przed Kamilem. Powiedziała mu trochę o swojej rodzinie i o sobie. Później odwiozła go do domu. W piątek Any nie było w szkole. Kamil pojechał do kliniki. Myślał, że tam ją znajdzie. Nie wchodził do środka, zobaczył jej motor na zewnątrz. Kiedy w końcu wyszła podszedł do niej. Dziewczyna była zaskoczona, ale też wściekła.  
- Co Ty tu robisz?!
- Ja. . Nie wiem. A Ty co tutaj robisz? Dlaczego tu jesteś?  
- Nie Twoja sprawa! Ana wsiadła na motor pospiesznie i odjechała zostawiając go samego na parkingu.  

Nadszedł weekend, a Kamil nie miał nic do roboty. Pojechał do domu Any, chciał ją przeprosić. Pukał, jednak nikt mu nie otwierał. Siedział przed drzwiami z nadzieją, że dziewczyna w końcu się pojawił. Ale nie było jej. Zapukał do sąsiadki.  
- Dzień dobry, nie wie pani, gdzie jest Ana?  
- Nie wiem... Ale stał tu dzisiaj duży bus, może się wyprowadzili?  
- Nie, to niemożliwe. . Kamil poszedł zamyślony. A jeśli wyjechała? Poczekał do poniedziałku. Jednak Ana nie pojawiła się w szkole. Nie było jej przez ponad dwa tygodnie. Kamil całkiem przygasł. Bez Any nic nie miało dla niego sensu. W końcu po kilku tygodniach Ana zjawiła się w szkole.  
- Kamil, musimy porozmawiać. Pojechali na plażę. Ana zaczęła rozmowę.  
- Nie było mnie długo, wiem. . Ale mam powód. Kamil. . Jestem chora. Mam raka. Nie chcę się z Tobą spotykać. Nie chcę Cię skrzywdzić. Ale zakochałam się w Tobie. . Łza spłynęła po jej policzku. Kamil wytarł ją palcem.  
- Nic nie mów. Pocałował ją czule.

DzikaKuna69

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 577 słów i 3131 znaków.

4 komentarze

 
  • DzikaKuna69

    Ja właściwie napisałam to , co mi zostało w pamięci z książki. Nawet nie pamiętam jej tutułu ani imion bohaterów. Ale napisałam to , co pamiętałam. :)

    19 maj 2013

  • Ola

    To jest cudowne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    19 maj 2013

  • DzikaKuna69

    Zapamiętam na następny raz. ;) trochę mam problem z pisaniem , bo piszę na telefonie i mieści mi się tutaj tylko 1000 znaków , więc to też muszę dzielić na części , a potem łączyć w całość. Ale dzięki. :)

    19 maj 2013

  • pyskaa9797

    mogłabyś trochę bardziej to wszystko opisywać :) byłoby wtedy o wiele ciekawsze, ale i tak mi się podoba :)

    19 maj 2013