Materiał odrzucony.

Na koniec świata i jeszcze dalej

Nieznacznie z wilgotnego mroku wykradała się złocista nitka przecinająca szarawe niebo jasną iskrzącą się smugą. Wschodził dzień, lecz ledwie widomy. Mgła, kryształy lodu zawieszone w powietrzu jak strzecha ze słomy dopieszczały początek świtu.  
Do niewielkiego pokoju wkradły się pierwsze promienie wstającego słońca okalając białe ściany złocistymi barwami. Przez otwarte na oścież okno wlatywał cichy świergot ptaków wraz z wesołym trzepotaniem ich maleńkich skrzydełek przypominając melodie. Rzec można, muzyka poranka, którą każdy z nas może usłyszeć, lecz nie każdy korzysta z tej okazji, śpiąc aż do południa lub też przygotowując się do pracy, szkoły, spiesząc się. Rzadko bywa by ktoś oglądał wschód słońca, tą paletę barw, którą trzyma w dłoni artysta.  
Młody chłopak o bladej cerze niczym porcelana i kruczoczarnych włosach siedział w ów pokoju skąd mógł podziwiać wschód słońca z parapetu. W pomieszczeniu prócz zardzewiałego łóżka i drewnianego biurka z krzywym krzesłem nie było absolutnie nic, na czym można było potocznie zawiesić swój wzrok. Może jednak ktoś po dogłębnej analizie pokoju zauważyłby, że na przeciwległej ze ścian wisiał drewniany Krucyfiks, symboliczny znak wśród wyznań chrześcijańskich. Poza nim ściany były puste, szare i smutne, lecz mężczyźnie nie przeszkadzał ów spartański wystrój wnętrz, nawet twierdził, iż pomagał mu odpocząć od dręczących go myśli.  
Wtem usłyszał pukanie, które zakłóciło muzykę poranka. Młodzieniec mechanicznie przeniósł swoje przenikliwie modre oczy na drewniane mosiężne drzwi i zauważył w progu wysokiego, barczystego mężczyznę o jasnych niczym wschodzące na niebie słonce włosach, które opadały na jego czoło. Ów jego mość na świat patrzył ciemnymi jak noc iskrzącymi się radośnie oczami, które w swoim spojrzeniu kryły figlarne ogniki.  
- Edmundzie patrząc na ciebie wydaje się, że wiedziesz tryb życia ascety. Pośród tych białych ścian gdzie jedyną ozdobą jest krzyż wiedziesz swoją marną egzystencje, chociaż bardziej pasuje tutaj określenie wegetujesz – oznajmił gość patrząc w oczy chłopaka, który w tej chwili splótł ze sobą swoje palce i wzruszył ramionami, mając w głębokim poważaniu opinie Aleksandra, który wiódł swój żywot łącząc go z każdą możliwą przyjemnością. Był postrzegany jako dusza towarzystwa równocześnie oddanego przyjaciela Edmunda, który również zajmował zaszczytne miejsce jako jego największe przeciwieństwo.  
- W takim razie wiele osiągnę, mój przyjacielu – odpowiedział figlarnie Edmund wykrzywiając w swoje usta w półuśmiechu. Blondyn stojący naprzeciwko odpowiedział mu tym samym i wtedy Ciemnowłosy mężczyzna usłyszał za sobą gwizdy oraz wesołe zawodzenie. Zaciekawiony wyjrzał przez okno i zauważył dwóch oddanych druhów Aleksandra, Vincentego oraz Samuela. Obaj mężczyźni nie liczyli więcej niż dwadzieścia pięć wiosen, byli zawsze roześmiani i głośni. Tego nie można było przeoczyć. Gdziekolwiek się pojawili wokół siebie roztaczali aurę swobody i szczęścia. Człowiek kompletnie zapominał o zmartwieniach dnia codziennego i jemu udzielał się doby humor młodych mężczyzn.  
- Przyjacielu, widzisz tych dwóch- mówiąc to, Edmund usłyszał głosie swojego rozmówcy nutkę zawstydzenia i zakłopotania równocześnie mechanicznie powędrował wzorkiem za dłonią Aleksandra, która wskazywała na dwóch mężczyzn siedzących na czarnych wierzchowcach. Na ustach młodzieńca pojawił się ciepły uśmiech oraz przytaknął głową pozwalając mu kontynuować.Doskonale wiedział iż jego druh czuł się przez nich zawstydzony.  
Aleksander widząc ciepły uśmiech Edmunda, westchnął czując się nieco pewnie i dalej mówił– jak zwykle nie potrafią się zachować, jednak nie przyszedłem się na nich skarżyć, bowiem mam do ciebie zapytanie związane z polowaniem. Mamy nadzieje, że się do nas dołączysz.- Powiedział blondyn i splótł za sobą swoje dłonie równocześnie obrzucając chuderlawego mężczyznę przeszywającym wzrokiem. W końcu nie od dziś wiadomo, że Edmund nie był pasjonatem polowań czy innych męskich rozrywek, nie czerpał z ów aktów przyjemności, można powiedzieć, że brzydził go widok zabitego zwierzątka i męczyła jazda konno, lecz mężczyzna nie śmiał odmówić swojemu przyjacielowi, bo czuł, że tym samym pozwoli przez kolejne pół roku być obiektem kpin pozostałych młodych szlachciców, tak więc niechętnie przystał na propozycję blondyna.  
- Właściwie nie mam nic przeciwko, chętnie dotlenie mózg, lecz wcześniej będę zmuszony rzetelnie się do nich przygotować – powiedział Edmund równocześnie zeskakując z parapetu i począł pakować do woreczka jego zadaniem niezbędne rzeczy. Oczywiście honorowe miejsce zajęło nic innego jak pióro, które chłopak dostał od swojego ojca. Ów pióro stanowiło  priorytet w życiu młodego szlachcica i równocześnie było pamiątką rodziną. Dlatego  nie potrafił rozstać się z tak ważną dla niego rzeczą. Nosząc je przy sobie czuł  jakby jego ojciec był cały czas przy nim i trzymał nad nim pieczę, równocześnie nie opuszczała go myśl, iż był mniej osamotniony podczas swojego pobytu w Londynie.  
W końcu spakował się i ku jego ucieszę zajęło mu to mniej czasu niż się spodziewał. Nie trudno ukryć faktu, że Edmund ruszał się jak mucha w smole tym samym dając swojemu przyjacielowi możliwość odpoczynku, lecz jasnooki od razu po spakowaniu swoich tobołów szybko przerwał swojej bratniej duszy błogą chwilę i ciągnąc go za łokieć wyprowadził ze swojej chatki do dwóch wesołków, którzy przywitał skinięciem głowy i serdecznym uśmiechem.

MyszkaMiki

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1020 słów i 5878 znaków, zaktualizowała 23 maj 2015.

1 komentarz

 
  • Użytkownik LittleScarlet

    Takie jakieś to wszystko przerysowane. Niby ładny język, a jednak mnóstwo powtórzeń. Spore braki w interpunkcji i trochę sztywne dialogi jak na rozmowę najlepszych przyjaciół. Poza tym, priorytet nie może być nieważny. Kurde no, niby poprawnie i ciekawy styl, ale jednak czegoś tu jest za dużo. :/

    23 maj 2015

  • Użytkownik MyszkaMiki

    @LittleScarlet  
    Dziękuje za wytkniecie wad. Co do interpunkcji zawsze stanowiła dla mnie  problem i wiem, że kogoś to razi w oczy, lecz sama ów błędów interpunkcyjnych się nie dopatrzę. Wciąż nad nimi pracuje. Również masz rację co do powtórzeń. Ciężko jest je wyłapać po przeczytaniu kilkakrotnie swoich postów. Postaram się poprawić :)

    23 maj 2015