Mój chłopak to złodziej cz 1

Mój chłopak to złodziej cz 1Na zdj moje wyobrażenie Amandy.

- Fabien! Fabien, leniu wstawaj natychmiast! - wydzierała się Amanda.
Chłopak otworzył oczy, ale szybko zamknął je z powrotem. Leżał przykryty kocem na kanapie w salonie o zielonych ścianach. Zamiast z niej zejść, przewrócił się na drugi bok i przykrył aż do nosa.
- Głuchy jesteś?! - zdenerwowała się.
- Jest stanowczo za wcześnie - wymamrotał. - Daj mi dokończyć sen...
- Jak to za wcześnie?! Przecież dochodzi już ósma! Zapomniałeś co dzisiaj za dzień?
- Obchodzi mnie to tyle co wczorajszy obiad. Sobota to sobota! Jedyny dzień kiedy nie muszę czołgać się do roboty i latać po kościołach albo na obiady do babci - wtulił się w poduszkę, jednak jego narzeczona nie odeszła.
- W takim razie dzisiaj nie masz tego szczęścia - uśmiechnęła się złośliwie.
Zerwał się, przeszedł do pozycji siedzącej i spojrzał z przerażeniem :
- To co tym razem? Koło gospodyń wiejskich? Będziemy lepić pierogi czy robić na drutach? - spytał próbując udać poczucie humoru. Znał jednak Amandę i wiedział, że jest zdolna do załatwienia dla niego takich tortur.
- Nie, głuptasie - zaśmiała się i klepnęła go po ramieniu.
- Uff- odetchnął z ulgą - To jakie atrakcje na dziś?
- Przyjeżdża moja matka. To już za trzy godziny, a dom przypomina mi stajnię Augiasza - stwierdziła rozglądając się po salonie.
- Teściowa nie zając, nie ucieknie - powiedział sennie Fabien.
- Marsz do łazienki i składaj sofę. Swoje rzeczy zanieś do sypialni. Może pozwolę ci tam spać tego wieczoru. Jesteś zupełnie jak małe dziecko! - rzuciła blondynka.
Stanął na nogach i przetarł oczy. Niechętnie posprzątał po sobie i skierował się do łazienki. Włożył dżinsy i jedną ze swoich najwygodniejszych koszulek z krótkim rękawkiem. Wszedł do kuchni, a jego narzeczona nawet na niego nie spojrzała, kazała mu przyłączyć się do obierania warzyw na sałatkę.
- Mniej elegancko nie dało się ubrać? - zadrwiła.
- Ty za to odstroiłaś się jak stróż w Boże Ciało - odparł.
Odłożyła nóż i skrzyżowała ręce na ramionach.  
- Kilogram tapety i zapach całej kwiaciarni unoszący się z twoich perfum również nie doda ci urody. Przestałabyś wreszcie odwalać taką szopkę i uświadomiła sobie, że to tylko członek twojej rodziny, a nie prezydent Stanów Zjednoczonych - wyrzucił na jednym oddechu.
- Dobrze, a więc idź. Dokończę sama... jak zawsze! - krzyczała. Fabien zawsze był szczery, ale poczuła się urażona tą uwagą.  
- Czy ja ci odmawiam pomocy?! Zacznij może mnie słuchać, a nie przekręcać moje słowa! - i wyszedł.
Zabrał się za ścieranie kurzu i odkurzanie dywanu.  
- Jak ty to robiłeś skoro nie widać różnicy?  
- Przepraszam, że nie jestem tak jak ty chodzącym ideałem! Wszytko co robię jest źle, a czego bym nie dotknął obraca się w popiół, tak?! Nie pasuje ci prędkość obierania warzyw, dokładność sprzątania, sposób ścielenia łóżka, zbyt duża ilość snu, styl ubierania się, a poza tym za mało pracuje i nie mam dla ciebie czasu, nie przepadam za twoją matką...
- Dosyć! - przerwała - Takim tonem możesz się zwracać do kolegów jak ci pozwalają!
- A no tak! Zapomniałbym dodać, że za dużo i za głośno mówię - zaśmiał się. - Wychodzę z psem. To znaczy, czy mogę wyjść z moim własnym pupilem i jestem w stanie zrobić to przynajmniej na ocenę dopuszczającą, moja królowo? - ukłonił się przedrzeźniając ją.
- Rób co chcesz! Tylko mi przeszkadzasz...- trzasnęła drzwiami.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 669 słów i 3590 znaków, zaktualizowała 24 cze 2016.

1 komentarz

 
  • Natusik

    Fajne ^^ Kiedy next?

    25 cze 2016

  • Igi

    @Natusik  dziękuję :) można się spodziewać jutro lub nawet dzisiaj wieczorem

    25 cze 2016

  • Natusik

    @Igi No i fajnie. :)

    25 cze 2016