Ja i Ona cz.4

Ja i Ona cz.4Obudziłem się rano. Poszedłem na dół, ktoś pukał do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem przed sobą zapłakaną Martynę. Wpuściłem ją do domu i zamknąłem drzwi. Usiadła w salonie na fotelu. Usiadłem na drugim naprzeciwko jej.  
-Co Ci się stało? - spytałem troskliwie.
-Dzi... dzisiaj w nocy mój ta.. taa.. mnie... z.. zgwałcił - powiedziała i rozpłakała się
-Jezu jak to ?! - spytałem ze zdziwieniem
-No w.. w nocy mnie w pokoju... mama.... przyszła po wszystkim... -powiedziała, wręcz wypłakała. Przytuliłem ją do siebie. Jak własny ojciec mógł zrobić coś takiego swojej córce ?! - zastanawiałem się.
-Mogę się położyć? - spytała delikatnie.
-Jasne, zaniosę Cię do mojego pokoju. Jak powiedziałem tak zrobiłem. Położyłem ją na moim łóżku i okryłem kocem. Położyłem się koło niej i głaskałem po głowie. Moi rodzice wstali. Oczywiście bez zapukania wparowali do mojego pokoju.
-Dawid, co tu robi Martyna ?! - spytała zdezorientowana mama.
-Chodź na dół, powiem Ci, tylko bądź cicho, bo zasnęła - powiedziałem cicho do mamy.
Opowiedziałem jej to co Martyna mi powiedziała. Mama była wstrząśnięta. Powiedziała mi, że została by z tatą w domu, ale obiecała cioci Agnieszce, że przyjadą tam do niej na grilla dzisiaj. Rodzice już wyjechali, Martyna spała. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ujrzałem panią Magdę. Spytała się czy jest u mnie Martyna. Odpowiedziałem, że śpi. pani Magda opowiedziała mi wszystko. W nocy jej mąż zgwałcił Martynę, a ona spała. Pani Magda była zła, wręcz wściekła na siebie, że spała wtedy. Mówiła dalej. Obudziła się jak Martyna wyrwała się od swojego ojca i zaczęła krzyczeć. On wtedy uderzył ją w plecy. Pani Magda weszła i zrobiła awanturę. Zadzwoniła na policje. Przyjechali pięć minut po zdarzeniu. Zabrali pana Michała (bo tak ma na imię ojciec Martyny) na komisariat. Pani Magda uspokoiła Martynę i poszła spać. Gdy się obudziła jej nie było w domu, i w taki sposób znalazła się u mnie.
-Dawid! - usłyszałem krzyk Martyny z mojego pokoju.
-Tak słonko? - spytałem gdy tylko wszedłem do mojego pokoju
-Ja... ja Cię zdradziłam - powiedziała i rozpłakała się
-Cii... nie mów tak, to nie twoja wina - uspokajałem ją
-Ale.... on.. on mnie.... nie umiem być z Tobą widząc, że ktoś inny - i tu nie dokończyła, bo ją pocałowałem.
-Nie mów tak, rozumiesz ? to nie jest tak, ty mnie nie zdradziłaś, a ja będę z Tobą już zawsze, tak ? - powiedziałem to, a na twarzy Maryny pojawił się delikatny rumieniec.

******************************************************
Aaawwww..... jutro pierwszy września ! - pomyślałem gdy się obudziłem. cmoknąłem Martynę w polik (bo spała u mnie) i poszedłem zjeść śniadanie. Nie chciało mi się jeść, ale jedną kanapkę jakoś wcisnąłem w siebie. Ubrałem się i poszedłem do pokoju Mateusza spytać się go czy nie widział mojego telefonu. Powiedział, że widział go wczoraj w łazience. Poszedłem więc do łazienki. Leżał na półce. Mój kochany ''Soniak''. Zobaczyłem, czy są jakieś nieodebrane połączenia i takie tam z wczoraj. Nic, pusto. Wszedłem do mojego pokoju i zobaczyłem Martynkę w samym staniczku i majteczkach. Taki widok pobudził mojego ''małego''. Martyna zauważyła ''namiocik'' i tylko się uśmiechnęła. Dzisiaj mieliśmy spędzić cały dzień tylko razem. Martyna tylko zjadła śniadanie i wyszliśmy z domu. Miała na sobie jasną kwiecistą sukienkę, jasnoniebieskie trampki, lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Wyglądała bosko! Najpierw poszliśmy się przejść. Chodziliśmy po polach. Martyna uzbierała bukiet z chabrów. Potem poszliśmy do miasta na lody. Mieliśmy już kupione w rożku i wchodziliśmy do parku. Zrobiłem mnóstwo nowych zdjęć. Usiedliśmy na ławeczce przy jeziorku i w spokoju skonsumowaliśmy lody. Pochodziliśmy po parku i poszliśmy do sklepu z odzieżą. Martyna wybrała kilka sukienek i koszul i poszła do przymierzalni. w każdej wyglądała bosko. Lecz w jednej sukience czarnej w kropki wyglądała nieziemsko. Powiedziałem jej, że we wszystkich wyglądała bosko, ale w tej wygląda jak anioł. Uśmiechnęła się i powiedziała, że ta sukienka jest za droga. Spojrzałem na metkę i zobaczyłem napis''Sukienka biała, kropki : 90;''. Taki kawałek materiału tyle kosztuje (?!) - pomyślałem. Powiedziałem Martynie, że ja kupię jej tą sukienkę. Podskoczyła z radości.  
-Dawiś, ja mam się w co ubrać na jutro, a ty ?
-Coś sobie znajdę, nie martw się - odpowiedziałem
-Tu obok jest super sklepik z męskimi ubraniami chodź - powiedziała i chwyciła mnie za rękę.
-No dobrze Kotku, chodźmy  
Weszliśmy do sklepu, nigdy tu nie byłem. Mieszkam w tej okolicy od dawna i nie wiedziałem, że taki sklep istnieje, a Martyna mieszka tu trzy miesiące i już o nim wie. - pomyślałem.
Weszliśmy w przedział 'spodnie'. Martyna zaraz wybrała mi czarne rurki. Spodobały mi się, więc je wziąłem. Potem koszula i buty. Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się spacerkiem do domu. Przechodziliśmy obok pizzeri 'Secesja', więc postanowiliśmy zamówić jedną pizze. Weszliśmy do środka. Było przyjemnie chłodno. Zamówiliśmy średnią pizze i dwa soki pomarańczowe. Gdy zjedliśmy pizze zapłaciłem i ruszyliśmy do domu.Byliśmy w domu Martyny i bawiliśmy się z Cappuccino. W drodze powrotnej znalazłem małego kotka w torebce foliowej. Wziąłem go do siebie i nazwałem Franek. Rano obudziłem się o szóstej. Umyłem się, zjadłem coś i ubrałem się. Postanowiłem iść do Martyny, a dopiero później na przystanek. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Martynka w tej sukience w kropki. Udaliśmy się na przystanek autobusowy. Czekaliśmy dość długo. Przejechał autobus liniowy, a zaraz po nim szkolny. Wszedliśy z Maryną i usiedliśmy koło siebie. Było jeszcze sporo miejsca, bo to był jeden z pierwszych przystanków szkolnego. Kolejny przystanek. Wszedł Seba (mój najlepszy przyjaciel od zerówki). Dziwnie się na mnie spojrzał. Nie wiedział, że Martyna to moja dziewczyna. Powiedziałem mu wszystko. Na kolejnych przystankach było coraz więcej osób. Autobus był pełny. Jesteśmy przed szkołą - oznajmił głos pani, która jechała z nami. Wysiedliśmy. Złapałem Martynę za rękę, bo widziałem, że się trochę boi. Minęliśmy pierwszaków i poszliśmy do kaplicy na mszę. Po drodze do kaplicy spotkaliśmy jeszcze moją paczkę. Martyna zaraz się wdrożyła w nasz klimat. Najlepiej rozmawiało się jej z Asią (moja przyjaciółka, kiedyś próbowaliśmy być razem, ale nam nie wyszło i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi). Msza się zaczęła. Siedzieliśmy na ławkach na dobrze. Oczywiście gadaliśmy, jak wszyscy. Nastał koniec mszy i z powrotem do szkoły spacerkiem. Weszliśmy na salę gimnastyczną. Odszukaliśmy naszej wychowawczyni, pani Oli. Dyrektor szybko się uwinął i rozeszliśmy się do klas. Wszyscy już siedzieli w ławkach i nagle weszła pani Ola. Przywitała się jak co roku, przedstawiła całej klasie Martynę. Zauważyłem, że Patryk dziwnie się patrzał na nią. Ja jako przewodniczący z zeszłego roku rozdałem plan lekcji. Nie byłem zbytnio popularny, ale każdy uważał mnie za rozsądnego. Razem z 'moją' paczką poszliśmy na pizze. (A ! jeszcze nie przedstawiłem moich ludzi z paczki :
Asia - wspominałem już o niej, średniego wzrostu szatynka o szarych oczach,  
Seba - troszkę niższy ode mnie, czyli z metr osiemdziesiąt pięć, ciemny blondyn z zielonymi oczami,  
Wiktoria - niska brunetka z niebieskimi oczami
Piotrek - ma około dwa metry (!) blond włosy i niebieskie oczy
Patrycja - wysoka szatynka z niebieskozielonymi oczami,  
Ja i od teraz Martyna). Jak wychodziliśmy z pizzeri spotkaliśmy Oliwię - typowy plastik, ma bogatych rodziców i myśli, że jest pępkiem świata. Oczywiście zaczęła, że mam nową lalunie do ruchania i takie tam, lecz nie zwracaliśmy na nią uwagi. Zbliżał się dzień rozprawy ojca Martyny za gwałt. Martyna nie chciała brać udziału w tej rozprawie. Nie chciała widzieć go już nigdy więcej. Drugi października nastał dość szybko. Poszedłem do Martyny, a jej mama pojechała do sądu. po trzech godzinach wróciła. Powiedziała, że pan Michał dostał dwa lata. Martyna się trochę uspokoiła. Jak za takie coś można dostać dwa lata(?!) - zastanawiałem się. Październik okazał się miesiącem dużych zmian dla Martyny. Jej mama sprzedała dom i kupiła inny trzy domy dalej od mojego. Ucieszyliśmy się z tego bardzo. Teraz w minute możemy być już u siebie. Wszystko układało się nam po naszej myśli. W szkole było OK. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło.

********** niecałe trzy miesiące później***********

-Co teraz ? - spytał się mnie Piotrek
-yyy.... wychowawcza - powiedziałem
-spoko, dzięks - odpowiedział i gdzieś poszedł.  
Siedzieliśmy już w ławkach, oczywiście ja z Martyną. Weszła pani Ola. Dziś moi drodzy losowanie na Mikołajki - powiedziała i w klasie pojawił się szum.  
- Dawid - usłyszałem głos pani
- Tak ?
- Zorganizuj losowanie tak na szybko
- OK - odpowiedziałem. Zapisałem wszystkie imiona i pociąłem kartkę. Martyna poskładała na pół. Włożyłem do piórnika i przeszedłem się po klasie. 'Tylko mi nic nie mówić kto kogo ma i nie zamieniać się' Krzyknąłem na cały regulator. Wylosowałem Sebastiana, jest ok - pomyślałem. Po południ siedziałem na FB i pisałem z Sebastianem. Napisał, że nie wie kto go ma i napisał, że chciałby dostać te nowe perfumy z Pumy. HAHAHA - pomyślałem - jak on mi ułatwił życie. Następnego dnia po lekcjach poszliśmy z Martyną na miasto do Rossmanna. Kupiłem te perfumy Sebciowi i kazałem kasjerce ładnie zapakować. Do domu wróciliśmy z moją mamą samochodem. Szybko nadeszły Mikołajki. Martyna była strasznie tajemnicza. Staliśmy razem na przystanku. Było zimno. Brrr. Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Poza nami nikogo nie było na przystanku. Nadjechał szkolny. W końcu. Weszliśmy i rozgrzaliśmy się troszkę. Na lekcjach W-F'u pani Ola zabrała nas do naszej klasy. Kurczę jak co roku musiałem się przebrać za Mikołaja i rozdawać prezenty. Czytałem imiona i dawałem ty osobą paczki. Ja dostałem pudełko w kształcie serca. Otworzyłem i zobaczyłem tam napis ''Na zawsze''. Okazała się, że to się jeszcze raz otwierało. Otworzyłem więc jeszcze raz. Leżał tam na dnie zapakowany długopis, a na nim napis ''Pisz dalej...''. Martyna wiedziała co chciałem - pomyślałem. (Lubie pisać, więc dobry długopis to mi był potrzebny). Martyna się tylko uśmiechnęła. Pocałowałem ją w usta. Wszyscy się na nas spojrzeli. Pani Ola też. Nagle odezwała się Oliwia
-Ładną lale masz !
-Oliwia! przeszkadza ci coś ? - spytała pani Ola.
-Nie, ale nasz Dawidek ma ładną dupe o dymania i.. no wie pan i nie musi się tym tak chwalić ! - odburkła Oliwia
- Oliwia ! Wyjdź! - krzyknęła pani Ola. Wyszła z klasy patrząc się na mnie i na Martynę, jakby chciała nas zabić. Zazdrości - pomyślałem sobie. Cała klasa się dobrze bawiła. Śpiewaliśmy kolędy itp. Zadzwonił dzwonek. Wolność. Już jest weekend. Zeszliśmy do szatni i przebraliśmy się. Weszliśmy do autobusu i pojechaliśmy. Jechała z nami p. Ola. Usiadłem z Martyną obok niej. Zaczęła mówić, żebyśmy się nie całowali przy wszystkich. Wysłuchaliśmy jej. Powiedziała nam też, że u Oliwi w domu jest teraz trudna sytuacja, bo jej rodzice się rozwodzą. Jest wasz przystanek - powiedziała p. Ola. Wysiedliśmy i poszliśmy do Martyny do domu. Nagle dostałem sms-a od Piotrka 'dzisiaj jest u mnie impreza, bo starszych nie ma w domu. Wpadniecie ? :p'. Pokazałem Martynie i zdecydowała, że pójdziemy. Wysłałem sms-a Piotrkowi 'Jasne ! a o której ?'. Szybko dostałem wiadomość zwrotną. 'Zaczyna się od 20, ale bądźcie wcześniej'. Posiedzieliśmy jeszcze trochę u Martyny w domu i ja już poszedłem się przygotować. Wszedłem do domu, zdjąłem moje buty i wpełzłem się do mojego pokoju. Niby tylko dziewczyny mają problemy jakie ciuchy założyć, ale ja też takie posiadałem. Zdecydowałem na niebieskie rurki i niebieską koszule. Zszedłem do kuchni i oznajmiałem mamie że idę na imprezę do Piotrka. Mama się oczywiście zgodziła i zaproponowała nam podwózkę. O osiemnastej poszedłem po Martynę. Wsiedliśmy do samochodu z mamą. Gdy wychodziliśmy mama zapytała o której ma po nas przyjechać. Powiedziałem, że jutro rano do niej zadzwonię. Mama się uśmiechnęła i powiedziała żebyśmy nic głupiego nie zrobili i odjechała.

cdn.
____________________________________________________

MrSmile

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2338 słów i 13014 znaków.

7 komentarzy

 
  • MrSmile

    Co do sukienki za 90 zł. Dla nastolatka to jest spora kwota. W tym momencie opowiadania mam 16 lat. Więc .... nie ma się co dziwić. Pozdrawiam D.

    27 lut 2014

  • MrSmile

    Dziękuje za wskazanie błędów. Na pewno postaram się je zlikwidować w kolejnych częściach. Co do emocji także postaram się je bardziej opisywać.

    26 lut 2014

  • Misia

    LittleScarlet Ale tutaj jest oczami faceta , że za małą szmatkę 90 zł ;-)  To się akurat zgadza. A ogólnie dla jednych to są grosze, dla drugich majątek więc nie ma co dyskutować czy to jest dużo czy mało.
    Co to suchych faktów, zgadzam się z tym. Za dużo szczegółów bez których spokojnie można  by było się obyć a za mało opisów emocji...

    26 lut 2014

  • LittleScarlet

    Parę uwag - 1. Sukienka za 90 zł to wcale nie za dużo. 2. Gwałciciel nie może być sądzony jeśli ofiara nie zeznaje. 3. Błędy... Celownik w liczbie mnogiej zawsze ma końcówkę 'om' Np. osobom, zwierzętom etc. Jeśli pominąć powyższe, to tekst fajny, niegłupi, ale jak na mój gust za mało w tym wszystkim emocji, same suche fakty.

    26 lut 2014

  • MrSmile

    dalej..... ? hmm.... myślałem nad zakończeniem tego opowiadania, ale chyba będę kontynuował. Nie wiem kiedy ukaże się kolejna część. Tak jak wspomniałem mam problemy z internetem. Mimo to postaram się dodać jak najszybciej.  :-)

    25 lut 2014

  • Misiaa

    Fajne ;) kiedy dalej ?

    25 lut 2014

  • MrSmile

    Przepraszam za błędy. Czytając napotkałem kilka. Tekst jest cieplutki. Jak wszystko będzie ok to niedługo pojawi się 5 część. Pozdrawiam. D.

    22 lut 2014