Impossible (cz.17)

Impossible (cz.17)Dzisiaj pod wieczór mieli mnie wypisać ze szpitala. Stwierdzili, że nie zauważyli żadnych szczególnych obrażeń. Moja pamięć stopniowo się regeneruje, więc nie ma powodu, żeby mnie tu dłużej trzymali. W domu miałam zostać jeszcze przez następny tydzień i odpoczywać, chociaż miałam już dosyć leżenia w łóżku nie mogłam zaprotestować.  
Chociaż to nawet dobrze. Nie poradziłabym sobie teraz w szkole, mój umysł jest zbyt zaplątany, ciągłe myśli o Rafale i tym chłopaku krążą w mojej głowie. Nie jestem w stanie myśleć o niczym innym.  
Zastanawiałam się, czy Rafał dzisiaj do mnie przyjdzie, mówił, że wpadnie, ale jakoś nie wierzyłam w to. Nie chcę, żeby się nade mną litował, bo jestem samotna i po wypadku, nie potrzebuję tego, ale z drugiej strony, pragnę go znów zobaczyć.  
Jedyna rzecz jaka mnie przygnębia, to jest to, że po wyjściu ze szpitala już nigdy nie zobaczę tego pięknego piwnookiego bruneta, który był dla mnie największą zagadką.  
Jestem rozdarta, jakbym żyła w dwóch różnych światach. Moje emocje zmieniają się za każdym razem, kiedy widzę tych chłopaków, nadal nie mogę tego pojąć.
Zastanawiam się, czy to nie przypadkiem wina mojej pamięci, coś na pewno musiało się z nią stać.  
Czuję, że straciłam cząstkę mnie, która próbuje teraz walczyć, ale na marne, bo ja nie umiem jej odzyskać.  
Mijały godziny, a ja zatracałam się we własnych myślach. Za godzinę wypiszą mnie ze szpitala. Rafał nadal się nie pojawił. Wiedziałam, że tak będzie. Nie jestem typem osoby, do której ktoś chce powracać, mam dosyć.  
Powrót do domu oznacza to, że na zawsze będę musiała zapomnieć o Rafale, o tym chłopaku, o wszystkich emocjach, które towarzyszyły mi przez cały pobyt w szpitalu. Chciałam zacząć żyć od nowa.
Wzięłam do ręki telefon, poszukałam zapisany wczoraj numer telefonu Rafała i nacisnęłam usuń. Miałam dosyć, tego, że nie mogłam przez nich racjonalnie myśleć, bałam się samej siebie.  
Nadeszła ta chwila. Wyszłam ze szpitala, powitało mnie ciepłe majowe powietrze. Czułam się w końcu wolna od wszelkich emocji. Już nigdy nie będę musiała ich oglądać, ale źle myślałam.  
W pewnej chwili ktoś szarpnął mnie za kurtkę. Odwróciłam się przerażona, okazało się, że to był ten śliczny, piwnooki brunet. Przestraszyłam się.  
-Emilia, wiem, że mnie nie pamiętasz, ale musimy porozmawiać. -mówił szybko i niewyraźnie.
-Skąd znasz moje imię? Przecież się nie znamy. -tłumaczyłam.
-Jak to mnie nie znasz? Mam na imię Alan i jestem twoim chłopakiem. Nie pamiętasz mnie, bo miałaś wypadek samochodowy. -mówił ze współczuciem, poczuciem winy.  
-Nie sądzę, nie zapomniałabym ciebie, na pewno. Mamo? -poprosiłam o pomoc moją mamę, chciałam jak najszybciej stąd odejść.
-Nie, kochanie. Temu chłopakowi musiało się coś pomylić, chodź, zabiorę cię do domu. -ponaglała, ukrywając coś przede mną.  
-Łucjo, jak możesz! Przecież wiesz, ile ona dla mnie znaczy. Nie możesz mi tego zrobić. Powiedz jej prawdę, proszę, nie wytrzymam bez niej. -miał łzy w oczach, ja również. Nie mogłam pojąć tej całej sytuacji. Czy naprawdę zapomniałabym własnego chłopaka? Może dlatego czułam się przy nim tak dziwnie. Sama już nie wiem. A moja mama, dlaczego ona to przede mną ukrywała, dlaczego on, to znaczy Alan sam mi o tym nie powiedział. Dlaczego udawał, że przyszedł do kogoś innego.  
-Nie mogę? A może powiesz jej, dlaczego chciałam ją chronić przed tobą. Gdybyś nie pojawił się w jej życiu, nie doszłoby do tego cholernego wypadku. Dobrze się stało, że cię zapomniała, przynajmniej nie musi cierpieć. -krzyczała na niego. A ja miałam łzy w oczach. Nie mogłam uwierzyć w żadne słowo wypowiedziane przez moją mamę i Alana. Jak oni mogli, to wszystko przede mną ukrywać, jak mogli?! Czy naprawdę tak nie wiele dla nich znaczę. Miałam ich wszystkich dosyć, chciałam znaleźć się we własnym łóżku i zasnąć i zapomnieć, że ta sytuacja kiedykolwiek miała miejsce. Chciałam zapomnieć o nim.  
-Dajmy jej zdecydować. -moja mama spiorunowała go wzrokiem. -Emilia, naprawdę mnie nie pamiętasz, proszę powiedz coś. To, co mówi twoja mama.. -zawiesił głos. -To prawda, coś się wydarzyło, chciałem ci wszystko wytłumaczyć, ale nie dałaś mi dojść do słowa, biegłaś tam szybko, nie zauważyłaś nadjeżdżającego auta.  
-Stop. Nie dam rady już dłużej was słuchać, rozumiecie? Nie pamiętam cię Alan, naprawdę. Może coś nas łączyło, ale to już historia. Nie wierzę, że mogliście mnie tak okłamać, najbardziej nie wierzę, że ty to zrobiłaś mamo, wiedziałaś, że się źle czułam, wiedziałaś, że coś dziwnego odczuwałam kiedy Alan się pojawił, ale nie powiedziałaś nic. Skłamałaś co do wypadku, oszukałaś mnie. Zabawiliście się moim kosztem, miło wam? Jesteście z siebie zadowoleni? Może nic nie pamiętam, ale to nawet dobrze. Nie chcę się już dowiadywać.. jak doszło do wypadku, jak cię poznałam, nic. Zostaw mnie w spokoju, lepiej będzie jeśli już sobie pójdziesz Alan. -kłamałam. Naprawdę coś do niego czułam, może i był moim chłopakiem, chciałam się tego dowiedzieć, ale emocje wzięły górę. Byłam zbyt zdenerwowana, przygnębiona, zła, żeby cokolwiek wyjaśnić sobie z tym człowiekiem. A moja mama? Nigdy jej nie wybaczę, że zataiła przede mną tak ważny fakt z mojego życia, nigdy.  
Po moich słowach Alanowi napięły się mięśnie, nie zdążył nic powiedzieć, bo odeszłam. Wsiadłam do auta i zamilkłam.  
-Kochanie, daj mi to wytłumaczyć. -prosiła mama w drodze do domu.  
-Nie mamo, nie masz co tłumaczyć. Okłamałaś mnie co do wypadku, zataiłaś przede mną, że miałam chłopaka, nie musisz już nic mówić. Ale masz to co chciałaś, nie chcę znać tego człowieka. Nie będę z tobą o tym rozmawiać, bynajmniej nie teraz. -zamknęłam się w sobie. Mama była jedyną osobą, której w pełni ufałam. Powiedziałam jej w szpitalu jak się czuję, że poznałam dwóch chłopaków, ale jej zdaniem to nie miało nic wspólnego z wypadkiem, kłamała mi w żywe oczy. I to się nazywa matczyna troska? Jak długo miała zamiar to przede mną ukrywać, nie jestem idiotką. Prędzej, czy później bym do tego doszła.  
I Alan.. ten piwnooki chłopak, którego poznałam tajemnicę. Intrygował mnie za każdym razem kiedy go widziałam, miałam ochotę zbliżyć się do niego, ale dzisiaj, po rozmowie.. mój organizm, moje serce odpycha go w najdalszy zakątek mojego umysłu, jestem zbyt zmęczona, słucham się. Zapominam o Alanie, chociaż na chwilę.
Leżę zmęczona w swoim pokoju. Te ściany, zdjęcia wszystko przypomina mi o mojej przeszłości. Na szafce nocnej stoi zdjęcie. Wpatruję się w nie, ale nic nie czuję. Nie umiem sobie przypomnieć w jakiś okolicznościach zostało zrobione, czy byłam wtedy szczęśliwa? Naprawdę nie wiem. Widnieją na nim dwie osoby, chłopak i dziewczyna, zakochani, nie widzący niczego na świecie poza własną miłością, jestem tam ja i Alan, ale niczego nie mogę sobie przypomnieć, wyrzucam zdjęcie.  
Kładę się na łóżku i po prostu zaczynam płakać, daję upust złości, krzyczę w poduszkę, jest mi o wiele lepiej. Zmęczona nadmiarem emocji w dzisiejszym dniu, zakładam słuchawki i próbuję zasnąć, ale nie mogę. Nagle ktoś wskakuje do mojego pokoju, przez otworzone okno.  
Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę, a jednak się myliłam.  
Przede mną stoi ubrany w czarny t-shirt i czarne spodnie chłopak, o szarych oczach, jeszcze nie dawno chciałam o nim zapomnieć raz na zawsze, a teraz on jako jedyny sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, to Rafał.  
-Co ty tutaj robisz? Skąd wiesz, gdzie mieszkam? -pytam lekko zdezorientowana przecierając zapłakane oczy.
-Byłem w szpitalu, ale powiedzieli mi, że wypisali cię do domu. Kiedy nikt nie patrzył wykradłem twój adres. Przepraszam, to było bardzo szczeniackie. -przygląda mi się.
-Widzę, że dobrze, że przyszedłem. Wyglądasz jak tysiąc nieszczęść, chcesz pogadać? -siada na łóżku obok mnie i lekko klepie mnie po ramieniu. W tym momencie staje się naprawdę łagodny, opiekuńczy, miły, schlebia mi to.  
Jest tutaj chłopak, którego poznałam zaledwie dzień temu i staję się jedyną osobą, której mogę się wyżalić. Opowiadam mu całe zajście, o Alanie, o mamie. Słucha, wpatruje się we mnie tymi pięknymi szarymi oczami, w których nie mogę nic wyczytać, jest w nich jedynie pustka. Kiedy kończę on nic nie mówi, przybliża się coraz bliżej, czuję na sobie jego miętowy oddech. Wpija we mnie swoje słodkie usta, a ja nie mogę się oprzeć, wiem, że to złe, ale oddaje się chwili.

natalllkaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1609 słów i 8859 znaków, zaktualizowała 6 cze 2015.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik szalona81

    Kiedy napiszesz wreszcie nastepną część?? :faint:

    13 cze 2015

  • Użytkownik milutkaxx

    Eej ! Ona musi być z Alanem ! ; ((((

    7 cze 2015

  • Użytkownik szalona81

    Genialne! W takim momencie urwać osz ty★ czekam zniecierpliwiona na nastepną część

    7 cze 2015

  • Użytkownik mysza

    No nieeee!! Jak ja nie lubie tego kretyna Rafała. Jak odtrąci Alana to będzie największy jej błąd.

    6 cze 2015

  • Użytkownik Kamil123

    Super! Ale jak dla mnie trochę za duzo tych przemyśleń, może nie samych przemyśleń tyle co za często myśli to samo. Ale po za tym jest świetne. Tak dalej +

    6 cze 2015

  • Użytkownik Paulaa

    Ooooo błagam o kolejną część ;)

    6 cze 2015