Impossible (cz.1)

Strasznie nienawidzę szkoły. Codzienne uczęszczanie do niej strasznie mnie przytłacza. Niby jestem dobrą uczennicą, w końcu staram się o pasek na świadectwie, to czuję, że w moim życiu czegoś brakuje. Nie wiem, może miłości? Jeszcze nigdy nie spotkałam chłopaka, który byłby taki jak sobie wymarzyłam..  
Moje ranne rozmyślania przerwał budzik. Niechętnie wstałam z łóżka, poszłam wziąć prysznic, ubrałam czarne spodnie i białą bluzkę z napisem "Make my day”. Zeszłam na dół, zjadłam coś lekkiego na śniadanie, zapakowałam książki do torby i wyszłam z domu.
Przed budynkiem czekała na mnie moja przyjaciółka Nel.  
-Hej Nela! -powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Cześć Emila. -odpowiedziała równie radośnie i uścisnęła mnie.
-A gdzie jest Wik? Zawsze czekałaś z nią. -zapytałam ze zdziwieniem.
-Z Danielem! -odpowiedziała, dodając łobuzerski uśmieszek.
-Ohh, czyżby nasza Wik się zakochała? -spytałam wywracając oczami.
-Nie bądź taka Em. To nic złego, przecież widzę jak patrzysz na kumpla Daniela-Alana.
-Tak samo jak ty patrzysz na Maksa. -odpyskowałam.
-Dobra, skończmy już tą idiotyczną rozmowę i pójdźmy do szkoły, bo się spóźnimy. -powiedziała podenerwowana Nel.
Do szkoły dotarłyśmy tuż przed dzwonkiem. Przed drzwiami do klasy zobaczyłyśmy Wik w towarzystwie Daniela, Alana i Maksa. Postanowiłyśmy do nich podejść i się przywitać.
-Siemka Wik. Hej chłopacy! -powiedziałyśmy jednocześnie.
-No hej. -odpowiedzieli nam chłopcy.
-Hejka dziewczyny. Przepraszam, że nie mogłam z wami przyjść. -powiedziała smutna Wik.
-Ależ rozumiemy to, byłaś zajęta czymś innym. -powiedziałam z uśmiechem.
-Raczej kimś. -dodała Nela śmiejąc się
-Dziewczyny, jesteście zazdrosne? Spokojnie.. Danielka starczy dla wszystkich.  
-Dziękuję, za propozycję, ale nie skorzystam. -odpowiedziałam z lekkim obrzydzeniem.
-Ah zapomniałem.. Jestem dla Ciebie za fajny!  
-Chciałbyś chłopczyku. Nie dosięgasz mi do pięt i dobrze o tym wiesz, więc daruj sobie kochanie, bo nie wygrasz! -szepnęłam mu do ucha.
-Oo jaka zadziorna! Podoba mi się to. -powiedział zadowolony Alan.
-Mnie również. Ale dobra, zbierajmy się już na lekcje. Spotkamy się wszyscy po szkole w "Cafe”, okej?
-Okej. -odpowiedzieli i każdy udał się na lekcje.  
Na zajęciach zupełnie nie mogłam się skupić. Co chwilę myślałam o Alanie i o tym co mówił. Może ja mu też się podobam? Sama nie wiem.. On jest typem faceta, który miał wiele dziewczyn, każda go chciała i raczej gustował w "panienkach”, więc dlaczego akurat miałby spojrzeć na mnie? Może i jestem ładna, tak mówią przyjaciółki, ale ja sama w sobie się tak nie czuję. Według mnie jestem przeciętną siedemnastolatką, pesymistką, która nie wierzy w siebie. Chyba muszę to zmienić. Może gdybym zmieniła swoje nastawienie na otaczający świat, na ludzi, to spojrzał by na mnie z innej perspektywy? Trudno powiedzieć. Chcę, żebyśmy byli w przyszłości razem, ale nie mogę zmieniać się dla jakiegoś chłopaka, nie czułabym się wtedy dobrze, nie byłabym już sobą. Mam totalny mętlik w głowie.  
Gdy się spostrzegłam, właśnie kończyła się ostatnia lekcja. Byłam tak pochłonięta myśleniem, że nie zauważyłam jak szybko zleciał czas. Z jednej strony cieszyłam się, bo było coraz bliżej do spotkania się z nim w "Cafe”, lecz umknęło mi, że nie będziemy tam sami.
Właśnie zadzwonił dzwonek, wyszłam z sali z resztą klasy i udałam się do wyjścia. Na dworze czekały na mnie Wik, Nel, Daniel i Maks, lecz nigdzie nie widziałam Alana.  
-Ej ludzie, a Alan gdzie? Nie idzie? -zapytałam zdezorientowana.
-Nie, powiedział, że może wpadnie później, bo ma coś do załatwienia. -powiedział Maks.
-Ahm.. -odpowiedziałam zasmucona.  
Z rozpaczą udałam się do baru. W drodze, przyjaciółki próbowały mnie pocieszyć, lecz na marne. Myślałam, że to spotkanie może zmienić moje relacje z Alanem, lecz myliłam się, bo on postanowił nie przyjść. Muszę dać sobie z nim spokój, ponieważ on nie odwzajemnia moich uczuć, a ja nie chcę znów cierpieć.  
Po piętnastu minutach doszliśmy do baru. Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy rozmawiać.
Opowiadaliśmy śmieszne historie, trochę potańczyliśmy, chłopacy podrywali dziewczyny, a ja cieszyłam się, ponieważ widziałam jakie są szczęśliwe z nimi. Miałam nadzieję, że coś z tego wyniknie i że Wika będzie z Danielem, a Nela z Maksem, lecz gdyby tak nie wyszło, to trudno.. ponieważ nie muszą być parą, żeby dobrze się razem bawić.  
Czas mijał nieubłaganie. Było coś koło szóstej pod wieczór i miałam już wychodzić, ale na mojej drodze stanął podpity Alan, który przyszedł do baru. Zachowywał się bezczelnie. Zaczął obrażać Wikę i Nele, chciał pobić chłopaków, rozlał wszystkie napoje na podłogę i prawie uderzył kelnerkę. Musiałam coś z tym zrobić.
-Alan, co ty wyprawiasz. Uspokój się! -krzyknęłam na niego.
-Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Nie jesteś moją matką, nie mieszaj się, rozumiesz? -odwrzasnął.
-Może i matką nie jestem, ale jestem przyjaciółką i chcę się dowiedzieć o co chodzi.
-Moje cholerne życie nie ma sensu. Właśnie dowiedziałem się, że moi kumple mnie okłamują, wy wszyscy mnie okłamujecie. Dlaczego nie powiedzieliście mi do cholery, że zaczęliście się ze mną przyjaźnić tylko dlatego, że mój ojciec wam kazał? Huh? Zapewnił wam stypendium? Dobre studia? Odpowiedzcie mi!
-Stary, słuchaj to nie tak.. To prawda, ojciec proponował nam kase w zamian za przyjaźń, ale nie zgodziliśmy się. Zaczęliśmy się z Tobą przyjaźnić, bo cię lubimy. Zrozum to! -odparli chłopcy.
-Nie wierzę wam, rozumiecie. Nie wierzę. Wy wszyscy mnie oszukaliście. A wam dziewczyny, też coś proponował? Przyznajcie się!
-Tak, nam również, ale to było po tym jak zaczęliśmy się kumplować. -powiedziały Wik i Nela.
-A ty Em? Jak z tobą jest? Huh?
-Ja nic o tym nie wiedziałam przyrzekam. -powiedziałam
-Yhym, no jasne. To niby dlaczego tak nagle przykleiłaś się do mnie? Pewnie wzięłaś forsę i dlatego nie mogę się od ciebie uwolnić. Mów prawdę! Jesteś taka jak wszystkie, jesteś suką. Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej! -wykrzyczał.
-Nie to nie prawda. Zaczęłam się z Tobą kumplować, bo najzwyczajniej w świecie mi się podobasz, rozumiesz?! Ale widzę, że tylko marnowałam czas. Jesteś cholernym dupkiem, nienawidzę cię! Nie wierzę jak mogłam się w tobie zakochać. Idź to swoich pustych panienek i je pobzykaj, bo tylko do tego jesteś stworzony. Nikt z nas nie byłby taki, żeby brać pieniądze, żeby się z Tobą przyjaźnić. Ogarnij się wreszcie. -wykrzyknęłam ze łzami w oczach. Po tych słowach wybiegłam z baru z płaczem. Moje życie straciło sens.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

natalllkaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1223 słów i 7038 znaków, zaktualizowała 5 sty 2016.

11 komentarze

 
  • Śnieżka

    Wow ???? to było świetne. Czekam z niecierpliwością na kolejną część ❤❤❤

    7 gru 2017

  • Marlens

    Podobuje się mnie toto ;D

    13 lip 2015

  • `bezbarwnymotyl.

    Zaczyna się ciekawie ;) Postaram się przeczytać kolejne części ;)

    24 maj 2015

  • natalllkaaa

    @`bezbarwnymotyl. oo kochana<3

    24 maj 2015

  • błąd

    nie mówi się chłopacy tylko chłopcy....

    4 kwi 2015

  • `bezbarwnymotyl.

    @błąd Obie formy są poprawne.

    24 maj 2015

  • Marlens

    @błąd Czego się czepiasz.;p

    13 lip 2015

  • paulina17

    Ten tekst jest super!!! Pisz dalej :)

    17 lip 2014

  • ~K

    Pisz dalej :) super jest <3

    15 lip 2014

  • lolo

    Pisz dalej :) mega jest  :jem:

    14 lip 2014

  • agusia16248

    Genialne.. Dalej<3

    14 lip 2014

  • ...

    Super ;*

    14 lip 2014

  • Coori

    Zaciekawiłaś mnie ;)

    14 lip 2014

  • mathias136

    opowiadanie wciągnęło mnie na tyle, że z pewnością przeczytam drugą część :)

    14 lip 2014