Impossible (cz.10)

Impossible (cz.10)Mijały minuty, a ja nie mogłam zapomnieć co się przed chwilą stało. Co musiało się między nimi wydarzyć, że chciał zabić swojego brata, no fakt faktem przyrodniego, ale jednak. Czy ta osoba, która przed chwilą leżała na moim łóżku i wyznawała mi miłość aż tak może się różnić od tego Alana, który właśnie nakrzyczał na własną dziewczynę i groził bratu? Wiem, że Alan ma trudną przeszłość i łatwo wyprowadzić go z równowagi, ale przez ten cały czas nie doświadczyłam czegoś takiego, może oprócz incydentu w barze, ale wtedy był pijany, a tym razem był trzeźwy w stu procentach i posunął się do czegoś takiego. Coraz bardziej boję się, że kiedy się pokłócimy będzie w stanie zrobić mi krzywdę, ten Alan ewidentnie nie jest tym którego pokochałam, z którym spędzałam każdą wolną chwilę mojego czasu. Za wszelką cenę musiałam dowiedzieć się, co wydarzyło się między nim, a jego bratem Rafałem, choć wiem, że będzie to bardzo trudne, bo chłopak nie należy do osób, które mówią otwarcie o swoich problemach, ale zawsze warto spróbować. Na dzień dzisiejszy postanowiłam skończyć zamartwianiem się tą całą sytuację, więc podciągnęłam kołdrę pod brodę i pogrążyłam się w śnie. Rano obudził mnie alarm ustawiony w moim telefonie. Jak ja strasznie nienawidzę wstawać rano do szkoły. Jeszcze sam dzień w szkole zniosę, ale wstawanie o tak wczesnych godzinach to jest nie do pomyślenia. Niechętnie dźwignęłam się z łóżka, wzięłam szybki prysznic, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Przed domem nie spotkałam Alana, tylko Wiktorię i Nele, szczerze mówiąc to cieszyłam się, że właśnie widzę je, przynajmniej będę miała z kim porozmawiać o tej dziwnej sytuacji.  
***
-Ale jak to? Nakrzyczał na ciebie? -spytała zdziwiona Wiktoria.
-Niestety tak. Nigdy o takiego nie widziałam. Było w nim tyle złości, gniewu, zaczęłam się go bać. -mówiłam załamana.
-Em, on jest nieobliczalny! Jeśli zrobi ci krzywdę, to zniszczę go, rozumiesz? Nikt nie będzie się do ciebie tak odzywał, a zwłaszcza on. -mówiła zdeterminowana Nela.  
-Nie jest nieobliczalny, ma po prostu trudną przeszłość. A ty jak byś się zachowywała przechodząc prze to co on kilka lat temu. Moim zdaniem trzymałabyś się gorzej od niego. Bez względu na to jakie Alan ma wady, jest też również najsłodszym, najmilszym, najbardziej troskliwym chłopakiem na świecie. -chciałam w jakiś sposób go obronić, bo wiedziałam, że Nel była gotowa wydrapać mu oczy, jeśli by zrobił mi najmniejszą krzywdę, ale też właśnie za to ją kochałam. Bez względu na okoliczności zawsze była dla mnie wsparciem, zarówno jak i Wiktoria. Gdyby nie one nie byłabym dzisiaj z Alanem, nie czułabym się w pełni szczęśliwa. Te dziewczyny są dla mnie wszystkim, jeśli je stracę, nie wiem co pocznę z własnym życiem.  
-W sumie racja, ale nic nie daje mu prawa na to, żeby tak cię traktował. Będę miała na niego oko, więc niech uważa. -zapewniała Nel i wydaje mi się, że to brzmiało jak groźba, więc żeby już bardziej nie denerwować dziewczyny, po prostu postanowiłam spytać o radę, bo w tym momencie to było mi najbardziej potrzebne.  
-Więc dziewczyny, co mam zrobić, żeby dowiedzieć się prawdy o Alanie i jego bracie, co między nimi zaszło. Ja muszę znać prawdę, bez względu na wszystko.  
-Może powinnaś najpierw porozmawiać z Alanem, zapytać się o wszystko, może ci opowie, a jeśli nie będziemy musiały rozpocząć śledztwo na własną rękę. -mówiła Wiktoria.
-Jak to my? -spytałam lekko zdziwiona.
-Chyba nie myślałaś, że zostawimy cię z tym same. W końcu od tego są przyjaciółki. -przytuliły mnie.  
Po piętnastu minutach stałyśmy już przed drzwiami wejściowymi do szkoły. Jedyne co mi dzisiaj brakowało to widok tych silikonowych panienek, które właśnie zmierzały w naszą stronę.  
-O Emilia! Słyszałam, że nie zaspokajasz w pełni Alana potrzeb, więc postanowił zabawić się z innymi. -mówiła pewna siebie Marika, a jej "klony” tylko przytakiwały swojej przywódczyni.
-Nie wiedziałam, że jesteś tak zdesperowana, żeby rozgłaszać takie plotki. Nie ruszają mnie one, tak samo jak widok twojej krzywej twarzy, która ma tylko ochotę na to, żeby komuś obciągnąć. -syczałam.
-Nie zadzieraj ze mną, rozumiesz? Bo może się to dla ciebie źle skończyć. -groziła ewidentnie nie mając równie ciętej riposty jak moja.  
-Czy ty mi właśnie grozisz? Śmieszna jesteś. I mam się ciebie niby bać? Moja babcia jest bardziej przekonywującą osobą niż ty, więc nie chcę marnować czasu na taką pustą dziewczynę jak ty, więc grzecznie proszę, żebyś się odsunęła, bo za chwilę już nikt nie będzie chciał oglądać twojej zepsutej twarzyczki. -puściłam jej oczko. Nie wiedziałam, że jest we mnie tyle odwagi, żeby nawrzucać szkolnej gwieździe. Zazwyczaj siedziałam cicho i ignorowałam jej docinki, ale przed chwilą zagotowało się we mnie. Tyle czasu siedziałam cicho, ale koniec z tym. Postanowiłam walczyć o własne racje i stwierdzam, że nie najgorzej mi to wychodzi.  
Obróciłam się na pięcie i zostawiłam Marikę z twarzą wrytą w podłogę, tego właśnie mi dzisiaj było trzeba. Widok jej zażenowania, bezsilności. Nie spodziewała się, że mogę się aż tak zmienić, że mogę w końcu się jej postawić, a jednak. Życie jest nieprzewidywalne
Na końcu korytarza zobaczyłam roześmianego Alana z grupką kolegów, śmiali się z incydentu z Mariką. Musiałam tam pójść i dowiedzieć się czegoś o Rafale.
-Hej kochanie. Niezła akcja, jestem z ciebie dumny. -pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się. -W końcu ktoś musiał się jej postawić, a że akurat tamtędy przechodziłam... -puściłam mu oczko.  
-A o co właściwie poszło, bo nie dosłyszeliśmy. -pytał z zaciekawieniem.  
-No wiesz.. -podrapałam się po głowie. -O Ciebie. Obraziła cię, więc nie wytrzymałam.  
-Naprawdę to zrobiłaś? Wyglądałabyś jakbyś zaraz miała ją pobić. Coraz więcej rzeczy się o tobie dowiaduję i podoba mi się to. -uniósł mój podbródek i złożył na moich ustach lekki pocałunek. Czułam jak unoszę się w powietrze. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała być na niego zła, za to co wczoraj zrobił, to nie potrafię. Jest w nim coś magicznego, jeden dotyk sprawia, że byłabym w stanie zrobić dla niego wszystko. To jest po prostu miłość.  
-Alan, dziękuję i doceniam, ale musimy porozmawiać. I dobrze wiesz o co chodzi. -przekonywałam.
-Uhm, tak, powinniśmy pogadać. -wziął mnie za rękę i zabrał na dziedziniec. Usiedliśmy na ławce, objął moje dłonie. Widziałam, jak bardzo się denerwuje i że sytuacja z Rafałem naprawdę musiała być napięta. Powrót do przeszłości z pewnością jest dla niego ciężki.
-Emilia, wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim. To dzięki Tobie, tak naprawdę czuję, że żyję. -zaczął.  
-Przepraszam za wczoraj. Po prostu pojawienie się Rafała jest najgorszą rzeczą w moim życiu. To on zrujnował połowę mojego życia, to przez niego matka mnie opuściła. Jest ode mnie starszy o 2 lata. Kiedy moja matka odeszła, miał 16 lat. Bił ją, upokarzał na każdym kroku, traktował ją jak zwykłą szmatę, był potworem, podobnie jak mój ojciec, ale z jednym wyjątkiem, mój ojciec się zmienił, a Rafał nie. Nadal jest podłym draniem i proszę cię, trzymaj się od niego z daleka. To też przez niego miałem kuratora. Pobiłem go tak mocno, że trafił do szpitala, a ja miałem złamane żebro. Jest dla mnie skończony i nie chcę go widzieć więcej na oczy. Jeśli się dowie, że jesteśmy razem i że sprawiasz, że jestem szczęśliwy, za wszelką cenę będzie chciał to zniszczyć, wykorzysta cię do swoich celów, więc proszę, bądź ostrożna. Kocham cię. -tak strasznie się o mnie martwił, było to bardzo słodkie z jego strony. Nie mogłam uwierzyć, że istnieją tak okrutni ludzie jak Rafał. Myślałam, że po sprawie z ojcem Alana już nic nie może mnie zdziwić, ale się myliłam. Czuję, że Alan ukrywa jeszcze wiele tajemnic przede mną, ale nie miałam zamiaru na niego naciskać. To i tak za wiele emocji jak na jeden dzień.
-Kochanie, nie wiem co mam ci powiedzieć, naprawdę ci współczuję. I nie musisz się martwić, nie zostawię cię z tym samego. Rafał nic mi nie zrobi, nie pozwolę na to. Tylko ty się liczysz w moim życiu. Cieszę się, że cię mam. Też cię kocham. -przytuliłam go.  
-Dobrze już, chodźmy stąd. -chwycił mnie za rękę.  
-Okej, idę na lekcję. Widzimy się po południu. -pomachałam mu na do widzenia i odeszłam.
-Będę tęsknił. -zrobił skwaszoną minę.  
-Ja bardziej. -mówiłam znikając za murem.
Szłam przez dziedziniec nie zwracając na otaczający mnie świat. Byłam zamyślona całą sprawą z Alanem. Wbrew pozorom i ostrzeżeniom Alana, chciałam poznać Rafała, ale nie dlatego, żeby się z nim zaprzyjaźnić, tylko po to, żeby uświadomić mu jakim jest dupkiem.  
Nie zwróciłam uwagi kiedy na kogoś wpadłam. Przede mną ukazał się wysoki przystojny czarnooki szatyn. W jego oczach było coś tajemniczego. Nie dało się z nich nic wyczytać, miał w nich pustkę, obojętność. Nagle szatyn odezwał się.  
-Strasznie przepraszam, nie zauważyłem cię. -wydawał się być miły.
-Nic nie szkodzi, to ja przepraszam. Zamyśliłam się. -czułam zażenowanie.  
-Czym taka ładna dziewczyna może sobie zaprzątać głowę? -uśmiechnął się znacząco.  
-Uwierz, wieloma sprawami. -sprawiałam wrażenie jakbym nie była zainteresowana jego zalotami.
-Nie przedstawiłem się, jestem Rafał. -czułam jak mój oddech przyspiesza, to nie może być prawda. Czy jest to jedynie zbieg okoliczności? Przecież na świecie jest wiele Rafałów i to niemożliwe, żeby był to właśnie on, to niedorzeczne. To nie może być prawda, przyrodni brat Alana nie mógł mnie oczarować. Nie wierzę w to. Musiałam dowiedzieć się jak ma na nazwisko.  
-A dalej? -zapytałam ze sztucznym uśmiechem.  
-Anders, Rafał Anders. -podał mi dłoń.

natalllkaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1866 słów i 10224 znaków, zaktualizowała 23 maj 2015.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Śnieżka

    OMFG! Aż nie wiem co napisać! Czekam na następny! ❤

    7 gru 2017

  • Użytkownik super opowiadanie

    super czekam na wiecej

    5 kwi 2015

  • Użytkownik yumi

    wpadka w poprzedniej czesci napisalas ze jego brat ma naimie michal a nie rafal!

    5 kwi 2015

  • Użytkownik prf

    Super, czekam na kolejną część

    4 kwi 2015

  • Użytkownik Lenka1

    No to Alanek będzie musiał się nią podzielić z Rafałkiem :)

    4 kwi 2015

  • Użytkownik Jaga

    Świetne :)

    3 kwi 2015