Materiał zarchiwizowany.

Historia Mai cz.1

Pisanie prologu jest trudne. Trudne jest przedstawienie początku całej histrorii, którą już wiele razy opowiadaliście sobie w głowie na jednej kartce papieru. Dziś będzie raczej bez zbędnego ględzenia o świecie idealnym czy idealnych ludziach. Dzisiaj przedstawie wam główną oraz zawartą w tytule bohaterkę Maję. Jest ona blondynką średniego wzrostu. Nosi okulary i ma swój styl. Jest miłą, wysportowaną i ambitną osobą. Maja wydaje się być normalną licealistkąlistką, ale już teraz powiem wam że taka nie jest. Poznajcie jej historię. Historię o szczęściu, smutku, cierpieniu i miłości. Poznajcie historię Mai.
                            ***
Był chłodny jesienny piątkowy wieczór. Wybrałam się na spacer, chodź bardzo rzadko to robiłam. Zwykle przesiadywałam piątki u swojego przyjaciela Olka i rozmawiałam z nim to o wszystkim to o niczym. Dzisiaj dla odmianny postanowiłam się przejść żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.  
Przeszłam już dobre 500 metrów gdy zobaczyłam grupkę chłopców zbliżających się w moją stronę. Zarzuciłam kaptur na głowę, spóściłam wzrok i przeszłam obok chłopców.
-Gdzie ci się tak śpieszy?-chwycił mnie za ręke jeden z nich i odwrócił w swoją stronę-zostań. Po co od razu uciekać?-powiedział i uśmiechnął się wrednie.
-Wybrałam się na krótki spacerek.-Odpowiedziałam po czym uśmiechnęła się i w wyrwała nadgarstek z ręki napastnika-ale już wracam.- po tych słowach odwróciłam się i już miałam odejść ale chłopak znów chwycił mój nadgarstek. Tym razem mocniej.
-Myślę że jednak wolisz zostać z nami-powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej.  
                          ***
Nie byłam wtedy zdenerwowana czy przestraszona. Jestem dość specyficzną osobą, ale o tym sami się przekonacie zostając przy tym opowiadaniu.
Chłopak, podczas gdy jego banda stała z tyłu, przez kilka sekund patrywał sie we mnie i nic nie mówił. Po chwili się odezwał.
-Widzę że nie jesteś jakoś specjalnie strachliwa-powiedział po czym przycisną mnie do słupa postawionego za raz mną.
-Powinno ci się spodobać-nachylił się i szepną mi to do ucha. Nadal nie byłam przestraszona. Wpatrywałam się swoimi dużymi niebieskimi oczami w tępe oczy chłopaka. Usłyszałam śmiechy. Chwilę myślałam, że to jego koledzy którzy odeszli na bok mówiąc, że nie chcą przeszkadzać ale szybko zorientowałam się że to zbiżała się grupka innych chłopców. Zobaczyłam, że jej napastnik, który zaczął już całować ją w ucho co chwilę coś szepcząc nie zauważył ich. Koledzy tego chłopaka zdążyli już wrócić i teraz wpatrywali się w we mnie i swojego kolegę jakby mieli po 5 lat i pierwszy raz jechali windą. Jeden z nich odwrócił się w stronę zbiżającej się grupki chłopców po czym dał znać głową reszcie ze swoich przyjaciół. No świetnie-pomyślałam-co za prowokatorzy. Pora kończyć całą tę szopkę. Od teraz wszystko działo się dość szybko. Chłopcy, którzy zbliżali się w naszą strone już zdążyli się skapnąć że nie jesteśmy jedną wielką grupką przyjaciół. Część z nich się zatrzymała, część dalej szła przed siebie. Jeden z nich krzykął.
-Zostaw ją!
Mój napastnik niezbyt się tym przejął i robił to co przedtem.
-Dobra znudziło mnie już to całe przedstawienie-odezwałam się.
Uderzyłam napastnika łokciem w brzuch. On zdziwiony zatoczył się do tyłu i wysyczał coś przez złość. Reszta chłopców patrzyła przez chwilę ze zdziwieniem na twarzach na swojego ,,przywódce''. Szybko się otrząśli i część z nich rzuciła się na grupke  chłopców próbujących mi pomóc a część na mnie. Była ich trójka. Machnęłam parę razy wysoko nogą i już wszyscy trzej leżeli na ziemi. Podskoczyłam do grupki moich ,,wybawców'' żeby im pomóc. Jeden z napastników leżał już ze złamanym nosem na ziemi. Podeszłam jeszcze bliżej i pomogłam uderzeniem ręki obalić ostatniego z chłopców.
-Uau-powiedział jeden z chłopców stojący za mną-to było... Dość... Nieapodziewane.
-Ta, niespodziewane.- odpowiedziałam po czym dodałam-wybaczcie moi wybawcy ale się śpieszę. Uśmiechnęłam się do nich i zrobiła parę kroków do przodu. Zakręciło mi się w głowie i niemalże upadłam ale chwycił mnie jeden z chłopców. Ostatnio bardzo często mdlałam czy kręciło mi się w głowie ale nie widziałam potrzeby żeby iść z tym do lekarza po za tym..
-Żyjesz?-z namysłów wyrwał mnie głos chłopaka, który teraz uśmiechał się do mnie. To był taki ciepły uśmiech. Chłopak miał wielkie brązowe oczy, którymi wpatrywał się teraz we mnie. Czułam się dość dziwnie.
-Myślę, że tak.-odwzajemniłam uśmiech po czym gestem pokazałam chłopakowi, że może mnie już puścić.
-Przepraszam-powiedział nieco speszony kładąc mnie na ziemie.
-Nic się nie stało-odpowiedziałam lekkim śmiechem.
-To przed chwilą... to było...
-Niesamowite?-podpowiedziałam z rozbawieniem na twarzy.
-Ta, zdecydowanie. -powiedział chłopak- a tak wogóle Piotrek jestem-powiedział podając mi ręke.
-Maja-odpowiedziałam z uśmiechem-ale musze już iść.
- A to szkoda. Może cię odprowadzę? Znów ktoś cię może zaczepić.
-Żartujesz?- zapytałam z sarkastycznym uśmiechem po czym powiedziałam-Nie trzeba. Mieszkam zaledwie kilka kroków stąd.
-No to niezłego miałaś pecha z tymi kolesiami- powiedział jeden z jego kolegów który właśnie do nas podszedł- Rafał-podał mi ręke i się uśmiechną.
-Maja-odwzajemniłam uśmiech, odwróciłam się i zaczełam iść. Zrobiłam jakieś dwa kroki po czym odwróciłam się i dodałam:
-To oni mieli niezłego pecha- uśmiechnęliśmy się w trójkę. Odwróciłam się i odeszłam.  
Byłam już przed domem. Zauważyłam że na parterze pali się światło. Pomyślałam, że może, któryś z braci zapomniał je zgasić. Podeszłam bliżej i usłyszałam pijański bełkot, głośne rozmowy i tłuczenie szkła.

Palkin

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1088 słów i 6026 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Ramol

    Treść (pomysł na opowiadanie) ciekawy. Sposób narracji chaotyczny, dużo literówek, błędów gramatycznych. Nasuwa mi się anegdota o dziadku opowiadającym wnukowi o wojnie rosyjsko-japońskiej. Wnuk słucha, słucha i nagle pyta dziadka:  "- Dziadziusiu, a po co byli tam inni żołnierze?"
    Pozdrawiam.

    18 sie 2015