Historia Amy... cz.2

Historia Amy... cz.2- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać - powiedział.  
- Musimy, ale kiedy?  
- Może jutro?  
- Spoko. Akurat nie mam planów, ale gdzie pójdziemy?  
- Ty wybierz miejsce.  
- Ok to może skatepark, bo widzę, że też lubisz deskę?  
- No bo lubię. To jesteśmy umówieni.  
- Tak. Wpadnij po mnie o 15. Ok?  
- Ok.  
Wymieniliśmy się jeszcze numerami i odprowadził mnie do domu.  
- To do jutra.  
- Do jutra - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.  



____________________________________________________


Weszłam do domu, zjadłam kolacje i położyłam się spać. Nie mogłam już doczekać się jutra.
Rano wstałam, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Założyłam nową koszule i spodenki. Do tego czarne trampki. W kuchni czekał na mnie Dave ze śniadaniem.
- Zrobiłem ci jajecznice, ale wychodzę już. Umówiłem się z chłopakami. Wrócę późno jakby co.
- Dobra, pa
Gdy zjadłam śniadanie postanowiłam zadzwonić do Kate.
- Hej co tam?
- Nie nic, tak z nudów dzwonie. Masz czas?
- Jasne a co?
- Pogadać chciałam. Poznałam kogoś.
- Uuu zaraz będę, pa.
- Pa.
Po kilkunastu minutach Kate była już u mnie
- I jak? Kim on jest?
- Ma na imię Jackob, ale ja mówię na niego J-ej. Niedawno się wprowadził. Mieszka z rodzicami przy Mine Street. Przystojniaczek. Do tego też lubi deskę. Dzisiaj idziemy do skateparku.
- Coś więcej niż przyjaźń?
- Mam nadzieję.
- O której wychodzicie?
- O 15.00.
- To może poszłybyśmy na plażę?
- Ok spakuje się.
- Dobra to ja idę do mnie.
- Pa.
- Pa.
Poszłam do pokoju. Zabrałam koc, krem do opalania, ręcznik. Ubrałam się w strój kąpielowy. Przyczesałam jeszcze włosy i wyszłam do Kate.
Na plażę nie szłyśmy długo. Rozmawiałyśmy o Jackob'ie.
Na miejscu rozłożyłyśmy koc i kupiłyśmy lody. Opalałyśmy się i kąpałyśmy. Leżąc musiałyśmy oczywiście spotkać Maxa. Szedł po piasku za rękę z jakąś dziewczyną.
- Dlaczego on musi mi to robić? Dlaczego musi pojawiać się wszędzie tam gdzie ja? -mówiła Kate płacząc.
- Kate przestań. Wiesz przecież, że on robi to tylko po to żeby wzbudzić w tobie zazdrość. Na pewno nie są razem.
- A jeśli są?
- A jeśli są to nic. Ją pewnie też zdradzi tak jak ciebie. Nie masz co płakać.
- Dzięki Amy. Ty zawsze umiesz mnie pocieszyć.
- Od tego są przecież przyjaciółki - przytuliłam ją.
O 14.00 wróciłyśmy, gdyż chciałam zdążyć na spotkanie z Jackob'em. Zjadłyśmy coś na mieście więc nie byłam głodna.  
Umyłam włosy, spakowałam do torby kask i ochraniacze. Chwilę jeszcze oglądałąm telewizję gdy przyszedł Jackob.
- Gotowa?
- Jasne, możemy już iść.
Wzięłam deskę i wyszliśmy. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Założyłam ochraniacze i kask. Poszliśmy jeździć. Najpierw zjechałam z najmniejszej rampy tak dla rozgrzewki. Potem razem zjeżdżaliśmy z większej. J-ej znał kilka niezłych trików. Poprosiłam by mnie ich nauczył. Na początku wszystko dobrze szło, ale potem wpadł na mnie jakiś dzieciak i przewrócił mnie. Chciałam wstać, ale nie mogłam ruszać nogą. Spojrzałam na nią, była zakrwawiona. J-ej pomógł mi wstać i usiąść na ławce.
- Nic ci nie jest?!
- Nie, nic. To tylko trochę krwi, nic wielkiego.
- Chyba widzę, że nie możesz ruszać nogą. Może być złamana. Zadzwonię po taksówkę to pojedziemy do szpitala.
- Ale na prawdę nie trzeba.
- Ja jednak myślę, że trzeba. Już dzwonię.
J-ej pojechał ze mną do szpitala i czekał na mnie w poczekalni. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Noga mocno stłuczona i skóra mi się zdarła. Najgorsze jest to, że nie mogę jeździć.
- Odprowadzę cię do domu.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Może i nie muszę, ale chcę.
- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy. J-ej trzymał mnie za rękę i pomagał iść. W domu zaproponował byśmy coś obejrzeli. Ja chciałam komedię, ale wygrał on i oglądaliśmy horror. W sumie to się z tego ucieszyłam, ale nie okazywałam tego.
Film był bardzo straszny, prawie nie patrzyłam. J-ej się ze mnie śmiał. Potem chyba jednak uwierzył. Przytulił się do mnie i pocałował mnie. Nie ukrywam, że liczyłam na to.
Gdy film się skończył Dave'a ciągle nie było. Poprosiłam Jackoba, żeby ze mną został. On oczywiście zaczął się śmiać. Nie miał jednak nic przeciwko, więc poszliśmy do mojego pokoju.
- Gdzie jest u ciebie łazienka? - zapytał.
- Pierwsze drzwi na lewo jak wyjdziesz.
J-ej oczywiście udawał i zrobił to tylko po to żeby mnie przestraszyć. Domyślałam się tego, więc gdy tajemniczo otwierał drzwi udawałam przestraszoną. Gdy wszedł do pokoju znowu zaczął śmiać się ze mnie.
- Nie sądziłem, że ty się na prawdę boisz.
- Ja nie sądziłam, że ty jesteś takim durniem i będziesz mnie straszył! - powiedziałam ironicznie.
- Hahahaha, sprawdzałem tylko czy mnie nie okłamałaś z tym strachem.
- Ja przyjaciół nie okłamuję.
- Czyli jesteśmy przyjaciółmi?
- No tak, chyba, że nie uważasz nas za przyjaciół.
- Nie, nie chodzi o to... chodzi o to, że... że ja chciałbym być kimś więcej niż przyjacielem...



________________________________________________


I jak? Mnie się wydaje, że trochę nudne
i nijakie. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam,  
ale miałam problemy z internetem.  
Pozdrowionka ;* :)
Ps proszę o komentarze ;)

Zuzzz

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1027 słów i 5434 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Konikpolny

    Czytając to opowiadanie i widząc imiona bohaterów, przypomina mi się inna opowieść miłosna, również z lol.24, zatytułowana "Krok do szczęścia". :)

    28 lut 2014

  • Użytkownik Misia

    Przecież masz licznik  przeczytań :>

    27 lut 2014

  • Użytkownik kremowyszalik10

    Proszę o przeczytanie mojego opowiadania, bo nie wiem czy pisać dalej ? :(
    :rolleyes:

    27 lut 2014

  • Użytkownik nati

    Pisz pisz :)

    26 lut 2014

  • Użytkownik volvo960t6r

    Pisz dalej opowiadanie...

    26 lut 2014