Do I wanna know? / Nick

Siedziałam na skraju ławki. Byłam lekko poddenerwowana, ale pewności siebie dodawała mi świadomość, że wyglądam naprawdę dobrze. Gdy pół godziny temu dowiedziałam się, że on tu jest, myślałam, że zemdleję. Nie umiałam myśleć o niczym innym. Wcześniej specjalnie przeszłam obok niego, lekko kołysząc biodrami, z wyprostowaną sylwetką i pozornie beztroskim uśmiechem. Nie umiałam się powstrzymać od takich zachowań, chciałam, żeby mnie zauważył. Teraz siedziałam kilka ławek dalej i nerwowo ściskałam materiał sukienki. Tymczasem na scenie stała moja dobra znajoma i śpiewała naprawdę fantastycznie. Gdy skończyła, głośno zaklaskałam z entuzjazmem. Za chwilę miała być moja kolej, a ja miałam taki mętlik w głowie, że nawet nie wiedziałam, czy jestem bardzo zdenerwowana, czy może tylko trochę. Wiedziałam, że siedzę niedaleko niego, a on na pewno mnie widzi. Gdy wywołano moje imię, weszłam na scenę i uśmiechnęłam się - chyba mało przekonująco, ale podobno liczą się chęci. Tak, miałam zamiar się tak pocieszać. Zamknęłam oczy i starałam się nie patrzeć w jego stronę. Oślepiało mnie światło reflektorów, więc i tak nic nie widziałam, jednak mimo wszystko czułam jego obecność. Jego wzrok. Jego myśli. Głos nie potrafił wydobyć się z mojego gardła tak efekfownie jak chciałam. Najgorsze jest to, że ta piosenka była po prostu o nim. Nie mogłam przestać kierować wzroku w tamtą stronę. Nie fałszowałam, ale nie umiałam złapać tchu. Czułam się, jakby w moich płucach zabrakło tlenu, a ja duszę się przy tych wszystkich ludziach i jedyne co mnie pociesza to ich atencja.  
Kończąc, nareszcie odetchnęłam z ulgą. Zeszłam ze sceny i poszłam usiąść w bezpiecznym miejscu wśród przyjaciół. Nie było źle.  
- Gratulacje Dani! To było naprawdę dobre!
- Świetny występ!  
Posłałam kilka uśmiechów w stronę pochlebców i zdołałam uspokoić oddech.  
Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam, że dostałam wiadomość na snapchacie.  
-"Słabo".  
Cień uśmiechu przemknął po mojej twarzy.  


No to od początku. Jak to się zaczęło? Do końca nie wiadomo. Pamiętam, że około 3 lata temu. Wiem jednak, że to cholernie dużo czasu. Poznałam go poprzez to, że spodobał się mojej przyjaciółce i później stało się... To wszystko. Jak myślicie, jak daleko można zajść z osobą, z którą ma się kontakt tylko przez internet? W gruncie rzeczy za mało doceniamy na przykład takiego Facebooka. Bo można zajść bardzo, bardzo daleko i przekroczyć każdą możliwą granicę.  
Więc jeśli oczekujecie wzruszającej, romantycznej historii, opartej na przeznaczeniu i wierze w prawdziwą miłość, możecie od razu przestać to czytać i stąd wyjść. Bo to na pewno nie jest opowieść tego typu.

Dodaj komentarz