Siedziałam na korytarzu, czekając na kolejną lekcje i rozmawiałam z Melanie o jej obecnym chłopaku. Nie umiałam się skupić, byłam zatopiona w swoich myślach. Z rozpędu potakiwałam głową na jej słowa. Nie wiedziałam czy skrzyżować nogi, czy może je wyprostować. Siedziałam napięta jak struna, lekko wciągając brzuch. Wiedziałam, że on siedzi ławkę dalej. Gdy zadzwonił dzwonek, wstałyśmy. Mel na chwilę przerwała swój wywód i popatrzyła w bok, jakby coś ją zdekoncentrowało. Po chwili spojrzała na mnie, minimalnie się zbliżyła i powiedziała trochę ciszej niż zwykle:
- Nick przechodził obok i jak nie patrzyłaś, to zaczął się gapić na ciebie przez chwilę, potem się uśmiechnął i wszedł po schodach.
Miała ten swój podekscytowany uśmiech.
Dwa lata później miałam taki sam, spoglądając na telefon.
-"Hej"
Podniosłam wzrok. Nasze spojrzenia spotkały się, a ja nie potrafiłam zinterpretować jego wyrazu twarzy.
Uśmiechnęłam się z lekką ironią.
- "Hej"
- "Teraz Cię widzę"
- "O teraz mógłbyś bez problemu zobaczyć mój środkowy palec"
- "To idziemy na korytarz?"
- "Po występie Alissy"
- "Okej"
Mój stres osiągnął najwyższy level. Jednak mimo wszystko czułam się naprawdę podekscytowana, jakby to wszystko było jakąś historią, wyjętą z ulubionej powieści nastolatek. Nie umiałam skoncentrować się na występie mojej przyjaciółki, co pewnie nie brzmi zbyt dobrze, ale wiem, że wyszła świetnie. Ona zawsze potrafiła wszystkich olśnić. A tak na marginesie mówiąc, nie znosiła Nicka, jak praktycznie znaczna większość moich znajomych. Wychodząc z sali, minęłam go. Rozmawiał ze swoim byłym nauczycielem fizyki, ale nasze spojrzenia się skrzyżowały. Stanęłam przy oknie. Poprawiłam włosy. Wyglądałam dobrze. Miałam na sobie czarną, przyległą sukienkę, trampki i moje ulubione duże kolczyki. Nerwy zniknęły. Wiedziałam, że kiedyś to się stanie. To musiało kiedyś nadejść. Nagle zobaczyłam go. Szedł pewnym krokiem, uśmiechał się na swój niemiły sposób i miał iskierki w oczach.
- Naprawdę sądziłaś, że nie powiem ci tego na żywo?
Dodaj komentarz