ROZDZIAŁ V.
Tej nocy Marta mało co spała. Nie pomogła nawet bliskość Maćka. Rano wstała skoro świt i wzięła się za pielenie rabat kwiatowych. Około 8 Maciek zrobił śniadanie i siłą zmuszona zjadła odrobinkę. Postanowili Monikę ponownie podrzucić Patrycji. Marta poprosiła Maćka, aby nie zostawiał jej samej. Kilka minut przed 10 przed dom zajechało VOLVO, za którego kierownica siedział Bartek. Jak zapowiedział, tak i przyjechał ze swoją żoną i synem. Goście weszli do salonu. Bartek powiedział:
– Pozwólcie, że poznam was oficjalnie. Marta, to jest Iza. Izuniu, poznaj Martę.
– Dzień dobry.
– Dawno chciałam Cię poznać. Bartek dużo mi o Tobie opowiadał. Myślę, że z czasem dogadamy się.
– Wątpię w to.
– Nie bądź taka, a gdzie moja córeczka?
– Jest u babci.
– Niech Maciek ją przywiezie, przecież Dominik będzie się nudził.
– Nie, Maciek nie pojedzie po Monikę. Maciek zostanie z nami.
– Chcesz przy obcych rozmawiać o prywatnych sprawach?
– Maciek nie jest obcą osobą. Nigdy nią nie był. Okazało się, że to Ty byłeś obcą osobą. Nie znałam Cię.
– I znowu histeryzujesz. Do życia trzeba podchodzić na luzie. Trzeba cieszyć się życiem.
– Ja histeryzuję?... Zresztą to nieważne. Bartek, w zaistniałej sytuacji chyba naturalnym będzie fakt, że z nami koniec. Niestety, nie mogę wyrzucić Cię na zawsze z mojego życia. Jesteś i pozostaniesz ojcem Monisi. Trudno, przeżyję.
– Nawet gdybyś chciała to i tak nie zrezygnuje z Moniki.
– No przecież nie chcę, a to tylko ze względu na nią. Pozostaje sprawa domu. Myślałeś o tym?
– Trochę. I mam rozwiązanie.
– Słucham?
– Zostawmy to tak jak jest. Będę przecież przyjeżdżał do córki, to muszę się gdzieś zatrzymać. Poza tym jak raz do roku przyjadę z rodziną na urlop to...
– Bartek, o czym ty mówisz?
– Po co mamy coś wynajmować, kiedy ten dom jest duży? Ty nie będziesz musiała mnie spłacać, my będziemy mieli gdzie się zatrzymać.
– To nie wchodzi w rachubę. Jak już powiedziałam, oprócz Monisi nie chce z Tobą mieć nic wspólnego.
– Nie myślisz chyba, że zrezygnuję...
– Nie, nie myślę. Spłacę Cię. A tak nawiasem mówiąc nie myślałeś o tej sprawie, oszukując mnie tyle lat?
– Ja w niczym nie widzę problemu. Jesteśmy cywilizowanymi ludźmi. Iza też nie widzi problemu, prawda kochanie?
– Oczywiście...
– Przepraszam bardzo. Rozumiem, że z tą panią tworzysz związek, ale sprawa tego domu jest naszą sprawą. Widzę tylko jedno wyjście. Spłacę Cię...
– Ciekawe z czego?
– To już nie Twoja sprawa. Po niedzieli umówię się z rzeczoznawcą. To jedyne rozsądne wyjście.
– Chce widzieć opinie rzeczoznawcy.
– Oczywiście, prześlę Ci ją. Tak więc sprawa domu załatwiona. Teraz Monisia. Mam podać do sądu o alimenty czy też dojdziemy do porozumienia?
– Jeśli zadowolisz się kwotą 1500 złoty to ok. na więcej na razie nie zgadzam się. Jak pójdzie do szkoły to pogadamy.
– Zgoda. Uważam, że to rozsądna kwota. Ale chciałabym mieć to na piśmie. Znajoma pani notariusz przyjmie nas dzisiaj i spiszemy taka umowę.
– Marta, nie poznaję Cię. Czy to nie twój wpływ, Maciek?
– Czy Ty w ogóle znasz Martę? Czy zdradzając ją chociaż raz pomyślałeś o niej? O jej uczuciach?
– Maciek, przestań. Z początku chciałam zadać te pytania, ale stwierdziłam, że nie warto. Straciłam kilka lat z mojego życia – trudno.
– Ja mogę odpowiedzieć na te pytania. Tak się złożyło. Poznałem Izę i miłość do niej okazała się mocniejsza. To nie twoja wina, Marta. Iza pracuje u tego samego armatora. Dopóki nie mieliśmy dziecka pływała z nami. Teraz pracuje na miejscu. Od początku wiedziała o Tobie i o Monice. Ale zakochaliśmy się. Jak urodził się Dominik, to pobraliśmy się. Oszukiwałem Cię, ale spotykaliśmy się tak rzadko. W końcu nie masz co za bardzo narzekać. Pieniądze przysyłałem.
– I uważasz, że pieniądze załatwia wszystko? Wie Pani, współczuję Pani. Jeśli Panią tak traktuje jak mnie to radzę się zastanowić. Nie odpowiadała mi ta rola, a dobry seks raz do roku to za mało.
– Bartek jest inny. Nam układa się bardzo dobrze. Słyszałam, że seks z Tobą był udany. Jeśli tylko chciałabyś, możesz do nas dołączyć. Lubimy urozmaicenia...
– Proszę przestać. Nie interesuje mnie to. I myślę, że zakończyliśmy temat. Chcesz widzieć się z Moniką?
– Poczekaj. Nie tak szybko. Zawsze byłaś gościnna, a teraz nie przenocujesz nas?
– Jeśli pozwolisz to nie. Pojedziemy teraz do notariusza, a Ciebie Maciuś prosiłabym, abyś przywiózł Monisię.
– Ok, przywiozę. Dasz radę?
– Tak, teraz już dam radę.
Znajoma notariusz miała już przygotowany dokument, wpisała tylko dane i kwoty. Po półgodzinie opuścili kancelarię. Bartek próbował namówić Martę do zmiany stanowiska względem spłaty za dom, ale pozostała nieugięta.
– Wiesz, to na pewno ta twoja rodzinka namówiła Cię do tego.
– Nie, Bartek, nikt mnie nie namawiał. Wiesz, że ten dom jest dla mnie wszystkim. Ty oczywiście dawałeś pieniądze, ale to ja włożyłam serce w budowę. Kocham ten dom. A że wcale nie wiąże się z Tobą, więc chcę w nim nadal mieszkać.
– A będzie Cię stać na niego?
– Mam dwie ręce, więc poradzę sobie. Wiem, że będzie trudno, ale mi nie potrzeba wiele. Najważniejsza jest Monisia. Chodź, Maciek już na pewno przywiózł ja...
– Marta, skoro nie możemy przenocować, to będziemy już wracać. Tak będzie lepiej.
– Ty boisz się spotkania ze swoją córką?
– Na godzinę nie opłaca się. Będzie później płakać, przecież mała beksa z niej.
– Może i racja. Twoja wola. Ja nie będę zabraniać Ci kontaktów z nią. A co z tym zrobisz – twoja wola.
– No to cześć. Jak by co to dzwoń.
– Cześć.
Marta nie za bardzo wiedział, jak wróciła do domu. Kiedy Maciek przez okno zobaczył ją wchodzącą wybiegł przed dom. Rozpłakała się w jego ramionach. Puściły jej wszystkie nerwy.
– Maciek, on stwierdził, że... że skoro nie chcę ich przenocować, to ma za mało czasu spotkanie z nią. On już pojechał... i co ja powiem Monice?
– Martuniu, kochanie, nie mówiłem po co ją brałem do domu. Nie wie o wizycie ojca. Teraz najlepiej pominąć to milczeniem. Jest za mała, aby zrozumieć.
– Tak uważasz?
– Tak. A teraz zabieram Was obie na obiad do mojej mamy. A później pojedziemy do kina, dobrze?
– Zdaję się na Ciebie. Ja mam ponownie pustkę. Umyję się tylko. Nie chcę, aby widziano mnie w takim stanie. To ja idę po Monisię.
Obiad zjedli u pani Jadzi i pojechali z Patrycja i Piotrem oraz dziećmi do kina.
Marta zaraz po niedzieli umówiła rzeczoznawcę, który wycenił dom na 450.000, 00. Maćka siostra była adwokatem od spraw rozwodowych i poprowadziła sprawę podziału. I dobrze się stało, bo Marta to dałaby połowę jak idzie. A należało jej się także "wynagrodzenie” za doglądanie podczas budowy. W sumie uzgodniła z Bartkiem, że spłaci go w kwocie 180.000, 00 złoty. Na gwiazdkę wzięła ślub z Mackiem. Mieli razem oszczędności na połowę spłaty, ale postanowili wziąć wspólny kredyt i spłacić od razu całość. W podróż poślubną zabrał Maciek ukochaną na Teneryfę, gdzie spędzili niezapomniane 10 dni. W czerwcu urodziła synka, któremu dali na imię Marek.
Ich miłość oparta była na głębokiej przyjaźni, dlatego też może zawsze potrafili rozwiązać wszystkie problemy.
KONIEC!
4 komentarze
Anonymous
Proszę więcej. To jest niesamowite.
omomom
Bardzo mi się podobało Ale strasznie podobne to tego poprzedniego ;/*.*
Minka227
Dziękuję za opinię
hanaaaa
Dziekuje za to opowiadanie bylo bardzo fajne czekam na kolejne pozdrawiam