CZY TYLKO PRZYJACIEL - 4

ROZDZIAŁ IV.


Był piątek. Po późnym powrocie Marta z Maćkiem spali oczywiście do 10, 00. Nie jedząc śniadania pojechali do rodziców Marty. Monisia rzuciła się na szyję mamie i wujkowi.
–     Gdzie byłaś tak długo, mamusiu?
–     Mamusia musiała pozałatwiać kilka spraw. Tęskniłaś?
–     Bardzo, bardzo, bardzo... Wujek, pojedziemy nad jezioro? Obiecałeś mi!
–     I słowa dotrzymam. Patrycja, dawaj swoje pociechy i jedziemy.
–     Maciek, ja teraz chciałabym porozmawiać z mamą. Piotr o której będzie?
–     Mogę zaraz do niego zadzwonić. Zabiorę dzieci i faktycznie pojadę z Maćkiem. Wszystko w porządku?
–     Już tak. Jest nawet lepiej jak było, bo... bo przejrzałam na oczy i wiem, kto mnie naprawdę kocha.
–     To znaczy, że jesteście razem, prawda?
–     Tak, Patrycjo, jestem z Maćkiem, ale sama powiem o tym rodzicom. Piotr mówił Ci co się stało?
–     Tak, mówił. Jak on mógł...
–     Stop! Nie wspominajmy tego pana. Chcę jak najszybciej zapomnieć o nim. Chcę jak najszybciej ułożyć sobie życie z Maćkiem. Dlatego muszę pozamykać pewne sprawy. W zasadzie to chciałabym, abyś był tu ze mną, Maciek. Skoro jesteśmy razem to nie chciałabym podejmować decyzji sama.
–     OK, zawiozę Pati i dzieci nad jezioro i wrócę. Przywitam się tylko z Waszą mamą i możemy jechać.  

Rodzice Marty ucieszyli się z powrotu córki. Nie znali szczegółów, ale wiedzieli, że coś się stało. Wnuczka wspomniała im, że widziała tatę z daleka i tyle. Zanim Piotr i tata przyjechali i wrócił Maciek to Marta prowadziła rozmowę z mamą o wszystkim i i niczym. Kiedy już byli wszyscy Marta powiedziała:
–     Dziękuję Wam za opiekę nad Monisią i przepraszam, że znikłam bez słowa. Musiałam podumać nad kilkoma sprawami...Mieliście rację w stosunku do Bartka. Nie będę Was obciążała szczegółami, powiem tylko, że Bartek ma kogoś a ja nie widzę się w roli tej drugiej... Mamo, proszę, nie rozmawiajmy o nim. Zamknęłam ten rozdział definitywnie. Wiem, że Bartek zawsze będzie się przewijał przez moje życie, ale tylko jako ojciec Monisi.
–     A dom? A wychowanie córki?
–     Mamuś, Bartek jest ojcem Moniki i nie zabronię mu brać udziału w jej wychowaniu, jeśli tylko będzie tego chciał.
–     Dasz sobie radę sama?
–     Sama? Nie, nie jestem sama. Mam przecież Was, a przede wszystkim mam Maćka. Tak, jestem z Maćkiem i proszę, darujcie sobie nauki typu, że dopiero co rozstałam się z Bartkiem.
–     Siostrzyczko, nareszcie! Tak się cieszę, że jesteście razem.
–     Marta, czy Ty aby wiesz co robisz? Maciek, a Ty? To już nie tylko przyjaciółka, to zobowiązania.
–     Pani Basiu, zapewniam, że wiemy co robimy. Oboje. Dobrze wiecie, że zawsze kochałem Martę i nic tego nie zmieni. Taką podjęliśmy decyzję.
–     Zaakceptujesz obecność Bartka w życiu Moniki, a tym samym i w waszym?
–     Panie Bogdanie, nauczyłem się tej akceptacji. Było trudno, tym bardziej, że Marta była związana z Bartkiem. Ale kochałem ją i musiałem być przy niej. Teraz jesteśmy razem i zrobię wszystko, aby zarówno Marta jak i Monisia były szczęśliwe. Bartek pozostanie ojcem Monisi i tylko taką może pełnić rolę.
–     A dom?
–     I tu jeszcze nie wiem co mam zrobić. Chciałabym zatrzymać dom, bo włożyłam w niego tyle serca, ale... ale skoro jestem z Maćkiem, to chcę, aby ta decyzja była nasza wspólna.
–     Skarbie, wiem ile dom znaczy dla Ciebie i w tej sytuacji podzielam twoje zdanie. Zresztą już Ci mówiłem, że jeśli tylko zgodzisz się to pomogę Ci w spłacie.
–     Maciek, ale...
–     Martuniu, mówiłem Ci już i powtórzę przy Twoich rodzicach: kocham Cię, a więc wszystkie Twoje problemy są moimi. Doszliśmy do jednego wniosku: chcemy być razem i chcemy zatrzymać dom, a więc skoro ja mam się wprowadzić do Ciebie, to razem spłacimy Bartka.
–     Maciek, chciałabym rozliczyć się z przeszłością i wtedy zaczynać nową kartę z Tobą.
–     Pozwólcie, że się wtrącę. Marta, rozumiem was oboje. Jeśli będziesz chciała sama spłacić dom to Ci pomożemy, Patrycja na pewno nie będzie miała obiekcji. Jest tylko mały szczególik: Maciek w tej twojej dotychczasowej karcie istnieje od dawna. Zdecydowaliście się być razem to nie broń się przed jego pomocą w spłacie domu. Wtedy chyba i pewniej czułby się, gdyby miał swój udział w domu.
–     Nie myślicie chyba, że kiedyś wypomnę Maćkowi...
–     Siostrzyczko, jestem święcie przekonany, że wasza miłość jest tak wielka, że nie ma mowy o żadnym wypominaniu. Chodzi tylko o szybkie zamknięcie tamtego etapu.
–     Może macie rację...
Dalszą rozmowę przerwał natarczywy dzwonek telefonu Marty. Dziewczyna zbladła, kiedy spojrzała kto dzwoni.
–     To Bartek. Mówił, że przyjedzie w weekend. Przepraszam Was...
Wyszła do ogrodu po drodze odbierając telefon.
–     Tak, słucham?
–     Cześć Marta, jutro o 10 przyjadę z Izą...
–     A może tak sam się pojawisz? Naprawdę nie jestem w stanie gościć Twojej małżonki z uśmiechem na twarzy.
–     Wiedziałem, że będziesz robić cyrk i nie potrafisz zachować się jak cywilizowany człowiek...
–     Dość!!! nie zamierzam tego wysłuchiwać od ciebie. Będę miała czas jutro między 10 a 12. wtedy możesz przyjechać.
Rozłączyła się i w tym momencie została objęta przez Maćka. Wtuliła się w jego ramiona. Łzy pociekły ciurkiem.
–     Już dobrze, kochanie, jestem z Tobą. Z tego co usłyszałem, to przyjeżdża z nią?
–     Taki ma zamiar... Maciek, jedźmy do dzieci.... Mam wszystkiego dosyć...
–     Twoja mama zaprosiła nas na obiad. Chciałbym także, abyśmy pojechali też do mojej mamy.
–     Jeszcze nic jej nie mówiłeś?
–     Nie, powiemy jej razem. Chyba nie boisz się?
–     Troszkę. Mamo, dziękuję za zaproszenie na obiad, ale...
–     Ale nie ma żadnego ale! Przecież widzę, że nie jesteś w stanie robić obiadu, a jeść trzeba. Tak chcesz dbać o swojego faceta? Maciek, zastanów się, bo jak tak dalej będzie robić to padniesz przy niej z głodu.
–     Nie ma takiej opcji. Kiedy to wszystko minie to uczynię Maciusia najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
–     Marta, już nim jestem.
–     Dzieci, powiem raz i krótko: nie wiem co się stało i może dobrze. Bo czuję, że zabiłbym tego faceta. Ale za dwie rzeczy mu podziękuję: za wnuczkę i za to, że zostawił Cię, Marta. Od dawna wiedzieliśmy o tym, że Maciek kochasz naszą córkę. Cieszymy się, że w końcu jesteście razem. Macie w nas sprzymierzeńców. Może w końcu pożenimy wszystkie nasze dzieci, Basiu?
–     Tatusiu, szybki jesteś. Dajcie nam trochę czasu. To o której ten obiad? Chciałabym pobyć trochę z Monisią. Zaniedbałam ją w ostatnich dniach.
–     Bądźcie na 15.
Wkrótce dołączyli do Patrycji i dzieci. Maciek zajął się oczywiście pociechami, a dziewczyny mogły sobie pogadać. W godzinach popołudniowych pojechali do pani Jadzi, która bardzo ucieszyła się z wiadomości. Wiedziała od początku o miłości syna do Marty a dziewczynę znała na tyle, aby być pewnym, że będzie to szczęśliwy związek.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1244 słów i 7122 znaków.

Dodaj komentarz