CZY TYLKO PRZYJACIEL - 2

ROZDZIAŁ II



Najchętniej to Maciej zostałby w pokoju i nie towarzyszył dziewczynom do portu. Nie było najprzyjemniejszym widokiem patrzeć na ukochaną dziewczynę tulącą się w ramionach innego, ale przecież obiecał Patrykowi, że nie zostawi Marty samej. W ogóle cały pomysł z wyjazdem do Gdyni był jakiś dziwny. Nagle Marta wpadła na pomysł zadzwonienia do kapitanatu i tam dowiedziała się, że Bartek wraca za 3 dni. A miało go nie być jeszcze 2-3 miesiące. Ucieszyła się bardzo, bo to oznaczało, że jednak będzie na weselu jej siostry. W takim przypadku także i ona postanowiła zrobić mu niespodziankę i powitać go wraz z Moniką u bram portu. Planowała wyjazd do Gdyni pociągiem, ale Piotr poprosił przyjaciela, aby jechał z siostrą.
–     Maciej, przecież kochasz ją, dlaczego nie walczysz o nią?
–     Patryk, ona kocha Bartka, nie zniszczę jej uczuć. Masz rację, kocham obie dziewczyny, ale dla Marty jestem tylko przyjacielem! I nie zrobię nic, co mogłoby tę przyjaźń zniszczyć.
–     Ale widzisz przecież, że to jest chory związek! Nie tylko Bartek pływa, ale chyba tylko on nigdy nie ma czasu dla rodziny!. Jeszcze trochę a dowiem się prawdy.
–     O czym Ty mówisz?
–     Na razie nie powiem nic więcej. Mam tylko prośbę do Ciebie: jedź z nią do Gdyni. Jeśli nie mylę się, to będzie Ciebie potrzebować. I nie opuszczaj jej cokolwiek by się nie stało!
–     Patryk, przerażasz mnie!
–     Dla mnie to też jest nie do pomyślenia, ale... ale na razie nic więcej nie powiem. Pojedziesz?
–     Zaintrygowałeś mnie tak bardzo, że nie mogę odmówić.

I w ten sposób znalazł się w pięknym pensjonacie jaki Piotr zarezerwował im kilka dni wcześniej. Drzwi jego pokoju otworzyły się i wpadła jak burza Monika.
–     Wujku, jesteś gotowy? My z mamusią już jesteśmy.
–     Przecież nie pozwolę moim paniom czekać na mnie. Wyspałaś się, złotko?
–     Oczywiście! Obudziłam się wcześniej niż mamusia!.
–     Martunia, wypoczęłaś troszkę?
–     Taaak, chociaż długo nie mogłam zasnąć. Tak jakby miało się coś stać... męczyły mnie jakieś koszmary... mało co a zbudziłabym Ciebie.
–     I trzeba było. Też nie mogłem spać. Pewnie nowe miejsce. Idziemy na śniadanie?
–     A zdążymy?
–     Statek przypływa o 8.30, zdążymy.
–     A więc chodźmy.
Zjedli śniadanie i udali się do portu. Nie było żadnych opóźnień. Wiele osób czekało na swoich bliskich, głównie młode kobiety z dziećmi. A Bartek mówił, żeby nigdy nie wyjeżdżała po niego, bo nikt tego nie robi. Maciek trzymał na rękach Monisię, aby lepiej mogła wszystko widzieć. W którymś momencie ujrzała schodzącego ze statku Bartka.
–     Monisiu, patrz tam jest tatuś! Widzisz?
–     Który to, mamusiu?
–     Ten z jasnymi włosami, widzisz?
–     Tak, TATUSIU!!!!!!!!
–     Moni, tata nie słyszy Cię, jest daleko. Jeszcze tylko tatuś załatwi sprawy w biurze i przyjdzie do nas.
–     Mamusiu, ja chcę siusiu.
–     Mama zaczeka na tatę, a my pójdziemy zrobić siusiu, dobrze, kotku?
–     Ale tata zaczeka na mnie?
–     Oczywiście, skarbie. Dziękuję Ci, Maćku.
Maciek poszedł z Moniką do toalety a Marta z niecierpliwością oczekiwała swojego partnera. Była podekscytowana, ale jednocześnie jakiś niepokój zaczął wdzierać się do jej serca. Po kilku minutach ujrzała Bartka wraz z kolegami wychodzącego na poczekalnię. Przy drzwiach zrobił się tłok. Nie chciała się pchać, ale i nie dałaby rady, bo widok jaki sekundę później ujrzała wmurował ją w miejsce, gdzie stała: Bartek witał się czule z jedną z oczekujących pań. Po chwili także czule tulił do siebie 3-4 letniego chłopca. Marta pobladła i niechybnie osunęłaby się na ziemię, gdyby nie znalazł się koło niej Maciek, który wychodząc z toalety z Moniką w lot zrozumiał całą sytuację.
–     Marta, już dobrze, już jestem przy Tobie.
–     Monika?
–     Jest tu ze mną.
–     A więc wyjdź z nią na zewnątrz. Ja muszę...
–     Marta, wróćmy do pensjonatu...
–     Nie, nie, ja muszę przywitać się z Bartkiem. Tak długo na niego czekałam...
–     Gdzie tatuś, mamusiu?
–     Tatuś musi coś załatwić, później go zobaczymy... Wyjdź, kochanie z wujkiem na dwór, ja zaraz przyjdę.
–     Chcesz tego?
–     Tak, Maciek. A po drugie muszę.
–     Ok, ale w razie czego to wołaj mnie.
Maciek wyszedł z Moniką a Marta chciała chwilę zastanowić się, co ma zrobić. Jednak nie miała czasu, bo oto w jej kierunku szedł Bartek w towarzystwie ładnej brunetki i jej dziecka. Tak zajęci byli rozmową, że nie zauważyli stojącej Marty. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i powiedziała:
–     Dzień dobry, kochanie.
Bartek stanął jakby ducha zobaczył, co wystarczyło Marcie na nabranie pewności siebie. Towarzyszka Bartka spoglądała to na mężczyznę to na nieznajomą.
–     Marta??? Ty tutaj?
–     Chciałam zrobić Ci niespodziankę, ale widzę, że Ty też ją masz dla mnie.
–     Ja Ci wszystko wytłumaczę...
–     A jest co tłumaczyć? Przecież wszystko jest jasne.
–     Iza jest moją... żoną...
–     Słucham??? A ja kim jestem dla Ciebie? Jak mnie przedstawisz swojej ŻONIE?
–     Bartek, teraz już musisz załatwić tę sprawę. Pójdę z Jasiem do hotelu.
Towarzyszka Bartka wzięła syna za rękę i skierowała się do wyjścia. Oboje patrzyli za nią i wtedy Bartek ujrzał oczekującego i obserwującego ich Maćka z Monika na ręku.
–     Marta, musimy porozmawiać, ale chyba nie tu.
–     A my mamy w ogóle o czym rozmawiać? Oszukałeś mnie! Oszukiwałeś mnie od dawna!!!
Odwróciła się i chciała wyjść, ale Bartek złapał ją za ramię. Odwróciła się, ale kątem oka zobaczyła, że Maciek gotowy jest do powrotu.
–     Puść mnie.
–     Marta, już dawno miałem Ci powiedzieć... ale szkoda mi było Ciebie... jesteś tak ufna i
–     Powiedz lepiej, że jestem głupia! Bartek, puść mnie. W tej chwili nie mamy o czym rozmawiać.
–     A Monika? Jestem jej ojcem.
–     Tak, tego nie da się zmienić. Odezwij się za kilka dni, teraz nie mam siły. Wracaj do żony i swojej rodziny... Ona wiedziała o mnie?
–     Tak, od początku...
–     Jesteś podły... Co powiesz córce?
–     Prawdę. Ona przecież mnie kocha.
–     Bartek, ona Cię nie zna, ale nie będziemy teraz o tym rozmawiać.
–     Jak chcesz. Przyjadę z Izą na weekend.
–     Słucham? Ty chyba nie mówisz poważnie. Nie pozwalam Ci!!!
Nie czekając na odpowiedź skierowała się do wyjścia, wzięła Monikę od Maćka i zbiegła po schodach. Nie skierowała się jednak do hotelu lecz udała się w kierunku plaży. Maciek podszedł do Bartka i wycedził przez zęby:
–     Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić już nigdy więcej! Nie zbliżaj się do dziewczyn, bo popamiętasz!!!
Nie czekając na odpowiedź pobiegł za Martą i Moniką. Marta przysiadła nieopodal na jednej z ławek na promenadzie i rozpłakała się. Zdezorientowana Monisia tuliła się do mamy i mówiła:
–     Mamuś, nie płacz. Boli Cię coś? Mamuś? O, wujek, pomóż mamusi, aby nie płakała...
–     Maciek, weźmiesz Monię na spacer?
–     Marta, pójdziemy razem, dobrze? Spacer dobrze Ci zrobi. Chodź.
Marta wstała i pozwoliła się objąć przyjacielowi. Wkrótce byli na plaży. Dzień był pochmurny, a więc plażowiczów było mało, ale i tak skierowali się w przeciwnym kierunku. Po kilkunastu minutach usiedli w stojącym koszu a Monika biegała zbierając kamyki i muszelki. Dłuższą chwile panowała cisza. Wreszcie Marta cicho szepnęła;
–     Maciek, czy to moja wina? Czy ja zrobiłam coś źle?
–     W żadnym wypadku nie wolno Ci tak ani mówić ani myśleć! To Bartek oszukał Ciebie. To on ma kochankę...
–     Maciek, ona jest jego żoną. To ja byłam kochanką...
–     Marta, Ty mówisz serio?
–     Tak mi przedstawił tamtą kobietę... W dodatku powiem, że ona wiedziała o mnie i Monisi. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Maciek, on chce z nią przyjechać na weekend...
–     Bezczelny!!! Jak on spojrzy w oczy córce?
–     To chyba jakiś koszmar... Przecież nikt nie może być tak obłudnym... Szkoda, że wzięliśmy Monisię, mam ochotę zniknąć tak, aby nikt mnie nie znalazł... Maciuś, zrobiłbyś coś dla mnie?
–     Nawet się nie pytaj tylko mów, kochanie.
–     Zawieziesz Monikę do mamy? Ja nie mam siły na spotkania z nimi i tłumaczenia.
–     Co chcesz zrobić?
–     Chcę być sama...
–     Marta, nie zostawię Cię samej. Zrobimy tak: zawieziemy Monikę a sami zmyjemy się na kilka dni.
–     Przecież Ty pracujesz.
–     Są rzeczy ważne i ważniejsze. Poza tym Piotr obejdzie się beze mnie te kilka dni. Z tego co wiem Ty i tak planowałaś urlop, więc jak nas nie będzie kilka dni to świat nie zawali się.
–     Maciuś, jesteś naprawdę kochany, ale ja chcę być sama...
–     Ok, będziesz sama tyle ile tylko będziesz potrzebować. Będę dalekim cieniem. A jak zechcesz na kimś wyładować swoją złość czy też wypłakać się to służę ramieniem. I proszę Cię, nie przekonuj mnie, bo nie zostawię Cię samej.
–     Zgadzam się, bo wiem, że i tak Cię nie przekonam. A więc wracamy?
–     Może jakiś obiad?
–     Maciuś, ja nie dam rady nic przełknąć, ale Ty idź.
–     Martuniu, nie ze mną te numery. Wiem, że zawalił Ci się świat, ale masz córkę, masz mnie i dla nas warto żyć.
–     Nie powiem, skromność na maksa.
W drodze powrotnej do hotelu zjedli w barze ulubione Monisi pierogi z owocami. Szybko spakowali się i przed siedemnastą byli już u mamy Marty.
–     Mamuś, mogę na kilka dni zostawić Ci Monikę?
–     Ale...
–     Mogę czy nie? Proszę, nie pytajcie się o nic, nie teraz...
–     Marta, wiesz, że zawsze możesz liczyć na nas. Jedziesz z Bartkiem/
–     Mamo, o nic!!! Dziękuję Ci i odezwę się wkrótce. Przepraszam...
Nie kończąc wybiegła z domu i szybko wsiadła do auta Maćka. Jeszcze tylko wzięła kilka rzeczy z domu, Maciek także i mknęli w nieznanym Marcie kierunku. Kiedy Maciek zapytał się, gdzie chce jechać powiedziała, że to nieważne, aby tylko nikt jej nie znalazł. Na miejsce dojechali około północy. Marta spała, więc Maciek nie budząc jej przeniósł do wynajętego domku. Zmęczenie dało znać, nie obudziła się, kiedy Maciek rozbierał ją do spania. Na koniec pocałował w policzek i poszedł do drugiego pokoju. Teraz rozumiał już prośbę Piotra o towarzyszenie Marcie w wyjeździe do Gdyni. Jeszcze nie rozmawiali, bo nie chciał tego robić przy dziewczynie.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1811 słów i 10448 znaków.

2 komentarze

 
  • Minka227

    Dodałam

    30 sie 2014

  • hanaaaa

    Bardzo fajny rozdzial bedzie dziesiaj nastepny? Bede czekac pozdrawiam

    30 sie 2014