Czy coś z tego będzie? 7

Czy coś z tego będzie? 7Przepraszam, że tyle czekaliście, ale mam nadzieję, że ta część wam to wynagrodzi. Miłego czytania.  
______________

Resztę dnia spędziliśmy wspólnie. To było jak najpiękniejszy sen...
_____________________________________
Następnego dnia rano obudziłam się..., ale we własnym łóżku i to sama. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie przypomina mi się żebym wracała do siebie. No cóż to co piękne szybko się kończy. Dzisiaj jednak mam do pracy, więc trzeba się zbierać. Pierwsze co uczyniłam to udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ponownie byłam w swoim pokoju. Czekało mnie teraz najgorsze, a mianowicie wybranie odpowiedniego stroju na dzisiaj. Jak zwykle ten sam poranny problem. Po dziesięciu minutach zdecydowałam się na granatowe szorty z wysokim stanem oraz szarą koszulę z rękawem 3/4. Co dziwne miałam czas na śniadanie, zjadłam tosty oraz wypiłam kawę. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Roberta, jednak on nie odbierał. Pomyślałam, że jeszcze śpi, więc więcej już nie dzwoniłam. Wzięłam torebkę z komody, założyłam czarne baleriny i udałam się do wyjścia. W momencie, gdy chciałam otworzyć drzwi, usłyszałam głosy dobiegające z klatki schodowej. Była to rozmowa między kobietą, a mężczyzną. Jego głos rozpoznam wszędzie, gdyż był to mój Robert. Jaki on mój? Co ja mówię? Nie chciałam wyjść na jakąś zołze, ale jakoś tak wyszło, że usłyszałam fragment rozmowy. Ciekawość na tyle mnie zżerała, że popatrzyłam przez wizjer.
-Kochanie długo mam na ciebie jeszcze czekać?-spytała dziewczyna stojąca na klatce schodowej. No nie wierzę własnym uszom.  Może to nie było do niego?-przeszła mi taka myśl przez głowę.  
-Już idę-usłyszałam uroczy głos Roba. W tym momencie kolana zrobiły mi się jak z waty.  Myślałam, że powyrywam wszystkie włosy tej plastikowej blondi. Naszła mnie straszna złość na samą myśl, że on wczoraj ze mną, a dzisiaj... Miałam przed oczami cały wczorajszy dzień. Postanowiłam jednak być silna i z twarzą wyjść z mieszkania, bo nie mam zamiaru się przez niego spóźnić do pracy. Ominęłam zakochanych i udałam się do pracy. Jak tylko przyszłam zabrałam się za swoje obowiązki, czyli robienie bukietów. Przez cały czas myślałam o tym co widziałam na klatce schodowej. Czemu nie mogę o tym zapomnieć? Nie to nie możliwe, że ja się w nim...zakochałam. Tłumaczy to moje odczucia podczas jego obecności. W tym momencie przyszła szefowa.  
-Zuza co się dzieje? Źle się czujesz?-zaczęła się mnie wypytywać.  
-Nie musisz się niczym przejmować-od pewnego czasu jesteśmy koleżankami. Trochę dziwnie się z tym czuję, ale Agnieszka nalegała.  
-Przecież widzę. Jak chcesz to idź do domu i odpocznij-poklepała mnie po ramieniu. Dało się odczuć współczucie w tym jakże zwykłym geście. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko poczułam łzę na policzku.  
-Nie mogę patrzeć jak się męczysz, więc daje ci dwa dni wolnego-zdziwiło mnie to.  
-Ależ naprawdę nie trzeba, jakoś dam radę-próbowałam się uśmiechnąć, ale raczej mi nie wyszło.  
-Przecież widzę, że coś jest nie tak-miała rację. Dzieje się ze mną coś dziwnego. Czyżby to zazdrość?-przeszło mi przez głowę.  
-Dobrze skorzystam z tej propozycji-doszła mnie myśl, że dobrze mi to zrobi. Podziękowałam za to szefowej, wzięłam swoje rzeczy i udałam się do domu.  

***Oczami Roberta***

Co ja najlepszego narobiłem? Zakochałem się w niej, a to za sprawą jej cudownych oczu. Nie chciałem, żeby do tego doszło, a jednak się stało. Będę musiał zniknąć z jej życia. To będzie najlepsze wyjście, nie chcę jej zawieść. Poprosiłem kumpla, żeby po mnie przyjechał, ale on wysłał swoją siostrę. Pech tak chciał, że Zuza ją zobaczyła. Najgorsze jest to, jak ona się zachowywała w stosunku do mnie. Kiedyś nas coś łączyło, ale zerwałem z nią po tym jak się puściła z innym. Nie daruję tego mojemu kumplowi, że ją wysłał. Chciałem zrobić to na spokojnie, ale teraz nie będzie tak łatwo. Gdy ją  ujrzałem, wybiegającą z bloku, doszło do mnie, że ją tracę. To był najgorszy scenariusz jaki mógł się wydarzyć. W tym momencie zrozumiałem, że to przeznaczenie. Jak ja teraz ją odzyskam? Zachowałem się jak ostatni...idiota. Jeżeli mnie odtrąci zrozumiem to, chociaż będę się starał, żeby ponownie zdobyć jej serce.  

***

Miałam totalnego doła. Ostatnio się tak czułam po rozstaniu z...z Igorem.  Na szczęście ten rozdział jest już zamknięty. Myślałam, że miłość omija mnie szerokim łukiem, aż do momentu...spotkania Roberta. To chyba jednak pomyłka, ponieważ nic z tego nie wyszło...tylko mnie wykorzystał i się zmył.  Na rozluźnienie wzięłam butelkę wina, usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakąś komedię.  Potrzebowałam w tym momencie wsparcia więc zadzwoniłam do Natki. Odebrała za trzecim sygnałem.  
-Proszę...przyjedź...potrzebuję cię teraz-mówiłam w miarę opanowanym głosem.  
-Zuza, kochana będę za dziesięć minut-dodała mi otuchy.  
-Będę czekała-zaczęłam beczeć i się rozłączyłam.  W mgnieniu oka pojawiła się u mnie moja przyjaciółka. Zawsze mogę liczyć na wsparcie z jej strony. Jeszcze nigdy się nie zdążyło, żeby zostawiła mnie w potrzebie i odwrotnie.  
-Kochana co ci jest?-przytuliła mnie bardzo mocno po tym jak zobaczyła w jakim jestem stanie. Zaraz potem siedziałyśmy na kanapie w salonie.  
-Bo...Robert...on...-nie mogłam mówić to zbyt mocno bolało.  
-Co Robert?-dopytywała się Nata.  Jednym duchem wypiłam kolejny kieliszek wina i postanowiłam jej o wszystkim powiedzieć. Słuchała mnie bardzo uważnie, a ja w pewnych momentach bardziej płakałam. Z wielkim bólem odpowiedziałam całą historię z Robertem. W momencie gdy skończyłam Natka mocno mnie przytuliła.  
-Nie pozwolę by ten sku....ponownie się do ciebie zbliżył-po tych słowach przyjaciółki bardziej załkałam.  
-Tylko jest jeden problem, bo ja...-nie mogłam teraz o tym mówić.  
-Zuza radzę ci się od niego odsunąć, to nie jest chłopak dla ciebie. Zobacz co on z tobą zrobił-sama już nie widziałam co mam robić.  
-Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja...ja-łzy cisneły mi się do oczu. Mimo tego co mi zrobił, trudno będzie mi o nim zapomnieć. Nie chcę przeżywać kolejnego zawodu miłosnego. To już jest ponad moje siły.  
-Proszę nie myśl już o nim. On nie jest ciebie wart. Sama się przekonałam co to za typ-moje zdziwienie było większe niż ból jaki czułam w tym momencie.  
-Nata o czym ty w ogóle mówisz? Ty go nie znasz-czy ja stanęłam w jego obronie? Dlaczego ja to zrobiłam? Uczucie jakim go darzę jest silniejsze ode mnie samej.  
-Poznałam go na tyle, żeby wysnuć o nim taką opinię-coraz bardziej mnie to zaskakiwało.  
-Jak mogłaś ukryć przede mną to, że go znasz?-raptowanie podniosłam głos. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Brakuje mi tylko tego, żebym pokłuciła się z najlepszą przyjaciółką.  
-Przecież to ty nas poznałaś. Nie pamiętasz już?-delikatnie mną wstrząsnęła.  
-Ale wy widzieliście się może ze trzy razy. Chyba, że o czymś nie wiem?-spytałam w miarę delikatnie.  
-Pewnego razu widziałam go w barze i to w nie byle jakim towarzystwie-w głowie zaświeciła mi się lampka, że robi to specjalnie, aby mnie do niego zniechęcić.  
-Nie wierzę w to-wybuchłam płaczem. To staje się dość skomplikowane.  
-To już lekka przesada, żebyś ty mi nie wierzyła. Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała-zaczęła zbierać się do wyjścia. Do mnie dotarło, że tracę właśnie jej wsparcie. Musiałam na to zareagować.  
-Natka, proszę nie zostawiaj mnie samej w tym stanie-ona bez względu na wszystko chciała wyjść.  
-Wiem, że cię uraziłam, ale ja...ja go kocham-nie mogłam powstrzymać łez. Moja przyjaciółka jednak mnie nie opuściła. Mam świadomość tego, że źle się do niej odniosłam, ale mam klapki na oczach.  
-Przepraszam za moje uniesienie...-przerwała mi.  
-Ciii...uspokój się i spróbuj zasnąć, a jutro naspokojnie porozmawiamy. Jakoś udało mi się udać do świata błogiego snu...
______________
Co wy na taki bieg wydarzeń? Jak się wam to podoba? Czy powinni być razem?
Czekam na wasze komentarze.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1516 słów i 8349 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Marlens

    :P  :rotfl:

    9 wrz 2015

  • Użytkownik Marlens

    Bardzo interesujące

    9 wrz 2015

  • Użytkownik Witek

    Jest żle z nimi więc może być już tylko lepiej-co Justys? :rolleyes:

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Justys20

    @Witek rozsądna myśl

    9 wrz 2015

  • Użytkownik Fifi

    Ale się zrobiło niemiło dla Zuzy.Pogodzisz ich proszę. Ona go tak kocha i on też. :kiss:

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Justys20

    @Fifi być może? Nie będę wam zdradzała moich planów.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik mysza

    Wyszło na moje. A ty facio nie kradnij od czarnegorafala :lol2:

    8 wrz 2015

  • Użytkownik mysza

    @mysza a to milo ze ktoś też jest "mysza" Szkoda tylko ze tamten komentarz ja pisałam -.-

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Justys20

    Nie do końca tak jest jak napisałaś w ostatnim komentarzu

    9 wrz 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    @mysza  więc są dwie mysze haha :lol2:

    9 wrz 2015

  • Użytkownik Facio

    No i sie pokićkalo. Ale cheba to odkrecisz Justys

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Justys20

    @Facio z czasem sami się dowiecie czy coś z tego będzie?

    9 wrz 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Musowo powinni być razem lecz przez dziwny zbieg okoliczności wsztsyko sie delikatnie mówiąc'pokićkało" i zrobił się problem.Czy do rozwązania? Oczywiście przy obopólnych chęciach i gdy obydwoje będą  słuchać drugiej osoby a nie tylko jedno przez drugie mówic.Odcinek bardzo "zmyślny",fajnie napisany przez Autorkę-oby tak dalej Justys :kiss:  <3  <3

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Justys20

    @czarnyrafal wezmę to pod uwagę

    9 wrz 2015