Czy coś z tego będzie? 10

Czy coś z tego będzie? 10Od tamtej imprezy minął już tydzień. Robert ciągle mnie nachodził. Widać było, że nie odpuści, więc zgodziłam się pójść z nim na kawę. Pewnego dnia przyszedł do mojej pracy, co nie spodobało się mojej szefowej. Musiałam jakoś tą sprawę załatwić, ponieważ nie chciałam mieć problemów przez niego.  
-Czy mógłbyś przestać za mam łazić? Nie chcę mieć przez ciebie nieprzyjemności-chciałam dać mu to do zrozumienia.  
-Nie proszę o wiele, tylko o chwilę rozmowy-próbował mnie dotknąć.  
-Nie zbliżaj się, bo pożałujesz-odpowiedziałam dość nerwowo.  
-Nie poznaję ciebie. Co cię tak zmieniało?-on niby nie wie, a to dobre.  
-Ludzie się zmieniają, cóż mnie też to spotkało-założyłam ręce. Muszę już wracać do pracy klienci czekają-dodałam.  
-Daj się zaprosić na kawę-mówił błagalnym głosem.  
-Tym razem gdzie mnie wywieziesz?-spojrzałam mu w oczy.  
-Jak chcesz to możemy u mnie lub u ciebie, jeśli byś wolała-spytał uśmiechając się.  
-Spotkajmy się za godzinę w tej kawiarni po drugiej stronie ulicy-wskazałam dłonią wspomniany lokal.  
-Zgadzam się na wszystko, aby w twoim towarzystwie-nie ukrywam chwyciły mnie jego słowa za serce.  
-To do zobaczenia-mówiąc to wróciłam do pracy.  
-Już nie mogę się doczekać-zdążyłam jeszcze usłyszeć. Ta godzina w pracy minęła naprawdę szybko. Zastanawiałam się jak ja zniosę jego tłumaczenie. Kiedyś musiało to nastąpić. Sama nie wiem, dlaczego dopiero teraz się na to zgodziłam, a może nie powinnam tego robić? Przeszła mi przez chwilę taka myśl. Nie no w końcu powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić i dojść do porozumienia. Tak będzie najlepiej, nie chcę więcej nachodzenia mnie w pracy, czy też domu. Po skończeniu pracy udałam się do tej kawiarni. Zaczęłam się rozglądać, żeby zobaczyć czy Robert już czasem na mnie czeka. Jednak doznałam kolejnego rozczarowania z jego strony. Tym razem mu nie odpuszczę.
-Witaj przedstawisz mnie swojej koleżance-założyłam ręce, a na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
-To jest...-przerwałam mu.  
-Po to umawiasz się ze mną na kawę, by przedstawić mi nową...lafiryndę-nerwowo już nie wytrzymałam.  
-Wypraszam sobie-odezwała się towarzyszka Roberta.  
-Proszę cię nie baw się już w żadne podchody. Najlepiej to o mnie zapomnij. Jak mogłeś mi to zrobić po tym co między nami zaszło...-do moich oczu napłynęły łzy.  
-Zuza to nie tak...-znów nie dopuściłam go do głosu.  
-Chciałam dać ci szansę, a ty ją zmarnowałeś. Wiązałam duże nadzieje z tym spotkaniem, a ty to wszystko zepsułeś-mówiłam dalej.  
-Daj mi coś powiedzieć...-wstał od stolika.  
-Po tym wszystkim nie licz nawet na przyjaźń. Nie chcę cię znać-wybiegłam stamtąd. Nie chciałam, aby widział moje łzy. Nie potrzebuje jego litości. Potrzebowałam w tym momencie wsparcia mojej przyjaciółki. Próbowałam się do niej dodzwonić lecz bez skutku. Muszę z nią porozmawiać. O tej porze pewnie jest w pracy. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do baru, w którym pracuje. Gdy tylko ją ujrzałam chciało mi się płakać, lecz tego nie zrobiłam. Obiecałam jej, że nie będę użalała się nad sobą, lecz to jest silniejsze ode mnie. Usiadłam przy barze i poprosiłam Natkę o drinka. Pijąc napój opowiedziałam jej o tym co miało miejsce jakieś pół godziny temu.  
-Mówiłam ci, że on nie jest ciebie wart-te słowa mnie zabolały.
-Nie umiem, nie potrafię wyrzucić Roberta z mojego serca-mówiłam już z płaczem. Mimo jego podłego charakteru ja go nadal kocham.
-Kochana to tylko kwestia czasu-chciała powstrzymać mnie na duchu, lecz jej się to nie udało.  
-Rozumiesz, że już nie będę potrafiła nikogo pokochać tak jak jego-dokończyłam drinka.  
-Tak samo mówiłaś o Igorze-to ruszyło moje nerwy.  
-Nie masz prawa mnie pouczać, to moje życie-kolejny raz podniosłam na nią głos. Nie chciałam tego. Rany co się ze mną dzieje? Jej mina wyrażała teraz więcej niż tysiąc słów.  
-Natalka przepraszam cię za to, ja po prostu nie panuje nad sobą-oparłam się łokciami o stół.  
-Wiem, że jesteś teraz kłębkiem nerwów. Słuchaj zamówię ci taksówkę i pojedziesz do domu. Ja rano do ciebie przyjadę-to był najlepszy pomysł w tym momencie.  
-Jeszcze raz cię przepraszam za moje zachowanie-chwyciłam ją za rękę.  
-Nie musisz. Poczekaj tu ja zaraz do ciebie przyjdę-nie chciałam robić jej problemów w pracy, więc postanowiłam sama wyjść z lokalu. Wyglądało to dość komicznie, ale alkohol na pusty żołądek to nie był najlepszy pomysł. Po chwili poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu, wzdrygnęłam.  
-Niech się pani nie boi. Odprowadzę panią do taksówki-usłyszałam miły głos koło mojego ucha.  
-Ale skąd Pan...?-mówiłam już niemrawym głosem.  
-Spokojnie-wyprowadził mnie z baru. Coś mi się tu nie podobało? Szliśmy przez chwilę i w pewnym momencie zaciągnął mnie, w ciemny zakątek. Teraz już wiedziałam co jest na rzeczy.  
-Puść mnie draniu-krzyczałam co sił i próbowałam się wyrwać z jego objęcia.  
-Przestań się rzucać maleńka, a nic ci się nie stanie-nadal próbowałam uciec, ale na marne. Za karę dostałam w twarz. Poczułam jego oddech na mojej szyi oraz dłoń wsuwającą się pod moją spódnicę. To było nad wyraz obleśne, gdy jego usta dotknęły mojej szyi. Ponownie chciałam tego uniknąć, lecz on wciąż był silniejszy. Zaczął rozpinać guziki w bluzce. W tym samym czasie usłyszałam czyjeś kroki. Przestraszyłam się, że to jakiś jego kolega. Jednak było inaczej.  
-Zostaw ją-zaczął krzyczeć ten ktoś, był to mężczyzna. Coś mi światło w głowie, że go znam. Do końca nie byłam pewna, gdyż skąd by się tutaj wziął.  

***Oczami Roberta***

Jejku po co ta laska się do mnie dosiadła. Tłumaczyłem jej, że jestem tutaj umówiony, ale ona stwierdziła, iż dotrzyma mi towarzystwa. Wtedy zjawiła się moja ukochana Zuza. Kolejny raz ją zawiodłem, lecz tym razem nieświadomie. Muszę ją jak najszybciej odnaleźć i wszystko wytłumaczyć. Zacznę od jej mieszkania, lecz tam nikogo nie zastałem albo nie chciała mi otworzyć. Jednak gdy dzwoniłem do niej to nie odbierała telefonu. Postanowiłem pójść do baru, gdzie pracuje jej przyjaciółka. Gdy zbliżałem się do lokalu, usłyszałem czyjeś krzyki. Po chwili zorientowałem się, że to głos Zuzy. Jak najszybciej mogłem ruszyłem jej z pomocą. Zabrało mi dech w piersiach na widok tego kolesia, który się do niej dobierał...
_____________
Dziękuję za wasze komentarze. To miłe, że podoba się moje opowiadanie chociaż jest amatorskie.  
Co sądzicie o tej części? Czy po tej akcji mu wybaczy? Czekam na komentarze i opinie.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1235 słów i 6781 znaków.

5 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Miłość ci wszystko wybaczy śpiewała przed laty Hanka Ordonówna i tu zapewnie będzie podobnie-oby. :kiss:  <3

    17 wrz 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal niebawem się przekonasz

    17 wrz 2015

  • Alevy

    Ale" porozrabiałaś " Autorko.Ale to dobrze dla opowiadania.Oby tak dalej. :lol2:

    16 wrz 2015

  • Justys20

    @Alevy dziękuję  :kiss:

    16 wrz 2015

  • kujawka

    Super *.*

    16 wrz 2015

  • Justys20

    @kujawka dzięki  <3

    16 wrz 2015

  • Kamilka889

    Już nie mogę sie doczekać następnej części.

    16 wrz 2015

  • Justys20

    @KontoUsuniętelka889 spokojnie muszę was trochę potrzymać w niepewności gdyż niedługo...koniec

    16 wrz 2015

  • Kamilka889

    @Justys20 co ?jak ? Dlaczego koniec ?

    16 wrz 2015

  • Justys20

    @KontoUsuniętelka889 no cóż powracam na studia

    16 wrz 2015

  • Kamilka889

    @Justys20 aaa ale bedziesz jeszcze jakieś pisac ?

    16 wrz 2015

  • Alevy

    Justys20  Dopraszamy się wręcz tego.Tak świetnie piszesz że nie możesz tego zaprzepaścić.Chyba znajdziesz trochę czasu poza nauką? :faja:

    17 wrz 2015

  • Justys20

    @Alevy dla takich czytelników na pewno

    17 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Wow. Ale" namieszałeś " Justys.Lecz to dobrze .Może po tej obronie przed napastnikiem będzie dane im nareszcie sobie wszystko powyjaśniać.Beędzie to napewno ku radości Roberta a napewno uspokoi serduszko i "głupie " myśli Zuzy dając jej tapk potrzebny spokój i wreszcie zadowolenie-choc może się mylę-Autorka jest nieprzewidywalna. <3  :kiss:

    16 wrz 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal już nie długo się przekonacie co wymyśliłam  ;)

    16 wrz 2015