wracaj do nas prędko pozdrawiam"
-"dziękuję i również pozdrawiam"
Leżałam i gapiłam się w okno nic ciekawego tam nie było ale lepsze to niż biały sufit. Spokojna muzyka w moich uszach sprawiła że zasnełam. Obudziłam się koło 15 rodzice u mnie byli tato żartował coś z pielęgniarką a mama rozmawiała z Kacprem?
-ehm ehm-musiałam poinformować ich że się obudziłam. Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- o moja księżniczka już nie śpi- powiedział tato całując mnie w czoło
-tato ja nie jestem małą dziewczynką
-dla mnie jesteś- przewróciłam oczami
-i co z Twoja nogą czujesz ból?-zapytała mama
-czuje ale już mniejszy niż wcześniej wogóle to ja nie wiem po co tu jestem
-Zuza to otwarte złamanie
-wiem i co z tego?
-to się długo goi
-a nie może się w domu goić?
-ale musisz mieć opiekę a wiesz że w domu często nikogo niema- wyjaśniała mama burknełam pod nosem
-wiem- i spuściłam głowę.
-potrzebujesz czegoś?-zapytał tata
-nie chyba mam wszystko.. chociaż przydałoby się trochę piwa albo innego alkoholu- wszyscy zaczęli się śmiać. Rozmawialiśmy dopóki pielęgniarka nie przyszła i nie wyprosiła rodziców z sali. Podała mi i Kacprowi lekarstwa życzyła dobrego snu i poszła.
-czy ja tu mam się wyspać za wszystkie czasy? -zapytałam
-może... ogólnie to dużo śpisz ale lubię na Ciebie patrzeć jak śpisz masz wtedy taki słodki wyraz twarzy taki niewinny- nawet miło mi się zrobiło na te słowa ale obraz jego i tej dziewczyny przekreślał wszystko.
-zaczynam się Ciebie bać-powiedziałam
-nic Ci nie zrobię-powiedział patrząc na nogi
-czyli jakbyś był bez gipsu to miałabym się bać?
-nie.. wtedy na pewno gdybyś spała to bym Cię pocałował
-Kacper przestań- na wspomnienie o jego czułych słowach i buziakach które mi wysyłał na dłoni robiło mi się ciepło na sercu i w podbrzucszu ale i też przykro że tego już niema. Taki mały dziecinny gest a cieszył.
-Zuza proszę uśmiechnij się... przestań się gniewać.
-mi nie jest łatwo uwierz chciałbym się na Ciebie nie gniewać ale niepotrafię.
-dasz mi szansę?- zapytał
-teraz idę spać bo to chyba przez te leki jestem takim śpiochem- zaśmiałam się
-proszę odpowiedz
-nie wiem Kacper... nie wiem...
-zastawów się proszę... ja czuje coś do Ciebie i nie mogę znieść tego jak jest Ci ciężko nawet spojrzeć w moją stronę
-a mi nie jest łatwo na wspomnienie tej dziewczyny i Twojego obojętnego spojrzenia na mnie- powiedziałam a po moim policzku popłynęła pojedyncza łza
-Słodka przepraszam Cię...
-dobranoc-powiedziałam
-dobranoc.
W nocy nie mogłam spać budziłam się co chwilę z myślą czy dać szansę Kacprowi. Zranił mnie ale zdążyłam go pokochać przez te kilka tygodni męczarni w szpitalu to on dawał mi promyk uśmiechu na twarzy jego słowa i poczucie humoru. Jest naprawdę świetnym kumplem. Nie wiem czy dać mu szansę. To co zrobił było okropne w jednej chwili czułam jak ulatuje ze mnie życie. Cios psychiczny w serce. Tysiące żyletek i bezsilność. Bo co niby miałam zrobić? Nic nie mogłam nawet mówić bo nie wiedziałam co. Ale chyba dam mu szansę jeśli ją spieprzy to... to mnie czegoś nauczy. Będę cierpiała... to pewne, a może uda nam się? Wierzę w to.. mam bynajmniej taką nadzieję. Moje rozmyślania przerwał Kacper który zaczą się budzić. Wyglądał naprawdę słodko. Tak trochę jak łobuz ale słodko. Jest dobrze zbudowany trenował sambo i często odwiedzał siłownię. Ma czarne jak smoła włosy z postawioną do góry grzywką. Jego brązowe oczy hipnotyzują mnie. Często miał w nich takie wesołe iskierki. Nosi malutki kolczyk w lewym uchu co dodaje mu właśnie takiego wyrazu łobuza. A poza tym to mam chrapke na niego...
-cześć-powiedział
-hej
-jak się spało?
-nie wiem czy wogóle się spało
-a to czemu?-dopytywał
-noga daje o sobie znać
-Ahm... zastanowiłaś się?-cisza z mojej strony- Zuza proszę ja.. ja uświadomiłem sobie że.. że się w Tobie zakochałem- mówił dalej- jeśli nie dasz mi szansy ja nie zrezygnuje z Ciebie będę się starał żebyś mnie zaakceptowała
-Kacper ja.. dam Ci tą szansę ale jeśli potraktujesz mnie jeszcze raz w ten sposób.. staraj się a i tak nic nie zyskasz
-naprawdę?- uśmiechnęłam się do niego
-Zuzka dziękuję obiecuje że już teraz będziesz dla mnie najważniejsza mła- cieszył się jak dziecko i wysyłał mi buziaki na dłoni i ja też się cieszyłam bo wkońcu też go kocham...
3 komentarze
Nata208
Ja tam nie patrze na błędy i czekam na ciąg dalszy
Jaga
Zgadzam się z Tessa no i przede wszystkim "nie" z czasownikami piszemy oddzielnie
Tessa
Zacznijmy od tego, że bynajmniej znaczy raczej nie, wcale, a nie jest synonimem słowa przynajmniej. W opowiadaniu zostało użyte w złym kontekście. No cóż, opowiadanie średnie, żeby nie powiedzieć słabe, ale zachęcam Cię do kontynuowania, bo w porównaniu z pierwszą częścią wygląda to lepiej. Staraj się zapanować nad interpunkcją, literówkami i częściej używaj uzupełnień dialogowych, a może być naprawdę fajnie. Co do fabuły... jest mało realistyczna, ale można pisać jak się chce, chyba po to są opowiadania. I jeszcze taka prośba, pamiętaj o tym, że zdanie rozpoczynamy od wielkiej litery. Staraj się też pisać krótsze zdania niż takie na kilka linijek, to pod względem stylistycznym. Mam nadzieję, że weźmiesz sobie to, co napisałam do serca i w przyszłości znacznie lepiej Ci wyjdzie. Mimo tych wszystkich minusów czekam na ciąg dalszy, bo chcę być świadkiem kształtowania się Twojego hmm... talentu
Ona18
@Tessa Dziękuje za rady, wezmę je sobie do serca. Pisze na telefonie i czasem się sprawdzam dokładnie tych błędów, dlatego tak, ale postaram się to naprawić