Arek podszedł do Franka.
— Cześć, synek, co robisz? — zapytał ojciec.
— Bawię się kamykami.
— Jak ci się tutaj podoba?
— Bardzo.
—To się cieszę. Gdy dom zostanie wyremontowany, to będzie piękny.
Chłopiec patrzył, gdzieś przed siebie.
— Na, co patrzysz?
— Tatusiu, tam na werandzie stoi starszy mężczyzna w zielonych ogrodniczkach, kaloszach i koszuli w kratę.
Ojciec spojrzał się w tamtą stronę, ale nic nie widział.
— Synku, za duży jesteś na wymyślonych przyjaciół.
— Ale ja naprawdę go widziałem!
Franek, po wypowiedzeniu tych słów z naburmuszoną miną spuścił wzrok Arek pogłaskał syna, po włosach,
— Masz ochotę na wycieczkę nad tutejsze jezioro?
— Taak! — krzyknął chłopiec.
— To biegnij po mamę — poprosił ojciec.
Franek pobiegł w stronę domu, po czym zniknął za drzwiami wejściowymi.
Mężczyzna, czekając na powrót rodziny, dostał telefon.
— Halo?
— To ja, rozmawialiśmy przez telefon.
— I co, gadała pani z notariuszem?
— Tak, powiedział, że może się z wami spotkać dziś za godzinę przed domem.
— Świetnie, to ja będę na niego czekał.
Ledwo mężczyzna rozłączył się, to zjawił się jego syn w towarzystwie matki.
Franek, wsiadając do auta zauważył, że ktoś idzie w ich kierunku podbiegł do matki.
— Mamusiu do nas zmierza, jakiś pan w garniturze.
— Widzę, synku.
— Ciekawe, czego chce?
— Nie wiem.
Arek podszedł do tajemniczego mężczyznę z teczką i przywitał się z nim.
— Dzień dobry.
— Dzień dobry pan pewnie jest tym potencjalnym kupcem?— zapytał notariusz.
— Tak.
— Właścicielka domu, która jest także moją przyjaciółką dzwoniła do mnie i prosiła, żebym się z panem spotkał.
— To może, żeby nie marnować czasu przejdźmy do sedna sprawy.
Notariusz, po wyjęciu z teczki wcześniej przygotowanego dokumentu przeczytał.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.